Wywiad z Claudio Marchisio
Wywiad z Claudio Marchisio
Wybrany najlepszym piłkarzem Juventusu roku 2009 Claudio Marchisio został zagadnięty przy okazji meczu z arabską drużyną Al-Ittihad przez dziennikarza La Stampa. Włoch odpowiedział na kilka pytań dotyczących obecnej sytuacji w Juve, przyszłości zawodników i trenera oraz celów Bianconerich na następny rok.
Miano najlepszego piłkarza Juve roku 2009 otrzymałeś od trenera Ciro Ferrary. Zaskoczony?
Cóż, bardzo mi miło i jestem dumny z tego wyróżnienia. Trener zawsze potrafił podbudować mnie konkretnymi pochwałami.
Jak to było: to ty zacząłeś grać tak wybitnie, czy to wyłącznie zasługa pomocy kolegów z drużyny?
To, co miałem zrobić, zrobiłem. Może pomógł mi Ciro Ferrara, bo dodawał mi odwagi i wzmocnił pewność siebie. Robił to jeszcze wówczas, kiedy grałem w sekcji młodzieżowej, robi to też do dzisiaj.
Co ci bardziej pomogło: odwaga i umiejętności czy łut szczęścia?
Myślę, że i to i to. Dodałbym jednak do tego chęć pokazania się światu. Dołączyłem do pierwszej drużyny jeszcze jako szczeniak, po powrocie z wypożyczenia z Empoli, ale naprawdę bardzo chciałem wtedy tu powrócić.
Dwie kolejki przed końcem sezonu zwolniony został Claudio Ranieri, teraz mimo gorszych wyników na stanowisku póki co pozostaje nadal Ferrara. Zaskoczony?
Wtedy sytuacja była zupełnie inna. Ranieri miał na koncie dwa lata naprawdę dobre, potem jednak zaliczył dwa miesiące bez zwycięstwa, co było trudne dla wszystkich. Co do Ferrary, myślę, że trzeba dać mu czas, bo mimo tych dwóch meczów w zeszłym sezonie tak naprawdę przygodę z trenerką zaczął dopiero pięć miesięcy temu. Z tego, co widzę, szefostwo klubu nadal darzy go zaufaniem.
Bettega powiedział, że kiedy jesteście wygwizdywani przez kibiców, czujecie większą presję i w rezultacie gracie gorzej. Co o tym myślisz?
Ma rację. Nikt tak jak on nie zna tutejszego środowiska i kibiców. Musimy na nowo odnaleźć spokój i zakończyć tę nerwówkę na boisku. Bettega powiedział też, że w centrum tego wszystkiego trzeba nadal pozostać Juventusem, to też prawda.
Rozmawiał już z tobą osobiście?
Nie, ale i tak znam go od lat. To ojciec Alessandro, z którym grałem w drużynie Primavery i Berretti.
W meczu z Catanią dostałeś rolę swego rodzaju reżysera gry. Jak ci poszło?
Myślę, że dobrze. W tej roli w sumie zaczynałem przygodę z piłką. W drużynie Primavery, gdzie graliśmy rombem, również byłem ustawiany na tej pozycji. Pozwala na to, by pójść bardziej do przodu i pokazać swoją technikę.
Załóżmy, że nie zdobędziecie w tym roku scudetto, ale za to wygracie Ligę Europejską. Jak oceniłbyś taki sezon?
Bardzo pozytywnie, bo ten puchar pozwoliłby nam zagrać w meczu o Superpuchar Europy. Poza tym zawsze masz przed sobą jakieś cele, ale nieraz trzeba je umieć skorygować.
Czy to miało być pożegnanie ze scudetto?
Nie, sezon jest jeszcze kwestią otwartą. Inter jest świetnie zorganizowany, ale musimy mieć nadzieję, że oni ale i inni, potkną się jeszcze na swojej drodze.
Czego oczekujesz po nowym roku?
Lepszego roku od tego. Już w styczniu zobaczymy, czy będzie lepszy.
Autor: Massimiliano Nerozzi
Źródło: www.lastampa.it
Przetłumaczył: mnowo