#FINOALLAFINE

Niechciany. Dalsze losy

_„Chciałbym, żeby Igła dostał ponowną szansę gry w Juventusie i pokazał wszystkim, że w niechcianym przez nikogo zawodniku, rzucanym po klubach jak stara szmaciana maskotka, wciąż drzemie potwór pola karnego, który razem z Ronaldo i Dybalą rozmontuje każdą obronę we Włoszech i Europie”._Tymi słowami 23 czerwca 2019 roku kończyłem swój felieton “Niechciany” i jakże wielce raduje się moje serce, gdy widzę jak odżył i jak ważnym piłkarzem dla Juventusu jest Gonzalo Higuain. Jego wartość i przydatność przerosła chyba oczekiwania Maurizio Sarriego i liczę na to, że Fabio Paratici ma wypieki na twarzy ze wstydu.


Życie bywa przewrotne a los lubi płatać figle. W tym wypadku los ponownie uśmiechnął się do Gonzalo i spłatał figla decydentom Juventusu. Przed sezonem pozbawiony nadziei, miejsca w składzie, a nawet numeru 9 na koszulce, Il Pipita powrócił do Starej Damy i znów jest groźny dla rywali. Nikt nie może zarzucić mu, że nie strzela w decydujących momentach i nie ratuje klubu z opresji. Wystarczyło tylko obdarzyć go zaufaniem i dać szansę. Zniknął Higuain, z którego wagi podśmiewali się wszyscy, powrócił bardzo dobry napastnik, bez zbędnych kilogramów, który wiele razy w dotychczasowym sezonie ratował Juventus przed przegraną. Nawet jeśli nie bezpośrednio, po strzeleniu bramki, jak w meczu z Interem, to kreując sytuację dla innych, jak chociażby w spotkaniu z Lokomovitem w Moskwie, gdzie zaliczył kluczową asystę przy bramce Douglasa Costy w ostatnich sekundach meczu.

Pipita do tej pory w Serie A w 11 rozegranych meczach zdobył 4 bramki i asystował przy 3, w Lidze Mistrzów natomiast w 4 meczach trafił do siatki jeden raz i wspomógł kolegów ważnymi i celnymi dograniem dwukrotnie. Ktoś mógłby zarzucić, że to niewiele, jednak gdy spojrzymy jakie to były mecze, sytuacja przedstawia się już nieco inaczej. Bramka z Napoli, Interem oraz dwie z Atalantą. Asysty w meczach z Torino (1-0), Milanem (1-0) i również z Atalantą. Każda z tych sytuacji była kluczowa, a czyż nie o to chodzi w roli napastnika?


Podczas bardzo słabej obecnie dyspozycji Ronaldo, pierwsze skrzypce w ataku ponownie gra duet Higuain – Dybala, który w trudnych momentach daje znać o sobie z najlepszej strony. Chociaż cała drużyna od meczu z Bayerem Leverkusen wygranym 3-0 mocno spuściła z tonu, wciąż tli się w Juventusie promyk nadziei, a drużyna Sarriego ślizga się z meczu na mecz, pozostając niepokonaną po 13. kolejkach Serie A i 4. kolejkach Ligi Mistrzów. To właśnie za sprawą Argentyńczyków, gdy wszyscy spisujemy już mecz na straty, w ostatnich minutach meczu otrzymujemy prztyczka w nos od jednego lub obu z nich, kiedy cudem umieszczają piłkę w siatce lub genialnie asystują.

W żaden sposób nie chce powiedzieć, że obecna gra Juventusu jest chociażby dobra, gdyż jest obecnie daleka od ideału. Widzę jednak jak wiele wciąż do zaoferowania ma Higuain i jak dobrze rozumie się z Dybalą. Mógłbym wręcz zaryzykować stwierdzenie, że obaj dają obecnie więcej niż Ronaldo, zaliczający obecnie spadek formy i trapiony jest pomniejszymi kontuzjami. Argentyńczycy biorą na swoje barki odpowiedzialność za grę drużyny, grając przy tym zespołowo.


Za wcześnie jest też by mówić o tym, że Higuain jest lekiem na całe zło dla Juventusu, widać natomiast, że ponownie odnalazł swoje miejsce na świecie. Jego forma i postawa w dotychczasowych spotkaniach pokazuje dobitnie, że Argentyńczyk jest w stanie dać jeszcze wiele każdemu klubowi, który odważy się mu zaufać. Jeśli miałbym wskazać jeden pozytywny aspekt taktyki Maurizio Sarriego, byłoby to na pewno odkurzenie Pipity i danie mu właściwej roli na boisku, czego wcześniej, zdaje się, nie potrafił zrobić Massimiliano Allegri. Higuain to zawodnik żyjący z podań, człowiek od wykańczania akcji i o ile w taktyce Toskańczyka wymagało się od niego również ich kreowania, tak pod wodzą Sarriego ma większą swobodę. Co może natomiast pozytywnie dziwić, stał się świetnym asystującym. Widać, że zaczął cieszyć się grą, przez co nie zawodzi w ważnych momentach. Przynajmniej do tej pory i liczę na to, że jeszcze nie raz to pokaże.

Moim marzeniem, jak wielu kibiców Juventusu, jest zdobycie pucharu Ligi Mistrzów, jakaż więc byłoby to radość, gdyby w idealnym scenariuszu, bramkę na wagę tego trofeum w ostatnich minutach spotkania zdobył nie kto inny jak Gonzalo Higuain. Byłaby to wspaniała wisienka na torcie i niezły chichot losu. Do tego jednak dla Juventusu jeszcze daleka droga, a w grze wiele do poprawy. Mimo wszystko trzymam mocno kciuki za Higuaina, któremu będę nadal mocno kibicował. Argentyńczyk udowodnił, że warto obdarzyć go zaufaniem. Niech to będzie jego sezon.

Fino Alla Fine!

Autor: Filip Kotowicz
CalcioJuve

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
putout
putout
4 lat temu

Higuain to dobry napastnik i pisałem o tym przez całe okienko. wypchnięcie go ze składu byłoby błędem. skoro już został to trzeba było z niego korzystać. no i Higuain pokazuje że wciąż może dać Juventusowi bardzo dużo a w Milanie i Chelsea po prostu mu nie poszło.

vitoo
vitoo
4 lat temu

Nie wypada się nie zgodzić z tym, co zostało napisane. Dodam tylko, że podobna sytuacja ma miejsce z Dybałą, który też latem był na siłę wypychany z klubu. Wręcz po ostatnim meczu pomyślałem sobie, że to aż zaskakujące, jak ta dwójka Argentyńczyków odnalazła radość z gry w klubie, w którym przez kilka letnich tygodni na różne sposoby okazywano im, że są w klubie niechciani. Szkoda, że mimo ich dobrej gry, tak czy inaczej Ronaldo ma monopol na pierwszy skład. Chociaż, z drugiej strony, może ta presja i walka o to jedno wolne miejsce, napędza i Dybalę i Pipitę. Kto wie.