Juve na plusie


Piłka Nożna PLUS
Włoski futbol utożsamiany jest z wielkimi pieniędzmi. Jednak w ostatnich latach przybrały one wymiar raczej wirtualny. Nigdzie nie zarobi się więcej niż obiecują w Italii – tak można sparafrazować znane przede wszystkim z… Łodzi powiedzienie. Kluby Serie A toną w długach i dlatego sukcesywnie zalegają piłkarzom z wypłatami lub tną wydatki. W tym zadłużonym towarzystwie jest chlubny wyjątek. Juventus Turyn to wzorowo zarządzane i przynoszące zyski przedsiębiorstwo.


Niewiele we Włoszech, zwłaszcza w świecie futbolu, jest tak pewnych rzeczy, jak to, że 27 każdego miesiąca na konta piłkarzy Juventusu wpłyną pieniądze.

Nike zamiast Fiata


Od lat nie zdarzyło się opóźnienie. A nie są to przecież sumy małe: podstawowi gracze bianco-nerich średnio zarabiają 3-3,5 miliona euro rocznie. Najlepiej z nich opłacany jest oczywiście Alessandro Del Piero, który zgodnie z przedłużonym do 2008 roku kontraktem otrzymuje z klubu 5,6 miliona euro rocznie, czyli co miesiąc – ponad 46 tysięcy.

W poprzednim sezonie budżet Juventusu wynosił 215 milionów euro. Teraz urósł o kolejnych 20 milionów. Na jego wielkość składają się: wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych (56,8 procent), pieniądze od sponsorów (25,4), zyski ze sprzedaży abonamentów i biletów (10,5) oraz inne dochody (7,3). Najpotężniejszym dobroczyńcą Juventusu jest Nike. Za dwunastoletni kontrakt, który wygaśnie w 2015 roku, klub z Turynu otrzyma 157,3 miliona euro. A na tym nie koniec. Można także liczyć na królewskie premie o łącznej wartości 30 milionów. Natomiast zdobycie mistrzostwa, wygranie Ligi Mistrzów lub Pucharu Interkontynentalnego zostało wycenione przez amerykańską firmę na 4,8 miliona.

Jednocześnie Juventus praktycznie uniezależnił się finansowo od Fiata – największej włoskiej firmy, zatrudniającej ponad 200 tysięcy osób na całym świecie, z którą przecież od zawsze był utożsamiany

Nowy stadion


Na pensje piłkarzy z roku na rok są przeznaczane coraz mniejsze pieniądze. Ze 131 milionów wypłacanych jeszcze w poprzednim sezonie teraz udało się zejść do poziomu 128. A zamierzeniem działaczy jest to, aby w niedalekiej przyszłości wydatek pochłaniał 40 procent budżetu. Mimo olbrzymich wydatków i sporych inwestycji, o czym będzie dalej, Juventus od siedmiu lat wypracowuje zyski. Za ubiegły rok wyniosły one 2,2 miliona euro.

Pod względem finansowym przejrzystości i wielkości dochodów jeszcze długo nie dorówna Starej Damie żaden inny włoski klub. Lecz działacze nie zadowalają się pierwszeństwem na Półwyspie Apenińskim, tylko chcą równać do najbogatszych. A bez wątpienia wzorem dla wszystkich pozostaje Manchester United, który od lat utrzymuje się na pierwszym miejscu wśród najbogatszych klubów świata. 2002 rok Czerwone Diałby podsumowały zyskiem blisko 48 miliona euro.

Więcej niż dobra sytuacja finansowa pozwala na drogie inwestycje. Najważniejszą z nich jest przebudowa Stadionu Alpejskiego, na którym od 1990 roku Juventus rozgrywa mecze. Obiekt jednak jest własnością miasta i w roli gospodarzy występują na nim zarówno piłkarze Juventusu, jak i drugiego turyńskiego klubu – obecnie drugoligowego Torino. Stadion pod względem architektonicznym prezentuje się okazale, ale od początku wiele do życzenia pozostawiała funkcjonalność. Kibice narzekali na odległości: stadionu od miasta i trybun od boiska. A piłkarze twierdzili, że nie czuje się na nim wielkiej atmosfery.

Poza tym Turyn nie potrzebuje tak dużego, 70-tysięcznego obieku. Na palcach dwóch rąk można policzyć mecze, kiedy zapełniał się do ostatniego miejsca. A przecież dużym afrontem dla najbardziej utytułowanego klubu we Włoszech jest to, kiedy stadion świeci pustkami. W ogóle temat Juventus a kibice należy do najbardziej zagadkowych. Bo z jednej strony – w samym Turynie, zwłaszcza wśród rdzennych mieszkańców większą popularnością cieszy się Torino, a z drugiej strony – w całych Włoszech Juventusowi kibicuje 10 milionów osób, a w Europie – aż 17. Obie te liczby dają mu miano najbardziej lubianego klubu Italii.

