Test di conoscenza della lingua italiana, czyli egzamin za 10 milionów
Luis Suarez odetchnął pełną piersią, wypuszczając z płuc madryckie powietrze. Koniec. Uczyć się nie musi, nikt egzaminami nie będzie go straszył. W Atletico wystarczy mu dobrze znany język hiszpański. Jednak burza, którą rozpętał we Włoszech, rozhulała się na dobre, chociaż na chwilę przycichła. I na pewno pozostawi za sobą ślad trwalszy, niż ten na skórze Giorgio Chielliniego.
Suarez w Juventusie! Ta pogłoska elektryzowała kibiców Starej Damy, rozmarzonych o supermocnym trio w ataku. Ronaldo, Suarez, Dybala, Kulusevski i może jeszcze Moise Kean – takiej siły rażenia Bianconeri nie mieli już dawno.
Barcelona chwiała się w posadach, a jej filary upadały pod ciężarem wspomnienia ośmiu bramek Bayernu i buntu w drużynie. Skonfliktowany z prezydentem Messi już wybierał parasol na wypadek angielskiej pogody w Manchesterze, ale pozostał w klubie, związany umową i wyraźnie wbrew własnej woli. Nowy trener, Ronald Koeman, miał już pomysł na drużynę, w której m.in. dla Semedo, Vidala i Suareza nie było miejsca.
W tym swojej okazji szukał Juventus. Wszak, piłkarz tej klasy, praktycznie za darmo. Wypisz, wymaluj transakcja z naszywką Made by Juventus . Lista zawodników, których działacze pozyskiwali za darmo lub niewielką kwotę jest na prawdę spora. Wymienić tu można Barzagliego, Pirlo, Pogbę, Comana, Evrę, Alvesa, Benatię, Rabiota, Ramseya, Llorente, Khedirę, Cana… Nie zapominając o takich tuzach, jak Zdenek Grygera.
Jedynym problemem, w przypadku Suareza, był przepis mówiący o ograniczonej liczbie obcokrajowców (tzn. obywateli spoza Unii) rejestrowanych w danym klubie w jednym sezonie. Prawie 5 lat w Holandii, kolejne 3 w Anglii i 6 lat w Hiszpanii, ale paszportu z żółtymi gwiazdkami Suarez się nie doczekał.
Jednak pozostawała furtka, która umożliwiała mu posiadanie obywatelstwa. Żona Urugwajczyka ma włoskie korzenie , a dzięki odpowiednim przepisom, daje to szansę uzyskania paszportu. W pierwszym kroku trzeba tylko udowodnić, że zna się język włoski.
Dziennikarze na Półwyspie Apenińskim koczowali na lotnisku w Perugii, w oczekiwaniu na Suareza, który na wydziale dla obcokrajowców tamtejszego uniwersytetu miał zdawać egzamin ze znajomości języka. Odliczali dni i godziny, jak do startu mistrzostw globu, albo innego wielkiego wydarzenia, podsycając spekulacje pogłoskami o zatrudnieniu 33-latka w Juventusie. Jednocześnie i odwrotnie do podniecenia żurnalistów, zapał do zatrudnienia Urugwajczyka gasł w samym Juve. Jeszcze przed egzaminem szanse na transfer zmalały do zera.
W końcu przyszedł 17 września, a więc dzień próby. Bez fajerwerków i świętowania, media zgodnie podały, że egzamin zdany. Poziom średniozaawansowany, czyli B1, osiągnięty. A że to tylko pierwszy krok do uzyskania paszportu i piłkarz nie będzie kontynuował kariery we Włoszech, to można zamykać temat.
Jednak nie do końca się udało. Niespełna kilka dni później, 22 września, okładki włoskich dzienników wypełniły się słowami o oszustwie. La Reppublica informowała o wszczęciu dochodzenia przez Guarda di Finanza oraz prokuraturę w Perugii w sprawie wykrytych nieprawidłowości.
