Co dalej, Panie Ronaldo?

Zazwyczaj wnikliwie po każdym sezonie śledzę doniesienia o aktywności Juventusu na rynku transferowym i tak było też trzy lata temu. Doniesienie o transferze Ronaldo uważałem za tak niedorzeczne, bo nielogiczne, że ten wątek pomijałem. Kiedy znajomi powiedzieli mi, że Ronaldo jest zawodnikiem Juventusu, nie wierzyłem. Mijają trzy lata, a ja wciąż nie dowierzam, że ktoś był tak naiwny.

Powiedzmy wprost przede wszystkim, skąd się w ogóle wzięła ta historia. Juventus ma strategię transferową na zasadzie – pozyskać jak najtaniej, najlepiej to za darmo, nakłaniając zawodnika na transfer wysoką pensją. Jak na rynek włoski, Juventus to taki piłkarski Luksemburg. Zawodnik negocjujący z klubem z Turynu wie, że włodarze tegoż oto klubu chętnie sypią groszem.

Niech się upewnię, ale po trzech latach innego tropu dedukcyjnego podjąć nie potrafiłem. Ktoś w Juventusie stwierdził, że jak sobie sprowadzimy Ronaldo, to będzie on tym dopełnieniem, tą przysłowiową kropką nad i, dzięki której łzy porażek w finałach zamienią się w końcu w upragnioną victorię. Zachodzę w głowę, jak to możliwe, że w klubie z blisko 130 letnią tradycją ktoś doszedł do wniosku tak naiwnego, jak naiwnym w dzieciństwie była wiara, że prezenty są od świętego Mikołaja.

Zachcianka Agnellego

Bo co z doktrynami roli drużyny, z wytycznymi gry zespołowej. Mam wrażenie, że sprowadzenie Ronaldo przysporzyło nam więcej problemów aniżeli korzyści. Zacznijmy od tego, że co prawda nigdzie nie zostało to potwierdzone, ale według mnie Allegri i Marotta byli przeciwni temu ruchowi, a transfer Ronaldo był zachcianką Agnellego, który łaknie prestiżu jak Kubuś Puchatek miodku. W końcu o Juventusie huczał każdy serwis internetowy, rozbrzmiewały portale społecznościowe, informacje o transferze Ronaldo z logo Juve w tle podawały wszystkie światowe dzienniki.

Posiadanie Ronaldo w składzie to niewątpliwie prestiż. Z góry masz dodane kilka punktów do oceny Twoich możliwości. Patrząc jednak na suche fakty, uważam, że transfer Ronaldo to strzał w kolano. Jeśli Allegri faktycznie przekazał Agnellemu, kiedy odchodził, żeby pozbył się Ronaldo, ponieważ blokuje rozwój drużyny, to jego słowa idealnie oddałyby i moje odczucia. Nie da się pominąć faktu jego zarobków. Koszt transferu, jak i roczna pensja za człapiącego po boisku piłkarza to zdecydowanie za dużo. Ten piłkarz tak po sportowemu nie daje tyle, żeby płacić za to 30 milionów. Już w tamtym sezonie miałem takie myśli, że nawet jeśli Ronaldo indywidualnie czasem pociągnął zespół, to fałszuje to rzeczywistość, a braki jakie zespół posiadał uwypuklą się, kiedy Ronaldo zabraknie, albo i jego forma spadnie. I spadła, a w moim  przekonaniu już nie wróci. W tym sezonie zbyt często miałem wrażenie, że Juventus z nim w składzie grał w 10 i pół. Aż nadto widoczne jest jego brak utożsamiania się z drużyną. Nie walczy, nie biega, nie wychodzi do piłki, kręci irytująco głową kiedy nie dostanie piłki, o którą jego koledzy walczą zaciekle.

Ekonomicznie, wizerunkowo, czy jak już wspomniałem prestiżowo, transfer Ronaldo na pewno in plus. Wskaźniki Juve na giełdzie podskoczyły już w pierwszym dniu transferu, liczba obserwujących, polubień i followersów się zwielokrotniła. Pamiętam, jak swego czasu pytano Florentino Pereza, czy transfer Davida Beckhama wówczas ze niebotyczną kwotę 37 milionów mu się opłacał, dając mu jednocześnie najwyższy kontrakt w świecie piłkarzy. Odpowiedział, że ten transfer spłacił mu się po roku ze sprzedaży samych koszulek z numerem 23. Myślę, że jeśli chodzi o ten aspekt, Juventus zarobił sporo. Ale jeśli chodzi o kwestię sportową… na litość boską, czy w tym klubie nie ma gościa, który ma jaja i powie mu wprost: Cris, słuchaj, ale wolnych to już nie wykonujesz. Dla mnie nie ma bardziej klarownego przykładu na to, że Ronaldo traktuje drużynę jako swój prywatny folwark, gdzie może robić co chce. W Europie nie ma bardziej nieudolnego wykonawcy tego elementu gry. Skuteczność też nie poraża. Tak, ten słynny Ronaldo potrafi stojąc na piątym metrze na wprost od bramki uderzyć w bramkarza. Dryblingu efektywnego ten pan już nie posiada. W pełnym biegu nie dobiega do wypuszczonej przez samego siebie piłki. Cristiano Ronaldo to już ciche nuty milknącej baśni mitycznego niegdyś piłkarza.

Allegri in, Ronaldo out?

W powrocie Allegriego upatruję nadzieję, że jednak Juventus pozbędzie się egoistycznego Ronaldo, który zawsze czuł się częścią drużyny jedynie wtedy, kiedy splendor spływał na niego. Max to swój chłop, łeb ma na karku, a i w liczeniu okazało się, że radzi sobie nie gorzej niż Sarri, bo wie, że zwalniając z kasy klubowej 30 milionów ojro może znacznie wzmocnić zespół takim Locatellim przykładowo czy innym Icardim. Pokazał to na przykładzie Donnarummy. O nieobecnych źle się nie mówi, ale taki Paratici cisnąłby jego transfer do samego końca, płacąc prowizję połowie jego rodzinie plus kontrakty braciom i kuzynom, rzecz jasna. A i ciotka jest księgową, też by się pewnie przydała. Przytomnie postawił na Szczęsnego, który raz jest Szczęsny, raz nieszczęsny i już dziś wiadomo, że pewnego poziomu nie przeskoczy, ale na ogół jak coś leci koło niego to nogę wyciągnie.

I tenże bohater, niedoszły wybawca, okazuje się być dziś takim błotkiem, którym się babra cały Juventus i ogólnie nikt by za nim nie płakał, jeśli by odszedł. Osobiście ciężko mi uwierzyć, że inny klub zaoferuje mu podobny kontrakt, pamiętając, że do jego wieku dodać należy trójkę, odnośnie do czasu kiedy owy kontrakt z Juve podpisał. Wszyscy sobie zdali sprawę, że historia z Ronaldo była wygłupem. Zatrudniono Allegriego, który decydując o transferach pozbędzie się go cichaczem jak Jean Reno i po kłopocie.
Mnie osobiście nie będzie go brakować, bo nie może mi brakować kogoś, kto nie chciał dla Juventusu jak najlepiej i swoje nazwisko przedkładał nad studwudziestoczteroletnią historię, piękną historię, klubu z Turynu. Na sprzedaż. A nawet oddać za darmo.

Autor: Grzegorz Zuber

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

3 lat temu

Podszedłem do artykułu z nadzieją na profesjonalny, lekkim piórem napisany, tekst krytyczny dotyczący Cristiano Ronaldo w Juventusie. Zanim wyjaśnię dlaczego się rozczarowałem, pragnę poinformować autora powyższego tekstu, że nie jestem jego wrogiem, nie zamierzam go ranić i uderzać w niego, a jeśli mi się zdarzy, to mam nadzieję, że nie będzie to uderzenie kulką hejterskiego gnoju, jakimi to kulkami lecącymi w stronę Ronaldo uraczył mnie ów autor. Zacznę od błędów… Czytaj więcej »

Lub zaloguj się za pomocą: