Królewicz
Pierwszy w kolejności, a być może nawet jedyny z Serie A, na którego łakomie łypią okiem grube ryby z Anglii, Francji i Hiszpanii. To kwestia czasu, kiedy go połkną. Jego transfer może być największym wydarzeniem 2015 roku na piłkarskim rynku.
Znajdzie się wtedy na wyciągnięcie ręki, czyli co najwyżej o parę milionów euro od Zinedine’a Zidane’a. W 2001 roku Juventus ubił interes z Realem Madryt na poziomie 65 milionów euro, co zrobiło Francuza najdroższym piłkarzem świata i otworzyło mu drzwi do zdobycia Złotej Piłki.
Jak Monet
Pogba do najdroższego jeszcze raczej nie aspiruje, choć są tacy, którzy mówią: a dlaczego nie? Na przykład taki Mino Raiola – menedżer o wyglądzie i manierach pizzaiolo, który prowadzi na pasku mających o sobie wysokie mniemanie działaczy największych klubów. Otóż ten bezczelny typ, który wziął pod swoje skrzydła Paula – podobnie jak wcześniej Pavla Nedveda, Zlatana Ibrahimovicia, Mario Balotellego i wielu innych – i skutecznie dba o jego interesy uznał, że jeśli Gareth Bale był wart 100 milionów euro, to pomocnik Juventusu nie powinien kosztować mniej. A tak w ogóle, stwierdził jakiś czas później, że jest bezcenny, jak obraz wielkiego impresjonisty Claude’a Moneta.
Kuty na cztery nogi menedżer wie, że trafił na kolejną żyłę złota, umiejętnie więc podsyca zainteresowanie i kalkuluje, kogo i za jaką cenę dopuścić do spółki. Kwota wyjściowa to 50 milionów euro, ostatecznie będzie zależała od liczby i determinacji licytujących. Już przebierają nogami Arsenal Londyn, Manchester City i PSG, a niewykluczone, że po zakończeniu sezonu ktoś dołączy do tego ekskluzywnego grona.
Skala talentu Paula Pogby nie stawia mu żadnych granic. Złota Piłka w niedalekiej przyszłości to dla niego wcale nie za wysokie progi.
Szykuje się więc transfer spektakularny i prawdopodobnie oparty na zdrowych regułach rynku. Kto da więcej, wygra. Wcześniej w przypadku Pogby normalnie nie było. Jego przenosinom z klubu do klubu towarzyszyły kłótnie, oskarżenia o kaperowanie i kradzież.
W lipcu 2009 roku powiedział au revoir zdumionym tym faktem działaczom Le Havre, którzy od dwóch lat chuchali na niego i dmuchali, i trzymali pod kontraktem juniorskim, ponieważ pod innym nie mogli. De facto była to umowa na słowo honoru, bez żadnej mocy prawnej, której by nabrała dopiero po osiągnięciu przez Pogbę pełnoletności. Manchester United otumanił kapitana reprezentacji Francji do lat 16 potęgą marki plus – jak skarżyli się ci z Le Havre – 87 tysiącami funtów i domem dla rodziców. Sprawa stanęła na wokandzie FIFA, która nie uznała roszczeń pokrzywdzonych. Francuzi nie zdążyli się odwołać, bo też w czerwcu 2010 roku zawarli pakt z Czerwonymi Diabłami. Nigdy nie podano do publicznej wiadomości, ile dostali za wyciszenie całego skandalu. Mniej więcej w tym samym czasie ujawnili się przedstawiciele prowincjonalnego klubiku US Torcy, do którego trafił piekielnie zdolny 13-latek, i wypomnieli rodakom z Hawru, jak to oni wobec nich i chłopaka zachowali się tak samo jak Manchester United.
U Raioli
Burzliwa transferowa historia Pogby miała ciąg dalszy. W Manchesterze szybko się zniecierpliwił. To, co oferował mu sir Alex Ferguson, było niewystarczające i nie zaspokajało jego dużego apetytu na grę. Nosiło go na boisko z najlepszymi w Premier League, a nie z juniorami czy rezerwami. Furtkę do realizacji marzeń w stosunkowo szybkim czasie zamknął mu Paul Scholes, który dał się przekonać do wznowienia kariery. Ferguson wolał stawiać na starego lisa niż nieopierzonego cudzoziemca, który miał czekać i cicho siedzieć. Jednak słynny Szkot nie docenił dwóch rzeczy: po pierwsze – potencjału talentu Pogby, po drugie – wspomnianego Raioli, który już pojawił się u jego boku. Niewykluczone, że maczał w tym palce Mario Balotelli, grający wówczas w Manchesterze City i znający Pogbę (zdarzało się nawet, że kibice brali Francuza za Super Mario i chcieli autografy).
