Argentyńskie tango na włoskiej ziemi

Za nami 236. Derby d’Italia, a coż to był za mecz! Takiego meczu pomiędzy Juventusem i Interem fani obu drużyn dawno już nie widzieli. Postronni kibice mogli obejrzeć świetne widowisko, a zagorzali sympatycy swoich drużyn przeżywali wspaniałe emocje. Ostatecznie na tablicy świetlnej, po końcowym gwizdku wyświetlany wynik wskazywał 2-1 dla Juventusu. Bramki tego wieczoru strzelali Argentyńczycy. Dla Starej Damy, byli to Paulo Dybala oraz Gonzalo Higuain, dla ekipy Interu Lautaro Martinez.

Fabio Paraticiemu jeśli nie jest teraz bardzo głupio, to z pewnością zaciera ręce z zadowolenia, gdyż obaj wypychani przez niego z klubu napastnicy byli w Derby d’Italia kluczowymi postaciami na boisku, co z pewnością podwyższy trochę ich wartość rynkową, a przynajmniej jej nie obniży. Dybala zakończył mecz z najszybciej strzeloną bramką Interowi na Stadio Giuseppe Meazza, od marca 2013 roku i tym samym uciszył, na miejmy nadzieje dłuższą chwilę, swoich krytyków. Odblokował się w wielkim stylu i to w ważnym, dającym fotel lidera, meczu. Drugi niechciany w klubie Argentyńczyk również udowodnił swoją wartość, dając Juventusowi bramkę na wagę trzech punktów, przy okazji powtarzając swój wyczyn z 28 kwietnia 2018 roku. Myślę, że będzie się śnił kibicom Interu po nocach. Fabio ma nad czym myśleć i oby jego dedukcja poszła w dobrym kierunku.

Przez pół roku mówiło się, że Dybala i Ronaldo nie potrafią ze sobą współpracować. Na co moja odpowiedź jest jedna – tak, to prawda, nie potrafią w zamyśle taktycznym Allegriego. Od kilku spotkań widać zalążek czegoś dobrego. To samo tyczy się współpracy Portugalczyka z Higuainem. Uważam, że ten duet również ma szanse na odrodzenie, po latach rozłąki. Z niecierpliwością czekam na moment w którym Sarri odważy się na skorzystanie z całej trójki jednocześnie. Przedsmak tego mieliśmy szansę oglądać przez kilka minut w Derby d’Italia. Sarri jednak uczulał wszystkich, że na takie pomysły może być jeszcze za wcześnie, nic dziwnego więc, że nie działało to perfekcyjnie, tym bardziej, że Dybala wyglądał już na zmęczonego.

Maurizio Sarri zapewne po tym meczu powie „A nie mówiłem?”. Ja mu racji jeszcze nie przyznam, ale widzę, że powoli zaczyna się spłata kredytu zaufania, którym kibice obdarzyli nowego szkoleniowca. To nie jest jeszcze Juventus idealnie poukładany i pewny siebie, ale po meczu z Interem rozbudziły się we mnie nadzieje, że to może się udać. Widać było zmianę podejścia. Przy samej akcji, zakończonej bramką Higuaina Juventus wymienił 24 podania! Piłka szła jak po sznurku. Cieszy mnie, że dostrzega to też sam Sarri, który w pomeczowym wywiadzie powiedział „Możemy grać jeszcze lepiej.” Czekamy zatem na kolejne kroki w tym kierunku.

Wrażenie zrobiła na mnie również gra Pjanica. W tym miejscu mogę zdecydowanie użyć tego słowa, Bośniak przeżywa renesans. Wrócił Pjanić jakiego wszyscy pamiętają z gry w Romie. I takiego chce go oglądać już zawsze. Prawdziwy kreator środka pola, który powinien być pokazywany na wzór, jak piłkarz może się obudzić z letargu, pod wodzą nowego trenera, który zaczął przydzielać mu właściwe zadania na boisku. Na pochwałę zasługuje również Leonardo Bonucci oraz Juan Cuadrado. Pierwszy z nich za to, że wziął na swoje barki odpowiedzialność za linię defensywy i zagrał mecz prawie tak dobrze, jak mógłby to zrobić Giorgio Chiellini. Drugi zaś za to, że bardzo dobrze odnajduje się w nowej roli powierzonej mu przez Sarriego. Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że nie popełnia błędów, ale mimo wszystko to inny Kwadrat, niż ten, potykający się o własne nogi.

