Podsumowanie 19. kolejki Serie A
To już półmetek rozgrywek! Jak ten czas leci. Od wielu sezonu nie było tak zaciętej walki o fotel lidera. Juventus i Inter nie zamierzają odpuszczać w wyścigu, chociaż każdy walczy ze swoimi problemami. To jednak Juventus po wygranej w Rzymie zostaje mistrzem zimy! Drużyna Napoli chyli się ku upadkowi, Milan z wiekowym, jednak wciąż głodnym zwycięstw Ibrahimovicem chce powrócić do dawnej świetności. Szkoda, że odbywa się to kosztem Krzysztofa Piątka. Lazio nie odpuszcza, 10 zwycięstwo z rzędu to absolutnie genialne osiągnięcie ekipy Inzaghiego. Fiorentina w końcu z trzema punktami. Wysoka wygrana Sampdorii z Brescią. Sassuolo rozbite przez Udinese. Torino skromnie, jednak znów ze zwycięstwem. To wszystko działo się w 19. kolejce Serie A. Zapraszamy do lektury!
Cagliari 0-2 Milan
Sardyńczycy nie otrząsnęli się jeszcze po porażce z Juventusem z zeszłego tygodnia i kompletnie zdezorientowani podeszli do meczu z Milanem. Poprzeczka Mediolańczykom nie została postawiona zbyt wysoko. Wygranej Milanu można było się po cichu spodziewać, jednak gra gości również nie zachwycała, ale przecież od czego jest Ibrahimović, który samym swoim jestestwem poprowadził Milan do wygranej.
W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na stadionie na Sardynii nie zobaczyli bramek. Drużyny toczyły wyrównany pojedynek, którego efektem były zaledwie po dwa celne strzały każdej ze stron.
Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla gości, chociaż trzeba powiedzieć, że mieli oni bardzo dużo szczęścia w sytuacji, w której padał dla nich bramka. W 46. minucie Leao otrzymał podanie od Castillejo i oddał strzał na bramkę. Piłka po drodze trafiła jeszcze obrońcę i Olsen nie miał szans, chociaż otwartym pytaniem pozostaje, czy nie mógł w tej sytuacji zrobić więcej.
W 64. minucie zebrani na Sardegna Arena byli świadkami bramki Zlatana Ibrahimovica. 38-letni Szwed zagrał piłkę głową do Theo Hernandeza, który odwdzięczył mu się płaskim dośrodkowaniem. Ibrahimović oddał strzał na bramkę i Olsen musiał skapitulować po raz drugi.
Milan mocno średni, ale zwycięski.
Lazio 1-0 Napoli
Lazio z dziesiątym zwycięstwem z rzędu! Co za seria. Orły z Rzymu imponują w tym sezonie Serie A i chociaż ich przygoda w Lidze Europy nie zakończyła się najszczęśliwiej, to na rodzimym podwórku radzą sobie wyśmienicie. Problem ligi, czy chłodna kalkulacja klubu, który świadomie odpuścił walkę w Europie?
Sobotni pojedynek na Stadio Olimpico był jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań 19. kolejki Serie A. Lazio można było postrzegać jako faworyta spotkania, chociaż w takim meczu, trudno o jednoznaczny wyrok.
Przez większość meczu utrzymywał się bezbramkowy remis. Drużyny grały bardzo wyrównany futbol w pierwszej odsłonie. Druga zaś przyniosła wiele emocji. Najpierw świetnym strzałem popisał się Piotr Zieliński, jednak Strakosha sparował uderzenie na słupek.
Decydująca o losach rywalizacji sytuacja miała miejsce w 83. minucie. Fatalny błąd popełnił wówczas bramkarza gości David Ospina. Stracił on piłkę w własnym polu karnym, przejął ją Ciro Immobile i z lewej strony boiska skierował ją do pustej bramki. Interweniować starał się jeszcze obrońca Napoli. Nie zdołał jej jednak wybić i w głównej mierze dzięki niemu piłka znalazła się w siatce. Bramka została zaliczona na konto Immobile, który umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji capocannoniere.
Lazio po tym meczu znajduje się na 3. miejscu w tabeli depcząc po piętach Juventusowi i Interowi, Napoli zaś wylądowało na 10. lokacie.
Inter 1-1 Atalanta
Kontrowersyjny i szczęśliwy remis Interu z Atalantą, z którego na pewno Mediolańczycy nie mogą być zadowoleni. Gospodarze zawdzięczają go postawie Handanovica, który w 88. minucie wybronił rzut karny Luisa Muriela. W tym wypadku można jednak śmiało powiedzieć, że samo wykonanie jedenastki nie należało do najlepszych.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia Interu, który już w 4. minucie otworzył wynik. Ponownie dał o sobie znać atak Lu-La. Romelu Lukaku dogrywał, a egzekutorem był Lautaro Martinez.
