Wywiad z Paulem Pogbą
Juve to najlepsza piłkarska akademia
Pogba wprost tryska entuzjazmem: “Mam wspaniałych nauczycieli. Na ławce siedzi Conte, który wciąż mnie dopinguje, ale przede wszystkim przypomina mi by nigdy nie popadać w samozadowolenie. Na boisku z kolei mogę podziwiać Pirlo i łatwość, z jaką przychodzą mu asysty decydujące o losach meczu “.
To już sześć miesięcy w Juventusie. Co zaskoczyło cię najbardziej, gdy stawiałeś tu swoje pierwsze kroki?
Najbardziej chyba same występy, boisko, zaangażowanie w grę. Nie myślałem, ze na początku 2013 roku znajdę się w takim punkcie, że w połowie sezonu będę mógł cieszyć się z dwudziestu rozegranych spotkań – to wszystko stało się bardzo szybko i było fantastyczne.
Jesteś zaskoczony, ale nie oszołomiony…
Cóż, głęboko w sercu miałem na to nadzieję. Przeszedłem do Juventusu po to, żeby grać, to jasne. Wiedziałem też to, co powiedział mi sam trener Conte – że wierzy we mnie, w to, że będę przydatny dla drużyny. Ale nawet gdy spodziewasz się, że będziesz grał, to gdy to faktycznie następuje zawsze jest miłą niespodzianką. Szczególnie jeśli rozmawiamy o grze we wspaniałej koszulce Juve.
W pierwszych udzielanych przez Ciebie wywiadach często przejawiały się pytania o Pirlo, czy to ze względu na jego sławę, czy też przez to, ze twoja rola jest pozornie bardzo zbliżona do jego. Pociągnijmy ten temat – wolisz grać z Pirlo czy zastępować go?
Uwielbiam Pirlo! Chciałbym grać tak, jak on. Wciąż mu się przyglądam i za każdym razem mnie zachwyca. Dla niego futbol, konstruowanie gry to najprostsza rzecz na świecie. Zajmowanie jego miejsca motywuje mnie i wiąże się z wielką odpowiedzialnością, bo Pirlo to gracz modelowy. Gra u jego boku jest równie wspaniała, to najlepszy sposób by się uczyć.
A czego uczy cię generalnie włoska piłka w odróżnieniu od doświadczeń, które zdobywałeś wcześniej we Francji i w Anglii?
Niewątpliwie więcej uwagi poświęcam teraz taktyce. Zarówno w fazie defensywnej, jak i w ataku. Taktyczna, zorganizowana gra obronna występuje po trosze wszędzie. Jednak prawdziwym zaskoczeniem była dla mnie praca nad przygotowaniem do fazy, w której jesteśmy w posiadaniu piłki, czyli do ataku na rywala. Gdzie indziej ten aspekt gry często pozostawiany jest improwizacji i talentowi napastników.
Wróćmy do pierwszych sześciu miesięcy w biało-czarnej koszulce. Paul, spodziewałeś się takiej publiczności, takiej pasji?
W żadnym razie. To coś niebywałego. Przede wszystkim włoska publiczność, a w szczególności fani Juve, zdają się być bardzo uważni i przywiązani nie tylko do drużyny, ale również do poszczególnych graczy. Zdałem sobie z tego sprawę po pierwszych bramkach – zdjęcia, autografy, wszyscy nagle chcą się do ciebie zbliżyć. Także to daje szanse na rozwój, bo uczysz się sobie radzić, kontynuować wybraną wcześniej drogę.
Skoro mowa o bramkach… Czy którąś z nich wspominasz w szczególny sposób?
Bez cienia wątpliwości pierwszą z nich, strzeloną w meczu z Napoli. Pierwszy gol jest… pierwszy, i taki zostaje na zawsze. Niepowtarzalny. Wyjątkowy.
Co więcej, strzelony na Juventus Stadium. Sprowadzając się do Turynu oczekiwałeś stadionu na tym poziomie?
Także w tym miejscu muszę przyznać, że nie. W Anglii tak nie ma. Stadiony są wprawdzie piękne, ale tutaj jest inaczej, bo kibice ani na chwile nie przestają wspierać drużyny. Nawet gdy musimy odrabiać straty albo strzelić bramkę otwierającą wynik. My, piłkarze na boisku, odbieramy to jako dodatkową porcję energii.
Do Juventusu dołączył niedawno inny Francuz, Nicolas Anelka. Także on w wieku 19 lat był już uznawany za zawodnika o niekwestionowanej klasie, coś więcej niż tylko dobrze zapowiadającą się gwiazdkę. Co może dać ci Anelka i vice versa, co ty możesz zaoferować jemu?
Nie sądzę, bym mógł mu cokolwiek zaoferować. No może małą pomoc w nauce włoskiego. Z kolei ja mogę wiele skorzystać na doświadczeniu zgromadzonym przez niego w tylu różnych klubach. On zna się na piłce, stało się to dla mnie jasne już podczas pierwszej naszej rozmowy. Nie pozostaje mi nic innego, jak korzystać z jego rad.
Który z twoich kolegów z drużyny zaimponował ci najbardziej, jeżeli oczywiście możesz wybrać jednego, i dlaczego? Rzecz jasna poza Pirlo, o którym moglibyśmy długo rozmawiać.
Było ich kilku, ale jeśli musiałbym wybrać jednego, instynktownie myślę o Claudio Marchisio. Ma nadnaturalną pewność w operowaniu piłką, a jego technika, podania, umiejętności sprinterskie są naprawdę imponujące. Za nim jest Vidal, który potrafi być wszędzie i strzela gole jak rasowy napastnik. Później przychodzą mi do głowy Chiellini, Buffon i wielu innych, z bardzo różnych przyczyn.
Wymieniłeś Gigiego Buffona, twojego kapitana. Z zewnątrz można mieć wrażenie, że po zakończonym meczu często szuka cię na boisku, Trochę ci matkuje, czy jest pomiędzy wami jakaś szczególna więź?
Z Gigim mam naprawdę świetne relacje, często razem żartujemy. Pamiętam pierwszy wspólny trening, po którego zakończeniu podszedł do mnie i patrząc mi prosto w oczy, powiedział: “Bardzo dobrze. Świetnie. Pracowałeś dziś jak trzeba “. Byłem w siódmym niebie.
Porozmawiajmy jeszcze o grze. Czy jest jakiś element gry, który szczególnie chciałbyś poprawić?
Ostatnie podanie, umiejętność asystowania w kluczowych momentach. Bardzo staram się tego nauczyć. Wystarczy spojrzeć na Pirlo, on ma to w sobie, potrafi wystawić ci piłkę z każdego miejsca na boisku i w każdym momencie. Dostrzega wszystko, co dzieje się na murawie.
Co daje doświadczenie wyniesione z Manchesteru United? Na pewno nauczyłeś się w ich Akademii czegoś, co sprawia, że jesteś pewny siebie i już gotowy na niełatwe zadanie noszenia koszulki Juventusu.
Było kilka rzeczy, które mi pomogły: kultura pracy, wymagania, surowe podejście oraz świadomość, że zawsze można było zrobić coś lepiej. Miałem tam dwóch szkoleniowców, którzy wymagali zdecydowania, agresywnej gry. Byli rygorystyczni i to sprawia, że obecnie praca z takim perfekcjonistą, jak Conte jest dla mnie inspirująca.
Zapytam z ciekawości. Co stoi za zmianą wyglądu po świetnym występie przeciw Udinese?
To była przemyślana decyzja. Chciałem dać pewien sygnał. Zgoliłem irokeza, bo wiedziałem, że inaczej ludzie będą skupiać się na moim wyglądzie. Ja tymczasem jestem piłkarzem i nie chcę być postrzegany jako dziwoląg, pragnę by patrzono na boisko i na to, co na nim robię, na Pogbę – piłkarza. Z drugiej strony, futbol to nie styl, ani fryzura, to coś zupełnie innego. Za każdym razem muszę swoim występem udowadniać, że zasługuję na zaufanie, którym darzą mnie koledzy, trener oraz sztab.
Twój sekret i twój cel. Możemy prosić, abyś wyjawił co nieco kibicom?
Sekretem jest nie stawiać sobie żadnych granic i ciągle dążyć do doskonałości. W tym duchu od dziecka staram się zostać jak najlepszym piłkarzem, być może jednym z najlepszych na świecie. Conte jest dla mnie idealnym trenerem, może mi pomóc osiągnąć ten cel – za każdym razem, gdy coś mi się udaje, przypomina mi, że to jeszcze nie koniec. Trzeba być najlepszym przez całą piłkarską karierę, nie w jednym meczu, czy w jednym sezonie. Tu znowu świetnym przykładem jest Pirlo. To rewelacyjny piłkarz, który od chwili swojego debiutu w Serie A w wieku 16 lat, rok po roku nie tylko potwierdza swoją klasę, ale wciąż się doskonali. Kibicom mogę powiedzieć tyle, że abstrahując od Pogby, Juventus koniec końców zawsze będzie drużyną, której przeznaczeniem są zwycięstwa.
Autor : Luca Momblano Tłumaczenie: dhoine
Źródło : Hurra Juventus (luty 2013)