Koniec cyklu?


Jeszcze trzy miesiące temu opinie na temat kryzysu w Juventusie, powstałe po tym jak bianconeri polegli trzy razy z rzędu wydawały się niedorzeczne. Przegrana z Milanem 1-3 w ostatnim spotkaniu ligowym nie pozostawia złudzeń. Wraz z niedzielną porażką na Stadio Delle Alpi Juventusowi zamknęła się nie tylko droga do tytułu mistrza Włoch, ale także pewien cykl. Kończy się era zapoczątkowana dziesięć lat temu przez Marcello Lippiego, w stylu, co zabawne, bliższym okresowi Carlo Ancelottiego. Minęły złote lata dominacji w kraju i na arenie europejskiej. Gole Szewczenki i Seedorfa postawiły kropkę nad “i”.

To był czarny tydzień dla Juventusu, który został wyeliminowany z Ligi Mistrzów i stracił nadzieję na sięgnięcie po Scudetto. Te wydarzenia musiały uświadomić kierownictwu klubu potrzebę przeprowadzenia gruntownych zmian. Dla Luciano Moggiego będzie to najtrudniejsze zadanie od czasu, kiedy objął stanowisko dyrektora generalnego – uporać się z wieloma bolączkami, na które nie ma prostego lekarstwa.



Kryzys ekonomiczny



Kiedy w 2003 roku Umberto Agnelli przejął pieczę nad klubem od swojego zmarłego brata Gianniego – wielkiego i nieodżałowanego pasjonata futbolu – nastąpiły radykalne zmiany. “Il Dottore” dawał od samego początku jasno do zrozumienia, że “losy Juventusu nigdy nie będą obojętne rodzinie Agnellich, ale klub musi dbać o siebie sam”. Skończyły się zatem czasy, kiedy to Gianni wykładał pieniądze na zakup piłkarzy, których grą mógł się nacieszyć w każdą niedzielę. Zarządzono rygorystyczne przestrzeganie budżetu, a ten zaczął wykazywać niepokojący deficyt. Poprzedni rok zamknął się niewielką nadwyżką dzięki sprzedaży gruntów, ale w tym ujemny bilans liczony jest już w milionach euro także z powodu nagłej utraty przewidywanych dochodów z Ligi Mistrzów. W ten sposób Juventus znalazł się w grupie klubów liczących się z każdym groszem, oddalając się od Milanu i Interu, których prezydenci wciąż co rok hojną ręką wykładają pieniądze na ich działalność.

Trener


To pierwszy problem, który zostanie rozwiązany nieoficjalnie i bez rozgłosu. Umberto Agnelli dał już wyraz niezadowolenia z pracy Lippiego swoimi niepochlebnymi wypowiedziami o zespole (“Juventus gra źle, mało widowiskowo…”) i opuszczając stadion w trakcie spotkania z Milanem zaraz po golu Szewczenki. Z drugiej strony Lippi nie musi martwić się o przyszłość. Zawsze znajdzie pracę czy to w kadrze narodowej czy też za granicą. W związku z tym ewentualne rozstanie przyjdzie obu stronom znacznie łatwiej.


Kto na jego miejsce? Del Neri, Deschamps, Prandelli i Vialli to obecnie najczęściej powtarzane nazwiska. To, że wybór już się dokonał jest niemal pewne. Teraz pozostaje jedynie czekać na tego, który wyprowadzi Juventus na prostą. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się Del Neri, który w Chievo dokonał cudu mając do dyspozycji niewielkie środki, a właśnie takiego człowieka potrzebuje Stara Dama.

Transfery



Klub potrzebuje środków, które mógłby przeznaczyć na inwestycje. Obecnie jedynym sensownym źródłem dochodów wydaje się być sprzedaż własnych zasobów ludzkich. Do tego celu nadaje się praktycznie jedynie trzech piłkarzy: Nedved, Del Piero i Trezeguet. Czechowi podoba się Premier League, a Chelsea łakoma jest na jego usługi, jednak póki co wydaje się być niezastąpiony. Na Del Piero nie ma chętnych, ale głównie z powodu wysokiej ceny. Poza tym, gdy jest w formie Juventus nie może się bez niego obejść. I vice versa. Po skończeniu kariery przypuszczalnie wejdzie w skład kierownictwa klubu.

Pozostaje zatem Trezeguet. Stara się o niego pół Europy, on sam nie może dogadać się z klubem co do warunków przedłużenia kontraktu, a ponadto łatwo dałoby się znaleźć kogoś na jego miejsce nawet w samych Włoszech. Pieniądze z transakcji posłużyłyby odmłodzeniu obrony (odeszliby Ferrara i Montero, a być może nawet kiepski Legrottaglie) i wzmocnieniu linii pomocy, ale zanim Luciano Moggi zacznie aktywnie poruszać się po rynku musi poznać upodobania nowego trenera.

Milano fantastica


Na sytuację Juventusu należy spojrzeć także z innej strony. Bianconeri znaleźli się w tyle za Milanem, przede wszystkim z powodu niesamowitego sezonu podopiecznych Carlo Ancelottiego, który chyba po raz pierwszy w swojej karierze zdołał pogodzić ryzykowną grę ofensywną, jakiej domagał się premier Włoch, a zarazem prezydent klubu, Silvio Berlusconi, z wrodzoną ostrożnością.

Autor: Misiek na podstawie www.kataweb.it

Źródło: www.juventus.wz.cz

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze