Jeden więcej czy dwa mniej?
Jeden więcej czy dwa mniej?
Ile tytułów mistrzowskich ma Juventus Turyn – najbardziej utytułowany włoski klub i jeden z dwóch, który nigdy nie spadł do drugiej ligi? 29, a może tylko 27? Na te pytania nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Skandal, w który wciągnęli Starą Damę działacze z Luciano Moggim na czele, może odebrać jej dwa tytuły.
O tym, że Juventus zatrudnia bardzo obrotnych działaczy i dlatego cieszy się wyjątkowymi względami wśród sędziów wiedzieli we Włoszech wszyscy, ale zawsze mówiło się o tym półgębkiem i nieoficjalnie.
Liliput Moggi
Nikt przecież nikogo za rękę nie złapał, nie było dowodów, zatem I śmiałka, który w obawie przez gniewem wszechpotężnego dyrektora Moggiego ośmieliłbym się postawić zarzuty. Od niedawna za sprawą zakrojonego na zdumiewającą skalę śledztwa prowadzonego przez policję i prokuratury z kilku miast plotki zostały zastąpione faktami, a niezwyciężony i nietykalny Guliwer Moggi zmalał do rozmiarów liliputa.
Sytuacja zmieniła się na niekorzyść Juventusu o 360 stopni w czwartek 10 maja, kiedy największe włoskie dzienniki opublikowały zapis podsłuchiwanych przez kilka miesięcy rozmów telefonicznych między Moggim a szefem sędziów Pierluigim Pairetto, wiceprezydentem włoskiej federacji Innocenzo Mazzinim i jeszcze kilkoma ważnymi osobami Z nich jasno wynikało, że dyrektor generalny Juve dyktował Pairetto, którzy arbitrzy są mile widziani na meczach bianco-nerich, a którzy nie. Lubił też ustalać obsadę sędziowską innych spotkań. Poza tym naciskał na Piretto, aby ten wyznaczył odpowiadających Juventusowi sędziów w Lidze Mistrzów. Jeśli Pairetto zawiódł, to później musiał niczym pokorny podwładny wysłuchiwać ostrych reprymend przełożonego.
Moggi karcił, ale i nagradzał – znajomemu byłego sędziego załatwił na uprzywilejowanych warunkach samochód Maseratti.
Pierwsza publikacja była jednak zaledwie wicherkiem przez potężnym huraganem, który może i powinien zawiać Juventus do Saerie B lub jeszcze niżej.
Ten temat lub – jak uważa zdecydowana większość – największy skandal w historii włoskiego futbolu do dziś nie schodzi z pierwszy stron gazet i zajmuje czołowe miejsce w telewizyjnych wiadomościach. Z każdym dniem pojawiały się kolejne sensacyjne fakty.
Polski ślad
Policji udało się rozpracować tak zwany system Moggiego, który polegał na tym, że de facto to on typował sędziów do prowadzenia różnych meczów i poza tym dawał im wytyczne, kogo należy karać kartkami. Zachodzi podejrzenie, że w ten sposób wpłynął na wyniki meczów w 29 kolejkach z 38 w sezonie 2004/2005.
Na celowniku znalazła się agencja menedżerska Gea kierowana przez syna Moggiego – Alessandro. Związanych z nią było kontraktami i różnymi podejrzanymi układami 320 osób działających we włoskim futbolu, w tym 200 z Serie A: trenerzy, piłkarze, działacze i prezydenci. Dzięki takie armii i za pośrednictwem lojalnego syna Moggi także manipulował wynikami. Na przykład dawał do zrozumienia zawodnikowi X, że jeśli nie chce wypaść z obiegu, którym przecież sterowała Gea, to ma w danym meczu zagrać słabiej lub w ogóle nie wystąpić, zgłaszając kontuzję.
Mieli się z czego tłumaczyć Gianluigi Buffon, Marc Iuliano, Antonio Chimenti i Enzo Maresca, na których ciąży wina obstawiania za gigantyczne pieniądze rezultatów piłkarskich meczów w zakładach bukmacherskich, co jest objęte bezwzględnym zakazem.
Inny wysoko postawiony działacz Juve – Antonio Giraudo jest oskarżony o sfałszowanie w 2002 roku klubowego budżetu i przestępstwa natury podatkowej.
