#FINOALLAFINE

Deja(n) vu

To najgorętsze z nowych nazwisko w Serie A. Prawie tak samo długie jak Ibrahimović, ale brzmiąco bardziej po polsku niż bałkańsku. Jak dobrze pójdzie to obaj Szwedzi jeszcze w tym sezonie spotkają się w derbach Mediolanu.*

Byłoby to 9 lutego. Zlatan, o którego powrót do Milanu modlą się wszyscy kibice czerwono-czarnych, już zdążyłby załatwić wszystkie formalności, a nawet w kilku kolejkach porządzić w swoim niepodrabialnym stylu. Ten drugi, o całe pokolenie młodszy, stałby się jednym z głównych bohaterów styczniowego okresu transferowego. Z Atalanty via Parma trafiłby do Interu. Tego bardzo by sobie życzył Antonio Conte i cena 30 milionów euro, a może więcej, nie grałaby roli. Tym bardziej że do przetargu stanie również Juventus.

TYLE, ILE RECA

Dla zdecydowanej większości juniorów, nawet tych bardzo zdolnych i uważanych za perełki, przeskok do futbolu seniorskiego w tym najlepszym wydaniu kończy się podtopieniem i potem na zawsze wyjściem z tego basenu. Zdarzają się jednak wyjątki i do nich właśnie należy Dejan Kulusevski vel Kuluszewski. W 2019 roku, w którym w kwietniu obchodził 19. urodziny, udało mu się wszystko, o czym mógł śnić, bo chyba na jawie nie ośmieliłby się nawet marzyć. W kolejności zdobywał więc następujące przyczółki: zadebiutował w Serie A, dostał powołanie do młodzieżowej reprezentacji Szwecji, wygrał mistrzostwo Włoch juniorów, zostając najlepszym piłkarzem turnieju finałowego, strzelił pierwszego gola w Serie A i na jednym nie poprzestał, zadebiutował w pierwszej reprezentacji Szwecji, podniósł swoją rynkową wartość do rzeczonych 30 milionów euro, znalazł na liście życzeń Interu i Juventusu.

Jeszcze w poprzednim sezonie wprawdzie częściej pojawiał się na treningach pierwszego zespołu Atalanty niż juniorów, ale grał zdecydowanie rzadziej. Gian Piero Gasperini uchylił mu delikatnie drzwi prowadzące na boisko trzy razy, tyle samo co Arkadiuszowi Recy, zresztą obaj debiutowali w tym samym dniu. 20 stycznia rudowłosy nastolatek przywitał się z Serie A 18 minutami z Frosinone, Poprawił cztery tygodnie później z Milanem i także w lutym najdłużej przebywał na murawie z Torino. Jeśli był szczęśliwy wchodząc w 18 minucie za kontuzjowanego Robina Gosensa, to mina mu zrzedłą w 71 minucie na widok wędki. W pierwszym zespole jeszcze był płotką, za to w Primaverze od dawna wielorybem.

W Bergamo słyną na cały kraj z wyszukiwania talentów i ich szlifowania. Drużyny juniorskie odnoszą sukcesy w różnych kategoriach wiekowych i najlepsi wychowankowie trafiają na krócej lub dłużej do pierwszej drużyny. Kulusevskiego skauci wypatrzyli na turnieju piętnastolatków w Piemoncie, gdzie przyjechał z Brommapojkarna. Tak naprawdę nie trzeba było być specjalnie wprawionym skautem, żeby akurat na niego zwrócić uwagę. Dryblował do upadłego tak efektownie, że nie było mocnych na jego zwody. Problem polegał na czym innym: równie mocno podobał się nie tylko Atalancie, bo Arsenal też go chciał. Ile jest w tym legendy, a ile prawdy, trudno dziś rozstrzygnąć, ale niektórzy uważają, że młodego kandydata na piłkarza, a bardziej jego rodziców przekonał do włoskiej opcji Glenn Stroemberg. Kiedyś gwiazda szwedzkiego futbolu, aktualnie telewizyjny autorytet, który ponad 200 meczów i równo 8 sezonów spędził w koszulce Atalanty.