Oskarżenie? Urugwajczyk miał znać już wcześniej wszystkie pytania i wykazać się… brakiem znajomości języka, jednak prestiż sprawy miał przesądzić o sfałszowaniu wyniku. Śledczy mają nagrania rozmów między osobami bezpośrednio związanymi z egzaminowaniem, a nawet dowód, że pliki tekstowe z pytaniami trafiły wcześniej do piłkarza.
Kilka dni później wypłynęły rzekome treści z egzaminu. Portal libertoquotidiano.it informuje, że piłkarz miał za zadanie opisać przebieg kariery, miasto – Turyn, swoją karierę i.. arbuza. Na nagraniach z podsłuchów słychać dyskusję pomiędzy pracownikami uniwersytetu, którzy komentują słaby poziom języka – “Nie odmienia czasowników, mówi przy pomocy bezokoliczników. Dziennikarze zadadzą dwa pytania i będzie kryzys ” – i podkreślają, że Suarez musi zdać, bo presja jest i będzie zbyt duża – “Nie chodzi o to, że powinien zdać – on musi zdać, ponieważ nie możemy zrujnować umowy o wartości 10 milionów euro na sezon przez dyplom B1 “.
Wieści niosły serwisy informacyjne na całym świecie. W końcu zaczęto łączyć ze sprawą oszustwa największy klub we Włoszech. W kontrze do oskarżeń, działający z ramienia śledczych, pułkownik Selvaggio Sarri, wszczął dochodzenie, wyprzedzając podejrzenia wobec klubu i tłumacząc, że Juventus nie jest obecnie oskarżony o popełnienie przestępstwa.
„Klub Serie A poprosił Suareza o przystąpienie do egzaminu ” – powiedział dla Radio Punto Nuovo – “Juve chciało zarejestrować zawodnika, a uniwersytet był otwarty na organizację egzaminu. Problemy zaczęły się, gdy okazało się, że to ktoś, kto nie zna języka włoskiego . Formalnie otrzymał dyplom na poziomie średniozaawansowanym, ale odkryliśmy, że wszystko było z góry ustalone . Nie było presji z zewnątrz, Juventus nie jest obecnie przedmiotem dochodzenia, ale zobaczymy, jak się sprawa rozwinie. To ludzie pracujący na Uniwersytecie w Perugii dali się zaskoczyć gwiazdom . Również piłkarz nie ryzykuje żadnej kary, ponieważ tego typu rzeczy dotyczą po prostu urzędników publicznych, którzy nie wykonują swojej pracy. W rzeczywistości badaliśmy Uniwersytet w Perugii pod kątem ich mniej niż przejrzystych działań od lutego 2020 roku. W pewnym sensie mieli pecha, że wykryliśmy to w trakcie trwania śledztwa “.
Gdy padają słowa o Juventusie w kontekście problemów z prawem to uszu nadstawiają wszyscy we Włoszech, a dla mediów to woda na młyn. Kiedy wyszło na jaw, że są dowody, które łączą ze sprawą adwokatów Juve. Pośród nagrań, którymi dysponują prokuratorzy, są też rozmowy pomiędzy Marią Turco a pracownikami uniwersytetu. Z ich treści ma wynikać, że “w przyszłości może dojść do częstszej współpracy w zakresie egzaminowania piłkarzy ” i właśnie to zdanie miało zwrócić uwagę prokuratorów. Juventus nie chciał czekać na rozwój burzy medialnej i szybko polecił wydać stosowne oświadczenie, które przedstawiła prawniczka klubu, Maria Turco.