Na bramkę wyrównującą zgromadzeni na San Siro musieli czekać do 75. minuty, w której do siatki Handanovica trafił Robin Gosens wykorzystując podanie Ruslana Malinovskyego.
Oprócz kilkunastu pierwszych minut w wykonaniu gospodarzy, nie rozegrali oni tego dnia wielkich zawodów. Brawa za postawę należą się Atalancie.
Udinese 3-0 Sassuolo
Z ostatnich spotkań obu drużyn można ułożyć ciekawy wzór. Pięć kolejek temu obie drużyny zremisowały. Następnie Udinese przegrało z Juventusem, a Sassuolo wygrało 2-0 z Brescią. Od tego momentu obie drużyny odwróciły swoje losy o 180 stopni. Udinese zalicza trzecią wygraną z rzędu, Sassuolo natomiast jedzie na wstecznym, nie potrafiąc zdobyć nawet punktu w ostatnich trzech spotkaniach.
Gospodarze otworzyli wynik spotkania w 14. minucie kiedy po rzucie rożnym idealny strzał głową oddał Okaka. Strzelcem drugiego gola został Sema w 68. minucie. Dzieło zwieńczył De Paul pakując piłkę do siatki w doliczonym czasie gry.
Wygląda na to, że Udinese nabrało wiatru w żagle, natomiast Sassuolo w ataku uzależnione jest od obecności i formy Domenico Berrardiego.
Fiorentina 1-0 SPAL
Fiorentina w końcu dała swoim kibicom powód do radości. To pierwszy komplet punktów fiołków od dawna. Zwycięstwo skromne, ale w końcu liczą się 3 punkty, a tych, będącej na 14. miejscu w tabeli, Fiorentinie brakuje.
Sam mecz zdaje nie być raczej do zapomnienia, jednak zdobyte punkty powinny cieszyć kibiców. Jedyna bramka w spotkaniu padał dopiero w 82. minucie a jej strzelcem okazał się German Pezzella wykorzystując okazję po rzucie rożnym.
Całe spotkanie w swoich ekipach rozegrali Drągowski i Cionek, natomiast Żurkowski, Reca i Salamon oglądali je z ławki rezerwowych.
Sampdoria 5-1 Brescia
Ciężkie jest życie beniaminka, tym bardziej bez swojej największej gwiazdy. Brescia musiała się dziś obejść bez Sandro Tonalliego pauzującego za nadmiar żółtych kartek. Jak się okazało, było to tragiczne w skutkach.
Pomimo otwarcia wyniku przez gości już w 12. minucie spotkania, za sprawą
Chancellor, ostatecznie ekipa z Lombardii przegrała z kretesem 5-1. Bardzo aktywny był dziś Polak Karol Linetty, który najpierw zdobył bramkę wyrównującą stan spotkania w 34. minucie, a następnie zaliczył asystę przy bramce Jakuba Jankto w doliczonym czasie pierwszej połowy.
Druga połowa również w całości należała do gospodarzy, którzy ku radości swoich kibiców odbijają się od dna tabeli. W 69. minucie kibicom przypomniał o sobie Fabio Quagliarella. Doświadczony Włoch wykorzystał okazję z rzutu karnego i podwyższył wynik na 3-1. W 77. minucie wynik ponownie uległ zmianie, tym razem za sprawą Caprariego.
Rywali z Brescii dobił, strzelając doppiettę, Fabio Quagliarella po asyście Jankto. Dzięki tej wygranej Sampdoria znajduje się poza strefą spadkową Serie A i okupuje 16. lokatę. Brescia, na ich nieszczęście jest druga od końca, mając zaledwie dwa punkty więcej niż ostatni SPAL.
Torino 1-0 Bologna
Torino skromnie, ale skutecznie ograło przyjezdnych z Bolonii i złapało kolejne trzy ważne punkty do kolekcji. Była to druga wygrana z rzędu Turyńczyków. Pozwoliła im ona zbliżenie się do czołówki ligi i zachować szanse na awans do europejskich pucharów. Na półmetku rozgrywek Torino zajmuje 7. lokatę, Bologna natomiast, 5 oczek niżej.
