Pozostanę Pavlikiem ze Skalnej
PAVEL NEDVED – czeski piłkarz, pomocnik Juventusu Turyn. Trzykrotny mistrz Czech (z zespołem Sparty Praga). Zdobywca Coppa Italia – 1997-98. Wicemistrz Europy (z reprezentacją Czech) – 1996. Laureat nagrody “France Footbal” w roku 2003. Wzrost: 177 cm. Waga: 70 kg. Żonaty (żona Ivana), dwoje dzieci – córka Ivana, syn Pavel.
“Zarabiam bardzo dużo, aż za dużo” – twierdzi gwiazda światowego futbolu, Czech Pavel Nedved, laureat “Złotej Piłki” w roku 2003. I zaraz dodaje: – “Jest ogromnie niesprawiedliwe, że wspaniały lekarz, który codziennie ratuje ludzkie życie, zarabia mniej niż piłkarz. A przecież znaczenia pracy lekarza z tym, co robi piłkarz w ogóle nie można porównywać. Ale świat już taki jest.“
Z pewnością niewielu współczesnych idoli zdobyłoby się na tego rodzaju wypowiedź. Zazwyczaj uważają oni, że bogactwo, w którego posiadanie weszli na drodze krótkiej i błyskotliwej kariery, po prostu słusznie im się należy. Nedved natomiast czuje moralny dyskomfort i publicznie o tym mówi. Ani piłka nożna, ani pieniądze nie przesłaniają mu wszystkiego. W wywiadzie dla czeskiego dziennika “Mlada Fronta Dnes” zdobywca nagrody “France Footbal” powiedział, że siłę do pokonywania życiowych przeszkód daje mu wiara katolicka, którą zawdzięcza głównie swojej babci. Gdy był małym chłopcem, co niedzielę prowadziła go do kościoła.
Na pytanie włoskiego dziennika “La Gazzetta dello Sport”, czy “Złota Piłka” zmieni coś w jego życiu, Nedved odparł: – “Niewiele. Musieliśmy jednak wraz z żoną stawić czoła dziennikarzom i fotoreporterom. To nie było łatwe. Nigdy nie zabiegałem o medialny rozgłos. Nie byłem i nie będę ulubieńcem kolorowych magazynów, jakim jest na przykład David Beckham. Pozostanę Pavlikiem ze Skalnej.“
Urodził się 30 sierpnia 1972 roku w uroczym sudeckim miasteczku Cheb, 10 km od granicy z Niemcami. Dzieciństwo spędził w pobliskiej wiosce Skalna, którą wspomina zawsze z wielkim sentymentem. Wciąż jeszcze nie jest zdecydowany, gdzie ułoży sobie życie po zakończeniu kariery piłkarskiej: czy we Włoszech, czy może z powrotem w Czechach. W każdym razie marzy o tym, żeby toczyło się ono wśród zieleni podobnej do tej ze Skalnej.
Region, w którym przyszedł na świat, jest bardzo ciekawy pod względem kulturowym i religijnym. Moi czescy koledzy, u których zasięgałem języka, by dowiedzieć się czegoś więcej o środowisku rodzinnym Pavla Nedveda, zwracali uwagę na fakt, że Skalná wraz z sąsiadującymi z nią wioskami różni się znacznie od innych sudeckich miejscowości. Tutaj, po II wojnie światowej, wróciła z Banatu w Rumunii spora grupa czeskich repatriantów (wśród nich rodzice Pavla), którzy, żyjąc na obczyźnie jako zwarta enklawa, przenieśli stamtąd dobrze “zakonserwowane” obyczaje, język i ludową pobożność. To także dzięki temu na niedzielne Msze święte w Skalnej uczęszcza dziś regularnie ponad 30 procent mieszkańców, co w zlaicyzowanych Czechach jest już prawdziwą rzadkością.
Właśnie w Skalnej pobierał Nedvěd pierwsze lekcje gry w piłkę nożną pod okiem swego taty, który nieraz wyrażał obawy “aby se mu syn ve velkem meste nezkazil” (“żeby mu się syn w wielkim mieście nie wypaczył”). Jednak, mimo tych obaw, już wkrótce Pavlik zaczął grać w wielkim mieście – Pilznie, jako junior w drużynie Skody Plzen. Swego ówczesnego opiekuna Josefa Zaloudka do dziś uważa za najlepszego trenera, jakiego w życiu spotkał.
Na wielką karierę trzeba było jednak trochę poczekać. Bo chociaż na arenie międzynarodowej Pavel debiutował bardzo wcześnie, mając zaledwie 15 lat (jako trampkarz, w Paryżu), to prawdziwym początkiem jego piłkarskich sukcesów stało się dopiero przejście do Sparty Praga w sezonie 1992/1993 i trzykrotne zdobycie tytułu mistrza kraju. Potem, w roku 1996, były mistrzostwa Europy w Anglii i srebrny medal dla reprezentacji Czech, przy walnym udziale Pavla, przed którym niemal z dnia na dzień otwarły się drzwi najpotężniejszych klubów europejskich.
Zaczęło się od rzymskiego Lazio, gdzie Nedved spędził równe pięć lat, zdobywając ze swą drużyną w roku 1999 Puchar Zdobywców Pucharów (jest strzelcem historycznej, czyli ostatniej bramki w tym turnieju, który już nie istnieje), a w rok później – tytuł mistrza Italii.
W roku 2002 zaczęła się dla Pavla kolejna przygoda, która trwa do dziś. W Juventusie Turyn czeski piłkarz godnie zastępuje, uważanego przez niektórych za “geniusza futbolu”, Zinedine Zidane’a, a swoją nową drużynę, po kilku latach jej kryzysu, prowadzi do wspaniałych sukcesów w lidze włoskiej.
Jego dwa największe marzenia to zwycięstwo Juventusu w Lidze Mistrzów i zdobycie przez reprezentację Czech tytułów mistrza Europy i świata.
Warto jednak pamiętać, że droga tego znakomitego sportowca nie jest usłana wyłącznie różami. Zaledwie dwa lata temu Pavel myślał o zakończeniu kariery, powszechnie obwiniany o fiasko czeskiej reprezentacji w eliminacjach do MŚ. U siebie w kraju oskarżany był stale o wywieranie negatywnego wpływu na zespół. Na transparentach, czyniąc aluzję do jego bujnej fryzury, wypisywano złośliwie: “Dużo włosów, mniej talentu”. A jednocześnie ten 31-letni dziś piłkarz, ceniony za pracowitość, serce do walki i strzelecką skuteczność, zyskał sobie kilka pochlebnych przydomków, jak “Duracell”, “Canon”, “Blond Anioł” czy “Czeska Furia”. Nedved zdaje sobie sprawę, że nie jest ideałem, że często ponosi go temperament (lubi np. kłócić się z sędziami), ale ma też świadomość, że świat nie kończy się na piłce nożnej i że tak naprawdę liczą się tylko trwałe wartości: – “Do najważniejszych wydarzeń w mym życiu, obok narodzin moich dzieci, zaliczam spotkania z Janem Pawłem II” – zwierzył się dziennikarzowi “Mladej Fronty Dnes“. Dodał, że Ojciec Święty ma niezwykle charyzmatyczną twarz.
“Ma ją niewiarygodnie delikatną i niewyobrażalnie pozytywną. Kiedy na niego patrzyłem, widziałem ogromnie silnego, a przy tym dobrego człowieka. Silniejszej osobowości jeszcze nigdy nie spotkałem. Podczas londyńskiego finału w roku 1996 podała mi rękę angielska królowa Elżbieta II. Było to wielkie przeżycie, jednak spotkanie z Papieżem dla mnie osobiście znaczy coś zdecydowanie więcej. (…) Na zapełnionym Placu św. Piotra mówiłem przed Papieżem o tym, jak wyrastałem w komunistycznym państwie, i o tym, jak nie mogliśmy swobodnie studiować i podróżować. Ojcu Świętemu podarowałem swą koszulkę. Chociaż wygląda na starego i schorowanego, jest ogromnie przenikliwy. Wiedział, skąd pochodzę, gdzie gram i powiedział do mnie kilka zdań.“
Źródło: Gość Niedzielny
Wyszukał: Johny777