Myśli, więc gra
19 maja skończy 35 lat, jest liderem Juventusu i reprezentacji Włoch. Gdy większość zawodników w tym wieku myśli o zakończeniu kariery, on jest dalej łączony z takimi klubami jak Real Madryt czy Chelsea Londyn i głodny kolejnych sukcesów, chociaż zdobył mistrzostwo świata, wicemistrzostwo Europy i Puchar Mistrzów. Jest o krok od trzeciego z rzędu tytutu mistrza Włoch ze Starą Damą i jednym z głównych kandydatów do zostania najwartościowszym zawodnikiem mistrzostw świata w Brazylii. Andrea Pirlo w ubiegłym tygodniu został ambasadorem marki DRUTEX. W negocjacjach pośredniczyła firma Profus Management, dzięki czemu włoski mistrz udzielił wywiadu specjalnie dla tygodnika “Piłka Nożna”.
Czy pamięta pan dzień, w którym Carlo Ancelotti – jeszcze jako trener Milanu – zakomunikował zmianę pozycji na boisku? W ten sposób narodził się nowy Pirlo, podziwiany przez cały świat.
W rzeczywistości było tak, że razem o tym rozmawialiśmy i następnie zdecydowaliśmy. Mieliśmy obaj jakąś intuicję, że to może zadziałać. I nie pomyliliśmy się. Do dziś nie opuściłem tej pozycji, którą w rewolucyjny sposób stworzyliśmy na nowo.
Milan dał panu bardzo dużo i odwrotnie oczywiście było podobnie, ale w pewnym momencie coś się popsuło. Pana sytuacja w klubie zmieniła się na niekorzyść i to zdecydowało o odejściu do Juventusu. Po trzech latach jak pan ocenia tamten czas i podjętą decyzję?
Nic nic zmieni tego, że Milan był niezwykle ważną częścią mojej kariery, z nim wiele wygrałem i czułem się w klubie naprawdę znakomicie. Jednak w futbolu tak się zdarza, że drogi się rozchodzą, plany się różnią i trzeba to po prostu zaakceptować jako część tej gry.
Grał pan w trzech wielkich włoskich klubach. Potrafiłby pan wskazać różnicę między Interem, Milanem i Juventusem?
Od każdego z tych klubów dostałem bardzo dużo i oczywiście nie były to te same rzeczy. Różnice polegały głównie na tym, że w różnym okresie kariery trafiałem do każdego z nich. To ja się zmieniałem i dojrzewałem jako piłkarz. Co zrozumiałe, były też wobec mnie inne wymagania. Ale na poziomie ogólnym nie umiem wskazać dużych różnic. Niech będzie, że najbardziej różnią się kolorami koszulek.
Między podcinką w serii rzutów karnych ćwierćfinału z Anglia na Euro 2012 a rzutem wolnym na Maracanie w Pucharze Konfederacji przy okazji swojego setnego meczu w reprezentacji, którego gola uważa pan za najpiękniejszego?
Nie prowadzę takiej klasyfikacji. Wszystkie gole są ważne i piękne, a najważniejszy i najpiękniejszy to ten strzelony w ostatnim meczu.
Czy prawdą jest, że Juninho Pernambucano, który zresztą niedawno zakończył karierę, zrewolucjonizował sposób wykonywania rzutów wolnych i miał także duży wpływ na pana? Na czym polegała jego tajemnica?
Wiele razy byłem już o to pytany i za każdym razem odpowiadam, że nie ma jednego sekretu. Przed wykonaniem każdego rzutu wolnego zwracam uwagę, jak ustawiony jest mur i w jakiej rzeczywistej odległości znajduje się od piłki, obserwuję bramkarza i z tymi danymi w głowie decyduje, co zrobić z piłką i który wariant strzału wybrać tak, żeby zaskoczyć przeciwnika.
