#FINOALLAFINE

Krycha, Ola, Zlatan i Kalle

Godzina 18 we wtorek, okolice Allianz Stadium w Turynie. Wokół mnóstwo straganów z szalikami, koszulkami Juventusu, tylko chętnych na zakup pamiątek jakoś brak. Od dawna wiadomo było, że wicemistrz Rosji nie przyciągnie kompletu widzów na trybuny. To jednak szczegół, cele Juve na ten sezon już dawno zostały precyzyjnie określone.

Po zmianie na stanowisku szkoleniowca Stara Dama położyła nacisk na ofensywę, której zwolennikiem jest namiętnie palący papierosy Maurizio Sarri. W ośmiu kolejkach Serie A Juventus nie zachwycał skutecznością, zdobył “tylko” 15 goli, mniej niż Atalanta (21), Inter (18), Napoli (17), Lazio (16). Kibice nie robią z tego powodu tragedii, są przekonani, że wkrótce nie tylko na krajowym podwórku ich pupile będą notować efektowne kanonady. Jak się ma w składzie takich artystów, jak Cristiano Ronaldo, Paulo Dybala, Rodrigo Bentancur, a czyha na swoją szansę Gonzalo Higuain, to można oczekiwać show. W Lidze Mistrzów Stara Dama najpierw zremisowała z Atletico w Madrycie 2:2, potem ograła Bayer Leverkusen 3:0, no i zamierzała rozprawić się jak najmniejszym nakładem sił z Lokomotiwem.

KRYCHA JEST NAJLEPSZY

Rosyjską drużynę wsparła liczna grupa oddanych kibiców, którzy opanowali w południe knajpki w centrum Turynu. Gdy zagadaliśmy z kilkoma fanami i powiedzieliśmy, że jesteśmy z Polski, od razu uśmiechy zagościły na ich twarzach. “Grzegorz Krychowiak to najlepszy piłkarz rosyjskiej ligi. Zawsze gra na sto procent, ma bardzo dobre długie podanie i traktujemy go jak swojego” – zapewniał Konstantin Czernobajew, od lat jeżdżący po całej Europie za Kolejarzami. Nie musiał dodawać, że Krycha szybko stał się ulubieńcem trenera Jurija Siomina, który ma najwięcej do powiedzenia w klubie. Szkoleniowiec martwił się stanem zdrowia Krychowiaka, a polski pomocnik ze względu na infekcję opuścił mecz z Achmatem Groźny. Istniało nawet ryzyko, że Lokomotiw mający w kadrze dwóch Polaków zagra w Turynie bez nich. Wiadomo było już wcześniej, że do stolicy Piemontu nie uda się Maciej Rybus. Nie pojechał do Groźnego, a w Turynie na lewej stronie defensywy prestiżową partię w teamie Siomina zaczął Brian Idowu, uczestnik MŚ 2018 z Nigerią.

Lokomotiw zdecydował się wyjść trójką środkowych obrońców oraz parą wahadłowych. Jako lewy operował właśnie Idowu, na prawym boku został ustawiony 32-letni Władisław Ignatjew, reprezentant Rosji. Siomin niczym chytry lis wiedział, że Juventus ma niesamowitą moc w ofensywie i postanowił gospodarzom przynajmniej spróbować wytrącić niektóre atuty. Krychowiak miał więc do pomocy Dmitrija Barinowa oraz Joao Mario. Na tego pierwszego od paru miesięcy stawia w Sbornej Stanisław Czerczesow, a Portugalczyka przedstawiać specjalnie nie trzeba. Mistrz Europy sprzed trzech lat po opuszczeniu Sportingu nie zrobił furory w Interze Mediolan, zatem za wszelką cenę chciał się pokazać z jak najlepszej strony w Turynie. Nie zapomniał jak się drybluje, a swoją nieprzewidywalnością dał się we znaki gospodarzom.

OLA PRZYSZŁA ZE ZLATANEM

Spotkanie Juventusu z Lokomotiwem z trybun oglądała Aleksandra Sikora, reprezentantka Polski kobiet, piłkarka Juventusu. Liczyła, że zobaczy konfrontację przyjaciół, czyli Wojciecha Szczęsnego z Krychą, więc z wielką radością udała się na Allianz Stadium.
Nie mam okazji zbyt często oglądać meczów Juventusu. Trenujemy intensywnie, mamy swoje obowiązki. Tym razem jednak nic nie stało na przeszkodzie i troszkę żałuję, że zabrakło Macieja Rybusa” – przyznała Ola tuż przed spotkaniem. Na nie wybrała się między innymi z koleżanką z zespołu, i to jaką – Lindą Sembrant! To 118-krotna reprezentantka Szwecji, wicemistrzyni olimpijska z 2016 roku. Do Turynu przywędrowała z Montpellier, gdzie grała pięć lat. “Mówią na mnie Zlatan, choć jestem obrończynią” – śmiała się sympatyczna uczestniczka kobiecego mundialu z tego roku. O wielkich imprezach marzy Sikora i wierzy, że to się w końcu ziści.

Możemy awansować na Euro. Zapraszam polskich kibiców 12 listopada do Lublina na spotkanie z Hiszpanią” – apeluje Sikora, która uważnie oglądała wtorkową konfrontację w Champions League. Pewnie była zdziwiona, gdy Aleksiej Miranczuk dał prowadzenie gościom, ale tak jak wszyscy sympatycy Juve – liczyła na odmianę losów rywalizacji.

W przerwie na posiłek włoscy dziennikarze zastanawiali się czy Juventus rzeczywiście pokona zespół z Moskwy. Zaraz po zmianie stron Sarri zdecydował sę zdjąć Samiego Khedirę, co chyba zdziwiło mistrza świata z 2014 roku. Do 32-letniego byłego pomocnika Realu Madryt chyba jakoś nie dociera, że jego czas w wielkim futbolu dobiega końca. Ostatni mecz w reprezentacji Niemiec rozegrał na mundialu w Rosji, potem przebąkiwał o rezygnacji z bronienia narodowych, zresztą i tak Joachim Loew nie widział go w swojej koncepcji. Można się spodziewać, że niebawem podobny los spotka go u Sarriego.

DZIENNIKARZE ZBIERAJĄ AUTOGRAFY

Jego rówieśnik, Gonzalo Higuain, mocno schudł, by walczyć o miejsce w Juve (choćby na ławce), a Sarri doskonale gO zna jeszcze z Napoli. U tego szkoleniowa El Pipita nie marudzi – gdy wychodzi na boisko, daje z siebie maksimum. W drugiej połowie popisał się sprytnym strzałem głową, lecz gole zdobywał jego rodak Paulo Dybala. Na niego obecny szkoleniowiec Juventusu też ma znakomity wpływ, dlatego świetny Argentyńczyk nie czuje się tylko uzupełnieniem niezniszczalnego Cristiano Ronaldo. Jest ważnym ogniwem zespołu, który celuje w triumf w Champions League. Jeszcze kwadrans przed końcem goście prowadzili, lecz w końcu pękli.

11 – zawodnicy z tylu krajów wybiegli w pierwszym składzie Juventusu w meczą z Lokomotiwem: Polska, Włochy, Brazylia, Holandia, Francja, Niemcy, Bośnia i Hercegowina, Kolumbia, Urugwaj, Portugalia, Argentyna.

Zagraliśmy na sto procent swoich możliwości, niestety, to nie wystarczyło. Juventus tłumił nasze próby kontrataku. Cristiano Ronaldo powiedział, że to była dla nich trudna przeprawa, odpowiedziałem mu, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe” – podsumował na konferencji prasowej Siomin. Nie omieszkał pochwalić Krychowiaka. Nasz reprezentant miał jednak inne zdanie na temat swojej postawy, z czym nie zgadzali się oceniający go pozytywnie włoscy dziennikarze. Krycha, mimo zdrowotnych dolegliwości, walczył na całego i pokazał kilka ciekawych zagrań. Opuszczał boisko szalenie zmęczony po 83 minutach, a potem jeszcze musiał spędzić dłuższy czas na kontroli antydopingowej.

Nie będę się nabijał z Grześka, bo zagrał bardzo dobrze. Gola mi nie strzelił, więc on nie będzie się podśmiewywał ze mnie” – podsumował Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski, mający silną pozycję w naszpikowanym gwiazdami Juventusie. Chyba nawet w Italii Wojtka docenia się bardziej niż w ojczyźnie, tutejsi dziennikarze są zachwyceni jego grą nogami i spokojem. Na Szczęsnego po meczu czekali żurnaliści z Moskwy, którym Polak… rozdawał autografy. Polski bramkarz jako jeden z ostatnich zawodników opuścił szatnię. Pierwszy natomiast wyszedł z niej Ronaldo. Uśmiechnięty Portugalczyk od razu zapowiedział, że nie będzie udzielał wywiadów, ale chętnie podpisywał koszulki Rosjanom. Nie spodobało się to przedstawicielowi UEFA, lecz as Juventusu szybko mu dał do zrozumienia, żeby dał sobie spokój. Nikt nie robił z tego powodu afery, a dziennikarze z Moskwy dalej zbierali podpisy od piłkarzy. W ekipie Lokomotiwu nikt nie darł szat, bo porażka w Turynie była wkalkulowana.

JEST RIEDLE, ALE GOLI NIE NIA

We wtorek po cichu na niespodziankę na włoskiej ziemi liczył Lokomotiw, w środę przynajmniej w punkt na San Siro celowali piłkarze Borussii Dortmund. Tak jak Allianz Stadium, obiekt w Mediolanie również nie wypełnił się do ostatniego miejsca, być może z powodu wysokich cen biletów. Frekwencja mimo wszystko nie była zła, a ponad 65 tysięcy kibiców obejrzało dobre widowisko. Lautaro Martinez, nowy idol kibiców Nerazzurich, zdobył jednego gola, a powinien dwa, lecz zmarnował rzut karny, ale nie zamierzano go krytykować. Inter po to sprowadzał Antonio Conte, by nie być tylko w cieniu Juventusu, ale poprzeczka jest podniesiona bardzo wysoko. Stara Dama przez ostatnią dekadę poczyniła postęp nie tylko sportowy, stała się prawdziwą korporacją, choć z ludzką twarzą. Włoscy giganci wciąż walczą o nowych sympatyków i nie dziwi nikogo widok pod ich obiektem przybyszów z Chin, Korei Południowej, Kazachstanu, Republiki Południowej Afryki czy Brazylii. Ludzie kochają wielki futbol, jeszcze do tego ładnie opakowany. Celem Interu jest awans do fazy pucharowej Champions League, ale gdyby udało się zdetronizować w Italii Juventus, cała społeczność związana z czarno-niebieskimi oszaleje ze szczęścia.

8 lat temu Inter wyszedł z grupy w Lidze Mistrzów.

Borussia zmieniła ustawienie, ponieważ obawiała się nas. Daliśmy sobie jednak z tym radę” – przyznał Conte po zwycięstwie nad rywalem z Dortmundu, którego na San Siro wspierał Karl-Heinz Riedle, mistrz świata z 1990 roku. Włosi oczywiście przypomnieli, że to Niemiec wbił dwa gole dla BVB w finale Ligi Mistrzów z Juventusem (3:1) anno 1997. 22 lata później jego następcom nie udało się ograć przedstawiciela Serie A.

Autor: Jaromir Kruk
Źródło: Piłka Nożna 44/2019

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
putout
putout
4 lat temu

"Kibice nie robią z tego powodu tragedii, są przekonani, że wkrótce nie tylko na krajowym podwórku ich pupile będą notować efektowne kanonady. "

rozumiem że przytoczony fragment nie dotyczy polskich kibiców.