Kapitalny mecz rozegrał między słupkami Wojciech Szczęsny, chociaż powinien zachować się dużo lepiej w sytuacji, po strzale Vecino, kiedy piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od zawodnika Juventusu i cudem nie wpadła do bramki, obijając słupek od zewnętrznej strony. Mogło to Juventus kosztować utratę cennych punktów. Poza tą sytuacją, zagrał bardzo dobre zawody popisując się kilkoma ważnymi interwencjami.

Niezadowolony po meczu może być na pewno pozbawiony bramki Cristiano Ronaldo, którego bramka nie została uznana ze względu na znajdującego się na spalonym Paulo Dybalę. To już drugi taki przypadek dla CR7 w tym sezonie. Chyba powinien zasięgnąć jakiejś porady od Filippo Inzaghiego. To przecież człowiek, który urodził się na spalonym.

W trybie ninja zagrali natomiast Matuidi, Khedira i Bernardeschi. Ten ostatni co prawda, przeszkadzał mocno Brozovicowi, jednak w ataku spodziewać się można było od niego dużo więcej i nad tym musiałby Fede popracować, aby pod wodzą Sarriego odpalić. Francuz i Niemiec natomiast, myślę, że swoje mimo wszystko w meczu zrobili, aczkolwiek zdziwiony byłem, że na boisku nie pojawił się w ogóle na boisku, zamiast tego mieliśmy okazję oglądać Emre Cana. Jak widać trener Juventusu zagrał wszystkim na nosie, gdyż trafił ze swoimi zmianami.

Maszyna Sarriego powoli zaczyna działać. Nie chce zapeszać i przedwcześnie się cieszyć, ale po raz kolejny podkreślę – to może wypalić. Póki co widać zalążki zamysłów taktycznych byłego trenera Chelsea i Napoli, jednak są wciąż ewidentnie widoczne elementy taktyki Allegriego, których tak łatwo po 5 latach nie da się zapomnieć. Pomyślcie tylko co może się urodzić z połączenia Sarriball z cynizmem, który Juventus prezentował w poprzednich sezonach.

Na koniec chciałbym pochwalić zawodnika Interu, który robi na mnie w tym sezonie niebywałe wrażenie. Jest nim Stefano Sensi. Do momentu złapania kontuzji w meczu z Juve, był mocnym punktem w drużynie Nerazzurrich, a zastępujący go Vecino okazał się zawodnikiem o półkę słabszym. Widać jednak, że Internazionale poczyniło wielkie postępy w porównaniu do ubiegłych lat. Antonio Conte świetnie poukładał swój zespół, a walka o Scudetto może być dużo ciekawsza, niż się do tego przyzwyczailiśmy. Może to mieć jedynie pozytywny wpływ zarówno na Juventus jak i na całą ligę włoską. Życzyłbym sobie jeszcze odrodzenia Milanu i mielibyśmy powrót do tradycyjnych wyścigów trzech drużyn. Póki co jednak na czerwoną część Mediolanu będzie trzeba jeszcze trochę poczekać…

Fino alla Fine!

Autor: Filip Kotowicz
CalcioJuve

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Świrek
Świrek
4 lat temu

Serio ? Nie dostrzegłeś jak biegał,walczył,asekurował i naciskał na rywala Francuz? ... Brak słów .

Jak dla mnie zawodnikiem meczu był Pjanic, a tak to wszyscy wykonali swoją robotę 😉

No okkk prawie .. Bernadeschi znów fatalny

Samael
Samael
4 lat temu

@SNAKES, podobno dlatego był niewidoczny w grze do przodu bo cały czas nadzorował Brozo i to co robi Chorwat. Miał go wyłączyć z gry i faktycznie zarówno Berna jak i Brozo byli niewidoczni w meczu...

SNAKES
SNAKES
4 lat temu

Jeśli to prawda toa szach mat

SNAKES
SNAKES
4 lat temu

Czytalem juz tutaj na forum, że zagranie Bernardeschiego zamiast Ramseya było zabiegiem skierowanym na zajęcie Brozovicia i coś w tym jest... Po zejściu Berny, gra wyglądała inaczej dla Brozovicia sprawial pozostałym problemy...
Berna bez formy fakt ale mimo wszystko został wykorzystany w taktyce mistrzowsko