Sinisa Mihajlović, obecny trener Sampdorii Genua, a w przeszłości zawodnik między innymi Lazio i Interu, strzelił najwięcej goli w Serie A bezpośrednio z rzutów wolnych. Czy pobicie jego rekordu jest dla pana jednym z celów?
Moim głównym celem jest nadal grać dla drużyny i pomagać jej w zwycięstwach. Dotyczy to zarówno Juventusu, jak i reprezentacji. Chcę grać jak najlepiej, a jeśli do tego dołożę gola, to tym bardziej jestem zadowolony. Na pewno gdybym zrównał się lub pobił osiągnięcie Mihajlovicia, to byłaby dla mnie duża satysfakcja, ale nic na siłę.
Wygrał pan już wszystko, co było do wygrania, ma prawie 35 lat i pomimo to nadal pan gra. Ostatnio powiedział pan w jednym z wywiadów, że z własnej woli nie zrezygnuje z występów w reprezentacji. Gdzie znajduje pan ciągle nowa motywację?
Na treningach. Ciągle sprawiają mi dużą satysfakcję. Ciężko pracuję przez cały tydzień, to daje mi siłę i energię, dzięki czemu później czuję się mocny w meczu. Poza tym taki już jestem, że nawet w treningowych gierkach walczę o zwycięstwo. Wygrywanie jest najlepszą kuracją odmładzającą.
W której fazie widzi pan reprezentację Włoch na najbliższych mistrzostwach świata w Brazylii?
Tworzymy bardzo zgrany i dobrze rozumiejący się kolektyw. Potencjał, który w nas drzemie, jest dobrą wróżbą, ale wiem, że turniej taki jak mistrzostwa świata jest tyleż emocjonujący, co nieobliczalny. Nie da się wielu spraw przewidzieć. Zajdziemy tak daleko, jak to tylko będzie możliwe.
Skąd się bierze różnica między Juventusem, który zdominował Serie A, a Juventusem. który nawet jak wygrywa, to bez dużego przekonania prezentuje się w europejskich pucharach?
Słyszę takie opinie, ale im nie wierzę. Naprawdę nie czuję tej różnicy. Zawsze wychodzimy na boisko zmobilizowani i po zwycięstwo, bez względu na to, jaka jest stawka. Poza tym nie można nam niczego zarzucić, jeśli jesteśmy blisko trzeciego z rzędu tytułu mistrzowskiego, a ciągle liczymy się w europejskich pucharach.
Jest pan autorem książki “Myślę, więc gram”. Chyba trudno napisać książkę czynnemu ciągle piłkarzowi, bo z jednej strony trzeba przecież czymś ciekawym przyciągnąć czytelnika, a z drugiej – nie można zdradzić tajemnic szatni?
Dużo czasu poświęciłem tej książce. Był okres, że po każdym treningu spotykałem się z zaufanym dziennikarzem, właściwie to wykorzystywaliśmy każdą moją wolną chwilę. Rozmawialiśmy jak dwoje przyjaciół. Wiele tematów, anegdot, sytuacji pojawiało się spontanicznie. Opowiedziałem wszystko, co mi przychodziło do głowy podczas tworzenia książki. I jestem pewny, że nie zdradziłem żadnego z przyjaciół z boiska ani też nikogo nie uraziłem.
Wspólnie z kapitanem reprezentacji Niemiec i Bayernu Monachium Philippem Lahmem został pan ambasadorem marki DRUTEX. Co przesadziło o nawiązaniu kontraktu z polskim producentem?
DRUTEX jest synonimem innowacji, profesjonalizmu i wysokiej jakości w skali globalnej. Najważniejszym celem firmy jest ciągły rozwój, nieustanny postęp i zapewnienie swoim klientom najlepszych produktów, będących odpowiedzią na ich indywidualne wymagania. To są również wartości, które osobiście cenię jako profesjonalny piłkarz i które wykorzystuję, by wspierać moją drużynę.
Źródło: Piłka Nożna nr 14/2014
Zdjęcia pochodzą z galerii JuvePoland