Padovano: Zawsze wierzyłem w sprawiedliwość. Chcę wrócić do piłki

Zestaw Koszulek 2021 2022 Opinia 2

Michele Padovano, zawodnik Juventusu w latach 1995-1997, po siedemnastu latach batalii sądowej został uniewinniony z ciążących na nim zarzutów handlu narkotykami. Były napastnik zawsze podkreślał, że jest niewinny: “Ani na moment nie przestałem wierzyć w sprawiedliwość. Dedykuję ten wyrok mojej żonie i mojemu synowi“.

Siedemnaście lat trwał koszmar Michele Padovano, zawodnika który w 1996 roku wygrał z Juventusem Ligę Mistrzów. Historia zaczęła się 10 maja 2006 roku, kiedy do drzwi byłego piłkarza zapukała policja, mówiąc krótko: “Pójdzie pan z nami na posterunek“. Padovano nie rozumiał, co się dzieje, jak opowiadał później, był przekonany że znajduje się w ukrytej kamerze popularnego programu Scherzi a parte (wł. żarty na bok – przyp. red.), z uśmiechem przyjął informację, że zostaje aresztowany. Sprawa była jednak w 100% poważna – Włocha oskarżono o międzynarodowy przemyt narkotyków.

O kłopotach Padovano pisały media na całym świecie, również polskie. Razem z nim aresztowano 33 osoby, były zawodnik Bianconerich spędził za kratami 90 dni, które wydawały mu się wiecznością. Po nich nastąpiło 8 miesięcy w areszcie domowym w oczekiwaniu na wyrok sądu pierwszej instancji. Ten był miażdżący – osiem lat i osiem miesięcy więzienia. Sąd apelacyjny skrócił tę karę do 6 lat i ośmiu miesięcy. Przełom nastąpił dopiero w kasacji – wyrok został anulowany. Koszmar Padovano zakończył się 31 stycznia 2023 r. Teraz, w wywiadzie udzielonym La Gazzetta dello Sport, były piłkarz Juventusu podsumowuje ten okres.

Padovano podkreśla, że udało mu się dotrwać do uniewinnienia tylko dzięki wsparciu rodziny. Po wyroku w pierwszej instancji przyjaciele i znajomi rozpłynęli się. Choć były wyjątki: “Vialli był zawsze blisko mnie. Nawet gdy był już chory zawsze mnie wspierał i dodawał odwagi“.

Zawsze wierzyłem w sprawiedliwość, nawet wtedy, gdy obrywałem. Wiedziałem, że jestem niewinny, odmówiłem procesu w trybie skróconym i korzyści, jakie ta forma mogła za sobą nieść. Walczyłem w sądzie tak, jak wcześniej na boisku, nie mogłem się załamać. Kiedy zostałem uniewinniony, rozpłakałem się. Płakałem i ściskałem mojego syna, moją żonę i moich adwokatów. Bez nich byłbym stracony” – opowiada dzisiaj.

Jakie były najtrudniejsze chwile? “Gdy z Cuneo przeniesiono mnie do sekcji specjalnej więzienia w Bergamo. Spędziłem dziesięć dni w izolacji, nauczyłem się na pamięć nakazu aresztowania i sądziłem, że doszło do jakiegoś strasznego nieporozumienia. Myślałem, że wychodzę na wolność, a tymczasem… Muszę podziękować moim prawnikom, walczyli o mnie jak lwy. Nigdy nie wstydziłem się swoich korzeni, dorastałem na peryferiach Turynu. Było tam po trochu wszystkiego. Przyjaciele pozostają jednak przyjaciółmi nawet wtedy, gdy wybierają niewłaściwą drogę. I uważałem za właściwe pomóc jednemu z nich, pożyczyć mu pieniądze bez świadomości, co z nimi zrobi. Cóż, jednego się nauczyłem… Wcześniej myślałem, że z własnymi pieniędzmi można zrobić, co tylko się chce. Teraz wiem już, że tak nie jest“.

Jak wspomnieliśmy wcześniej, po aresztowaniu przyjaciele rozpłynęli się w powietrzu i Padovano ze swoimi problemami został praktycznie sam: “Zniknęli wszyscy, szczególnie ci ze środowiska piłki. Poza dwoma – Gianluką Presiccim, kolega z Consenzy i Gianluką Viallim. Mówiono wtedy, że to jemu sprzedawałem narkotyki. Absurdalny zarzut, upadł jako pierwszy. Luka był wspaniały, zrobił dla mnie tak wiele. Nawet gdy był już chory, wciąż starał się dodawać mi otuchy. Wystarczy, chce mi się płakać“.

Najlepsze momenty piłkarskiej kariery Padovano przeżył w koszulce Juventusu: “W 1996 roku graliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Realem, strzeliłem w rewanżu gola na 2:0, który zadecydował o awansie do półfinału. Potem był finał, wygrany z Ajaksem w karnych, jeden z nich został strzelony przez mnie. Juventus do dziś pozostaje moją drużyną“. Jaką przyszłość planuje teraz, gdy może startować z czystą kartą? “Czy chcę wrócić do piłki? Bardzo. Wystarczy jakikolwiek poważny projekt. Mam tylko nadzieję, że po siedemnastu latach ktoś jeszcze o mnie pamięta. Telefon z Juventusu? To byłoby najlepsze, co może mnie spotkać. Jestem tutaj…“.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze