Juventus, parszywa dwunastka

Klub piłkarski to osobliwe miejsce pracy – wbrew legendom nie potrzeba tam dobrej atmosfery, żeby osiągać wyniki, a szef miewa władzę nad podwładnymi tylko teoretyczną.

Zajrzyjmy choćby do szatni Juventusu, która powinna być przepojona zadowoleniem i entuzjazmem, bo wygrywa wszystko i wszędzie. Trwa mecz z Palermo, naturalnie wygrany lekko, łatwo i przyjemnie 4:1, gdy Leonardo Bonucci – mężczyzna dobiegający trzydziestki, doświadczony i mający zasłużoną reputację kulturalnego – próbuje wydawać polecenia swemu przełożonemu. Sugeruje, że Claudio Marchisio jest wycieńczony, więc należy go odwołać z boiska. Niestety, trener Massimiliano Allegri myślał inaczej, zareagował z furią, nawrzucał podwładnemu od “ch…”, kazał mu “spier…” i w ogóle zrobił wszystko, by murawa zapłonęła toksycznymi emocjami.

Kilka dni później Juventus leciał do Porto na arcyważny mecz Ligi Mistrzów, więc obaj dżentelmeni mieli czas, by załagodzić spór. Nie załagodzili. Raczej zaognili. Bonucci za karę został zesłany na trybuny – choć obaj rzuceni do gry środkowi obrońcy, Giorgio Chiellini i Andrea Barzagli, nie byli całkiem zdrowi! – a na samego siebie trener nałożył grzywnę. Uznał, że też zawinił, a skoro nie może zdyskwalifikować samego siebie, to poniesie inne symboliczne sankcje (pieniądze obiecał wpłacić na cele charytatywne).

Tak buzuje w grupie, która nie dość, że wychodzi jej wszystko, to jeszcze powinna być wybitnie zmotywowana przed Champions League. Choć w kraju turyńczycy dominują absolutnie, to po najcenniejsze trofeum w Europie nie sięgnęli w XXI w. ani razu. I mają w kapitanie chyba najwybitniejszego gracza, który go nie zdobył – dobiegającego czterdziestki Gianluigiego Buffona. Czy istnieje bardziej doniosły powód, by zamknąć gębę i skupić się robocie?

W Juve awanturują się wszyscy. Juan Cuadrado poirytowany przesiadywaniem w rezerwie po prostu uciekł jesienią ze zgrupowania (klub przekonywał potem, że nieobecność na meczu z Cagliari wynikała z przyczyn osobistych). Gonzalo Higuain, Sami Khedira, Mario Mandzukić i Stephan Lichtsteiner z wściekłością – zamaszyście manifestowaną wściekłością – reagowali na decyzje Allegriego, by zdjąć ich z boiska. Z tego samego powodu w Sassuolo nie podał ręki trenerowi Paulo Dybala, którego zresztą publicznie strofował wówczas – “okazał brak szacunku dla całej drużyny” – niesubordynowany przed tygodniem Bonucci. Kontrolę nad sobą tracił też Allegri, po meczu o Superpuchar atakując werbalnie i w gestach klubowych dyrektorów Beppe Marottę oraz Fabio Paraticiego. I wrzeszcząc, że najchętniej skopałby swoim piłkarzom dupy. Powiedzieć, że w Juventusie wrze, to nic nie powiedzieć, turyńska szatnia przypomina bulgoczący, rozżarzony krater wulkanu.

Obserwuję ten serial z uciechą zoologa, który podgląda stado małp nowo odkrytego podgatunku, ponieważ lubię, gdy upadają tzw. stare piłkarskie porzekadła uchodzące za prawdy przenajświętsze, obowiązujące w każdych okolicznościach. Mit o “dobrej atmosferze w szatni” jako warunku koniecznym do osiągnięcia sukcesu jest wiecznie żywy, choć stale przybywa dowodów, że zawodowcy, którzy nie chcieliby być sąsiadami, potrafią na boisku współpracować – zjednoczeni wyłącznie wspólnotą celu.

Włosi znają tę fabułę doskonale, ponieważ mieli Giorgio Chinaglię – gdyby żył, 24 stycznia skończyłby 70 lat, dlaczego ja o nim nie napisałem?! – czyli sławnego zadymiarza, który był idolem kibiców Lazio. Owszem, w reprezentacji mu nie wyszło – nienawidził schodzić z murawy przed końcem meczu, więc podczas mundialowego meczu z Haiti nie usiadł na ławce, lecz pobiegł do szatni i rozwalił o ścianę osiem butelek z wodą mineralną. Z klubem zdobył jednak mistrzostwo kraju – pierwsze w historii – choć w ośrodku treningowym trzeba było korzystać z dwóch szatni. W jednej przebierała się banda Chinaglii, hersztem w drugiej był Luigi Martini. Ćwiczebne gierki były krwawymi bitwami, a trener tak manipulował składami, by kończyły się remisem, w przeciwnym razie jego podwładni by się pozabijali. Obaj liderzy potrafili naskoczyć na siebie nawet w trakcie meczów ligowych.