BYĆ JAK DE BRUYNE

Ta na tak przygotowany grunt rzuciła 100 tysięcy euro i dostała, co chciała. Cierpliwie szkoliła i puszczała do Szwecji na mecze reprezentacji, do których był powoływany począwszy od U-15. Tylko przez krótki moment miał dylemat: Szwecja czy Macedonia Północna? Grać dla ojczyzny ojca czy matki? Jakby poszukać w internecie, pewnie znalazłoby się jego zdjęcie w macedońskim trykocie na jakimś turnieju U-16, ale ostatecznie zdecydował się na Szwecję.

Oczywiście nie był jedynym cudzoziemcem wśród juniorów Atalanty. Grał razem z Senegalczykiem, Nigeryjczykiem, Iworyjczykiem, Gambijczykiem, Czechem, Cypryjczykiem i jeszcze paroma innymi nacjami. To we Włoszech normalne. Wyróżniał się jednak najbardziej. W 17 meczach strzelił 8 goli i zaliczył 10 asyst. W finale z Interem podawał do strzelca zwycięskiej bramki. Z uczestników tamtego meczu, on też robi najszybszą karierę, choć goni o dwa lata młodszy, a wtedy wchodzący z ławki Sebastiano Esposito z Interu.

Finał odbywał się na stadionie Ennio Tardini w Parmie i Kulusevski na jeden sezon tam zapuścił korzenie, pięknie zakwitając. Trener Roberto D’Aversa nie miał żadnych obiekcji, że młodzian sobie poradzi. Bo to niby ciągle chłopak, a już mężczyzna. Wysoki, silny i bardzo pewny siebie. Te trzy cechy plus pochodzenie (nie do końca szwedzki Szwed) natychmiast kazały porównać go do Zlatana. Czy rzeczywiście z sensem? I tak, i nie. Uosabiają dwa różne charaktery i typy piłkarzy. Na pewno Dejan nie nosi w sobie tej bufy, arogancji i bezczelności, z którą młody Zlatan burzył wszystkie mury, ale i palił mosty. Z boiskowej strony patrząc – na nim również nikomu się nie kłania i nikogo nie boi.

Nie jest napastnikiem. Pozycja skrzydłowego też nie w pełni oddaje jego charakterystykę. Już bardziej nowy Kevin De Bruyne. Belg to mistrz asyst, specjalista od zaskakujących rozwiązań, siła, technika i precyzja w jednym. Właśnie taki w tym sezonie bywał Kulusevski. Nieobliczalny też, kiedy ponosiła go fantazja, ciągle juniorska skłonność do popisów wzięta – podobnie jak elastico – od Ronaldinho, którego postery wieszał w pokoju.

Po 14 kolejkach liczby wykręcił imponujące i to nie tylko jak na żółtodzioba: 3 gole i 5 asyst. Prawdziwy popis dał w 8 kolejce z Genoą, kiedy do zwycięstwa 5:1 przyczynił się raz bezpośrednio i dwa razy pośrednio. Zagrał w podstawowym składzie w każdym z meczów. Nic dziwnego, że zrobił się wokół niego spory szum. Dostał powołanie do reprezentacji na listopadowe mecze z Rumunią i Wyspami Owczymi. W tym drugim zmienił Kena Semę z Udinese w 65 minucie. W dniu debiutu liczył sobie 19 lat, 6 miesięcy i 24 dni. Wielki Ibra, który już zamknął reprezentacyjny rozdział, kiedy go otwierał był młodszy tylko o 3 miesiące i za przeciwnika też miał Wyspy Owcze. Z Polską zagrał dwa razy i oba mecze wygrał. Jeśli Dejana nic nie zatrzyma w rozwoju, to jego występ przeciwko biało-czerwonym za pół roku w Dublinie nie byłby wcale dużą niespodzianką.

Autor: Tomasz Lipiński

Źródło: Piłka Nożna 50/2019

* – tekst powstał jeszcze przed transferem do Juve

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
4 lat temu

Ciekawe czy przy takiej kwocie będzie ktoś jeszcze myślał nad tym, żeby go gdzieś wypożyczyć, czy jednak mówimy o zawodniku pierwszego składu?