O wchodzenie w niedozwolone układy z Moggim i mówiąc wprost korumpowanie sędziów są także oskarżeni działacze Mialnu, Lazio, Fiorentiny i Interu. 68-letni dyrektor generalny Juve niczym capo di tutti capi miał w zwyczaju kontrolować wszystko i pociągać za wszystkie sznurki. Dzwonił do selekcjonera Mercello Lippiego i sugerował mu nazwiska zasługujący na powołanie do reprezentacji, a powołania innych odradzał. Oczywiście promował tym należących do Gea, w strukturach której działa również syn Lippiego – Davide.
Warto jeszcze wspomnieć o polskim wątku. Otóż Moggi naciskał na władze telewizji Rai, aby usunąć z programu Domenica Sportiva Zbigniewa Bońka, który z działaczem Juve prowadził wojnę i jako jeden z nielicznyych o jego działalności i metodach postępowania wypowiadał się tylko krytycznie. Efekt? Zibi od początku tego sezonu przestał pojawiać się w studiu.
Optymizm Capello
W zataczającej coraz szersze kręgi aferze, której opisanie już zajęło prokuratorom ponad dwanaście tysięcy stron, a do tego doszły zarejestrowane rozmowy, filmy I fotografie, nie da się streścić w kilku akapitach. Po prostu w ciągu kilku dni okazało się, że cały piłkarski świat we Włoszech to wielkie bagno. A dowodów na to systematycznie przybywa.
Do dymisji podał się prezydent włoskiej federacji piłkarskiej Franco Carraro i wiceprezydent Innocenzo Mazzini, w siedzibie FIGC pojawił się wyznaczony i skierowany tam przez rząd komisarz, rezygnacje złożył dziesięcioosobowy zarząd Juventusu, w skład którego wchodziła słynna triada: Moggi – Giraudo – Roberto Bettega. Z mistrzostw świata została wycofana włoska trójka sędziowska z Massimo De Sanctisem jako głównym. Do czasu wyjaśnienia sprawy zawieszono dziewięciu arbitrów pierwszoligowych i jedenastu asystentów. Pracę stracił weteran włoskiego dziennikarstwa telewizyjnego Aldo Bicradi, kiedy wyszło na jaw, że chodził na pasku Moggiego. Los agencji Gea jest już właściwie przesądzony.
Najważniejsze jednak pytanie brzmi: co dalej z Juventusem? Fabio Capello przed wyjazdem na wakacje uspokaja kibiców: “Spotkamy się na pierwszym treningu 15 lipca, kiedy rozpoczniemy przygotowania do kolejnego sezonu w Serie A.” Niewielu podziela jego optymizm. Ciężar zebranych dowodów, których wiarygodność wydaje się niepodważalna nawet dla najlepszych adwokatów, jest tak ogromny, że tylko cud może uchronić klub przed karną degradacją o jedną lub nawet dwie klasy. Równocześnie odebrany by został Starej Damie tytuł mistrzowski z poprzedniego roku – wtedy sezon 2004-05 przeszedłby do historii jako bezkrólewie. W tym sezonie scudetto dostałoby się w ręce pierwszego klubu, który zajął miejsce w tabeli za Juve i nie był uwikłany w aferę.
Do więzienia?
W przypadku relegowania Juventusu z ligi cała drużyna poszłaby w rozsypkę, wycofaliby się sponsorzy, zabrakłoby pieniędzy na finansowanie gwiazd, z których najwięcej zarabiał Patrick Vieira (6 milionów euro), ale niewiele mniej Alessandro Del Piero, David Trezeguet, Gianluigi Buffon i Pavel Nedved. Czech zadeklarował, że zakończy karierę, większość podpisałaby kontrakty z nowymi klubami, Del Piero poszedłby na roczne wypożyczenie, odszedłby Capello i już spekuluje się, że jego następcą zostałby Walter Novellino. Nie wiadomo co stałby się z planowaną na najbliższe dwa lata modernizacją Stadionu Alpejskiego, co miało pochłonąć sto milionów euro. Inwestycję zgodził się sfinansować potężny sponsor, którego nazwę chciano ogłosić najdalej na początku czerwca.
Tym, którym ciągle trudno uwierzyć w Serie A bez Juventusu być może bardziej wiarygodny wyda się następujący scenariusz: największa kara z więzieniem włącznie i dożywotnim zakazem działalności w futbolu spadnie na działaczy, natomiast klub rozpocznie nowy sezon na przykład z minus dziesięcioma punktami.
Prawdopodobnie na pierwsze postanowienia w tej smutnej i brudnej sprawie trzeba będzie poczekać do lipca.
Autor: Tomasz Lipiński
Wyszukał: DeeJay
Źródło: Piłka Nożna (21/2006)