#FINOALLAFINE

Emerson – przed powrotem do Rzymu

U Emersona trudno odnaleźć południowoamerykański temperament. Według niektórych do Brazylijczyka bardziej pasuje etykietka ponuraka, ponieważ w odróżnieniu od kolegów pochodzących z tej samej części świata nie szokuje i nie wyprawia udawanych ślubów za kilkaset tysięcy euro. Jest poważny. Przyznaje, że chciałby, aby ludzie traktowali go normalnie i nie wpadali w euforię, kiedy spotykają go w supermarkecie z wózkiem pełnym zakupów.

W Juventusie stał się przykładem do naśladowania. Niektórzy piłkarze lepiej od innych potrafią przenieść zamysły trenera na boisko, a jego dobre zrozumienie się z Capello, które narodziło się w Romie z pewnością przetrwało. “Capello patrzy w przyszłość” – mówi Emerson o trenerze – “Widzi to, czego my w drużynie jeszcze nie dostrzegamy”. Uosabia więc szklaną kulę.

Emerson stanowił fundament dobrego początku sezonu. W środku boiska pełnił funkcję “filtra”, dzięki któremu obrona mogła poszczycić się dobrymi wynikami swojej pracy. Po długiej przerwie wrócił do Canarinhos, których był kapitanem do czasu idiotycznego wypadku tuż przed Mistrzostwami Świata. I błyszczałby być może jeszcze bardziej, gdyby partnerował mu ktoś z kim mógłby konstruować grę, a nie tylko utrudniać ją rywalowi.

Niestety nie można mieć wszystkiego. Emerson uważa, że życie i tak go sowicie wynagrodziło i już niewiele brakuje mu do szczęścia – raptem kilku sukcesów. I nic się nie stanie, jeśli w ich osiągnięciu będzie musiał walczyć z drużyną z miasta, w którym się zakochał… Na kilka dni przed spotkaniem w Rzymie pomocnik Juve powraca myślami do przeszłości.

Emerson nadal mieszka w hotelu, do którego wprowadził się po przybyciu pół roku temu do Turynu. Białe dywany, trochę roślinności i bufet, przy którym zgromadzili się szefowie komitetów olimpijskich mający w tym dniu obradować nad przyszłoroczną Olimpiadą. Z jednej strony wrażenie luksusu, z drugiej wypełnionej ludźmi poczekalni dworcowej.

Dlaczego wciąż tutaj mieszkasz?

Za kilka dni się wyprowadzam. Kończę aranżację apartamentu, w którym będę mieszkał przez 4 lata. Zdążyłem się już zaprzyjaźnić z tutejszym personelem. Kiedy przyjechałem traktowali mnie bardzo formalnie. Myśleli, że piłkarz zawsze trzyma wszystkich na dystans, a poza tym turyńczycy tak się obchodzą z obcymi dopóki ich nie poznają. Teraz jestem ze wszystkimi na “ty”, a w restauracji wiedzą, co chcę zjeść, zanim zdążę zamówić. Z tego powodu przykro mi się wyprowadzać, ale własny dom oznacza zapuszczenie korzeni w nowym mieście, a czuję, że tego potrzebuję.

Rzymskie korzenie zostały odcięte.
Przypomni ci o tym sobotni mecz na Stadionie Olimpijskim.
Wiem o tym. Będą gwizdać i wyzywać mnie od najgorszych.

Mówisz, że to nieważne, ale czy rzeczywiście zachowujesz spokój?

Jadę do Rzymu, żeby rozegrać mecz i nie mówię, że jest mi obojętne jak zostanę przyjęty. Chciałbym usłyszeć coś miłego za to, co tam zrobiłem przez 4 lata. Ale to niemożliwe. Odejście było zbyt gwałtowne.

Postawiłeś na swoim.

Wiedziałem, że kibice nie zaakceptują mojego transferu do innego włoskiego klubu, ale w Rzymie mieszka moja córka i nie chciałem utrudniać sobie kontaktu z nią. Tak by się stało gdybym wybrał Real.

Często jeździsz do stolicy?

Byłem tam niedawno.

W ciemnych okularach?

Nie. Nie jestem ani złodziejem, ani oszustem. Zajmuję się własnymi sprawami i ludzie nie robią mi problemów, ponieważ kiedy patrzą na mnie oczami człowieka z ulicy wszystko jest w porządku. Zmiana następuje dopiero na stadionie.

Byłeś ważnym piłkarzem, ale nie symbolem jak Totti, czy niedługo De Rossi – obaj urodzeni w Rzymie. Nie zastanawia cię skąd ta niechęć?

Stąd, że zdaniem tifosich z Romy się nie odchodzi. Zobaczcie jak potraktowali Cafu, który tyle zrobił dla tego klubu. Nie jestem Tottim, ale dla kibiców stałem się tak ważny jak on. Od pierwszego dnia. Mimo że nie mogłem grać 40 tysięcy wiwatowało przez kwadrans na moją cześć i dałem wtedy słowo, że zrobię wszystko, żeby się odwdzięczyć za to okazane ciepło. Myślę, że przez cztery lata udało mi się to.

A propos Tottiego, czy rywalizowaliście ze sobą?

To mocno przesadzona historia. Mówiono, że nie spojrzymy sobie w oczy, a my podaliśmy sobie ręce.

Ale jak to było w szatni?

Zawsze ja brałem odpowiedzialność. Można by mnie nazwać liderem.

Ile jest prawdy w antypatii pomiędzy Tottim i Capello?

W Romie nie byłem świadom, że jest tak silna na jaką teraz wygląda. Oczywiście, Capello ma swój charakter i nigdy nikomu nie patrzy w oczy. Podkreślam: nikomu.

Także w Juventusie?

Różnica polega na tym, że kiedy przeżywaliśmy trudne chwile, nie widziałem, żeby wpadał we wściekłość taką jak pewnego razu na Stadio Olimpico, podczas przerwy meczu, nie pamiętam z kim. Kiedy wróciliśmy na boisko powiedziałem “chłopaki bierzmy się do roboty, bo nas pozabija”.

Totti wywołał polemikę z Capello, ponieważ Roma potrzebuje wroga dla odwrócenia uwagi od jej wewnętrznych problemów?

Nie. To tylko wypaczona historia, przez którą wydaje się jakbyśmy w sobotę szli na wojnę.

Totti wolał nie grać przeciwko Palermo, aby zapewnić sobie udział w spotkaniu z Juventusem. Co ty na to?

Pojedynki wielkich na Stadionie Olimpijskim mają swój własny ładunek emocjonalny. Nienawiść należy do kibiców, wśród piłkarzy jej nie ma. Zwłaszcza takich jak ja, z zagranicy. Znajdujemy się nagle w rzeczywistości, której historii nie znamy. Gol Turone’a? Ani ja, ani Mancini, ani Cafu nie wiedzieliśmy o co chodziło z golem Turone’a.

Zostałeś we Włoszech, żeby być blisko córki. Nie lepiej byłoby zostać właśnie w Rzymie?

Oczywiście, tak jak mógł zostać Samuel, ale pieniądze, jakie wzięła Roma były ważniejsze. Było ich dość, zapewniam.

Czy sądziłeś, że przychodząc do Juve od razu będziesz walczył o Scudetto?

To jeszcze jeden powód, dla którego wybrałem ten klub. Straciłem Mundial z powodu złamania ręki na dzień przed jego rozpoczęciem. Z Romą zdobyłem Scudetto – to mniej niż powinniśmy byli osiągnąć. Czas mija i potrzebuję nowych sukcesów.

Żeby pokonać Sienę, Juventus potrzebował boskiej pięty Del Piero. Milanowi wystarczył goleń Kaki.

Milan nadrobił dwa, trzy punkty do nas dzięki szczęśliwemu przypadkowi. Najlepszym przykładem jest Reggio Calabria – zwycięstwo odniesione dzięki bramce samobójczej. My w tym samym miejscu ponieśliśmy porażkę po kiksie Cannavaro. Przykłady można by mnożyć. Do nas szczęście się uśmiechnęło, kiedy w meczu z Fiorentiną zszedłem z powodu kontuzji i zastępujący mnie Olivera strzelił bramkę. Jednak to różne rzeczy.

Czy wyobrażałeś sobie, że Roma może tracić 19 punktów do lidera? W tym samym okresie zeszłego sezonu drużyna z tobą, Capello i Zebiną na pokładzie miała ich tyle ile teraz Juve.

Mieli sporo nieprzewidzianych kłopotów. Cieszę się jednak, że widzę Montellę w dobrej formie. Obok Trezeguet stał się najmocniejszym piłkarzem w polu karnym. Pod względem technicznym jest wyjątkowy. Obaj napastnicy łatwo strzelają gole, ponieważ potrafią przewidzieć przebieg akcji. Nieraz myślę: “ja bym na tą piłkę nie poszedł”.

Źródło: www.juve.pl na podstawie La Stampa

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Bukol87
Bukol87
19 lat temu

Głupi real wyrzucił Makelele a teraz chce równie dobrego Emersona ale to tylko wasze marzenie:) LOJALNOŚC zawsze zwycięży z kasą!

Ole(k)Juve!
Ole(k)Juve!
19 lat temu

niech lepiej nie gwizdza bo zaczna sie slinic i pilkarze beda mysleli ze to kwasny deszcz

wErOn
wErOn
19 lat temu

Emerson = lojalność

Wolał nas niż pieniądze $realu!

Dragon
Dragon
19 lat temu

Widać, że Emerson to cichy i poukladany człowiek. Naprawdę wielka osobowość, nie w głowie mu pieniądze i sława. Bardzo się cieszę, że gra wlasnie dla nas. To mistrz na boisku jak i poza nim.