Miejskie naciski


Dopóki działacze Juve naciskali na miejskie władze, dopóty te nie wydały pozytywnego orzeczenia i nie oddały stadionu w 99-letnią dzierżawę. Wreszcie można było zacząć wprowadzać w życie ambitny i ciekawy projekt, który przewiduje: zlikwidowanie bieżni lekkoatletycznej, zmniejszenie pojemności trybun do 50 tysięcy, w ich otoczeniu wybudowanie kompleksu składającego się z nowoczesnego ośrodka treningowego, multikina, centrum handlowego, kręgielni, klubowego muzeum oraz hotelu z 80 pokojami. Prace potrwają do 2006 roku i pochłoną 250 milionów euro.

Moggi jak Del Piero


W czyich rękach znajduje się Juventus? W posiadaniu grubo ponad połowy akcji – 62,4 procenta – jest rodzina Agnellich. Po śmierci Givanniego, to Umberto sprawuje obowiązki zarówno szefa Fiata, jak i honorowego prezydenta klubu. Drugim co do wielkości akcjonariuszem jest libijska firma naftowa Lafico, którą zarządza Al Saadi Kaddafi. Dysponuje 7,5 procentem. Trzecie miejsce dla Antonio Giraudo z 3,6 procenta, a resztę dzielą między siebie niewielkie firmy, oraz prywatne osoby. Od grudnia 2001 roku, kiedy akcje Juventusu znalazły się na giełdzie, może je nabyć praktycznie każdy. Koszt pojedynczej akcji wynosi nieco 2 euro. Natomiast łączną ich wartość analitycy szacują na 242 miliony.

W Juventusie najwięcej zależy od trzech osób. Luciano Moggi, Antonio Giraudo i Roberto Bettega znaczą dla wielkości klubu nie mniej niż Alessandro Del Piero, David Trezeguet czy Pavel Nedved.

Wymienionemu tercetowi przewodzi Luciano Moggi. Zaczynał na początku lat 60-tych jako szeregowyłowca talentów dla Juventusu. Potem był dyrektorem sportowym Romy, Lazio, Torino i Napoli. Ponownie na usługach Starej Damy znalazł się przed dziewięcioma laty. Stoi na czele 20 obserwatorów rozsianych po Włoszech, Europie i świecie. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, mistrz różnych zakulisowych gierek. Zawsze świetnie poinformowany, mający znakomite rozeznanie co do utalentowanych piłkarzy i świetne układy. Jego syn jest jednym z szefów największej, reprezentującej interesy prawie wszystkich zawodników Serie A agencji menadżerskiej. We Włoszech panuje opinia, że jeśli Moggi uprze się na jakiegoś piłkarza, to nie ma takiej możliwości, aby ten nie trafił do Juventusu.

Od Antonio Giraudo zależy ekonomiczna sytuacja i strategia klubu. Wprawdzie nie tak agresywny i przebojowy jak Moggi, ale cieszący się najbliższymi i najcieplejszymi kontaktami z rodziną Agnellich. Jest dla niej najwększym gwarantem tego, że w klubie sprawy toczą się w dobrym kierunku.

Wreszcie Roberto Bettega – występuje w randze wiceprezydenta. Stylem bycia bliżej mu do Giraudo niż Moggiego. Człowiek wielkiej kultury i świetnie znający boiskowe realia, mający świetny kontakt z piłkarzami. Był jednym z najwybitniejszych napastników w historii Juventusu, siedmiokrotnie zdobył mistrzostwo Włoch, w Serie A strzelił 129 goli. Dba o dobre kontakty z innymi klubami i włoską federacją (FIGC). Dyplomata, reprezentuje klub podczas losowań i różnych konferencji organizowanych przez UEFA.

Gdzieś w tle tego tercetu działa i funkcjonuje, ale praktycznie nie podejmuje żadnych decyzji prezydent Juventusu. W październiku przestał nim być Vittorio Chiusano – wybitny prawnik, od lat reprezentujący rodziny Agnellich, a także broniący piłkarzy w procesie dopingowym przeciwko Zdenkowi Zemanowi. Miejsce Chiusano zajął Franzo Grande Stevens. Ma 75 lat, Anglik z pochodzenia, adwokat z zawodu. We Włoszech mieszka od 1954 roku, gdzie zrobił wielką karierę, a od 20 lat jest związany z Fiatem. To właśnie on stał się 23. prezydentem w 106-letniej historii Juventusu Turyn – 27-krotnego mistrza Italii.

Autor: Tomasz Lipiński

Źródło: Piłka Nożna Plus (12/2003)

Wyszukał: DeeJay

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Papa Roach 17
Papa Roach 17
19 lat temu

Kupa forsy. "od przybutku głowa nie boli" napewno ?

Canna
Canna
20 lat temu

no juve to jedna wielka kupa kasy z tego co czytam Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieje ze juve dorowna kiedys Manchesterowi a moze nawet go przewyzszy Forza Juve

Lub zaloguj się za pomocą: