#FINOALLAFINE

Mamma mia

Trudno o bardziej znany i zarazem pojemny emocjonalnie z włoskich zwrotów. Może równie dobrze wyrażać zachwyt, co totalne rozczarowanie. I tak właśnie dwubiegunowo należy podejść do nowego transferu Juventusu.

Zatrzymując się jeszcze przy tytule, przede wszystkim należy go traktować dosłownie. Nie ma Adriena Rabiota bez jego matki Veronique, która jest szyją w tej rodzinie i kręci wszystkim, co dzieje się wokół syna. On jest piękny, ona jest bestią, on – dr Jekyll, ona – mr Hyde. Gdyby zła strona tak często nie brała góry, a dobra nie była tak uległa, opuszczaliby ojczyznę przy dźwięku fanfar, a nie kuchennymi drzwiami. Choć nie, nieprawda, wróć. Nie musieliby jej w ogóle opuszczać, bo pod wieżą Eiffle’a mieliby wszystko, czego dusza zapragnie.

Adrien nosi nazwisko matki i z niego jest znany w piłkarskim świecie. Ojciec nazywał się Provost. Michel Provost. W 2007 roku w następstwie udaru mózgu doznał paraliżu całego ciała. Mógł poruszać oczami i porozumiewać się z otoczeniem za pomocą ruchów powiek. Sparaliżowany ojciec Adriena był przykuty do wózka aż przez 12 lat. Zmarł 27 stycznia 2019 roku.

WSZECHOBECNA

Zanim do sedna, to jeszcze jedna refleksja. W tej relacji, z pewnością będącej świetną pożywką dla psychologów, zdumiewa jej archaiczność. Dziś młodzi albo jak najszybciej pragną opuścić rodzinne ognisko i potem na własny rachunek mogą nawet marznąć, albo po prostu oddzielają grubym murem swoje sprawy od uwagi rodziców. Mało który 24-latek zdecydowałby się zabrać rodzica na zwykły koncert, a co dopiero na podpisanie umowy o pracę. Pachniałoby niewąskim obciachem. A Rabiot nie widział nic złego ani wstydliwego w tym, ze matka towarzyszyła mu w Turynie. To była najnormalniejsza rzecz na świecie. Tak przecież było zawsze. Reprezentowała go wszędzie, gdziekolwiek się pojawił, a że wszędzie były w związku z tym problemy, to nie jej wina. Ona przecież chciała dla niego jak najlepiej.

Jako pierwsi jej charakterek poznali w Manchesterze City. W 2008 roku Adrien został zaproszony do tamtejszej szkółki, gdzie uczył się pilnie całe pół roku, czyli do momentu, w którym mama zawołała do domu. Nie podobało jej się, że trenerzy pozostawali głusi na jej prośby, sugestie i robili wszystko bez jej akceptacji. Jakby to nie ona wiedziała, czego jej własnemu synowi potrzeba najbardziej.

Cztery lata później parafowała pierwszy kontrakt z PSG i oczywiście nadal z dużą podejrzliwością patrzyła na otaczających Adrienka trenerów, akurat z Carlo Ancelottim na czele. Żeby nic głupiego nie wpadło im do głowy, musiała mieć cały czas baczenie. Wymyśliła, że wpakuje się do samolotu zabierającego drużynę na zimowy obóz. Kiedy nie dostała karty pokładowej, pod byle pretekstem wykreśliła syna z listy uczestników wycieczki, a następnie wymusiła wypożyczenie do Tuluzy. Tam ówczesny trener Alain Casanova wiele rzeczy w swoim życiu widział, ale po raz pierwszy spotkał się bardziej z żądaniem niż prośbą o pozwolenie uczestnictwa w każdym treningu. Nie wyraził na to zgody.

Do 2014 roku jej głos w walce o prawa syna do częstszej gry w barwach z roku na rok bogatszego i ozdabianego coraz piękniejszymi piłkarskimi klejnotami PSG był oczywiście słyszalny, ale niewiele z tego wynikało. Jednak zbliżająca się data wygaśnięcia kontraktu to był jej czas, którego nie mogła zmarnować. Za pośrednictwem Jorge Mendesa, czyli menedżerskiego rekina, weszła w kontakt z Romą. Rozmowy szły nawet sprawnie. Dyrektor sportowy Walter Sabatini ustalił cenę na wysokości 11 milionów euro i już witał się z francuskim kogutem, ale w ogródku z łopatą czekała jego gospodyni, która koniecznie musiała rozmówić się z trenerem Rudim Garcią. A jeśli nie, to adieu. Brzydko to pachniało, źle wróżyło na przyszłość, więc rzymianie się wycofali, a Rabiot podpisał drugi kontrakt z paryżanami.

SPÓŹNIONY

U Laurenta Blanca nadal specjalnie nie przelewało mu się z minutami spędzanymi na boisku, u Unaia Emery’ego było ciut lepiej, ale dopiero Thomas Tuchel zmienił rolę z ekskluzywnego dublera na pierwszoplanową. Od początku sezonu z Marco Verrattim rządzili w środku pola. I wychodziło to im nawet całkiem, całkiem. Thiago Motta mógł cieszyć się zasłużoną emeryturą, bo w jego buty wszedł ktoś obdarzony większym rozmachem. A zasadnicza różnica między nimi polegała na tym, że Brazylijczyk z włoskim paszportem zachwycał trenerów, a Rabiot – kibiców. Miał luz, technikę, nieszablonowe pomysły i wrodzoną elegancję, na którą trudno było pozostać obojętnym. Postawny z rozwianymi długimi włosami przypominał Paolo Maldiniego, z tym że z większą skłonnością do atakowania niż bronienia.

Dobre wrażenie zatarło się pod koniec października, kiedy spóźnił się parę minut na odprawę przed meczem z Olympique Marsylia. Nie był w tym grzechu odosobniony, ale Kylianowi Mbappe uszło płazem. Być może napastnik pokajał się szybko i dlatego zostało mu wybaczone, a Rabiot nie zgiął karku i to, co miało się na chwilę tylko zatrzeć przeszło w kompletne zapomnienie. Od 5 grudnia nie powąchał murawy. Najpierw, bo klub tak chciał, a później, bo tak zarządziła pani Veronique. Oceniła, że jej syn padł ofiarą niesprawiedliwego traktowania, że do oceny tych samych win (a nawet większych – patrz wybryki Neymara) stosuje się rożne miary. Pisała skargi do związku zawodowego piłkarzy, ministrów pracy i sądu. Wstąpiła na wojenną ścieżkę z klubem, jej wrogiem numer 1 stał się dyrektor sportowy Antero Henrique. Biedny chłopina znalazł się między młotem a kowadłem. Bo z jednej strony ziejąca jadem i wyszczekana dama, z drugiej – trener, który wobec kontuzji Neymara i Edinsona Cavaniego potrzebował przed fazą pucharową Ligi Mistrzów więcej jakości i kreatywności w drużynie. W imię wyższych celów gotów był puścić w niepamięć to, co było. Jednak rodzina Rabiot twardo okopała się na swoich stanowiskach i nie pomogła w potrzebie. A paryżanie polegli z Manchesterem United.

W czerwcu kończył się kontrakt i za rogiem czaiła się Barcelona. To był najbardziej prawdopodobny następny krok w karierze, dla zrobienia którego warto było posiedzieć trochę w izolatce. Kiedy Katalończycy się wycofali lub nie okazali się wystarczająco przekonujący, do akcji wkroczył Juventus. Jak wiadomo Włosi umieją rozmawiać z kobietami i wiedzą, jak zaszumieć im w głowie. A 10 milionów euro za złożenie podpisu na odpowiednim dokumencie musiało wywołać pożądany efekt. I następnych 21 za cztery lata pracy też było niczego sobie perspektywą.

DWUDZIESTY

W takich okolicznościach Juventus złowił kolejnego piłkarza bez ważnego kontraktu. W ostatnich latach skutecznie zarzucił wędkę na Andreę Pirlo, Paula Pogbę, Sarmego Khedirę, Emre Cana i nie dalej jak w styczniu na Aarona Ramseya. Ale tak naprawdę to nie ma nic za darmo – piłkarz z kartą na ręku też kosztuje. Taki Can i pośredniczący menedżerowie zainkasowali 16 milionów, na Ramseya poszło 9, na Francuza o milion więcej. To oczywiście stosunkowo niedużo w stosunku do realne wartości rynkowej tych piłkarzy, ale doliczając do tego z automatu wyższe pensje, to w sumie robią się też całkiem spore wydatki i de facto okazje tylko dla bardzo bogatych.

Gianluigi Buffon jest święcie przekonany, że warto było. “Rabiot to siła Pogby, osobowość Vidala i dynamika Marchisio” – zaanonsował go w Turynie, gdzie zresztą pomoże mu w aklimatyzacji. Wśród kibiców oczywiście przeważa optymizm. Wierzą, że dwudziesty Francuz w historii klubu zajmie miejsce po prawicy Michela Platiniego, Zinedine’a Zidane’a, Didiera Deschampsa, Liliana Thurama, Davida Trezegueta i Paula Pogby i nie da plamy jak Thierry Henry, Oliver Kapo, Nicolas Anelka i Kingsley Coman. Chyba że na pierwszym zakręcie, który pojawi się na turyńskiej drodze jej syna, znów za kierownicę złapie pani Veronique i skręci nie tam, gdzie trzeba. Wtedy łatwo zlecieć w przepaść.

Nie chce się jednak wierzyć, żeby Juventus nie był przygotowany również na taki rozwój wypadków, a raczej nie miał planu, jak mu przeciwdziałać. Juventus nie nazywałby się wtedy Juventusem. Tam publiczne pranie brudów, jak w Interze z udziałem upiornej rodzinki Wanda Nara – Mauro Icardi w ogóle nie mieści się w głowie. W przeszłości niejednokrotnie udowodnił, że umie obłaskawić trudne charaktery i wykorzystać je do szczytnych celów. Pierwszy przykład z brzegu to Argentyńczyk Carlos Tevez. Zbuntowany Adrien i jego niepokorna marka z pewnością nie mogli trafić do lepszej szkoły dobrego wychowania.

Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna 29/2019

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Świrek
Świrek
4 lat temu

@ putout

14/15- 21 występów w lidze 4 gole 1 asysta

15/16- 24 występy w lidze 1 gol 1 asysta

16/17- 27 występów w lidze 3 gole i 3 asysty

17/18- 34 występy w lidze 1 gol i 5 asyst

18/19- 14 występów w lidze 2 gole i 1 asysta ( ZAWIESZENIE)

Gość będąc nastolatkiem bił się z bardzo dobrymi pomocnikami i wywalczył sobie miejsce ... Lepiej posprawdzać info,a nie powielać bzdury Januszy co przeczytają gdzieś na pijackiej grupie 😉

Świrek
Świrek
4 lat temu

Na jakiej podstawie to piszesz? Plotek medialnych ? Wolisz wierzyć gazetom,a nie Buffonowi ? 😀

Ja go obserwuje od 3-4 lat i jestem pewien,że to on będzie podstawowym pomocnikiem . Zapamiętaj co piszę 😉

Świrek
Świrek
4 lat temu

@ putout

Co ty gadasz stary ?

Gość ma 24 lata,ograny,wywalczył sobie miejsce w Psg,a konkurencja była duża, chciały go takie kluby jak Barcelona,Bayern .. Po prostu nie pozwolił się zle traktować i znał swoją wartość.

A co do artykułu straszne brednie i szukanie jakiś pierdół ... Po prostu SZOK,że matce zależy na tym,by syn miał jak najlepiej... SZOK ! 😀

putout
putout
4 lat temu

@Świrek ma 24 lata i bodajże tylko przez jeden sezon był istotnym zawodnikiem drużyny. ta, znał swoją wartość. jasne. matka wpieprza mu się w karierę i ingeruje w rzeczy od których powinna trzymać się jak najdalej (jak choćby to że chciała wpływać na treningi). jest po prostu toksyczna i wcale się nie zdziwię jeśli za pół roku zacznie sapać bo np. Sarri będzie częściej grać Ramseyem, Pjaniciem, Canem i Bentancurem co nie jest niemożliwe.
jeśli angażuje się w pracę emocjonalnie to ty mbardziej nie powinna być agentem.

putout
putout
4 lat temu

oby nie było rpoblemów z tym babskiem. ma ona w ogóle jakiekolwiek pojęcie/doświadczenie w sporcie czy p oprostu wydaje jej się że zna się na rzeczy?
gdy w 2014 mógł przejść do Romy być może jego kariera wystrzeliłaby bo tam na pewno z miejsca dostałby dużo pola. a ta sobie zasrała całą transakcję. obecnie Rabiot ma 24 lata i jeśli nie wypali w tym lub kolejnym roku to później już będzie skreślony przez piłkarski świat. choć i tak swoje na piłce zarobił to być może nie zrobi tak dużej kariery jak mógłby.
tak czy siak - powodzenia

Franusss
Franusss
4 lat temu

Liczę na niego.

Doświadczenie ma, ograny silny walczak.

Potrzeba nam takich ludzi. Wybrał NAS bo chce wygrywać.

FORZA JUVE!

Kurczi
Kurczi
4 lat temu

Trochę tendencyjny artykuł pod tezę. Warto było dla równowagi przytoczyć wypowiedź Buffona który wspominał, że nie ma pojęcia skąd się biorą te informacje w prasie na temat Rabiota. PSG zbyt profesjonalnie też nie wygląda i nie ma co się dziwić, że ktoś się wkurzy że go jadą za spóźnienie, a Neymarowi pozwalają wybierać mecze w których zagra nie wspominając już z wyrywaniem piłki Cavaniemu. Z tym podpisywaniem kontraktu i obecnością rodziców przy tym to też w sporcie żadna nadzwyczajna sytuacja. Popatrzmy na to co się dzieje np. w NBA. Tam matki w pierwszych rzędach głośno dopingują, a po zwycięstwie pierwsze lecą z całusami (według artykułu trochę siara żeby mama dawała tak publicznie buziaka synalkowi).
W Juve wiedzą co robią i młody się odnajdzie. Tu ma kilku piłkarzy z których zdaniem będzie się mocno liczył.

mietek90
mietek90
4 lat temu

Swirek pieknie zaorales statystykami👏
Po co poszukac infornacji i zapoznac sie z tematem skoro mozna powielac plotki bulwarowe i udawac znawce...