Storia di un grande Maestro: Mauro German Camoranesi
Argentyńczyk urodzony 4 października 1976 roku w Tandil, mieście położonym 350km na południe od Buenos Aires. Jego pradziadek – Luigi – w drugiej połowie XIX wieku wyemigrował z Italii do Ameryki Południowej, dzięki czemu Mauro mógł również reprezentować Włochy.
Strona 1 z 4 [1, 2 , 3 , 4 ]
Biało-czarne liczby:
Mauro German Camoranesi w Juventusie występował w latach 2002-2010. W barwach Bianconerich rozegrał 288 meczów (19404 minut), strzelił 32 gole i zaliczył 57 asyst.
Początki kariery
Formalną przygodę z piłką Camoranesi rozpoczął w wieku 16 lat w lokalnej drużynie ze swojego miasta – Gimnasii Tandil. Stamtąd już po roku przeniósł się do klubu znad Atlantyku – Aldosivi, który został założony w 1913 roku, przez budujących w mieście port robotników i marynarzy. Również w argentyńskim teamie długo nie zagrzał miejsca, bo już w 1996 roku wykupiło go stamtąd meksykańskie Santos Laguna. Jak pokazały kolejne lata kariery, Camoranesi był typem „obieżyświata”, zawodnika, który w przez pierwsze kilka lat gry w piłkę, zmieniał swojego pracodawcę co sezon.
Drużyna ta już przed przyjściem Camoranesiego zaczynała odgrywać istotną rolę w meksykańskich rozgrywkach Liga MX – finalista w edycji 93/94 oraz ćwierćfinały w edycji 94/95. Mauro rozegrał w sezonie 95/96 13 spotkań i strzelił jednego gola. Jednakże Santos Laguna zakończył rozgrywki poza miejscem dającym kwalifikację do fazy finałowej mistrzostw. Po odejściu Argentyńczyka, Santosowi udało się w roku 1996 wygrać mistrzostwo rundy jesiennej – Invierno. W międzyczasie Camoranesi był już zawodnikiem urugwajskiego Montevideo Wanderers, gdzie nie udało mu się przebić na stałe do pierwszego składu (6 meczów i 1 gol). Powrócił więc do ojczyzny, gdzie przez kolejny rok ubierał koszulkę drugoligowego wówczas Banfield.
W pierwszej rundzie sezonu Banfield występujące w Zona Metropolitana spisało się doskonale, notując 62 punkty w 30 meczach i wyprzedzając o 13 punktów drugą drużynę tabeli – Chacarita Juniors. Rozgrywki w grupie B Zona Campeonato walka o możliwość gry w barażach o awans do argentyńskiej Primiera Division, Banfield zakończyło na 3 miejscu, mając 26 punktów, tylko 1 mniej od All Boys i Belgrano. Był to do tej pory najlepszy indywidualny sezon Camoranesiego, gdzie jako prawy skrzydłowy / prawy napastnik w 36 meczach zanotował 18 trafień.
Cruz Azul i… reprezentacja Meksyku?
W obliczu braku awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Argentynie, Camoranesi przeniósł się do meksykańskiego Cruz Azul. Prowadzony od 1997 roku przez Luisa Fernando Tena klub, przeżywał świetne lata. W 1997 roku wygrał Puchar Mistrzów CONCACAF pokonując w finale LA Galaxy 5:3. W październiku tego samego roku, Cruz Azul wygrało rozgrywki Invierno 97’, co przerwało 17-letnią passę tej drużyny bez krajowego mistrzostwa.
W obliczu tych sukcesów, wydawało się, że wzmocniona Camoranesim drużyna z Estadio Azteca będzie kontynuowała świetne lata. W pierwszym sezonie z Argentyńczykiem w składzie udało wygrać się swoją grupę w fazie zasadniczej mistrzostw, by dość pechowo przegrać dwumecz w ćwierćfinałach z Veracruz (1:2 i 2:2). Mauro German zakończył rozgrywki ze świetnym bilansem 11 bramek strzelonych w 39 spotkaniach.
W kolejnym sezonie doszło do ciekawych wydarzeń z Argentyńczykiem w głównej roli. W obliczu problemów zdrowotnych pierwszego trenera Luisa Teny, przez moment w walce o play-offy, drużynę poprowadził jego asystent – Mario Carrillo. Kontuzja Paco Palencii, legendy drużyny, zmusiła szkoleniowca do rozważenia innych opcji. W końcu Carillo zdecydował się na desygnowanie do ataku w miejsce Palencii, właśnie Camoranesiego. Cruz Azul rozbiło Monterrey 3:0 i był to one man show Argentyńczyka, który do 2 trafień dorzucił asystę przy trzecim golu. Trener Carillo, który niedługo później objął reprezentację Meksyku, rozważał naturalizowanie Camoranesiego i powołanie go do drużyny narodowej! Ostatecznie Camoranesiemu nie udało się awansować z Cruz Azul do play-offów, lecz drugi sezon z dwucyfrową bramek (10 w 36 meczach) sprawił, że parol na prawoskrzydłowego zagięło Hellas Verona.
Camoranesi w Hellasie Verona, Grande Mercato w Italii
Przed startem kampanii 2000/01 drużyny Serie A wzmacniały się za ogromne jak na tamte czasy sumy. Przodowało w tym Lazio zarządzane przez Sergio Cragnottiego, które chciało obronić scudetto wywalczone w poprzednim sezonie i rozbiło bank, wykładając na transfer Hernana Crespo z Parmy aż za 57 mln euro, co uczyniło rodaka Camoranesiego jednym z najdroższych piłkarzy pierwszej dekady 2000. Biancocellesti dokooptowali do drużyny jeszcze Claudio Lopeza (23 mln) czy Angelo Peruzziego (18 mln). Juve sprowadziło wtedy Davida Trezegueta z Monaco za 23 miliony, AC Milan Fernando Redondo z Realu Madryt za 17,5 mln, Inter sięgnął po Robbiego Keana (19,5 mln) i Francisco Farinosa (16 mln), Parma ściągnęła Savo Milosevica (25 mln), Matiasa Almeyde (23 mln) oraz Sergio Conceicao (17 mln). Z kolei stołeczny rywal Lazio, AS Roma przed startem sezonu sięgnął po Gabriela Batistutę (36 mln), Waltera Samuela (21 mln), Jonathana Zebinę (18,5 mln) oraz Emersona (18 mln).
Powyższy akapit miał wam przybliżyć jak aktywne i „szalone” były wówczas włoskie drużyny na rynku transferowym. W obliczu takich sum, również 7 milionów euro wydane przez Hellas Verona na Mauro Camoranesiego robiło wrażenie. Wszak drużyna ta, jeszcze 2 lata wcześniej występowała w Serie B, jednak sezon 99/00 zakończyła w środku tabeli, na 9 miejscu. Nowy trener – Attilo Perotti, który zastąpił Cesare Prandelliego oraz projekt wzmocniony dodatkowo takimi graczami jak Massimo Oddo czy Adrian Mutu, pokazywały, iż w Veronie mają apetyty na jeszcze lepszą pozycję w ligowej hierarchii.
Camoranesi w Gialloblu debiutował w meczu Coppa Italia przeciwko Piacenzie, przegranym 1:2. Na swój pierwszy starcie w lidze, Mauro musiał poczekać do 22 października 2000 roku, kiedy Hellas podejmowało mistrza z Rzymu. Camoranesi wszedł na ostatnie 19 minut wygranego 2:0 spotkania przeciwko Lazio. W kolejnych spotkaniach Perotti stawiał na niego co raz odważniej, a Argentyńczyk odwdzięczał mu się dobrą grą. Asystował przy golu Bonazzoliego z Interem (2:2), a tydzień później, 12 listopada 2000 roku, przeciwko Vicenzie zdobył swoje premierowe trafienie na boiskach Serie A, trafiając głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 81 minucie spotkania, dając Hellasowi remis 2:2.
Drużynie prowadzonej przez Perottiego szło w kampanii 2000/01 jak po grudzie, znacznie częściej od zdobywania 3 punktów, Hellas wprowadzał w marazm swoich kibiców. Klub zakończył ostatecznie rozgrywki 2000/01 na 14 miejscu, co zmusiło go do rozgrywania baraży o pozostanie w Serie A przeciwko Regginie. Ostatecznie wygrana u siebie 1:0 oraz przegrana na wyjeździe 1:2 sprawiła, że Gialloblu pozostali na kolejny sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mauro Camoranesi zakończył z wynikiem 4 goli i 1 asysty w 25 meczach, co umiejscowiło go na 3 miejscu wśród najlepszych strzelców Hellasu, obok Adailtona oraz Adriana Mutu. Kibicom zapadło w pamięć szczególnie trafienie w szalonym pojedynku z Lazio (3:5), gdzie huknął z woleja nie do obrony, pod ladę bramki Peruzziego. Scudetto trafiło wówczas do Romy, która wyprzedziła Juventus o 2 punkty w ligowej tabeli i której również Mauro strzelił gola, w przegranym 1:3 meczu.
Kampania 2001/02 i transfer do Juventusu
Kolejny sezon drużyna żółto-niebieskich rozpoczęła już z nowym szkoleniowcem. Perottiego zastąpił Alberto Malesani. Hellas co prawda oddał do Parmy swojego czołowego obrońcę – Martina Laursena, jednakże wzmocnił swoją linię napadu takimi piłkarzami jak Mario Frick czy 19-letni wówczas Alberto Gilardino. Gialloblu nieźle wystartowali, w pierwszych kilku kolejkach remisując 1:1 z mistrzem AS Romą czy ogrywając na wyjeździe Fiorentinę 2:1.
To właśnie od meczu z Violą Camoranesi zaczął grać w podstawowym składzie żółto-niebieskich. Odwdzięczył się zaufaniem w najlepszy z możliwych sposobów. Najpierw trafił z najbliższej odległości na 2:0 w meczu przeciwko Juventusowi po podaniu Adriana Mutu (pachniało tam sensacją, gigant z Turynu zremisował w doliczonym czasie za sprawą Trezegueta), by później dać swojej drużynie wygraną 3:2 w derbach Werony z Chievo – szalony mecz, od 0:2 do 3:2 dla Hellasu! Forma drużyny w kolejnych miesiącach to była istna sinusoida, jednakże drużynie udawało się utrzymywać w środku ligowej tabeli. Czarne chmury zaczęły zbierać się w rundzie wiosennej, kiedy w kolejnych 11 spotkaniach, Gialloblu wygrali tylko 3 razy, odnosząc przy tym aż 7 porażek. Złą passę ekipa z Werony podtrzymała w końcówce sezonu, kiedy za sprawą 3 przegranych z rzędu (4:5 z Lazio, 1:2 z Milanem i 3:0 z Piacenzą) zakończyła sezon na 15 miejscu w tabeli, co skutkowało spadkiem do Serie B.
Mauro Camoranesi sezon 2001/02 zakończył z dorobkiem 3 goli i 2 asyst w 30 spotkaniach. Podobnie jak w swojej premierowej kampanii na Półwyspie Apenińskim, również w tych rozgrywkach upodobał sobie wpisywanie się do protokołów meczowych przeciwko wielkim drużynom. Do kolekcji swoich skalpów dorzucił Juventus, a także dwukrotnie zanotował dobre spotkania przeciwko Lazio (gol jesienią i asysta na wiosnę). Walka o scudetto trwała do samego końca. Ostatecznie w 32 kolejce Juventus pokonał na wyjeździe Piacenzę 1:0 a Roma zremisowała bezbramkowo z Milanem. Bianconerri przeskoczyli Giallorossich w tabeli i nie wypuścili mistrzostwa z rąk.
Camoranesi swoją przebojowością, błyskotliwym dryblingiem i po prostu dobrą grą na prawej stronie ofensywy przykuł uwagę włodarzy Juventusu, którzy zdecydowali się wykupić go na współwłasność z Hellasem za 4,8 mln euro, by rok później dopłacić 4 mln do pełni praw do karty zawodniczej Argentyńczyka.