Pokerzysta
Jego cztery gole wywołały małe trzęsienie ziemi. W Mediolanie grunt pod nogami stracił Massimiliano Allegri, w Sassuolo na chwilę wszyscy wstąpili do nieba, a w Turynie odkryli, jaki mają skarb.
Trzeba długo i dobrze przyjrzeć się dacie urodzenia Domenico Berardiego, żeby uwierzyć w cyfry, które tam stoją: 1 sierpnia 1994 roku. Kiedy w 19 kolejce spuścił na dno Milan Allegriego i otworzył erę Clarence’a Seedorfa, miał więc tylko 19 lat, 5 miesięcy i 11 dni.
Wicelider
Większość jego rówieśników, nie tylko zresztą Włochów, zdobywa dopiero pierwsze doświadczenia w niższych ligach, gra w rezerwach wielkich klubów lub grzeje w nich ławę w oczekiwaniu na pierwszą prawdziwą szansę. Dla porównania w lidze polskiej w tym sezonie trzeba zejść do poziomu dwóch goli, żeby na liście strzelców odnaleźć piłkarza z rocznika Berardiego lub młodszego. Tym okazem jest Aleksander Jagiełło z Podbeskidzia Bielsko-Biała. W sumie nasze nastolatki przez 21 kolejek nastrzelały dużo mniej niż jeden Berardi do półmetka Serie A.
Wtedy zameldował się na drugim miejscu w klasyfikacji, ex aequo z Argentyńczykiem Carlosem Tevezem i za Giuseppe Rossim. Jednak każdy się zgodzi, że łatwiej strzelać gole dla Juventusu i Fiorentiny niż dla Sassuolo, które w szranki z najlepszymi w lidze włoskiej stanęło dopiero po raz pierwszy w historii. Nastolatek zawłaszczył ponad 50 procent dorobku bramkowego całej drużyny. Po pokerze (tak we Włoszech przyjęło się nazywać cztery gole strzelone przez jednego zawodnika) z Milanem Berardi oczywiście trafił na pierwsze strony sportowych gazet. La Gazzetta delio Sport wystawiła mu notę 9. Odkąd Serie A istnieje w obecnej formule, czyli od 1929 roku, nikt wcześniej nie wbił Milanowi czterech bramek.
Dziennikarze wzięli udział w konkursie pod tytułem: do kogo jest najbardziej podobny? Jedni zobaczyli w nim młodszą wersję Paolo Rossiego, który w 1977 roku, biegając w koszulce Vicenzy, olśnił naród i selekcjonera Enzo Bearzota, który zabrał go na mistrzostwa świata do Argentyny, gdzie przyszły aferzysta i król strzelców mundialu w Hiszpanii został jednym z większych odkryć. Skoro udało się Rossiemu, dlaczego Berardi miałby nie pójść w jego ślady – taki apel został wysłany w stronę Cesare Prandellego, który prawdopodobnie będzie musiał rozejrzeć się za kimś, kto zastąpi kryształowego Giuseppe Rossiego.
Statystyki siłą rzeczy kazały napastnika Sassuolo ustawić obok legendy legend, najlepszego strzelca wszech czasów – Silvio Pioli. Tylko on cztery gole w jednym ligowym meczu strzelił w młodszym wieku – miał 18 lat, 1 miesiąc i 24 dni. Ci, którzy widzą w nim bardziej skrzydłowego niż środkowego napastnika, porównali do Niemca Thomasa Muellera i Holendra Arjena Robbena z Bayernu Monachium. Jeszcze inni nazwali drugim Christianem Vierim, bo podobne warunki fizyczne i głównie lewa noga służąca do kopania wprost do bramki, a i charakterek, który do świętoszka zupełnie nie pasuje.
Grzesznik
Największy grzech młody pokerzysta popełnił tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu, odmawiając przyjazdu na zgrupowanie reprezentacji do lat 19. Po prostu kamień w wodę, nie było z nim żadnego kontaktu, drużyna odleciała na turniej do Rosji bez niego. Grzmieli odpowiedzialny za cały sektor młodzieżowy we włoskiej federacji Arrigo Sacchi i Demetrio Albertini, ale Berardi nigdy nie wytłumaczył swojego zachowania i nie przeprosił za nie. A za złamanie obowiązującego kodeksu etycznego został zawieszony w prawach reprezentanta każdej kategorii wiekowej na dziewięć miesięcy. Kara upłynie pod koniec lutego.
Domenico Berardi zaliczył w tym sezonie hat-tricka z Sampdorią i poprawił się w meczu z Milanem, a przecież jeszcze nie ma 20 lat.
Inny grzeszek to czerwona kartka w ostatniej kolejce Serie B. Sassuolo grało z Livorno i Berardi miał scysję z bramkarzem Vincenzo Fiorillo, która kosztowała go czerwoną kartkę i trzymeczową dyskwalifikację do odbycia w kolejnym sezonie. Do tego doszedł jeszcze zakaz gry w jednym meczu za wspomniane wyżej zlekceważenie reprezentacji i dlatego zadebiutował w Serie A dopiero w piątej kolejce: 25 września w Neapolu, zaledwie trzy dni po laniu, które beniaminkowi na jego stadionie sprawił Inter. Po remisie na stadionie San Paolo jednak nikt już nie mówił, że Sassuolo porwało się na Serie A niczym z motyką na słońce. Odrodziło się i stanęło na nogi, w czym ogromna zasługa Berardiego. Pierwsze gole strzelał z rzutów karnych, został bohaterem 11 kolejki, kiedy z Genui wyjechał z hat trickiem, a jego drużyna pokonała Sampdorię 4:3. Jeszcze zanim nadszedł wiekopomny występ przeciw Milanowi, ostudził Romę, której wbił gola na Stadio Olimpico w 93 minucie i odebrał dwa pewne punkty.
Kalabryjczyk
Tych czynów dokonywał już jako zawodnik Juventusu. 2 września dyrektor sportowy Fabio Paratici doprowadził do podpisania umowy z Sassuolo. W myśl skomplikowanych reguł transferowych obowiązujących w Italii młody napastnik w 50 procentach stal się własnością Juve. W zamian Sassuolo otrzymało dokładnie połowę Luki Marrone, plus wypożyczenie Berardiego do końca tego sezonu i jeszcze 2 miliony euro. Wtedy nastolatek został wyceniony na 8 milionów euro. Z każdym golem jego wartość rosła. Dziś szacuje się, że 20 milionów euro odpowiada jego umiejętnościom. Bez względu na to, czy Juventus ściągnie go latem do siebie, czy sprzeda (a chętnych nie brakuje), to już zrobił świetny interes.
Z kolei Domenico świetnie pracuje na swój rachunek. W drugiej lidze zarabiał 100 tysięcy euro, w pierwszej dostał podwyżkę do 300 tysięcy, ale w nowym kontrakcie zawarto klauzulę, w myśl której mógł liczyć na premię po szóstym i jedenastym golu w sezonie. Jedną i drugą normę wyrobił szybciej, niż wszyscy myśleli. W ten sposób na jego koncie znalazło się dodatkowe 200 tysięcy. Jednak oczywiście największe pieniądze dopiero przed nim.
Pochodzi z Kalabrii, czyli mniej więcej tam, gdzie zaczyna się stopa buta apenińskiego. Na tej ziemi wyrośli trzej mistrzowie świata z 2006 roku: Gennaro Gattuso, Simone Perrotta i Vincenzo Iaquinta. Urodził się w Bocchigliero niedaleko Cosenzy. Miasteczku liczącym 1444 mieszkańców, tam też powstał i działa jego pierwszy fanklub. Kiedy Sassuolo rozgrywa swoje mecze, małe Bocchigliero zastyga przed telewizorami. Rodzinne strony opuścił jeszcze przed 16 urodzinami. Pojechał do brata, który studiował w Modenie. Jedna z historii mówi, że podczas gry w calcetto z przyjaciółmi brata został zauważony i zaproszony na treningi Sassuolo. Inna, że najzwyczajniej ktoś go polecił do tego klubu. Przyszedł na jeden trening, drugi i został. Pierwszy klub otrzymał 20 tysięcy euro w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie. W 2012 roku zadebiutował w drugiej lidze, w kolejnym sezonie stanął na czele grupy, która awansowała po raz pierwszy w historii do Serie A. Bez 11 goli Berardiego byłoby to niemożliwe. Ciekawe, ile musi strzelić, żeby zrealizować kolejne cele: pojechać na mistrzostwa świata i trafić do Juventusu?
Autor : Tomasz Lipiński
Źródło : Piłka Nożna 5/2014