Dama z przeszłością i logo po przejściach

Pisałem już o wszystkim, tylko nie piłce, ale kiedy symbol mojego ukochanego klubu jest bezczeszczony, nie mogę milczeć. Padło już trochę tekstów na ten temat, więc podejdę do sprawy krótko i od nieco innej strony.

Z Juve zżyłem się już w czasach, gdy grałem na Amidze w Sensible Soccer. Jestem sentymentalny. Do dziś brakuje mi Del Piero, Nedveda i reszty ekipy, która odnosiła sukcesy, kiedy ja wiodłem beztroski żywot licealisty. W czasie studiów nad klubem zawisły ciemne chmury, ale to tylko umocniło naszą więź. Nie odszedłem jak Ibrahimovic. Wierzyłem, że problemy są przejściowe i rzeczywiście po bolesnych siódmych miejscach, wreszcie zaświeciło słońce. Zarząd wyprowadził klub na prostą i pojawiły się sukcesy. W bonusie dorzucono wspaniały stadion oraz stabilizację finansową. Ale tego, co zrobili z logiem, wielu kibiców nie potrafi wybaczyć i włosy jeszcze długo będą rwane z głów.

Łatwo rzucać słowa o przekreślaniu historii. Ale jeśli się dobrze zastanowić, ona sama z powodzeniem się przekreśla. Każdy dzień nadpisuje poprzednie wydarzenia. Nie sposób tego zatrzymać, nie ważne, jak mocno jesteśmy zbulwersowani. Podobnie jest z piłką. Chciałbym do dziś oglądać Juve z Nedvedem na boisku, ale piłkarze odchodzą, a wokół klubu dzieje się mnóstwo rzeczy. Większość po to, żeby dotrzymać kroku konkurencji – nie tylko na boisku. Ten, kto nie chce się zmieniać, wypada z gry.

Argumentem przemawiającym za wprowadzeniem J w miejsce starego herbu są zazwyczaj finanse. Dużo mówi się o korzyściach, otwarciu na nowe rynki i sponsorach. Stary znak kibicom Juve kojarzy z walką, poświęceniem i zwyciężaniem. Taki zespół chcielibyśmy widzieć zawsze. A to, w jakich butach będą osiągać sukcesy, jest już mniej istotne. Logo jest tylko symbolem, efektem pracy piłkarzy i działaczy. Czymś, co reprezentuje klub na zewnątrz.

Gdyby zmianę wprowadzono, kiedy trenerem był Zaccheroni, mielibyśmy powody do niepokoju. Ale teraz, kiedy Juve z roku na rok jest coraz potężniejsze, jestem spokojny. Widzę w tym spójną, przemyślaną taktykę na lata. Zarząd nie chce przekreślać historii. Chce budować nową, która nie odrzuca dotychczasowej tradycji, lecz z niej wyrasta. W dalszym ciągu chodzi przecież o bycie najlepszym.

Prosty symbol jest bardziej nośny – im mniej ozdobników, tym lepiej. Nie potrzebujemy gwiazdek, bo wygraliśmy już tyle, że rywale i tak mają problem z liczeniem. Nie potrzebujemy byka, żeby przeciwnicy wiedzieli, że walka będzie ostra. Nie potrzebujemy korony, żeby panować. Wystarczy samo J. To nie tylko początek nazwy klubu, ale i drzwi do całego świata Juve.

Kiedy myślimy o F, zapewne przyjdzie nam do głowy Facebook. Podobnie może być z Juventusem i J. Ile znaczy jedna litera? Weźcie tytułową damę i zamieńcie przeszłość na przyszłość. A ta zdecydowanie zapowiada się obiecująco.

Autor: Piotr Binkowski
Źródło: www.celebrujczaswolny.blogspot.com

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Max Allegri
Max Allegri
7 lat temu

Bez wahania kupiłbym zegarek czy koszulkę do codziennego użytku z nowym znaczkiem, graty ze starym w zasadzie nadaję się tylko do noszenia na mecze. Teraz pomyślmy sobie, że takich chińczyków jest zastraszająca ilość, a idąc do sklepu pewnie kupią 5x więcej rzeczy niż przeciętny europejski kibic. Rachunek prosty.

Ouh_yeah
Ouh_yeah
7 lat temu

Maly Maly, też szalałem w Sensible, jakiś czas temu próbowałem na pececie, ale ciężko się na klawie strzela pod skosem ;]

posesivo
posesivo
7 lat temu

Moja pierwsza reakcja to zaszokowanie, niedowierzanie i złość... ale z drugiej strony, zmianę wprowadził gość, który dał nam stadion, przywrócił rolę hegemona w lidze i doprowadził, że możemy kupować zawodnika za 90 mln.
także myślę, że warto zaufać

Maly
Maly
7 lat temu

Sensible Soccer 😀 miałem podobny początek z Juve

Lub zaloguj się za pomocą: