Żadnej pracy się nie boi
Gdyby w każdej z czterech ostatnich dekad wskazać tylko jednego piłkarza, który miał największy wpływ na wyniki Juventusu, byliby to: Michel Platini, Alessandro Del Piero, Pavel Nedved i Arturo Vidal.
Mowa o piłkarzach nietuzinkowych, z jednej strony mających wspaniałe umiejętności, z drugiej – charaktery zwycięzców, ale też takich, którzy pozycje liderów potrafili utrzymać dłużej niż przez jeden czy dwa sezony. Takich, którzy w naprawdę ważnych momentach i meczach nic zawodzili. Co więcej – właśnie wtedy wodzili rej. Jak Vidal w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów.
Piłkarz pracujący
Nie ma co ukrywać – Juventus w europejskich rozgrywkach jeszcze nie wrócił na poziom sprzed calciopoli, czyli 2006 roku. W Serie A już dawno stał się punktem odniesienia dla innych, głównym przeciwnikiem do pokonania w walce o scudetto, natomiast w Europie ciągle brakuje mu i tej siły, i pewności siebie. – “Juventus jest zbyt nieśmiały ” – napisał w niedawnym komentarzu Arrigo Sacchi. W poprzednim sezonie z dziesięciu meczów w Lidze Mistrzów rozstrzygnął na swoją korzyść zaledwie połowę, odpadł w 1/8. Teraz, choć do awansu z grupy brakuje tylko (aż?) remisu w Stambule z Galatasaray, to bilans jak na drużynę, która pod wodzą Antonio Conte w sumie wygrała 74 razy na 115 spotkań, jest gorzej niż przeciętny: jedno wymęczone zwycięstwo w pięciu podejściach. A byłoby jeszcze gorzej bez goli Vidala.
Z Kopenhagą zaliczył pierwszego hat tricka w karierze. I włoskim zwyczajem zabrał piłkę (de facto jedną z piłek) do domu. Jeszcze zebrał na niej podpisy kolegów z zespołu i podarował ją synowi Alonso, który już lada dzień będzie miał siostrzyczkę. Po 99 występie w barwach Juve, który przypadł na mecz z mistrzami Danii, jego strzelecki dorobek wynosił 32 gole. Niełatwo znaleźć drugiego pomocnika o takich statystykach. I to pomocnika, który nie brzydzi się gry w defensywie, a nawet poświęca jej tyle samo uwagi co atakowaniu. Na boisku żadnej pracy się nie boi. Cztery dni przed swoim popisem w Champions League z konieczności zagrał z Livorno jako stoper i oczywiście spisał się na medal. – “Wiedziałem, że mogę na niego liczyć ” – mówił Conte, który grubo wcześniej wygłosił pod adresem Chilijczyka największą z pochwał: – “Kiedy wyruszam na wojnę, to w pierwszej kolejności zabieram Vidala “.
Arturo Vidal był najskuteczniejszym piłkarzem Juventusu w 2012 roku. Zapowiada się, że w bieżącym będzie podobnie
Dzięki Voellerowi
Spadł trenerowi niemal z nieba. Nic o nim nie wiedział, nie obserwował, a więc o niego nie zabiegał. To, że przyszedł do Juventusu, było zasługą dyrektora Giuseppe Marotty i jego współpracowników. Conte w swojej, przetłumaczonej również na język polski, biografii “Głowa, serce i nogi ” pisał tak: “Od jakiegoś czasu Juventus obserwuje też (początkowo zamierzał sprowadzić Gokhana Inlera – przyp. red.) Chilijczyka Arturo Vidala. zaangażowanego z drużyną narodową w rozgrywki Copa America. Chłopak ma za sobą świetny sezon w Bayerze Leverkusen. Wiele wniósł do gry zespołu, zdobył aż dziesięć bramek i został najlepszym strzelcem drużyny. Nie znam go zbytnio, ale nasi obserwatorzy oceniają go bardzo dobrze. Tym, co daje mi jednak wyraźnie do zrozumienia, że musi być bardzo dobry, jest fakt, że za wszelką cenę chce go pozyskać Bayern Monachium. Jeśli Rummenigge i spółka się o niego starają, nie może być przeciętniakiem. Na szczęście dla nas Rudi Voeller, dyrektor sportowy Bayeru Leverkusen i były napastnik Romy, nie chce sprzedać Vidala rywalowi zza miedzy. Wykorzystujemy to i niedługo później Arturo dołącza do Juve “.
Debiutował w biało-czarnych barwach 11 września 2011 roku. Jednak nie na nim koncentrowała się uwaga. Był w końcu tylko rezerwowym. Zmienił w 68 minucie żywą legendę – Alessandro Del Piero. Głos znów ma Conte: “Po jakichś pięciu minutach strzela gola. Ogólnie rzecz biorąc, jego wejście na murawę poprawia cały obraz gry, drużyna przejmuje piłkę z dużo większą łatwością “. Conte zaczął więc kombinować, jak tu nagiąć swoje schematy po to, żeby zmieścić w podstawowym składzie Vidala i jeszcze Milosa Krasicia, który sezon wcześniej był jednym z niewielu jasnych punktów w drużynie Luigiego Del Neriego. Z nieobliczalnego Serba szybko jednak zrezygnował, na Vidalu prawie nigdy się nie zawiódł. Największą wpadkę 26-letni pomocnik zaliczył niedawno, kiedy spóźnił o 24 godziny powrót z meczu reprezentacji. Za zbyt długie świętowanie awansu do finałów mistrzostw świata został ukarany finansowo i z Fiorentiną usiadł na ławce. Bez niego w podstawowym składzie Bianconeri przegrali 2:4.
100 – z Udinese Vidal zagrał po raz setny w Juventusie
2 miliony więcej
Trener nie chce nawet słyszeć o ofertach za Vidala, które systematycznie wpływają do klubu. – “Jeśli ja mam zostać, to ma zostać Vidal i basta ” – takie jest stanowisko Conte. Na jego szczęście Chilijczyk świetnie czuje się w Turynie i o przeprowadzce nie myśli, choć od takich nazw jak Real Madryt, Bayern, PSG, Monaco, Manchester United i Chelsea mogłoby mocno zaszumieć w głowie. – “Jeśli tylko działacze wezwą, to stawię się w gabinecie i bez zastanowienia podpiszę nowy kontrakt “- obiecał. Ma to się stać faktem jeszcze w tym tygodniu. W myśl nowej umowy formalnie pozostanie piłkarzem Starej Damy do połowy 2018 roku za 5,5 miliona euro za sezon plus bonusy, co oznacza ponad dwumilionową podwyżkę.
Trzynaście lat kibice Juve czekali na kolejnego hat tricka swojego piłkarza w LM. Przed Vidalem udało się tego dokonać Filippo Inzaghiemu we wrześniu 2000 roku w zremisowanym 4:4 meczu z HSV Hamburg. Zresztą Juventusowa lista potrójnych strzelców w pucharowych rozgrywkach nie jest aż tak strasznie długa i znajdują się na niej: Omar Sivori, Adriano Novellini, Roberto Bettega, Paolo Rossi, Michael Laudrup, Roberto Baggio, Alessandro Del Piero, Darko Kovacević, wreszcie Inzaghi. Poza Vidalem nie ma w tym szacownym gronie żadnego pomocnika. Trzy gole wbite mistrzom Danii to nie jedyny powód, żeby ustawiać go w jednym szeregu z napastnikami, a nawet ponad nimi. Odkąd w Juve trenerem jest Conte, nikt nie jest skuteczniejszy. 32 bramki to jego wizytówka, podobnie jak rzuty karne.
Jako się rzekło, wykonywał je z dużym powodzeniem już w Bayerze. W Juventusie nie od razu był pierwszym wyznaczonym. Stał się nim dopiero, kiedy po dwóch pudłach zniechęcił się Andrea Pirlo. Vidal również miał pełne prawo dać sobie spokój. W poprzednim sezonie pomylił się z jedenastu metrów w meczach z Parmą i Cagliari. Wykonywał dalej. Już skutecznie. W Serie A raz ustąpił pola Carlosowi Tevezowi. W Lidze Mistrzów bierze odpowiedzialność na siebie, tak było z Galatasaray, Realem Madryt i dwukrotnie z Kopenhagą.
A kibice wierzą, że dopóki jest Vidal, dopóty jest nadzieja w tej edycji Ligi Mistrzów. W poprzedniej skończyła się, kiedy go zabrakło. W rewanżu z Bayernem Monachium pauzował za kartki.
Autor : Tomasz Lipiński
Źródło : Piłka Nożna nr 49/2013Wyszukał: s00p3L