#FINOALLAFINE

Jak Álvaro Morata oszukał system

Jeżeli Juventus po wypożyczeniu zdecyduje się wykupić Álvaro Moratę, w dziejach piłki jedynym droższym piłkarzem będzie Neymar. Hiszpański napastnik nigdy nie strzelił w lidze więcej niż 15 goli, a fortunę płaciły za niego już Real, Chelsea, Atletico, Juventus nawet dwukrotnie. W każdym z tych klubów opowiadał o spełnieniu dziecięcych marzeń.

Trudno wskazać drugi taki przypadek. Juventus lata temu wykupił go za 20 milionów, Real Madryt odkupił za 30 mln, później Chelsea wyłożyło na stół 66 mln, następnie Atletico zainwestowało 63 mln, aby teraz mistrzowie Italii sięgnęli po niego po raz drugi. Juventus zapłaci 10 mln za wypożyczenie Hiszpana, a 45 mln za wykup zawodnika. Zbierając wszystko do kupy, to daje 234 miliony euro zainwestowane w Álvaro Moratę.

Jakaś dziwna magia unosi się wokół napastnika z Madrytu, bo tylko Neymar przebija go transferami do Barcelony i PSG – łącznie za 310 mln euro. Taki Morata, który przecież w świecie uchodzi za napastnika co najwyżej przyzwoitego, najpewniej zaraz obróci więcej pieniędzy niż Cristiano Ronaldo, Romelu Lukaku czy chętnie zmieniający kluby Ángel Di María.

Naprawdę mówimy tu o przedziwnym micie, bo żaden napastnik nie zmarnował tylu dogodnych sytuacji w poprzednim sezonie ligi hiszpańskiej co właśnie Morata. Kiedy można było pochwalić obronę i pomoc Atletico, właśnie atak ekipy Simeone był najbardziej punktowany za swoje słabości. W Madrycie szybko doszli do wniosku, że nigdy nie doskoczą do najlepszych na świecie ze snajperami klasy Diego Costy oraz Moraty. Pierwszy po kontuzjach jest cieniem dawnego wściekłego napastnika, drugi ma problemy z regularnością, pewnością siebie oraz często wykorzystywaniem prostych sytuacji. To zawodnik, którego mentalnie bardzo łatwo złamać, dlatego nigdy nie oprzesz na nim tej formacji. Prędzej czy później zacinał się na dobre.

A mimo wszystko, Juventus sięga po Moratę zamiast Arkadiusza Milika czy Edina Džeko. Nie do wyjściowej jedenastki, ale bardziej w roli zmiennika i jokera, co jest jedynym rozsądnym argumentem tego dealu. Ale nadal – za takie pieniądze? Za człowieka, który w życiu nie wykręcił więcej niż 15 bramek w sezonie ligowym. Dokładnie tyle nastrzelał jedynie w Realu Zinedine’a Zidane’a. Być może 27-latek zagwarantuje w końcówkach kilkanaście trafień, ale nie ma przypadku w tym, że Luis Enrique woli w reprezentacji Hiszpanii takie nazwiska jak Gerard Moreno czy Rodrigo. Patrząc na to ile wnoszą do gry i jej kreacji, zupełnie to nie dziwi.

Álvaro Morata w oczach wielu jest najbardziej przepłaconym piłkarzem świata. Rzadko kiedy spełni do końca oczekiwania, a jednak zawsze znajdzie się ktoś, kto wyłoży za niego duże sumy – taki Juventus inwestuje w niego po raz drugi, ale może właśnie chce wykorzystać konkretne atuty wychowanka Królewskich. W przypadku 27-latka zapewne jeszcze nie kończymy sumowania milionów, bo w takim wieku przed nim jeszcze przynajmniej jeden transfer dużej skali. Morata jeszcze zdąży podbić i tak już abstrakcyjne liczby.

Jak na skalę swoich umiejętności i pewne ograniczenia – rozbił bank tymi kilkoma ruchami, a jego menedżer Juanma López dokonywał mistrzowskich posunięć. On też stoi za przenosinami Daniego Olmo do RB Lipska czy umieszczeniem Álvaro Negredo w beniaminku Cadizie. Jest mocno osadzony szczególnie w madryckim środowisku.

