#FINOALLAFINE

Rozpoczynam od Trzech

Massimilano Allegri rozpoczął karierę trenerską w sezonie 2003/2004 w Serie C2, prowadząc zespół Aglianese. Następnie trenował Spal, Grosseto i Lecco w Serie C1. W sezonie 2007/2008 objął Sassuolo, które poprowadził do awansu do Serie B oraz wygrał superpuchar rozgrywek tej kategorii. W tym samym sezonie otrzymał nagrodę złotej ławki jako najlepszy trener Lega Pro. W kolejnym roku rozpoczął pracę jako szkoleniowiec Cagliari, gdzie pozostał aż do kwietnia 2010 roku, wygrywając złotą ławkę jako najlepszy trener sezonu 2008/2009. Od 2010 objął stanowisko w Milanie, gdzie wygrał Scudetto (2011), Superpuchar Włoch (2011) oraz otrzymał nagrodę najlepszego trenera A1b, nagrodę Scopigno oraz puchar Maestrelli dla najlepszego trenera sezonu 2010/2011.

Od 16 lipca 2014 roku jest trenerem Juventusu.

Przybycie nowego trenera, pochodzącego z Livorno rozpoczyna kolejną erę Juventusu. Z perspektywy ławki rezerwowej to ekspert, gotowy podejmować wiele nowych wyzwań w sezonie, uwzględniając proste założenie: “Trenerzy i mistrzowie przemijają, kibice pozostają zawsze i to oni powinni być wizytówką Juventusu“.

W kroju stylowej marynarki w paski, zaprojektowanej przez Trussardiego, 47-letni Massimiliano Allegri przypomina raczej Londyńskiego szkoleniowca. Z resztą – pomaga mu w tym jego uroda, podkreślająca cechy wyrafinowanego człowieka z zimną krwią. Stanowczy ton głosu, starannie wyważone słowa, umiejętność ripostowania – nowy trener Juventusu niewątpliwie jest bardzo interesującym człowiekiem, którego kibice nie znają jeszcze zbyt dogłębnie, ale kto znajdzie ku temu okazję z pewnością go doceni.

Conte miał za sobą 20 lat zadeklarowanego Juventino. To dobry punkt startowy, lecz żadna gwarancja wieloletnich sukcesów. Przed nowym wyzwaniem postawiono teraz Allegriego, historia toczy się dalej, a nieoczekiwane zmiany w piłce nożnej są na porządku dziennym. Nowy trener natychmiast rozpoczął pracę z maksymalnym zaangażowaniem, żeby zsynchronizować się z drużyną najszybciej jak tylko to możliwe. Podczas sezonu, w którym mecze często rozgrywane są co 3 dni zachodzi konieczność błyskawicznego orientowania się i przygotowania do kolejnych meczów.

Kariera Allegriego przechodziła przez różne etapy, począwszy od roli piłkarza – środkowego pomocnika z eleganckim stylem, po obowiązki szkoleniowca, rozpoczęte od zdrowego – przygotowawczego stażu, który zaprowadził go na najbardziej szlachetne ławki. Drogi Juventusu i Allegriego zeszły się w jednym z wielu deszczowych dni lipca: “Byłem wtedy w Mediolanie i pomagałem mojej córce w przeprowadzce. W pewnym momencie zadzwonił telefon – to był Giuseppe Marotta. Na początku pomyślałem, że głównym celem rozmowy było nawiązanie pierwszego kontaktu przed sezonem, jednak zaoferowano mi posadę trenera Juve od razu“.

Jak zareagował pan na tę natychmiastową życiową zmianę?

Z wielką naturalnością. Jestem profesjonalistą, miałem szczęście 4 lata prowadzić Milan, a teraz jestem jeszcze większym szczęściarzem, trenując taki klub jak Juve, którego tradycja i siła stawia wśród najlepszych w Europie. Ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność, ale 4 sezony spędzone w Milanie były dla mnie szczególnie pożyteczne, aby być gotowym na rozpoczęcie tej nowej przygody.

Ma pan już jakąś wiadomość, którą chciałby przekazać kibicom?

Mam do nich ogromny szacunek, jednak trener powinien skupiać się na jak najlepszym wywiązywaniu się ze swoich obowiązków oraz na najlepszych wynikach, aniżeli rozpraszać się czymś innym. Doskonale zadomowiłem się w środowisku Juventusu, dzięki tutejszemu społeczeństwu, które natychmiastowo sprawiło, że poczułem się Juventino, nawet jeśli w rzeczywistości już nim byłem – jako dzieciak ubóstwiałem Platiniego. Znalazłem tutaj grupę chłopaków całkowicie poświęconych swojej pracy, podobnie jak wszyscy pozostali, operujący wokół zespołu. Podczas pierwszego dnia dało się odczuć niezadowolenie poszczególnych fanów, co w zaistniałej sytuacji było dla mnie zarówno zrozumiałe jak i normalne. Myślę jednak, że ludzie powinni przede wszystkim utożsamiać się ze środowiskiem.

To znaczy? Ludzie przemijają, Juve zostaje?

Wielcy trenerzy i piłkarze się zmieniają, społeczność klubu jest tym co liczy się najbardziej. Kibic nie powinien myśleć o Allegrim, tylko kochać Juventus. Obecne środowisko ma silną strukturę, wygrywa od lat i będzie to kontynuować. Bez klubu, który Cię chroni i pozwala pracować spokojnie, dobre rezultaty nie pojawią się nigdy. Nie żyje się mitami z przeszłości.

Zawsze pokazuje pan dużą samokontrolę. Czy to jedna z charakterystyk pańskiej osobowości?

Nigdy nie pozwalam sobie na wielkie manifestowanie swojego entuzjazmu, ale zapewniam, że maksymalne zaangażowanie jest maksymalnym szacunkiem wobec wszystkich związanych z biało-czarną koszulką.

Kibice Juve wiedzą o panu niewiele. Czy mógłby pan opowiedzieć nam, np. o swoich początkach z piłką?

Miałem 9 lat kiedy zacząłem grać w piłkę. W moich czasach zaczynało się dosyć późno, teraz widzi się dzieci w wieku 5 lat już na boiskach. To była dla mnie rozrywka, tak samo lubiłem koszykówkę, w którą grałem z przyjaciółmi. Ostatecznie pozostałem tylko przy piłce. Do dwudziestego roku życia było to niczym innym jak zwykłą grą – taka sytuacja powinna mieć miejsce także dziś, jednak z powodu rodziców zbyt wcześnie pojawiają się przytłaczające oczekiwania, które w rezultacie powodują szkody, również o charakterze psychologicznym. Niewielu jest wynurzających się na tle całej reszty.

W pańskiej rodzinie ta pasja spotkała się z poparciem?

Absolutnie nie. Moi rodzice chcieli uprawiać sport w sposób ogólny. Zabierali mnie z Livorno, żeby pojeździć na nartach.

Kiedy zwykła gra zamieniła się w prawdziwą profesję?

Fundamentalnym krokiem były przenosiny z Pavii do Pescary z rozgrywek C1 do Serie B. W tamtym momencie powiedziałem sobie: “Teraz zrozumiem, że mogę być piłkarzem na pewnym poziomie“. Miałem szczęście, mogąc grać w drużynie, która wygrała mistrzostwo, awansując z Serie B do Serie A, a przede wszystkim, że natknąłem się na takiego trenera jak Giovanni Galeone, który bardzo mnie doceniał.

Galeone także naznaczył pańską karierę trenerską. Jak to się stało?

Spędziłem z nim 7 lat, także 3 miesiące w Udinese jako współpracownik techniczny. Nauczył mnie wiele, mój sposób postrzegania futbolu zawdzięczam właśnie jemu.

Galeone miał szczególne pomysły, także nieco fantazyjne?

Oczywiście, ale to zupełnie inny świat. Galeone był bardzo fantazyjny, tworzył innowacyjne koncepty. Tak czy inaczej rzeczą, którą starałem się robić było branie przykładu z wszystkich moich trenerów, a wśród nich miałem kilku wyjątkowych: Trapattoni, ‘biedny Giorgi‘ i Tabarez. Miałem świetną szkołę.

Jakim typem zawodnika pan był?

Miałem dobrą karierę, na końcu otrzymałem to na co zasłużyłem. Fakt, że grałem na środku boiska, później dał mi możliwość zostać trenerem. Jednak rola sama w sobie nie jest wyznacznikiem jeśli nie masz pewnych cech wewnętrznych. Ja miałem je ukryte w ostatnich latach swojej aktywności kiedy z pomocy zostałem przesunięty przed obrońców. Po Pistoii przeniosłem się do Serie C2 do Aglianese, gdzie przestałem grać w piłkę i rozpocząłem zawód trenera.

Przed objęciem posad trenerskich wielkiego futbolu, zaledwie otarł się pan o Napoli. Żałuje pan, że się nie udało?

Nie czuję żadnego żalu. W każdym przypadku moja przebyta droga była użyteczna, aby później zostać trenerem.

Odbył pan istną ścieżkę wojenną, natomiast inni pańscy koledzy od razu okupywali ważne ławki trenerskie bez odbycia stażu w niższych kategoriach. Czy jest lepiej wrócić z dalekiej podróży?

Osobiście bardzo potrzebowałem doświadczenia w Grosetto, Spal, Sassuolo i Cagliari. Traktuję to jako kroki, które wykonałem, aby później móc trenować przez 4 lata Milan, a teraz Juve. Nie wszystkim było to pisane, czuję się szczęściarzem. Obecnie kiedy znajduję się naprzeciw osobowości pokroju Fergusona, Wengera, Ancelottiego, Lippiego, czy Capello, którzy mają lepsze ode mnie doświadczenie międzynarodowe i tworzyli wielki futbol, rozumiem, że jeśli ktoś jest wybitny, może rozpocząć pracę od najwyższych szczebli. Mała wojenna przeprawa jednak pomaga, ponieważ kiedy zaczynasz w pewnych środowiskach, które mają trudności z przeżyciem, musisz tak czy inaczej ocaleć i uratować innych, co jest bardzo ważne w formacji zawodowej.

Siedząc na ławce Juve, które zdobyło 3 Scudetti z rzędu, jaką czuje pan odpowiedzialność?

Najlepiej myśleć o tym jak najmniej, tylko pracować i próbować znaleźć założenia, pozwalające odbyć wielki sezon. Prezydent Agnelli wypowiedział jedno zdanie, które bardzo mnie poruszyło: “Wygrywać w każdym roku jest prawie niemożliwe, jednak dotrzeć do marca z możliwością walki o wszystkie możliwe trofea to obowiązek“. Dotarcie do wiosny i bycie w walce na każdym froncie będzie już w tym momencie rezultatem bardzo ważnym, ale ponad wszystko jest oczywiste, że pracujemy nad czwartym Scudetto.

Zdając sobie sprawę, że konkurencja nie będzie się przyglądać?

Inne drużyny się wzmocniły, a dochodzi jeszcze Liga Mistrzów, która w zeszłym roku okazała się wielkim rozczarowaniem. Pierwszym celem w tej pierwszej części sezonu jest wyjście z grupy. Musimy pracować, zachowując spokój oraz świadomość, że 102 punkty z zeszłego sezonu są nie do powtórzenia. Wystarczy punkt więcej niż druga drużyna. Jednak powtarzam, że naszym pierwszym wielkim celem jest przejście grupy w Lidze Mistrzów.

Jakie ma pan stosunki z piłkarzami?

Kiedy się pracuje, należy szanować pewne zasady, dopiero później można myśleć o sytuacjach bardziej przyjemnych. Dla mnie jest ważne, aby poznać się lepiej, ponieważ pomaga to w rozwiązywaniu problemów, które powstają w ciągu roku. Przyjaźni nie ma nigdy, ale otwarte stosunki mogą być zaletą. Oczywiście zawsze to zależy od charakteru trenera.

Jakie wrażenie na panu wzbudzili Buffon i spółka?

Znalazłem tutaj zawodników, którzy są bardzo zdyscyplinowani, szanują reguły i mają świadomość, że ten rok będzie bardzo ważny. Żeby osiągnąć nadzwyczajne rezultaty, w które celujemy, potrzebujemy pomocy ze wszystkich stron, również pomocy kibiców.

Czy Allegri lubi żartować? Osądzając po pańskim udziale w programie “Le Iene” (wł. Hieny), wygląda na to, że tak.

Podczas pracy należy domagać się największej powagi, ale w pozostałych sprawach dobrze jest traktować życie w sposób nieco lżejszy.

Jak pan lubi spędzać wolny czas po powrocie do domu?

Rozrywką, którą lubię jest życie w mieście i poznawanie ludzi, także zrozumienie ich poczucia humoru. Gdziekolwiek pracuję, zawsze wybieram lokalizację mieszkania w centrum, ponieważ kontakt z ludźmi jest dla mnie fundamentalny. Poza tym mam swoje życie prywatne albo raczej to co mi zostaje po długich godzinach spędzonych na treningach. Lubię chodzić do kina kiedy znajdę wolną chwilę, nie odrywam też oczu od telewizora, kiedy oglądam mecze. Czytanie z kolei bardzo mnie relaksuje – jest dla mnie niczym wyciągnięcie wtyczki z gniazdka. Następnie śledzę wiadomości w telewizji, żeby wiedzieć co się dzieje na świecie.

Jakie aspekty swojego zawodu docenia pan najbardziej, a jakie najmniej?

Preferuję być zajętym każdego dnia. Zagłębianie się w dyskusjach w celu szukania poprawek dodaje mi adrenaliny. Nie ma jakiejś rzeczy, która by mi szczególnie przeszkadzała. Może fakt, że w naszym świecie jest zbyt dużo plotek i spisków. Ważne jest, aby próbować wyjaśniać wszystko w jasny sposób, ponieważ ci co dużo mówią, wiedzą z reguły zaledwie 10% tego co dzieje się naprawdę od środka drużyny piłkarskiej.

Dlatego jest pan zdenerwowany?

Nie, przecież się uśmiecham. Nie mam nic przeciwko dziennikarzom. Cała ta sytuacja jednak wydaje mi się zabawna, ponieważ redaktorzy zdają relacje z taką pasją i przejęciem, że słowa, które wypowiadają wydają się prawdziwe. Na tej podstawie następnie ludzie z zewnątrz wydają osądy. To jest także częścią piłki i zawsze tak będzie. Wystarczy mocno skupić się na sobie i nie zwracać na to uwagi, żeby być w stanie skoncentrować się na pracy.

Czy to wiąże się z nadmierną mocą telewizji i mediów?

Ma to aspekty zarówno pozytywne, jak i negatywne. Np. czasem niespodziewanie, znajdujesz rzeczy, które wzbudzają refleksję. Trener nie jest nieomylny. Być może ogląda transmisje kompletnie nie związane ze światem piłki, ale które w sposób niespodziewany mogą okazać się bardzo inspirujące. Generalnie kiedy pracuję, mam zwyczaj słuchania otaczających mnie ludzi, ponieważ mogą zawsze okazać się źródłem refleksji.

Czyli ma pan ogromne zaufanie do swojego sztabu?

Mam grupę przygotowanych ludzi, którzy zawsze wyciągają mi pomocną dłoń. Rozgrywając mecze co 3 dni zawsze może coś umknąć. Ja jestem głównym odpowiedzialnym, lecz doskonali współpracownicy są nieodzowną częścią.

Czy pamięta pan 31 stycznia w 2009 roku, kiedy trenując Cagliari pokonał pan Juventus w Turynie 3:2, 41 lat od poprzedniego zwycięstwa Sardyńczyków?

Piękny mecz, historyczny. Tamten Juventus z Ranierim na ławce, ostatecznie zajął drugie miejsce. Miałem drużynę bardzo wybieganych i entuzjastycznych chłopaków, nie brakowało im także techniki. Tamten sezon w naszym wykonaniu dał nam wiele satysfakcji.

To była drużyna ściśle włoska. Teraz spotyka się zespoły nawet z 11 obcokrajowcami w składzie, jaki to ma wpływ?

To przykre, ponieważ Italia obfituje w młode talenty. Pod moją wodzą grał każdy kto na to zapracował. Młodzi mogą być wdrażani powoli, powoli bez obciążania ich przesadną odpowiedzialnością. Jeśli jakaś drużyna boi się przegrać z powodu wystawienia w składzie młodzieżowca, ma błędne nastawienie, które ciężko jest później zmienić. Zwycięstwa i porażki od tego nie zależą.

Pan już zdążył postawić na Comana. Czego się oczekuje od Francuza?

To chłopak, dysponujący wysoką jakością techniczną, a także moralną. Wydaje mi się bardzo zrównoważony. Należy mieć do niego zaufanie, lecz to zaledwie rocznik 96. To samo tyczy się Moraty. Obaj są ważnymi zawodnikami dla przyszłości Juventusu. W drużynie Primavery są również Vitale i Mattiello. Powinni pracować, abym mógł z nich skorzystać kiedy nadejdzie odpowiedni moment.

Jaka jest pierwsza rzecz, na którą zwraca pan uwagę u młodych, żeby zrozumieć czy ma perspektywy na przyszłość?

Aspekty fizyczne mają nieodzowny wpływ na osiągnięcie pewnego poziomu, później oczywiście walory techniczne.

Cagliari to drużyna, która została w pańskim sercu głębiej niż pozostałe?

Jako trener jestem bardzo przywiązany także do Sassuolo, z którym wygrałem rozgrywki. Generalnie zawsze przywiązuję się do miejsca, w którym pracuję, staram się wprowadzać serdeczne stosunki, które pozostają nawet kiedy drogi się rozchodzą. Te powiązania muszą zostać, są częścią twojego życia.

Która decyzja odmieniła pańskie życie?

Kiedy miałem przenieść się do Lecco, wstałem rano i zerwałem 3-letni kontrakt. Nie byłem przekonany. Nie jestem impulsywny, ale ufam swojemu instynktowi, to rzecz, która dodaje mi siły. Kiedy mu nie ufałem za każdym razem popełniałem głupoty.

Wracając do piłkarskiej rywalizacji z takimi krajami jak Hiszpania, Niemcy i Anglia, czy różnica w rankingu pozostanie nie do zniwelowania?

W piłce są różne cykle. Bywały czasy, kiedy w finale Ligi Mistrzów walczyły ze sobą Juve i Milan. Włochy muszą znaleźć swoją drogę rozwoju, która pozwoliłaby osiągać klubom większe zyski finansowe. Potrzebujemy jakościowych młodzieżowców, którzy pozwoliliby na większą konkurencję w składzie, żeby zajść przynajmniej do ćwierćfinałów w Europie. Liczy się także szczęście. Z upływem dni bezpośrednie starcia w kluczowym okresie sezonu skutkują w kontuzje lub inne problemy natury fizycznej, które mają ogromną wagę. W sumie jest wiele czynników, które czasem przypadkowo faworyzują niektóre drużyny w dojściu do finału.

Autor: Fabio Vergnano
Tłumaczenie: mpolek
Źródło: HJ Magazine (październik 2014)

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
TheDreamer
TheDreamer
9 lat temu

@Makiavel, oceny ocenami, niedługo przyjdzie pora na uderzenie się w pierś, przyznanie się do błędu i przeprosiny w str Maxa za te hejty od większości userów JP ( w tym ''zacnym'' gronie bede i ja ) oczywiście jak wszystko będzie szło tak dobrze jak do tej pory 😀 🙂

Co do wywiadu, bardzo fajny, miło sie czyta, zresztą Max ma gadane i to wiemy od dawna, fajnie jakby mu wyszło z Juve i wygrywał z nami wiele i przez wiele lat, tego mu życzę z całego serca !

Forza Juve ! 🙂

neXt___
neXt___
9 lat temu

Pisałem od początku, że z ocenami mam zamiar poczekać przynajmniej do połowy sezonu i stukałem się w głowę, gdy widziałem ludzi, którzy twierdzili, że przyjście Allegriego zrzuci nas na 7 miejsce, a Marotta i Allegri (dwaj najwięksi wrogowie pewnej grupy kibiców, którym teskno za Secco) będzie mógł teraz rozsprzedać Pogbę i Vidala.
Od początku wierzyłem w Maksia, mimo że miałem mieszane odczucia. W lidze jest fajnie, mamy 31 na 36 punktów, w LM jest trudno (jak w poprzednim roku), ale nasze gry w ustawieniu 4-3-1-2 (zerwanie ze spuścizną Contego to mega plus) napawa optymizmem, jestem dobrej myśli.
Generalnie, miejsce na podium w lidze + wyjście z grupy/ćwierćfinał (zależnie od losowania) uznam za niezły wynik.

Makiavel
Makiavel
9 lat temu

Myślę, że niedługo przyjdzie czas gdy będzie można wydać pierwsze sensowne oceny jego pracy. Na razie, odpukać, wygląda na to, że nasz trener nieco z łapanki radzi sobie dobrze. Kluczowe jednak będzie to czy wyjedziemy z grupy w LM. Ja się po Allegrim niczego nie spodziewałem, więc wszystko co osiągnie będzie dla mnie przyjemnym zaskoczeniem.

drekar
drekar
9 lat temu

po zmianie taktyki zaczal dla mnie byc dopiero trenerem, teraz pisze swoja karte, zobaczymy jak bedzie ona wygladac na koniec sezonu

arbitro
arbitro
9 lat temu

NA początku byłem baaardzo sceptycznie i niegatywnie nastawiony do jego osoby i jednocześnie załamany decyzją władz o powierzeniu drużyny w jego ręce... Teraz muszę przyznać, że Max dal się poznać do tej pory jako osoba inteligentna, wyważona i dobry trener z dużą wiedzą i bardzo dobrym warsztatem i przygotowaniem taktycznym. Narobił chyba wszystkim apetytów przez te kilka miesięcy i każdy chyba liczy na kolejne scudetto.
Dodatkowo czytając wywiady przedmeczowe, nikt już nie tęskni chyba za naszym wiecznie obrażonym na wszystkich Antonio Conte (którego niezwykle szanuję i uważam za świetnego szkoleniowca, który podniósł nas z kolan).