Polubili się, być może starszy postanowił pomóc młodszemu i dlatego polecił usługi Raioli. Ten nie czekał na rozwój wypadków, tylko działał. Zaproponował Pogbę trzem klubom: pierwszemu Interowi, drugiemu Milanowi i trzeciemu Juventusowi. Dla klubów z Mediolanu zbyt wygórowane, dla Bianconerich, którzy akurat na rzecz PSG stracili Marco Verattiego, do przyjęcia. Chodziło o milion euro (niektóre źródła podają półtora) dla MU na pocieszenie i podtrzymanie dobrych stosunków oraz czteroletni kontrakt po 1,5 miliona za sezon dla piłkarza, który do tego czasu w seniorach rozegrał raptem siedem meczów. W sierpniu 2012 roku Pogba został zawodnikiem Juventusu i jego kariera nabrała przyśpieszenia.
Miał zaledwie 19 lat. Na jego oczach i niespodziewanie z jego udziałem rósł w siłę Juventus. Niespodziewanie ponieważ dla 999 z 1000 chłopaków w tym wieku szczytem możliwości są wspólne treningi z pierwszą drużyną, a jeśli rokują, klub posyła ich na wypożyczenia. Mało który później wraca do Turynu. Ostatnim nastolatkiem, który poszedł drogą na skróty był Alessandro Del Piero.
Na poziomie Teveza
Pogba na debiut czekał tylko do czwartej kolejki, w której zmienił Andreę Pirlo. Początkowo był uważany za dublera, ale te ramy szybko okazały się za ciasne. W pomocy mógł z powodzeniem grać wszędzie. Stał się vice także dla Claudio Marchisio i Arturo Vidala. Francuz sadził jednak siedmiomilowe kroki i od początku 2013 roku już nie był niczyim vice. Conte przekonał się do jego siły, techniki, nieprzewidywalności i fantazji. W zdyscyplinowanym na koszarowy wzór Juventusie dawał tę niezbędną odrobinę szaleństwa i luzu. Na boisku trener starał się go nie ograniczać, ale poza tym dbał, żeby nie odleciał za szybko w stronę gwiazd. Każde odstępstwo od regulaminu, najczęściej zdarzały się spóźnienia, bezwzględnie karał. W sumie jednak błahostki. Pogba nie tylko przy swoim dawnym znajomym z Manchesteru i zarazem kumplu ze stajni Raioli uchodzi za wzór profesjonalisty.
4,5 milionów euro Paul Pogba zarabia rocznie w Juventusie po przedłużeniu kontraktu do 2019 roku. W całej Serie A tylko Daniele De Rossi z Romy jest lepiej opłacalnym piłkarzem.
Kibiców zdobył szybko, a rozkochał ich w sobie po golu z Napoli w październiku 2012 roku, kiedy jeszcze jako rezerwowy ustalił wynik na 2:0. Pogbomanię odczuł parę miesięcy później po odpaleniu dwóch pocisków na bramkę Udinese. Cudowne to były bramki, podobnie zresztą jak ta z poprzedniego sezonu, znów z Napoli. Juventus na własnym stadionie strzela dużo i często, ale gdyby stworzyć ranking tylko pięciu najpiękniejszych goli, to znalazłby się w nim na pewno: rajd Carlosa Teveza z Parmą, szarża Kwadwo Asamoaha z Fiorentiną, któryś z rzutów wolnych Pirlo i jedna z bomb Francuza. Uderzenia z dystansu uczynił swoją specjalnością, osiem z piętnastu goli w Serie A strzelił zza pola karnego.
Wydawało się, że Juventus nie utrzyma w tym sezonie tego złotego chłopaka. Raiola, jak to Raiola, sondował rynek, prezydent Andrea Agnelli przygotowywał kibiców na pożegnanie. “Jeśli zarówno do klubu, jak i samego piłkarza nadeszłaby naprawdę wielka propozycja, to nie jesteśmy w stanie go zatrzymać. Nie stać nas na to. Takie są ekonomiczne realia i trzeba się z tym pogodzić ” – mówił pod konieć 2013 roku. Z drugiej strony – Pogba nie naciskał na transfer, powtarzał, że dobrze czuje się w Turynie i w biało-czarnych barwach ma ciągle sporo do zrobienia. I na dodatek doczekał się zasłużonej podwyżki. 24 października usiadł do stołu z Giuseppe Marottą i parafował umowę do 2019 roku. Z dość przeciętnej jak na Juventus, pensji w wysokości 1,5 miliona euro podskoczył do 4,5, czyli na poziom Teveza. Nikt nie zarabia więcej.
Niczym z NBA
Tym samym stał się gwiazdą pod każdym względem. Czy taką na miarę swoich rodaków Michela Platiniego i Zinedine’a Zidane’a? Niewdzięczne pytanie. Kiedy Platini zamieniał Saint-Ettiene na Juventus, liczył sobie 27 lat. Zidane opuścił Bordeaux w wieku 24 lat. Obaj byli więc bardziej lub mniej, ale ukształtowanymi piłkarzami, którzy znane nazwiska już mieli, a jechali do Turynu po większą sławę i zaszczyty. Pogba na nazwisko zapracował dopiero w Juventusie. W jego barwach zdał w trybie przyspieszonym i z wyróżnieniem wszystkie egzaminy na piłkarskim uniwersytecie, jak często wyraża się o Serie A.
60 milionów euro Juventus może zarobić na transferze Pogby. Ale niewykluczone, że będzie to kwota znacznie większa.
Ustawianie go teraz w jednym szeregu z legendami może razić, ale nie jest całkowicie pozbawione sensu. Bliżej mu do Zidane’a. Sposób panowania nad piłką, kroki przypominające taniec są bardzo Zidanowate. Ciekawe, jak scharakteryzowałby Pogbę Gianni Agnelli, gdyby żył. Lubował się w nadawaniu przydomków piłkarzom, które przyrastały do nich na zawsze. Platiniego nazwał pięknością dnia i dodał “Kosztował kromkę chleba, a posmarował ją nam kawiorem “. Z kolei historię Zidane’a w Juventusie streścił stwierdzeniem, że był efektowniejszy niż efektywniejszy.
Być może charyzmatycznemu prezydentowi spodobałoby się porównanie podsunięte przez jednego z dziennikarzy, który w Pogbie zauważył podobieństwo do Muhammada Alego, ponieważ tak jak bokser wszech czasów łączy lekkość poruszania z niesamowitą siłą.
Elegancją ruchów i taktyczną mądrością może przypominać Patricka Vieirę, a osobowość, przygotowanie atletyczne i porywczość charakteru (czerwoną kartką uczcił drugi występ w reprezentacji Francji, a dwa sezony temu w Serie A opluł prowokującego go Salvatorę Aronicę z Palermo) przywołują wspomnienie o Franku Rijkardzie. Komu natomiast do wyobraźni nie przemówiło porównanie do Muhammada Alego, może zgodzi się na atletę z NBA o brazylijskich stopach. Francuz uwielbia LeBrona Jamesa i chętnie w czasie wolnym przebiera się w koszulkę koszykarskiego gwiazdora. Z kolei na boisku wykonuje powietrzne akrobacje nie mniej efektowne niż gwiazdy NBA, tyle że one używają górnych, a on dolnych kończyn. Jest czarodziejem, który najtrudniejszą sztuczkę wykonuje ze swobodą i nonszalancją.
Między Gwineą a Francją
Akurat z tymi cechami się urodził, bo przynależą one do jego afrykańskiego DNA. Oboje rodziców pochodzą z Republiki Gwinei, skąd wyemigrowali do Francji w 1990 roku. Zabrali ze sobą paromiesięczne bliźniaki Florentina i Mathiasa, którzy również wyrośli na piłkarzy. Florentin jako środkowy obrońca coraz pewniej czuje się w składzie Saint-Etienne, bardziej poplątane są sportowe ścieżki Mathiasa. Próbował szczęścia w Anglii, ale nie wychylał się ponad trzecią ligę, więc Raiola załatwił mu pracę w drugoligowej Pescarze, gdzie jego klubowym partnerem jest Bartosz Salomon (należący do stajni tego samego menedżera) i zalicza tylko epizody.
Bliźniacy jeżdżą na zgrupowania i mecze reprezentacji Gwinei. Młodszy o trzy lata Paul urodził się we Francji i dla niej gra. Z drużyną U-17 zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Europy w 2010 roku, powtórzył to dwa lata później z U-19, wreszcie z Mistrzostw Świata do lat 20 rozgrywanych w 2013 roku w Turcji wrócił ze złotem i tytułem najlepszego piłkarza turnieju. Rówieśników wyprzedził o kilka długości i dogonił kadrę Didiera Deschampsa.
Selekcjoner trójkolorowych dokładnie trafił w jego słaby punkt. Ma mu za złe, że przesadza z indywidualnymi popisami, które stawia ponad dobro zespołu. “Jeśli rozróżni, kiedy może pozwolić sobie na sztuczkę, a kiedy zagrać w prosty, ale skuteczny sposób, będzie jeszcze lepszy ” – mówił Deschamps, który dość krytycznie ocenił też występ Pogby na Mistrzostwach Świata w Brazylii. Rzeczywiście, wyciśnięty jak cytryna przez Conte nie był w stanie fizycznie dać więcej. I tak to, co pokazał, wystarczyło do zgarnięcia nagrody dla najlepszego młodzieżowca turnieju.
Następnie jako jedyny z Serie A znalazł się w gronie 23 nominowanych do Złotej Piłki, która jest jego celem i marzeniem. W nowym roku powinien zrobić kolejny krok w tym kierunku, a na poważnie przymierzyć się do wygrania plebiscytu zdominowanego przez parę Leo Messi – Cristiano Ronaldo rok później po Mistrzostwach Europy. Jeśli w 2016 roku wejdzie w buty Platiniego z 1984 roku lub Zidane’a z 1998, to wygraną będzie miał pewną jak w banku. Na razie oni są królami po abdykacji, on jest królewiczem przed koronacją.
Autor: Tomasz Lipiński Źródło: Piłka Nożna 52-53/2014