Kolejnym zabawnym wątkiem tego transferu jest viral, jakim stały się deklaracje Moraty na powitalnych konferencjach prasowych. Najwidoczniej odwija tę samą kasetę, bo zawsze niezależnie od klubu powtarza, że „spełniło się jego marzenie z dzieciństwa”. Zobaczcie sami:

2014: „Juve jest miejscem, w którym od zawsze chciałem być
2016: „Moim marzeniem było odniesienie sukcesu w Realu Madryt
2017: „Jako dziecko wyobrażałem sobie grę w Chelsea
2019: „Atletico to prawdziwe szczęście, o jakim marzyłem od dzieciństwa

I to najlepsze podsumowanie, gdzie można wsadzić oraz jak traktować deklaracje piłkarzy. Cztery rożne kluby, a zawsze opowiadał, że dziecięce sny właśnie się spełniają. Nikt Moracie nie zabroni marzyć co kilka dni o innej drużynie, po prostu o byciu na szczycie, ale jednak wygląda to komicznie. Zawsze ten sam motyw – bardzo długo marzył o tym konkretnym zespole. Aż nie przyszło kolejne okno transferowe. To trochę jak z wyznaniem miłości rzucanym na pierwszym spotkaniu – czujesz, że to dziwne, nieco cię to przeraża, a jednak Morata dalej nawija makaron na uszy.

Wychodzi na to, że kiedy podawał piłki, marzył o Atletico. Ale równocześnie jako dzieciak najbardziej chciał grać w lidze włoskiej, na Bernabeu oraz w Chelsea, by zdobywać bramki jak Didier Drogba. Teraz znów wraca do włoskiego giganta, gdzie zaczyna drugi rozdział pod wodzą Andrei Pirlo, z którym przecież grał, kiedy dotarli do finału Ligi Mistrzów w Berlinie w 2015 roku. Morata zdobył wtedy nawet bramkę z Barceloną (1:3), zanim Luis Suarez i Neymar załatwili sprawę. Może Pirlo dostrzega w nim coś więcej, a może potrzebuje zadaniowo akurat tych konkretnych atutów Álvaro w polu karnym.

Wśród fanów hiszpańskiej piłki ostatnio bardzo popularny stał się ten żart: „Álvaro Morata ma dopiero 27 lat, a spełnił marzenie całego swego życia już cztery razy. A Ty co zrobiłeś w tym czasie?”. Niech nie będzie, że uwzięliśmy się jakoś szczególnie na Moratę. Szczerze gratulujemy mu utrzymywania się na takim poziomie, wiecznie dotykania najlepszych drużyn świata. Jednak przynajmniej ostatnie dwa sezony – uczciwie oceniając – pokazują, że to nie jest snajper, z którym zawojujesz Ligę Mistrzów.

Autor: Dominik Piechota

Źródło: newonce.sport

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
3 lat temu

Artykuł pod tezę i bardzo jednostronny. O komentarzach z konferencji prasowych nie będę mówił - to dziś standard.
Alcaro nie jest, nie będzie i nie powinien być traktowany jako typowa 9. Nie jedyni nie będzie egzekutorem. Ale potrafi wejść z głębi pola, potrafi grać kombinacyjnie, ma mocne obie nogi i znośną głowę, jest szybki i całkiem dobry technicznie.
Mówię to z pełną odpowiedzialnością - do obecnego Juve są to cechy bardzo pożądane. Kończąc, Alvaro trafia do spokojnego i znanego środowiska, co z pewnością pomoże na nienajmocniejszą psychikę

3 lat temu

Ale naciągana brednie .....

LimaK
3 lat temu

Przeciętny napastnik, mający sprytnego agenta.

„Juve jest miejscem, w którym od zawsze chciałem być”.
„Moim marzeniem było odniesienie sukcesu w Realu Madryt”.
„Jako dziecko wyobrażałem sobie grę w Chelsea”.
„Atletico to prawdziwe szczęście, o jakim marzyłem od dzieciństwa”.

To pokazuje, z jakim piłkarzem mamy do czynienia...

Nie skreślam go, ale takiemu Suarez'owi, to on do pięt nie dorasta.