Aha, oczywiście Tommaso Maestrelli nigdy nie ośmielał się ściągnąć z boiska Chinaglii. Bo Chinaglia źle to znosił.

Lazio jednak zwyciężało, a obecny Juventus zwycięża jeszcze bardziej. W ostatnich dziewięciu meczach nie tylko wygrał, ale stracił ledwie dwa gole, a jego stadion spotężniał na twierdzę nie do zdobycia, w lidze włoskiej triumfował tam w 30 ostatnich spotkaniach. Gra turyńczyków wyewoluowała w nadzwyczaj dojrzałą – w Porto tkali akcje ofensywne z morderczą cierpliwością, jakby liczyli na psychiczne wyniszczenie przeciwnika. I pokonali drużynę niepokonaną u siebie od blisko roku. Między nimi wrze, z przeciwnikiem rozprawiają się z zimną krwią.

Nawet afery można interpretować na ich korzyść. Nienawidzą przegrywać, ambicja i pasja do gry nie pozwala im łatwo akceptować przedwczesnego opuszczenia pola bitwy, dbają o siebie nawzajem (Bonucci “chronił” zdrowie Marchisio), tak bardzo pragną trofeów, że na boisku zmieniają się w lojalną kompanię braci, w parszywą jedenastkę – dwunastym jest Allegri – walczącą o wygraną jak o życie. A dowódcę szanują, choć niekoniecznie kochają. Czy to nie brzmi jak opis stanu ducha naturalnych faworytów Ligi Mistrzów?

Autor: Rafał Stec
Źródło: www.wyborcza.pl

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
12 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

konjo11
konjo11
7 lat temu

W Wybiórczej sucha relacja i lużna forma bardzo sie przenikają xD

HansKW
HansKW
7 lat temu

wybiórcza...

rydwadydwa
rydwadydwa
7 lat temu

"na boisku zmieniają się w lojalną kompanię braci" - aha, to jak to w końcu jest? Wszystkie opisane przez Steca 'skandale' czy tam nieporozumienia między zawodnikami miały miejsce na boisku, może pan redaktor ma w zanadrzu jeszcze jakieś pozaboiskowe bójki, ustawki z Allegrim w roli głównej? XD Jak można pisać takie bzdety 😉

Tacchinardi.
Tacchinardi.
7 lat temu

Stec trzyma poziom wyborczej, a być może nawet go przebija. To nie tylko bzdury, to jakieś fantazje. Można by się uśmiechnąć czytając takie wypociny, gdyby nie fakt, że to nie pierwszy raz gdy ten "dziennikarz" wypuszcza taki cuchnący syf. Reaserch gorszy niż przygotowanie do prezentacji w gimnazjum.

benqx7
benqx7
7 lat temu

Gorszych bzdur dawno nie czytałem XD Jakieś ucieczki Cuadrado, obrażeni Khedira i Higuain, haha 😀

rado
rado
7 lat temu

No może trochę przerysowuje, ale też nie jest do końca bez racji, to co robili na boisku Bonucci, Allegri, Dybala, Lichsteiner widzieli wszyscy, co się dzieje na treningach i w szatni - tego nikt nie widzi.... ważne, że są wyniki i gra coraz lepsza 🙂

del_greg
del_greg
7 lat temu

@konjo11 - jak absolutnie (i tu nie ma jakichkolwiek wyjątków) w każdym medium zaangażowanym politycznie - ale co to ma wspólnego ze sportem?

del_greg
del_greg
7 lat temu

Stec to jeden z najmądrzej i najbardziej analitycznie o piłce piszących ludzi w Polsce. Do tego fan calcio. Ale przecież jest z wyborczej.... urocze 🙂 Piszecie o pierdołach, typu Cuadrado (faktycznie mówiło się we wrześniu o jego opuszczeniu treningu - ile w tym prawdy to wie tylko klub) czy Khedira (z Empoli schodził wkurzony po godzinie gry), a tu chodzi o zupełnie inną kwestię - dla której Juve jest tylko tłem i przykładem… Czytaj więcej »

Jvri
Jvri
7 lat temu

del_greg del_greg nie tyle co rozróżnić co w ogóle ze zrozumieniem czytać. Ale tu akurat zaskoczenia nie ma, że nie wszyscy sobie z tym radzą 😉

Tekst ma sens. Dziwne się ostatnio rzeczy dzieją w Juve, ale tak długo jak będą wygrywać i dawać z siebie wszystko na boisku to czy ma to większe znaczenie?

grzenio
grzenio
7 lat temu

chyba o innej druzynie pisze..
"tak bardzo pragną trofeów, że na boisku zmieniają się w lojalną kompanię braci, w parszywą jedenastkę - dwunastym jest Allegri - walczącą o wygraną jak o życie.."

jaasne.. walcza o zycie na chodzonego..

Capitan
Capitan
7 lat temu

Wyborcza, tyle na temat.

Del
Del
7 lat temu

stracone 5 minut życia -.-

Lub zaloguj się za pomocą: