Ravanelli: To, co powiedział Inzaghi jest absurdem
Fabrizio Ravanelli rozmawiał z TvPlay na tematy związane z Juventusem. Były napastnik Starej Damy został najpierw zapytany o niedzielny mecz z Interem. Srebrny Lis podzielił się również krótko przemyśleniami związanymi z mercato.
“Doskonała pierwsza połowa dla Juve, które zasłużyło na pierwszego gola. Inter przeprowadził zabójczy kontratak i od razu zdobył wyrównującą bramkę. W drugiej połowie zespoły już nie grały. Porównując jednak wartości na boisku Allegri może czuć się wzmocniony. Jeśli Inter bał się Juve z wieloma problemami kadrowymi, oznacza to, że Nerazzurri boją się Bianconerich. Zespół Allegriego zbyt szybko stracił bramkę: być może, gdyby na przerwę schodzili z prowadzeniem, mecz potoczyłby się inaczej” – powiedział Ravanelli.
“To niewiarygodne, że Inter narzekał na nieobecności. Co zatem powinien zrobić Juventus? Rozumiem, że zawsze trzeba coś powiedzieć na konferencji prasowej, ale to, co powiedział wczoraj trener Nerazzurrich, jest absurdem. Brakowało Bastoniego i Pavarda, którzy są ważnymi zawodnikami, ale poza tym skład był kompletny” – powiedział Ravanelli
Kogo Juventus powinien kupić w najbliższym mercato?
“Juve potrzebuje Zielińskiego i Samardzicia, którzy mają cechy mogące wzmocnić drugą linię Allegriego”.
dzisiaj polskie internety pisały, że Inter mocno zabiega o Ziela, tu się może stoczyć kolejna walka o punkty już w nowym sezonie, dzięki mocniejszemu zespołowi
Inzaghiego nie biorę na poważnie, to trochę płaczek, a warsztat wcale nie jest taki super u niego.
Jak słusznie napisał Aqua Allegri mu skutecznie wyłączył wahadłowych.
Z mocniejszym składem myślę, że Allegri punktuje Inzaghiego, który się broni dobrymi ruchami Marotty i stabilizacją składu plus stopniowe dokładanie dobrych cegiełek (lub zastępowanie kluczowych odejść). Tak jak już pisałem, jak przyjdzie kryzys, a równolegle nie będzie sukcesów w LM Inzaghi może znowu dostać ultimatum od krewkiego prezesika.
To co powiedział po meczu nasz tzw. "trener" Allegri jest jeszcze większym absurdem. Prawie tak dużym jak to że jest naszym tzw. "trenerem".