Storia di un grande Maestro: Mauro German Camoranesi

Storia Di Un Grande Maestro Mauro German Camoranesi
Strona 2 z 4 [1, 2, 3, 4]

Debiut w Juve, debiut w Lidze Mistrzów, debiut w Squadra Azzura

Sezon 2002/03 miał się pod wieloma względami okazać przełomowy dla Camoranesiego. 26-letni wówczas już Argentyńczyk trafił do szalenie konkurencyjnej drużyny Marcelo Lippiego, gdzie z miejsca wszedł do pierwszego składu na prawą stronę pomocy, stanowiąc dobrą przeciwwagę dla grającego na lewej mańce Pavla Nedveda. Debiutanckie 45 minut otrzymał w meczu o Supercoppa przeciwko Parmie, wygrany 2:1 przez Juve. Był pierwszym wyborem Lippiego na mecz inaugurujący kampanię 02/03 z Atalantą Bergamo, wygrany 3:0.

3 dni później, 18 września 2002 Mauro debiutował w Lidze Mistrzów na De Kuip w Rotterdamie i była to wymarzona premiera Argentyńczyka! Juventus zremisował 1:1 ze świeżo upieczonym zdobywcą Pucharu UEFA – Feyenoordem, a Camoranesi popisał się fenomenalnym trafieniem. W 31 minucie spotkania, po rzucie rożnym dopadł do bezpańskiej piłki, przyjął i huknął prawą nogą. Spadający liść, bez szans na obronę przez Zoetebiera, 1:0 dla Juve!

              

W rozgrywkach ligowych mimo niezłej gry, Camoranesi długo nie mógł wpisać się do protokołu meczowego. Na pierwszą taką sytuację przyszło mu czekać aż do grudnia 2002 roku, gdy to jego trafienie rozstrzygnęło o wygranej 1:0 z Perugią na wyjeździe. Bramka również niebagatelnej urody, z prawej strony pola karnego Argentyńczyk uderzył bombę po krótkim słupku. Było to przełamanie passy 2 porażek z rzędu dla naszej drużyny. W międzyczasie Mauro trzykrotnie asystował w Lidze Mistrzów.

12 lutego 2003 roku Mauro German Camoranesi zadebiutował w reprezentacji Włoch prowadzonej przez Giovanniego Trappatoniego, w meczu przeciwko Portugalii, wygranym 1:0. Był to wiatr w żagle dla świeżo upieczonego członka Squadra Azzura, który w kolejnych tygodniach asystował przeciwko Deportivo La Coruna (3:2) w Lidze Mistrzów a także strzelił bramki w ligowych starciach przeciwko Como (3:1) oraz Interowi (3:0). W rozgrywkach Serie A Juventus od 22 lutego nieprzerwanie był na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. Camoranesi do swojego dorobku dorzucił jeszcze trafienie na 2:2 w meczu przeciwko Bologni.

 Ostatecznie w swoim debiutanckim sezonie w biało-czarnym trykocie zwieńczył zdobyciem swojego pierwszego w karierze scudetto. Z pewnością może czuć niedosyt związany z Ligą Mistrzów i to nie tylko dlatego, że ostatecznie Juventus uległ w finale Milanowi po rzutach karnych, lecz również dlatego, iż w meczach fazy pucharowej nie zaprezentował pełni formy. W meczach z Realem Lippi asekuracyjnie na prawej stronie pomocy wystawiał Zambrottę, którego wspomagał Thuram czy Birindelli. Kampanię zakończył z wynikiem 5 goli i 6 asyst w 45 spotkaniach, a więc co najmniej nieźle, jak na pierwszy sezon po tak dużym przeskoku jakim jest transfer z Hellasu do Juventusu.

Sezon 2003/04 – pasmo rozczarowań

Scudetto oraz finał Ligi Mistrzów rozbudził apetyty tifosich, zarządu, trenera, piłkarzy – wszystkich osób związanych z Juventusem. Co prawda Bianconeri nie dokonali żadnych spektakularnych wzmocnień, lecz też się nie osłabili, a do klubu dołączyli Marco Di Vaio, Stephen Appiah czy Nicola Legrottalie. Camoranesi zdobywał pozycję w Squadra Azzurra, grając w jesiennych meczach eliminacji do Mistrzostw Europy z Walią (asysta), Serbią i Czarnogórą oraz Azerbejdżanem.

Juve rozpoczęło sezon od ponownego wygrania Supercoppa z Milanem w rzutach karnych, rewanżując się tym samym za przegrany finał Ligi Mistrzów (chociaż pewnie każdy z nas oddałby wszystkie zdobyte Superpuchary za triumf w najważniejszych rozgrywkach Europy). W Serie A wystartowaliśmy świetnie, będąc niepokonani w pierwszych 10 meczach i wygrywając aż 8-krotnie. Camoranesi jednak nie był pierwszym wyborem Lippiego, nie dając trenerowi zbyt dużo argumentów. Kiedy już grał to nie wpływał zanadto na wyniki spotkań. Dość powiedzieć, że poza asystą w I kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów, po raz kolejny do protokołu meczowego wpisał się dopiero w 18 grudnia 2003 roku, w meczu Coppa Italia przeciwko Sienie (2:1).

W Lidze Mauro zaczął grać częściej w drugiej połowie sezonu, a punktem przełomowym okazała się bramka przeciwko Sampdorii (2:1) 11 stycznia 2004 roku, kiedy szczupakiem wykończył wrzutkę Nedveda z lewej strony, lecącą przez całe pole karne.

Od tego momentu Marcello Lippi coraz częściej stawiał na Argentyńczyka. Zdobył on jeszcze gole przeciwko Chievo (1:0), Anconie (3:0), a także dorzucił asystę w spotkaniu z Milanem (1:3) przy honorowym trafieniu Ciro Ferrary. Jednakże w ostatniej tercji sezonu nasz zespół spisywał się bardzo przeciętnie, podtrzymując passe przegrywania z wszystkimi wysoko notowanymi rywalami. W ostatnich 7 meczach Serie A, wygraliśmy tylko 3-krotnie, przegrywając z Interem (2:3), Lecce (3:4) czy Perugią (0:1), czym ostatecznie pogrążyliśmy swoje szanse na obronienie scudetto, które trafiło do czerwono-czarnej części Mediolanu. Z Ligi Mistrzów odpadliśmy już w 1/8 z jedną z rewelacji rozgrywek – Deportivo La Coruna. Porażką okazał się również Puchar Włoch, w którym co prawda doszliśmy do finału, lecz tam przegraliśmy dwumecz z Lazio (0:2 i 2:2).

Również Mistrzostwa Europy 2004 okazały się ogromnym rozczarowaniem dla Camoranesiego a także całej Italii. Włosi co prawda nie przegrali meczu grupowego i zdobyli 5 punktów, lecz w obliczu remisu 2:2 Szwecji z Danią – określanego jako „skandynawski szwindel” – nie wyszli z grupy. Trappatoniego na stanowisku selekcjonera zastąpił Lippi, a jego miejsce w Juventusie objął Fabio Capello. Camoranesi zakończył sezon z dorobkiem 4 goli i 2 asyst w 36 spotkaniach, a więc znacznie słabiej niż w swojej debiutanckiej kampanii.

Sezon 2004/05 – najlepszy w karierze

Z nowym trenerem na ławce i poważnymi wzmocnieniami – Emersonem, Ibrahimovićiem, Mutu, Cannavaro i Zebiną – Juventus chciał pokazać wszystkim rywalom, że wraca na mistrzowski kurs. Capello stawiał na ofensywny (jak na tamte czasy) wariant 4-4-2 z dwójką defensywnych pomocników w środku, Camoranesim i Nedvedem na skrzydłach oraz rotującą dwójką napastników – Del Piero/Trezeguet/Ibrahimović. Od startu kampanii bohater niniejszego tekstu prezentował wysoką formę. Asystował regularnie w Lidze Mistrzów oraz Serie A. Mimo niskiego wzrostu udowadniał, że potrafi również strzelać bramki głową – w taki sposób trafiał z Maccabi i Sieną.

Juventus Fabio Capello narzucił rywalom mordercze tempo w walce o scudetto. Bianconeri utracili – utrzymywane od początku rozgrywek – pierwsze miejsce w tabeli dopiero w 27 kolejce. Właśnie wtedy, po dwóch dosyć nieoczekiwanych porażkach 0:1 z Sampdorią oraz Palermo, wyprzedził ich AC Milan.

Kilka tygodni przed tymi wydarzeniami, Mauro Camoranesi zaliczył swoją pierwszą dopiettę w barwach Juve. Miało to miejsce w wygranym 4:2 meczu z Livorno – pomocnik najpierw dobił strzał Ibrahimovica, a później pewnie egzekwował rzut karny. W Lidze Mistrzów w 1/8 finału udało się wyeliminować Real Madryt (0:1 na wyjeździe i 2:0 u siebie po dogrywce), lecz napotkany na poziomie ćwierćfinału, późniejszy triumfator, Liverpool okazał się za silną przeszkodą. Z Coppa Italia również odpadliśmy bardzo szybko, przegrywając dwumecz z Atalantą Bergamo (0:2 na wyjeździe oraz 3:3 u siebie – asysta Mauro).

Camoranesi grał u Capello niemal wszystkie mecze od deski do deski. Za zaufanie od charyzmatycznego szkoleniowca odwdzięczał się nie tylko efektowną, lecz także efektywną grą, regularnie wpisując się do protokołów meczowych. Swoją ostatnią bramkę w sezonie 2004/05 strzelił przeciwko Udinese, przyjmując piłkę na wysokości pola karnego po podaniu od Del Piero i ładując bombę lewą nogą pod poprzeczkę bramki De Sanctisa. Warto wspomnieć, iż runda wiosenna to także nowy image Camoranesiego, z którego pewnie kojarzy go większość z nas. Przez pierwsze lata kariery grał z krótko ściętą fryzurą. W drugiej połowie sezonu 2003/04 zaczął zaś zapuszczać włosy, by już w rozgrywkach 2004/05 grać z charakterystyczną dla siebie kitką, co w połączeniu z jego rysami twarzy dawało obraz rdzennego mieszkańca Ameryki Południowej.

Kampania 2004/05 to rekordowa ilość asyst w wykonaniu Argentyńczyka. Niemal połowę swojego dorobku dorzucił w ostatniej tercji sezonu, dogrywając raz z Fiorentiną (3:3), raz z Lecce (5:2), a także notując po dwa ostatnie podania w spotkaniach przeciwko Bologni (2:1) oraz Parmie (2:0). Nasz najgroźniejszy rywal w walce o scudetto – Milan – pogubił się w końcówce sezonu, wygrywając tylko raz w ostatni 5 kolejkach. Tym samym mistrzostwo trafiło do Turynu – jak wszyscy wiemy, zostało one odebrane na skutek afery Calciopoli, o której więcej w dalszej części tekstu.

Camoranesi w całej kampanii zdobył 5 bramek i 13 asyst, zostając najlepszym asystentem drużyny. Pokazał nie tylko olbrzymią jakość, lecz także mądrość i uniwersalność taktyczną. Bywały mecze, w których Capello decydował się na ofensywny wariant taktyczny 3-4-3, w którym to Camoranesi pełnił rolę środkowego pomocnika. Warto również zwrócić uwagę na dużą ilość żółtych kartek, które Argentyńczyk zaczął masowo kolekcjonować. Nieustępliwość, waleczność i boiskowa agresja to cechy charakteru piłkarskiego Camoranesiego, które z całą pewnością zostały jeszcze podkręcone przez, wymagającego od swoich piłkarzy maksymalnego zaangażowania, Fabio Capello. W sezonie 2004/05 Argentyńczyk uzbierał 10 żółtych kartek, w kolejnym dziewięć.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
2 lat temu

Mimo że tekst długi jak cholera, to na końcu jest przykro, że juz sie skończyło! 🙂

2 lat temu

Szacunek za świetnie napisany artykuł 🙂 czekam z niecierpliwością na więcej, pozdrawiam!

GonzaloPiguONE
2 lat temu

Świetny artykuł, brawo!