Historia lubi się powtarzać

Historia Lubi Sie Powtarzac 2

5 maja 2002 roku był jednym z najbardziej szalonych dni w historii Juventusu, ale nie jedynym, kiedy w podobnych okolicznościach Stara Dama sięgnęła po scudetto. Co więcej – z udziałem trzech tych samych aktorów…

Gdyby nie obecna sytuacja związana z epidemią koronawirusa, kibice Starej Damy wychowani na piłkarzach pokroju Andrei Pirlo, Paulo Dybali czy Carlosa Teveza, mogliby nie wiedzieć, że sezon piłkarski we Włoszech „może trwać” dłużej niż do kwietnia czy maja.

A przecież na kartach historii Bianconerich zapisanych jest wiele nieprawdopodobnych wydarzeń, które trzymały w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego, kończącego ostatni mecz rozgrywek Serie A. I to nie tylko w 2002 roku, kiedy to w ostatniej kolejce Lazio pokonało Inter i dzięki wygranej Juventusu w Udine – Bianconeri sięgnęli po 26. scudetto.

Herrera kontra… Herrera

W sezonie 1966/1967 w walce o tytuł liczyły się dwa zespoły. Pierwszym z nich był mityczny Inter argentyńskiego trenera Helenio Herrery, z Luisem Suarezem, Giacinto Facchettim i Sandro Mazzola na czele. Herrera wygrał wcześniej z mediolańczykami trzy mistrzostwa kraju i  dwukrotnie sięgnął po Puchar Europy. Drugim zespołem był Juventus Heriberto… Herrery, pierwszego i ostatniego jak dotąd paragwajskiego trenera Starej Damy. Cztery kolejki przed końcem sezonu Inter miał scudetto na wyciągnięcie ręki. Z czterema punktami przewagi nad Bianconerimi (za zwycięstwo przyznawano wówczas 2 punkty), mediolańczycy przybyli do Turynu przypieczętować mistrzostwo.

Juventus bez gwiazd i piłkarskich wirtuozów, zaprezentował w starciu z mediolańczykami to, czym charakteryzował się przez całe rozgrywki – żelazną dyscyplinę opartą na idei “movimento”, której pomysłodawcą był właśnie Heriberto Herrera. Taktyka Juventusu oparta była przede wszystkim na dużym pressingu, ciągłym ruchu zawodników bez piłki oraz braku ściśle przypisanych pozycji piłkarzy na boisku – co było w tamtym czasie pionierskim rozwiązaniem. Konsekwentna gra Juventusu przyniosła sukces – Bianconeri pokonali Inter 1:0 po golu Erminio Favallego.

Detronizacja Interu

Wielu kibiców uważa, że to właśnie Favalli zapoczątkował upadek wielkiego Interu. W kolejnych meczach Nerazzurri zaledwie zremisowali z Napoli i Fiorentiną, a kilka dni później przegrali finał Pucharu Europy z Celtikiem. W tym czasie Juventus zremisował z Mantovą i pokonał Vicenzę. Na kolejkę przed końcem sezonu mediolańczycy wyprzedzali Starą Damę o jeden punkt, mając przed sobą mecz w Mantui. Juventus z kolei miał zmierzyć się w Turynie z Lazio.

Do przerwy wszystko szło po myśli zespołu z Mediolanu – żadna ze wspomnianych czterech drużyn nie zdobyła gola. Koszmar Interu zaczął się po przerwie, kiedy turyńczycy strzelili rzymianom dwa gole autorstwa Giancarlo Bercellino i Gianfranco Zigoniego, a niemal w tym samym czasie fatalny błąd popełnił Giuliano Sarti. Po niegroźnym strzale Beniamino Di Giacomo z Mantovy – nomen omen… byłego gracza Interu, piłka wypadła z rąk golkipera mediolańczyków i wpadła do bramki.

Zrezygnowani Nerazzurri nie zdołali do końca meczu zareagować na gola Mantovy. Lazio zdobyło bramkę kontaktową z rzutu karnego na trzy minuty przed końcem spotkania i w Turynie na chwilę zrobiło się nerwowo, ale nikt i nic nie zdołało już Juventusowi pokrzyżować planów. 13. scudetto w historii Starej Damy stało się faktem. Jednocześnie Lazio spadło do Serie B, a dzieła samozniszczenia Inter dokonał kilka dni później, odpadając z półfinału Pucharu Włoch z drugoligową Padovą…

Autor: Piotr Podsiadły, Szlakiem Futbolu

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze