#FINOALLAFINE

Na prawo patrz!

Prawe skrzydło poniosło Italię do zwycięstwa nad Anglią. Antonio Candreva i Matteo Darmian to następni niby zwykli piłkarze, którzy w rękach Cesare Prandellego stali się niezwykli.

W przypadku zawodników Lazio i Torino największa zasługa selekcjonera polegała na tym, że nie bał się ryzyka. Sam miał wewnętrzne przekonanie i zaraził nim obu debiutantów na mistrzostwach świata, że to samo, co grają w klubach, mogą z powodzeniem przenieść na forum reprezentacyjne. I oni to zrobili z ogromną naturalnością. Darmian biegał w Manaus, jakby w korytarzu, po którym się poruszał do przodu i do tyłu, panowała temperatura o 10 stopni niższa, a wilgotność była co najmniej o 20 procent mniej dokuczliwa niż dla pozostałych. W sumie pokonał 9,7 kilometra. Najwięcej w drużynie. Wykonał najwięcej startów i miał nawet bramkowe okazje. Ci, którzy znają go z Torino, dziwili się tylko temu, że przy okazji wielkiego święta zobaczyli go takim jak na co dzień. Czyli nie do zabiegania. Piłkarza o żelaznych, trzech płucach. Przede wszystkim świetnego lekkoatletę.

Wytrzymałość i szybkość stawiają Darmiana w ścisłej ligowej czołówce. Zaledwie jedna statystyka z zakończonego sezonu już pokazuje bardzo dużo: rozegrał 37 meczów, tylko jeden opuścił przed końcem, tylko w jednym zabrakło go z powodu dyskwalifikacji za czwartą żółtą kartkę. Żaden piłkarz z pola w Serie A nie miał więcej od niego minut w nogach. Darmianowi uzbierało się ich 3285. Bardziej eksploatowani byli tylko bramkarze: Daniele Padelli z Torino – 3382 oraz Gianluca Curci z Bolonii, Rafael z Hellasu Werona i Mattia Perin z Genoi – 3330.

Inna jego zaleta nie do przecenienia to uniwersalność. W Torino, ustawianym w systemie 1-3-5-2, zajmował miejsce w pięcioosobowej drugiej linii i to nierzadko na lewej stronie. Prawe czy lewe skrzydło, obrona czy pomoc – nie sprawiało mu to żadnego problemu. Perfekcyjnie przygotowany kondycyjnie, uniwersalny i regularny – te cechy 24-łatka musiał w końcu docenić Prandelli, tym bardziej że obsada boków obrony spędzała mu sen z powiek. Dramatycznie loty obniżył Christian Maggio, z powodu poważnej kontuzji z radarów zniknął Federico Balzaretti, swoje problemy w Milanie mieli Ignazio Abate i Mattia De Sciglio. Zaczęto lamentować nad kryzysem na tej pozycji, która przecież w przeszłości na wielkich turniejach była bardzo mocno obsadzona. Selekcjoner, zamiast biadolić i rozkładać ręce, zaczął szukać i znalazł Darmiana.

Jako kompletnego żółtodzioba, z zerowym dorobkiem reprezentacyjnym powołał do 30-osobowego składu. Następnie pozwolił zadebiutować z Irlandią. Występ na prawej obronie wypadł lepiej niż poprawnie zarówno w oczach dziennikarzy, jaki Prandellego, który przepuścił go przez decydujące sito selekcji.

Już na brazylijskiej ziemi na próbie generalnej, przede wszystkim dla dublerów, z Fluminense, zajął miejsce na lewym skrzydle. Jako jedyny zagrał od początku do końca, jako jeden z dwóch (obok Gabriela Paletty) z podstawowego składu w tym sparingu wyszedł od pierwszej minuty w meczu z Anglią. Nie była to pierwszyzna, kiedy Prandelli zdecydował się na tak odważne posunięcie. Jeszcze bardziej poniosło go na Euro 2012, gdzie na inauguracyjne spotkanie z Hiszpanią zmieścił w wyjściowej jedenastce absolutnego debiutanta Emanuele Giaccheriniego. A później w trakcie turnieju wycisnął więcej niż każdy się spodziewał z Balzarettiego, Alessandro Diamantiego czy Ignazio Abate.

Teraz Darmian zajął miejsce przypisane już parę miesięcy temu obrońcy Milanu. Paradoks polega na tym, że wygryzł ze składu syna człowieka, któremu sam zawdzięcza bardzo dużo. Beniamino Abate, z bramkarską przeszłością i po zakończeniu kariery pracujący w sektorze młodzieżowym Milanu, odkrył Darmiana w jednej z drużyn z przedmieść Mediolanu i ściągnął do szkółki. Tam przeszedł kolejne szczeble edukacji i jako 17-latek zadebiutował w pierwszej drużynie. W Pucharze Włoch zmienił Kachę Kaładze, w Serie A wszedł za Giuseppe Favallego. Jak wielu zdolnych wychowanków wielkich klubów po osiągnięciu odpowiedniego wieku, wyruszył w swoiste Giro d’Italia na wypożyczenie, z nadzieją powrotu pewnego dnia do domu. Wystartował w 2009 roku. Trafił do Padovy, stamtąd do Palermo i wreszcie do Torino, które w 2013 roku stało się stuprocentowym właścicielem jego karty zawodniczej i nowym domem. Jednak po mundialu chyba czeka go przeprowadzka.

Nie oprze się czarowi wielkich klubów. Lazio i Roma, a także Juventus gotowe są zapłacić nawet 10 milionów euro. Każdy występ na mundialu, tym bardziej na takim poziomie jak z Anglią, tylko podbija cenę.

Kiedy dwa lata temu Italia wybierała się na Euro 2012, z których wróciła z tarczą, Darmian planował wakacje i zapuszczenie korzeni w Torino po awansie z Serie B, natomiast Candreva przełamywał lody w Lazio. Trafił tam w styczniu 2012 roku z Ceseny ku wielkiemu niezadowoleniu kibiców Lazio. Mieli mu za złe dwie rzeczy Po pierwsze – przeszłość w Juventusie, gdzie na zasadzie wypożyczenia z Udinese spędził pół roku. Po drugie i ważniejsze – słowa wypowiedziane w jednym z nielicznych wywiadów (nie był przecież nikim szczególnym), że był i jest kibicem Romy Kiedy ten rzymianin z krwi i kości pojawił się po raz pierwszy w koszulce Lazio na Stadio Olimpico, zmieniając Brazylijczyka Hernanesa, powitały go przeraźliwe i deprymujące gwizdy.

Candreva krok po kroku, mecz po meczu czynami przekonał wrogów do siebie. Po pół roku większość miał już po swojej stronie. Od niego powiało w drużynie świeżością. Niezmordowany w rajdach po skrzydle i w dośrodkowaniach, niebezpiecznie strzelający z dystansu, efektowny i efektywny. W pamiętnym finale Pucharu Włoch w 2013 roku z Romą jego akcja do końcowej linii i centra zakończyły się zwycięskim golem Senada Lulicia. Po odejściu w niesławie Hernanesa stał się bez wątpienia największą gwiazdą Lazio. I mimo że drużyna sprzeciętniała, on błyszczał. Zagrał w 37 meczach, w których strzelił 12 goli i zaliczył sześć asyst. Gdyby się do czegoś przyczepiać, to do cyfry w tym trzecim słupku. Powinna być większa. Wykonał przecież 361 dośrodkowań, co dało przeciętną 9,75 na mecz. Nikt częściej nie centrował od niego. Być może gdyby Miroslav Klose był zdrowszy i młodszy, to i te statystyki wyglądałyby okazalej. A że jest najlepiej potrafiącym podać piłkę ze skrzydła pomocnikiem, pokazał mecz z Anglią.

Z reprezentacją, jak z Lazio, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Marcello Lippi zakwalifikował go do trzydziestki przygotowującej się do mundialu w RPA, ale jeszcze przed pierwszym obozem, zmniejszając grono do 28 nazwisk, odrzucił jego i Fabio Grosso. Przy Euro 2012 w ogóle nie był brany pod uwagę. Zaistniał dopiero na ubiegłorocznym Pucharze Konfederacji i wytrwał z niezłymi notowaniami u selekcjonera do brazylijskiego mundialu.

I jego w klubowym futbolu czeka skok na głębszą wodę. Niewykluczone, że wróci do Juventusu, choć już w innej roli: gwiazdy, a nie zapchajdziury. Może tam na niego czekać Darmian.

Autor: Tomasz Lipiński

Źródło: Piłka Nożna 25/2014

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
J_Bourne
J_Bourne
9 lat temu

Za nich dwóch musielibyśmy zapłacić z 40mln a tyle nie mamy:)

panlider
panlider
9 lat temu

Liczę, że i jeden i drugi zostanie piłkarzem Juve.

Sorek21
Sorek21
9 lat temu

czekamy

Astarot
Astarot
9 lat temu

Nie stać nas na Candrevę a tym bardziej nie jest on wart pieniędzy które musielibyśmy za niego zapłacić, to świetny zawodnik ale to nie top.
Co do Darmiana do 12 mln jestem na tak tylko najpierw trzeba by było pozbyć się Isli.

typkens
typkens
9 lat temu

Sprzedać Lichego za te 17 mln, o których była ostatnio mowa i jakoś się uciuła 😉