Barzagli: Na miejscu Pirlo zrobiłbym to samo
W życiu Andrei Barzagliego rozpoczęło się odliczanie. Nie chodzi o powrót na boisko czy też na ławkę trenerską – z końcem miesiąca dawny obrońca, mistrz świata z 2006 roku, rozpocznie przygodę jako komentator stacji DAZN. “Wybrałem to doświadczenie, aby móc znowu rozsmakować się w piłce po roku przerwy, który spędziłem z rodziną. W ciągu tych miesięcy udało mi się wypocząć. Zafascynowała mnie także gra w padla, do tego stopnia, że razem z Marco Materazzim otwieramy w Perugii miejsce, gdzie można będzie w niego pograć. Przez ten rok miałem też więcej czasu, by doglądać mojej winiarni i móc wypić kilka kieliszków więcej ” – śmieje się Barzagli.
Allegri rozważał włączenie pana do swojego sztabu – nie czuł pan pokusy, by spróbować?
By sprawdzić się w tego typu roli, musisz być pewien, że tego właśnie chcesz — coś w środku od razu musi od razu “zaskoczyć”. Ze mną tak nie było. Cieszę się, że Padoin trafił do sztabu, Simone jest bardzo dobrze przygotowany.
Zbytnio sparzył się pan w ciągu sześciu miesięcy spędzonych w sztabie Sarriego?
Czemu miałbym się sparzyć? Słyszałem wiele plotek na temat mojego odejścia, ale prawda jest taka, że nie było żadnego konfliktu pomiędzy mną a Sarrim. Maurizio wiele wie o piłce i świetnie się z nim o niej rozmawia. Lubi być nauczycielem futbolu, ma swoje idee z nim związane. W Juventusie nie do końca mu wyszło, nie mógł wprowadzić swoich pomysłów w życie, ale przecież i tak wygrał ligę. Teraz spróbuje w Lazio. Są tam piłkarze, którzy pasują do jego filozofii, więc jestem pewien, że dobrze sobie poradzi. Generalnie to będzie bardzo ciekawy sezon — do Serie A wrócił Mourinho, Spaletti pojawił się w Napoli, Simone Inzaghi przeszedł do Interu, a Juventus wybrał pewność w postaci Allegriego.
Jakie wrażenie zrobił na panu Allegri?
Jest jak zawsze sobą – pewny siebie i naładowany – taki już ma charakter. Max zna to środowisko i wie, jak się zwycięża. Juventus jest w tym sezonie faworytem, do spółki z obecnym mistrzem, Interem.
Jak opisałbyś Allegriego komuś, kto go nie zna?
To nietypowy trener, który w chwilach największego napięcia potrafi zażartować i obniżyć temperaturę. To jego wielka siła. Jak sam powtarza: bycie szkoleniowcem to sztuka i wymaga odrobinę cwaniactwa. Mnie powtarzał, że gramy trójką obrońców, podczas gdy de facto w ostatnich latach grałem jako prawy terzino. Mandżukić w sezonie, kiedy wylądowaliśmy w Cardiff i graliśmy w systemie 4-2-3-1 tak bardzo dał mu się przekonać do gry na lewej stronie, że nawet gdy na boisku brakowało Higuaina niechętnie wracał na środek. Wszystkich nas przekonał, w taki czy inny sposób. Od taktyki ważniejsze jest jednak to, że Allegri wyciągnął z nas wszystko, co najlepsze. Każdy trener ma pod sobą dwudziestu pięciu różnych zawodników, z których każdy chce grać. Koniec końców na boisk i trzeba umieć wybrnąć z tej sytuacji. Ta umiejętność odróżnia trenerów stworzonych do wielkich klubów, jak Allegri, od tych, którzy nie nadają się do ich prowadzenia.
Przyjaźni się pan również z Andreą Pirlo. Na jego miejscu, jako absolutny debiutant, zaakceptowałby pan propozycję objęcia stanowiska trenera Juventusu?
Osobiście wolę podchodzić do życia metodą małych kroków, nie spiesząc się. Gdybym jednak znalazł się na miejscu Andrei, pewnie też przyjąłbym ofertę Juve. Nie odrzuca się takich okazji. To powiedziawszy należy wspomnieć, że sezon Pirlo wcale nie był taki zły, nie zapominajmy, że wygrał dwa trofea. Pamiętajmy też o wszystkich problemach związanych z COVID. Niestety we Włoszech podchodzi się do piłki hiperkrytycznie i szybko skreśla się człowieka. Andrea jest jednak spokojny i ma odpowiednią wiedzę, by ponownie spróbować sił w byciu trenerem.
Co pan odczuwał patrząc na pańskich bliźniaków z BBC, Bonucciego i Chielliniego, wiodących Włochy do zdobycia mistrzostwa Europy?
Byłem bardzo dumny. Mamy założony wspólny czat, który nazwaliśmy BBC, ale po finale wolałem pogratulować Giorgio i Leo indywidualnie. Cieszę się z ich zwycięstwa, sądzę, że po dwóch porażkach w finałach Ligi Mistrzów i przegranej w końcowym meczu Euro 2012 obaj zasłużyli na europejskie trofeum. Możecie mi wierzyć, że gdy jest się starszym takie sukcesy smakują jeszcze lepiej.
Chiellini w połowie miesiąca skończy 37 lat – wciąż jest jednym z bezdyskusyjnie najlepszych?
Giorgio jest jednym z niewielu środkowych obrońców, którzy są mistrzami w indywidualnym kryciu. To ginąca sztuka, która zanika, ponieważ futbol się zmienił. W tym jest wciąż numerem jeden, kontakt fizyczny to jego żywioł.
Kto w tej chwili jest najlepszym obrońcą na świecie?
Trudno wybrać tylko jednego, zresztą zależy to od chwili i od zwycięstw poszczególnych drużyn. Najsilniejszymi są ci, którzy nie unikają starć jeden na jednego z napastnikami. W topie na pewno jest miejsce dla Giorgio i Leo, Van Dijka, Sergio Ramosa, Piqué, a także Thiago Silvy, który nie wygrał Ligi Mistrzów z Chelsea przez przypadek.
Zapomniał pan o de Ligcie?
Nie. Matthijs ma jednak dopiero 22 lata, jestem pewien, że w ciągu kolejnych kilku zostanie najlepszym obrońcą na świecie. Ma wszystko, by to osiągnąć, zaczynając od odpowiedniej mentalności, a kończąc na umiejętnościach.
Gdy był pan asystentem Sarriego przez pół roku trenował pan de Ligta. Jakie były pańskie wrażenia?
Ma niesamowite możliwości. Kiedy dajesz mu jakąś radę, nie tylko jej wysłuchuje, ale od razu wciela w życie. Jest bardzo rozgarnięty. Ma wszystko, by stać się absolutnym topem, ale trzeba dać mu nieco czasu, by rozwinął to, co już potrafi. Gdy byłem w jego wieku, grałem w Serie C, a on ma za sobą występy w Juventusie i reprezentacji Holandii. To jasne, że nawet będąc tak spokojnym, jak Matthijs czasem odczuwa się presję, związaną chociażby z kwotą, jaką zainwestował w niego klub.
Adani utrzymuje, że de Ligt zostanie Barzaglim w wersji 2.0. Odnajduje się pan w tym porównaniu?
Mamy podobne charakterystyki, to prawda, ale potencjalnie on może stać się dużo lepszy ode mnie. Inaczej w tym wieku nie byłby w stanie osiągnąć tak wiele. Krytyka, jaka dosięgła go ze strony Van Bastena? Wydaje mi się, że zbyt często ostro wjeżdżamy w tych chłopców, kto potrafiłby być na topie już w wieku 21-22 lat? To doświadczenie zdobywane sezon po sezonie pozwala na lepsze odczytywanie sytuacji na boisku.
Juventus rozważa poświęcenie Demirala – jest pan zaskoczony?
Poznałem Meriha w trakcie tych sześciu miesięcy z Sarrim. To obrońca, który potrzebuje kontaktu fizycznego. Ma spore możliwości, ale musi wciąż pracować, tak jak robił to dotychczas, nad poprawą techniki. Mercato bywa dziwne i czasem, choć z niechęcią, młodzi zawodnicy są odpalani do innych klubów.
Zna pan doskonale zarówno Bonucciego, jak i Allegriego. Co pan pomyślał, słysząc na konferencji prasowej, że Leonardo nie będzie kapitanem i że opaskę może kupić sobie w sklepie?
Znając Allegriego i jego żarty nie rwałbym włosów z głowy. Leo także doskonale go zna. A ponadto Leo wie, że będzie liderem tego Juventusu, z opaską czy bez.
Drugim kapitanem będzie Dybala, zawodnik który przez wiele lat siedział blisko pana przy stoliku w stołówce czy też w autobusie.
Paulo, Pipa Higuain, Cuadrado… Świetnie się razem bawiliśmy. Najwięcej żartowali zawsze Paulo i Caceres. Tak, dla Dybali ten szezon będzie miał fundamentalne znaczenie.
Dlaczego?
Paulo musi nadać nową dynamikę swojej karierze, a klub i trener muszą mu w tym pomóc. Przed wszystkim jednak musi sam sobie pomóc. Bez wątpienia ma wielki talent, ale teraz musi zacząć myśleć szerzej i dać z siebie wszystko by stać się jednym z bezwzględnie najlepszych. Piłka nożna widziała wszak wielu uzdolnionych zawodników, którzy nie radzili sobie z wahaniami formy. Zawodników na najwyższym poziomie nie ma wielu i jeśli Dybala chce do nich dołączyć, musi robić więcej w celu zostania liderem na boisku. Nie chodzi o to, by krzyczeć lub dużo mówić, ale o to, by być gotowym do robienia różnicy na placu gry, do przechylania szali na korzyść swojej drużyny. Juventus z kolei powinien pokazać, że chce stawiać na Paulo, także poprzez przedłużenie z nim kontraktu.
Który napastnik był pańskim najgorszym koszmarem?
Cristiano Ronaldo. Kiedy grał w Realu Madryt niemal w każdym meczu z nami strzelał bramkę. Pamiętam też, jakby to było wczoraj, jakie wrażenie zrobił na mnie w Montecarlo osiemnastoletni Mbappé. Zasuwał na boisku z niesamowitą prędkością. Po meczu poszedłem do Paraticiego i zapytałem się go: “Na co jeszcze czekamy, trzeba go brać…’ Dyrektor sportowy dał mi do zrozumienia, że zabijają się o niego już wszyscy i jest praktycznie niemożliwe by przybliżyć się do sprowadzenia Mbappé.
Zmierzył się pan z CR7 jako przeciwnik, był pan jego kolegą z zespołu, a w czasach Sarriego praktycznie także trenerem. Jaka jest pańska ostateczna opinia o Ronaldo?
O Cristiano bradzo dużo się mówi, na przykład że gra tylko i wyłącznie po to, by bić rekordy. Jednak prawda jest inna. On nie tylko gwarantuje czterdzieści bramek na sezon, ale jego obecność w decydujących spotkaniach jest zawsze widoczna. To jednak nie oznacza, że Ronaldo może albo powinien samodzielnie wygrywać mecze. Za plecami Cristiano trzeba jeszcze zbudować drużynę.
Na boisku jest bardziej piłkarzem czy korporacją?
Zdajesz sobie sprawę, że jest światową gwiazdą poza boiskiem, jednak na murawie jest piłkarzem jak wszyscy inni.
Jak widzi pan współpracę pary Ronaldo-Dybala?
Ze względu na ich charakterystyki nie jest łatwo zmieścić ich obu na boisku. Jednak tak dobrzy zawodnicy jak ci dwaj jeśli tylko chcą, znajdą sposób by wspólnie funkcjonować. Jestem ciekawy, jak poukłada ich Allegri, który jest świetny także w tym aspekcie.
Jeśli rzucę nazwiskiem “Chiesa”…
Muszę przyznać, gdy obserwowałem go w Fiorentinie nie spodziewałem się, że może wywrzeć aż taki wpływ na Juventus i reprezentację Włoch. Tymczasem pokazuje olbrzymią boiskową złość, chce zawsze wpływać na przebieg meczu i udaje mu się to zawsze. Nie możesz mu pozwolić na dojście do piłki sto razy w ciągu meczu bo wiesz, że w każdej chwili może zdecydować o wyniku. Jest zabójczy.
A Rabiot?
Mam wrażenie, że jest nieco niedoceniany przez wszystkich. Ale Adrien przede wszystkim musi zdawać sobie sprawę z olbrzymiego potencjału, który posiada.
Przekonuje pana Locatelli jako wzmocnienie środka pola?
Pokazał, że zasługuje na telefon od Juventusu. Zobaczymy czy uda mu się spełnić swoje marzenia.
Zbliża się także temat powrotu Pjanicia.
Nie byłbym tym zaskoczony. Powrót do dającego pewność punktu jest rzeczą inteligentną.
Z Mario Mandżukiciem grał pan najpierw w Wolfsburgu, a potem w Juventusie. To prawda, że Mario nigdy z nikim nie rozmawiał?
Czasami pilnował swoich spraw, jednak umiał także zażartować. Przede wszystkim był bardzo wspaniałomyślny, a zarazem skoncentrowany na pracy. Dawał nam bardzo dużo, to dlatego klub i trener wiedzieli, że od czasu do czasu wymaga dopieszczenia.
Kto wygra w tym sezonie w Lidze Mistrzów?
Jeśli miałyby się liczyć tylko nazwiska, Paris Saint-Germain. Także Manchester City pozostaje wśród faworytów. Spodziewam się jednak bardziej wyrównanych rozgrywek. Dla Juventusu Champions powinna pozostawać celem i marzeniem.