“W ramach moich obowiązków prawnych skontaktowałam personel piłkarza Luisa Suareza z Uniwersytetem w Perugii . Kontakt ten nastąpił po sprawdzeniu wymagań niezbędnych do uzyskania obywatelstwa. Korespondencja znajduje się w wiadomościach e-mail między otoczeniem gracza, a uniwersytetem, Dzięki ich uprzejmości, niżej podpisanej wysyłano maile do jej wiadomości, ale nie jest ich odbiorcą. Rozmawiałam z Biurem ds. Erasmusa i Mobilności Stosunków Międzynarodowych na tym samym uniwersytecie, aby uzyskać i przekazać biurokratyczne wskazówki dotyczące realizacji kursu i późniejszej rejestracji na dany egzamin. Zaznaczam, że moje słowa, przechwycone przez śledczych, zostały wyrwane z kontekstu i są niekompletne. W rzeczywistości w trakcie tych rozmów telefonicznych jasno wyraziłam prośbę, aby procedura egzaminacyjna odbyła się zgodnie z wytycznymi i bez jakiegokolwiek specjalnego traktowania któregokolwiek z kandydatów. Zakładam, że dokładna analiza takich rozmów udowodni to ponad wszelką wątpliwość. Jeśli chodzi o odniesienie do innych graczy, to jest całkiem jasne, że skoro po raz pierwszy mam do czynienia z certyfikacją znajomości języka włoskiego, moje słowa należy interpretować jako wiedzę proceduralną do wykorzystania w przyszłości i tylko tam, gdzie jest taka potrzeba. Dlatego nie było żadnej ugody, żadnych negocjacji. Po prostu potwierdzenie “.
W między czasie Suarez wiąże się dwuletnim kontraktem z Atletico. Klub z Madrytu nie zapłacił za zawodnika ani jednego euro. Dopiero jeżeli zostaną spełnione warunki sportowe (prawdopodobnie chodzi o dwukrotne dojście do ćwierćfinału Ligi Mistrzów) to wtedy na konto Barcelony wpłynie 6 milionów euro. Juventus z kolei sprowadza Alvaro Moratę za 10 milionów euro, z opcją wykupu po sezonie za dodatkowe 45 milionów.
I gdy już mało kto w Turynie myśli o Suarezie, kolejna włoska instytucja wszczyna dochodzenie. Według agencji informacyjnej ANSA , włoska federacja piłkarska FIGC rozpoczęła swoje śledztwo. Dziennikarze podają, że Federacyjne Biuro Prokuratury, czyli odpowiednia jednostka w strukturach Włoskiego Związku Piłki Nożnej przyjrzy się sprawie egzaminu zdawanego przez Luisa Suareza. Jej szef, Giuseppe Chiné, miał już poprosić wymiar sprawiedliwości w Perugii o dokumenty dotyczące śledztwa. Wychodząc naprzeciw spekulacjom, emocje studził Gabriele Gravina, prezes FIGC. “Myślę, że przesadzamy. Przyjechał do Włoch, aby ukończyć kurs ” – powiedział dla Sky Sport Italia – “Pozwólmy Prokuratorowi Federalnemu pracować, jeśli istnieją dobrze ugruntowane podstawy. Myślę, że musimy mieć zaufanie do naszej sportowej sprawiedliwości ”.
Czym tak naprawdę jest sprawa Suareza? Jak się zakończy? Co najmniej na jedno z tych pytań dostaniemy odpowiedź. Tymczasem śledztwo stanęło. I to nie z powodu braku podjęcia kolejnych tropów, ale ze względu na zbyt dużą ilość przecieków do mediów. Decyzję o wstrzymaniu dochodzenia podjęto wczoraj.
Kiedy Maria Turco, wespół ze swoim szefem, też prawnikiem, Luigim Chiappero, wybierali się do Perugii, aby bronić się przed oskarżeniami o współudział przy procederze fałszowania egzaminu, śledczy decydowali się właśnie na zastopowanie działań. Sky doniósł o siedmiogodzinnym spotkaniu, które zakończyło się dosyć zaskakującym posunięciem, a ANSA cytuje prokuratora generalnego, Raffaele Cantone, mówiącego o “zbyt wielu naruszeniach tajemnic ” śledztwa. Według niego doszło do lawiny przecieków z nagrań, dzięki czemu rzymska La Reppublica mogła sugerować, że Maria Turco obiecała uniwersytetowi, że wróci z większą ilością zagranicznych piłkarzy w przyszłości. Jej przełożony, wspomniany Chiappero, zdążył już oświadczyć, że kontakty z uczelnią były jasne i przejrzyste oraz podtrzymywał, że Stara Dama nie była w żaden sposób zaangażowana.
A teraz czekamy na ciąg dalszy.