Grazie Fabio!

Doniesienia medialne, które do tej pory traktowałem z przymrużeniem oka stały się faktem – Andrea Agnelli powiedział dzisiaj Grazie Fabio i postanowił nie przedłużać wygasającego z końcem czerwca kontraktu naszego dotychczasowego Dyrektora Sportowego. Koła machiny rewolucyjnej ruszyły.

Daleki jestem od nazywania Fabio Paraticiego ofiarą rewolucji. Uważam, że to rozstanie jest naturalną konsekwencją i rzetelną oceną jego pracy na stanowisku. W tandemie Marotta-Paratici byli nie do zatrzymania. Szerszej publiczności dali się poznać przede wszystkim dzięki znakomitej pracy w Sampdorii, którą z ligowego średniaka wprowadzili w sezonie 2009/10 do TOP4 Serie A, by w kolejnym sezonie rozpocząć budowę siły Juventusu. Mimo mizernego początku (w pierwszym sezonie ich pracy Juventus zajął 7 miejsce, a sprowadzony z Sampdorii za ich namową trener Luigi Del Neri wyleciał z klubu równie szybko jak do niego dołączył) panowie Marotta i Paratici wyciągnęli wnioski i bardzo szybko się poprawili.

W tym tandemie wszystko działało jak perfekcyjnie naoliwiona maszyna. Fabio Paratici był ekspertem w ocenie potencjału piłkarza, świetnie radził sobie z dobieraniem piłkarzy do składu zgodnie z potrzebami trenera, wyłapywał perełki na dobrze zbadanych rynkach piłkarskich, a Marotta wyłapywał okazje i potrafił świetnie wynegocjować korzystne warunki kontraktu bądź transferu. Wystarczy wspomnieć, że panowie mają na swoim koncie takie majstersztyki transferowe jak sprowadzenie Andrei Barzagliego, Andrei Pirlo, Paula Pogby, Carlosa Teveza, Staphana Lichsteinera, Arturo Vidala i wielu, wielu innych. Juvenus pod ich przewodnictwem funkcjonował jak doskonale skoordynowana maszyna, niczym świetnie zarządzana korporacja ze szczegółowo rozpisanym planem, który stopniowo, krok po kroku realizowano.

Kiedy pojawiały się kłopoty, kiedy pozornie sytuacja wymykała się spod kontroli, Marotta i Paratici ze spokojem i pełnym opanowaniem wyciągali asa z rękawa, karteczkę z planem B w kieszeni. Tak było, kiedy w trakcie okresu przygotowawczego Antonio Conte trzasnął drzwiami ośrodka treningowego Juventusu wykrzykując, że ten klub jest za biedny, żeby wygrywać i nie należy wchodzić do restauracji z daniami, których ceny zaczynają się od 100 Euro mając zaledwie 10 Euro w kieszeni. Panowie już kilka dni później ogłosili nowym trenerem bezrobotnego wówczas Maxa Allegriego, który nie dość, że za wspomniane 10 Euro najadł się w restauracji do syta, to jeszcze została mu w kieszeni reszta.

Pod wodzą wspomnianej dwójki Juventus zasłynął w piłkarskim świecie jako symbol, synonim znakomitego, zbalansowanego zarządzania. Mistrzowie stabilnego wzrostu i wykorzystywania okazji. Wydawało się, że tej maszyny nic nie zatrzyma, a Serie A przemianuje się na “Juventus i reszta”. Tym bardziej dziwi, że piachu w tę maszynę nasypał sam Fabio, który chciał więcej blasku reflektorów i zrozumiał, że blask jak najbardziej jest, ale nie promienie do niego nie docierają, gdyż stoi w cieniu Marotty.

Juventus rozpoczął proces przemian, które ze stabilnego klubu z tradycjami, który wygrywał w sposób nudny i przewidywalny (błędnie nazywany cynicznym) chciał stać się klubem-produktem marketingowym, dostarczającym większych emocji, będącym swoistym FC Hollywood, kreującym swój wizerunek na posiadaniu gwiazd i promowaniu wielkich piłkarzy zamiast iść dotychczas przynoszącą sukcesy drużynowości.
Oczywiście, opieramy się na spekulacjach, jednak zgodnie z doniesieniami z otoczenia Juventusu to Paratici był siłą napędową tych zmian. To on stał za pomysłem sprowadzenia Ronaldo do Juve i to on ten projekt zrealizował, to też Paratici był zwolennikiem rozstania z Allegrim, który wprawdzie gwarantował tytuły i wydatnie wzbogacił gablotę klubową, jednak w sposób mało widowiskowy. Wreszcie to Paratici, zgodnie ze słowami Marotty, skorzystał ze swojej pozycji człowieka w cieniu i z tego cienia wyszedł wbijając koledze nóż w plecy. W końcu stał w świetle reflektorów sam i zaczął przewodzić przebudowie.

Po 2 latach nastąpiło podsumowanie wyników pracy Fabio i nie sposób się nie zgodzić, że spojrzawszy na ostatnie 2 sezony w wykonaniu Juve. Fabio przejął zespół po 8 wygranych Scudetto z rzędu, dwukrotnego finalistę Ligi Mistrzów, mając na ławce jednego z najlepszych trenerów na świecie. Przez 2 lata nie było widać jasnej wizji, żadnej strategii rozwoju, planu długo czy krótkoterminowego. Za jego rządów pożegnano Allegriego, Juventus nie dotarł wyżej niż 1/8 LM, odpadając z dużo niżej notowanymi zespołami – Lyonem i FC Porto. Zatrudniono dwóch trenerów, którzy z różnych powodów nie pasowali do Juventusu i zapewne obaj pożegnają się z klubem i stanowiskiem po zaledwie jednym sezonie. Wreszcie – z bezwzględnej, wyrachowanej maszyny z najlepszą obroną w lidze zrobił zespół, który męczył się z beniaminkami, przegrywał z ligowymi średniakami, a wisienką na torcie jest fakt, że Benevento w 2021 roku wygrało w Serie A jeden jedyny mecz. Wiadomo z kim. Juventus w sezonie 20/21 o włos uniknął tragedii, jaką byłby brak kwalifikacji do Ligi Mistrzów.

Nie można powiedzieć, że Fabio Paratici nie zna się na swojej robocie – uważam, że zna się znakomicie, ani, że nie zrobił dla Juve nic dobrego w ciągu 2 lat swojej samodzielnej pracy, bo transfery Chiesy, Kulusevskiego czy De Ligta to bez wątpienia bardzo dobre ruchy, jednak jak na ambicje Juventusu to zdecydowanie za mało. Ten klub powstał po to, żeby wygrywać, po to trenuje, po to wychodzi na boisko, po to oddycha. Dla Juventusu wygrywanie nie jest najważniejsze, to jedyne co się liczy. Fabio Paratici nie wygrywał, nie wygrał Juventus sadzając go za sterami.

Fabio Paratici przypomina mi mitycznego Ikara – jego długi lot przebiegał znakomicie i gdyby utrzymał kurs dzisiaj świętowalibyśmy dziesiąte Scudetto z rzędu i z optymizmem patrzyli w przyszłość. Jednak Fabio, jak Ikar, poleciał zbyt blisko słońca i zatonął. Trochę przypomina mi w tym Pirlo, który chciał zbyt dużo zbyt szybko i woda okazała się zbyt głęboka.

Mimo, że w pełni zgadzam się z decyzją Agnelliego i ją popieram, to nie pozwolę też, aby ostatnie 2 lata przesłoniły wcześniejszych 9. To Fabio jest jednym z ojców sukcesu obecnego Juve i dzięki niemu w ciągu ostatniej dekady mamy jedno Scudetto przegrane, a nie zaledwie jedno wygrane.

Grazie Fabio e buona fortuna.

Autor: Marcin Szydłowski, Grupa JuvePoland: Polscy Kibice Juventusu

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

friss
friss(@friss)
3 lat temu

Co fakt to fakt, tandem Marotta-Paratici zdecydowanie lepiej niż sam Fabio. Dzięki za wspólne, pełne sukcesów 11 lat.

Samael
Samael(@samael)
3 lat temu

O ile zgadzam się ze zdaniem dotyczącym Fabio to już te dwa zdania o Pirlo w moim mniemaniu są błędne - Pirlo się nie spalił, on tylko zyskała. Jaki trener w premierowym sezonie dostaje taki wielki klub, wygra dwa puchary i awansuje do LM? Dla klubu jego przygoda jest nieudana ale dla samego Andrzeja to WYBORNY początek kariery zawodowej w tym fachu. On nie będzie startował z poziomu juniorów,… Czytaj więcej »

JuraGD
JuraGD(@juragd)
3 lat temu

Świetny artykuł. #FJ!

LimaK
LimaK(@limak)
3 lat temu

Marotta i Paratici w duecie, robili wiele dobrego dla Juventusu.
Marotta odszedł do Interu i teraz tam robi wiele dobrego, natomiast Paratici nie bardzo sobie poradził bez Marotty...

Powodzenia dla Fabio w dalszej karierze!

Lub zaloguj się za pomocą: