Maradonino
Na miano odkryć poprzedniego sezonu zasłużyli ex-aequo Andrea Pirlo z Milanu oraz Mauro Camoranesi z Juventusu. Kto zapracuje na międzynarodową sławę w tym sezonie? Nasz typ to Fabrizio Miccoli!
Tego lata został – podobnie jak Ghanijczyk Stephan Appiah oraz Nicola Lagrottagle – nowym zawodnikiem Juventusu Turyn. Choć nazwiska pewnie niewiele mówią przeciętnemu polskiemu kibicowi, to niewykluczone, że całą trójkę zobaczymy w podstawowym składzie bianco-nerich na inaugurację sezonu w meczu z Empoli. Appiah z Brescii może z powodzeniem przejąć obowiązki Edgara Davidsa bądź Alessio Tacchinardiego, Lagrottaglie z Chevio jest szykowany na zastępcę Ciro Ferrary, a co z Miccolim? Otóż jest na tyle uniwersalny, że po prostu musi się znaleźć dla niego miejsce.
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że Fabrizio należał do wyróżniających się postaci już w minionych rozgrywkach. Wzrósł na gwiazdę przeciętnej Perugii, trafił do reprezentacji Włoch i zaliczył w niej dwa udane występy. Nic więc dziwnego, że Juventus szybko sobie o nim przypomniał i ściągnął do siebie.
Talent Miccoliego działacze Juve odkryli dwa sezony temu, kiedy ten grał w drugoligowej Ternanie. Wtedy na boiskach Serie B strzelił aż 15 goli, co przez mistrzów Włoch zostało wycenione na 4 miliony euro. Jednak niewielkie były szanse, aby zawodnik, który jeszcze który jeszcze nie rozegrał meczu w Serie A, mógł rywalizować jak równy z równym z Alessandro Del Piero, Davidem Trezeguetem czy Marco Di Vaio. Zdecydowanie lepszym dla niego rozwiązaniem było więc wypożyczenie. I dlatego trafił do Perugii.
To klub, który zawsze lubił się wyróżniać. Występowali w nim między innymi Japończyk Nakata, Chińczyk Ma, Koreańczyk Ahn, Ekwadorczyk Kaviedes, ostatnio przyszła kolej na Libijczyka Al Saadiego Kaddafiego. W poprzednim zaś sezonie Perugia budziła ciekawość także ze względu, że grali w niej najwyższy z najniższym piłkarzem Serie A. Australijski bramkarz Zelijko Kalac ma 202 centymetry wzrostu, Miccoli – zaledwie 165. Skromny wzrost w połączeniu z wielkimi umiejętnościami technicznymi i jeszcze na dodatek wzrastającą popularnością 24-letniego zawodnika zaowocowały licznymi przydomkami. Najczęściej powtarzany to „Mały Geniusz”. Choć niektórzy wolą go nazywać „Maradonino”, czyli „Mały Maradona”. Włosi się cieszą i z dumą podkreślają:- Duńczycy mieli Siminsena, Brazylijczycy Romario, Argentyńczycy Maradonę, także i my doczekaliśmy się swojego kieszonkowego asa. Miccoli stał się ulubieńcem dziennikarzy i maskotką kibiców. I wszyscy są pewni, że w Juventusie jego gwiazda rozbłyśnie pełnym blaskiem.
Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna (37/2003)
Wyszukał: DeeJay