Gospodarze z Stadio Gran Torino otworzyli i zarazem ustalili wynik w 11. minucie meczu. Strzelcem bramki został Alejandro Berenguer. Jak później się okazało była to jedyna bramka zdobyta w tym meczu.
Byki zdobyły punkty i odprawiły Bolognę z kwitkiem pomimo mniejszej ilości sytuacji bramkowych i posiadania piłki. Byli po prostu skuteczniejsi pod bramką, ot cała filozofia. Po raz kolejny potwierdza się, że liczby nie grają a statystyka jest dobra jako ciekawostka.
Hellas 2-1 Genoa
Drugie z zwycięstwo z rzędu Hellasu i kolejna porażka Genoi. Tym razem nowy trener, ani powracający do bramki Gryfów Mattia Perin nie pomogli. Co prawda to goście wyszli na prowadzenie w tym meczu, ale dominacja gospodarzy trwającą przez cały mecz, zebrała swoje żniwa.
Wynik otworzył Sanabria, który otrzymał prostopadłe podanie od Antonio Barrecci. Po zamianie stron, wynik utrzymywał się do 55. minuty, kiedy to sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Verre i pewnie pokonał Perina. Wynik meczu ustalono w 65. minucie. Strzelcem gola okazał się Zaccagni, który po przepychance w polu karnym pokonał bramkarza gości z najbliższej odległości.
Do końca spotkania oba kluby nie potrafiły znaleźć już drogi do bramki przeciwnika i mecz zakończył się wygraną gospodarzy.
Roma vs Juventus
Całe Włochy oczekiwały tego meczu. Na wpadkę Juventusu zdecydowanie liczono w niebieskiej części Mediolanu i w błękitnej części Rzymu. Brzmi kuriozalnie, ale Lazio mogło trzymać kciuki w tym meczu za rywala zza miedzy.
W dzisiejszym meczu w Rzymie było gorąco jak w najlepszych dniach lipca czy sierpnia. Prawdziwa wojna, która zebrała również swoje żniwa. Każde 45 minut to zupełnie inny obraz gry jednych i drugich. Emocji nie brakowało do samego końca.
Już w 3. minucie do bramki Pau Lopeza trafił Merih Demiral. Po 10 minutach Juventus prowadził już 2-0 po rzucie karnym wykonywanym przez Cristiano Ronaldo. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do graczy Juventusu.
W drugiej odsłonie meczu obraz zmienił się o 180 stopni. Roma, która przespała pierwsze 45. minut wyszła mocno podbudowana, Juventus zaś, mentalnie pozostał w szatni. Zawodnicy Starej Damy popełniali wiele szkolnych błędów, linia pomocy grała bardzo słabo. Mocny sentyment do Romy musiał mieć dziś Miralem Pjanic, gdyż był to bardzo słaby mecz Bośniaka.
W 68. minucie Roma zdobyła bramkę kontaktową, po rzucie karnym podyktowanym za dotknięcie piłki ręką przez Alexa Sandro. Od tego momentu Roma poczuła krew i zaczęła mocno naciskać na Juve. Na szczęście na posterunku był Wojciech Szczęsny. Polak dwoił się i troił by nie dopuścić do remisu. Jego interwencje zasługują na duże brawa. W pełni zasługuje na nowy kontrakt.
Juventus miał dwie piłki meczowe, jednak obie akcje w szkolny sposób zostały zmarnowane. Gonzalo Higuain trafił nawet do siatki i już kiedy wszyscy mieli się cieszyć, w górze ukazała się chorągiewka sędziego. Spalony. Fatalny błąd Juve w kontrataku.
Do ostatnich minut emocji nie zabrakło, jednak Stara Dama wyszła z tej opresji obronną ręką i wywiozła z Rzymu 3 punkty, po raz pierwszy od 2014 roku. Rzym został odczarowany.
WYnik meczu został jednak okupiony cierpieniem. Najpierw z boiska musiał zejść Merih Demiral, którego zastąpił de Ligt. Turek miał w sobie tyle adrenaliny, że chciał wracać na boisko i nie pozwolić na zmianę, ostatecznie jednak został powstrzymany. Meczu nie dokończył też młody talent Romy, Nicolo Zaniolo, który, jak już potwierdzono zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i jutro przejdzie operacje. Zaczął się, więc dla niego wyścig z czasem by powrócić do gry przed Euro 2020. Brzmi jak niegdyś scenariusz z Roberto Baggio i jego walką z kontuzją przed Mistrzostwami Świata.
Juventus mistrzem zimy, z 2 punktami przewagi na Interem. Walka jednak trwa i będzie zacięta bardziej niż kiedykolwiek.