Oczekiwania vs rzeczywistość, czyli na jakim etapie jesteśmy przed startem sezonu?

Oczekiwania Vs Rzeczywistosc Czyli Na Jakim Etapie Jestesmy Przed Startem Sezonu
fot. @ juventusfc / twitter.com

Za nami podsumowania, przełknięta gorycz trudnego sezonu, a także opadnięcie emocji po ekscesach ubiegłego roku, który każdemu kibicowi Juventusu dał się we znaki. Został niecały miesiąc do powrotu Serie A. Co to dla nas oznacza? Czego możemy się spodziewać i na jakim etapie jesteśmy w tym momencie? Zróbmy sobie krótki wstęp i spróbujmy odpowiedzieć na te pytania.

Z dużej chmury mały deszcz?

Gorący czas mercato jest interesujący nie tylko dla nas, ale także dla krajowego i europejskiego podwórka piłki nożnej. Plotki transferowe, pogłoski, przecieki, wizje – nie ma chyba lepszego czasu dla dziennikarzy niż miesiące wakacyjne, które obfitują w nawet najbardziej absurdalne propozycje kupna-sprzedaży.

Sami niejednokrotnie dyskutujemy nad tym kogo klub powinien sprowadzić, jaką ścieżką taktyczną podążać. Pierwszy transfer, czyli Giuntoli, wlał nieco nadziei do serc kibiców Starej Damy, nadziei na czystki w składzie, pozbycie się niechcianych balastów i zakup zawodników mogących podnieść jakość.

Wiadome jest na ten moment jedno: Brak gry w europejskich pucharach (bo nawet grę w Lidze Konferencji można tak traktować) stanowi trudną barierę negocjacyjną, natomiast postać Giuntolego, żywiąca sympatię do klubu, pozwala chociaż trochę optymistycznie spojrzeć na najbliższe miesiące, tym bardziej, że mówi się jasno o swego rodzaju czystkach w drużynie i pozbyciu się graczy, którzy nie przystają na poziom Juve.

Poziom, który rzecz jasna trzeba odbudować, bo cóż zostało z wielkiej historii, tradycji, dzięki którym między innymi pokochaliśmy ten klub?

Według mnie w jedno lato nie jesteśmy w stanie jakoś radykalnie zmienić składu. Znaczy zmienić… Może lepszym słowem będzie przewietrzyć? Kilku piłkarzy, którym nie wiedzieć czemu daliśmy po gentlemańsku sowite wynagrodzenie, korzysta z dobrodziejstwa włodarzy Juventusu i specjalnie nie pali się do tego, by choćby próbować wrócić na właściwe tory. O ile cieszą mnie próby wypchnięcia Arthura, Westona, to nie rozumiem tego, iż Alex Sandro przymierzany jest do pozostania w klubie. Ten Alex Sandro, który z każdym swoim wejściem niósł nieszczęście, zwalniał grę, popełniał błędy i tworzył świetnie rozbudowaną magistralę na swojej stronie w kierunku naszej bramki. Nasze koleje by się nie powstydziły. Alex Sandro na ten moment był spóźniony za każdym razem, tak, iż chyba nawet megafonistka w swoich zapowiedziach byłaby niezdarna.

Żeby nikt mnie nie wziął za potwora: cenię i szanuję Brazylijczyka za wkład. Przychodził do nas jako top, ale być może na skutek braku konkurencji osiadł na laurach, nie nadąża i – owszem – stwarza zagrożenie jakie niegdyś stwarzał. Z tą różnicą, że obecnie pod naszą bramką.

Mówi się również o odejściu Vlahovicia i Chiesy. Nie wiadomo, czy Illing pozostanie, czy będzie wypożyczony. Pojawiają się przecieki odnośnie przyjścia Lukaku. Parisi już nie jest nasz. Słyszymy za to o trwającym projekcie, nieustannych dyskusjach. Chciałbym wierzyć, że jest to cisza przed jakimś głośniejszym transferem na newralgiczną pozycję, bo chyba nie skończy się na Weahu? Nie chcę być scepytkiem, ale ostatnimi czasy jesteśmy przyzwyczajeni do dużej ilości słów, informacji o kolejnych transferach w rywalizujących klubach, ale na ten moment jakby… nie zanosiło się na nic więcej?

Absolutnie nie oczekuję jakiejś bomby transferowej! Dla mnie sukcesem będzie, jeśli pozbędziemy się balastów obciążających budżet klubu, zostawimy perspektywicznych zawodników i uzupełnimy to, co jest niezbędne. W tej sytuacji Liga Konferencji jest nam zbędna i powinniśmy skupić się na odbudowie wizerunku we włoskiej lidze, a nie rywalizować tam, gdzie najprawdopodobniej podejście będzie lekkoduszne i przyprawi nas o ból głowy.

I przede wszystkim… Nie rzucać wysokimi kontraktami na prawo i lewo…

Cóż…

Jak mawiał Leo Beenhakker w jednej z reklam: krok po kroku…

Czego tak naprawdę oczekiwać?

Chciałbym bez mrugnięcia okiem powiedzieć: Pieprznięcia pięścią w stół i wygrania scudetto! Chciałbym mocno wierzyć w to, że pierwszy mecz, jaki obejrzymy pokaże nam i przeciwnikom jasny sygnał chęci powrotu na sam szczyt. Powtórzę coś, co często nam przewija się w dyskusjach: obecnie straciliśmy przewagę psychologiczną. Obawy przeciwników pojawiały się dopiero, gdy przy piłce był Pogba i w tych króciutkich epizodach dało się zobaczyć, ile Francuz jeszcze może dać jakości i kto wie czy jego przyzwoity przynajmniej stan zdrowia, nie będzie jednym z lepszych transferów tego okienka. Poruszałem ten temat poprzednio i tylko zasygnalizuję jednym zdaniem. Kadrowo daleko nam teraz to super topu, ale porażki z Monzą, Empoli i kilka innych wpadek, to efekt upadłej mentalności i braku chęci zwycięstwa. Coś niedobrego może się dziać w szatni, a tego nie dowiemy się prędko, choć pewne sygnalizacje problemu są.

Zagrajmy po prostu dobry sezon. Sezon, który pozwoli odbudować nadzieję, wzmoży głód i sprawi, że nawet między sobą powiemy: – Panowie i panie, powoli wracamy na dobre tory, cierpliwości, bo jest lepiej!

Czy tak będzie? Ktoś powie: – Nie z Maxem na ławce. Ktoś inny doda: – Nie z tymi zawodnikami.

Obaj macie rację, a jest to wypadkowa kilku niefortunnych decyzji, które były po drodze i za które obecnie przychodzi nam płacić. Dosłownie i metaforycznie.

Ostatnie doniesienia o Leo Bonuccim też nie są czymś, co nasuwa na myśl rodzinę, tradycję, kulturę organizacji itd. Nie wchodzę w spór, czy Leo jest legendą klubu czy nie, ale jest mi przykro, że wielcy piłkarze są w ten sposób żegnani i tu na myśl przychodzi mi nie kto inny jak Alex Del Piero. Być może właśnie u tych podstaw powinniśmy wrócić do korzeni.

Ekonomicznie również… bo traktowani jesteśmy nieco w sposób dyskredytujący… Choć trochę sami siebie dyskredytujemy kupując drogo, sprzedając tanio, a po fakcie zastanawiając się dlaczego coś nie gra.

Ostatecznie czekam na nowy sezon. Wydaje się, iż najgorsze jest już za nami, bo czy może spotkać nas większy kataklizm? Przetrwaliśmy spadek do Serie B, więc i to przetrwamy. Kubeł zimnej wody musiał spaść i niech ten kubeł zimnej wody odbuduje wolę walki, chęć do dążenia do doskonałości i otworzy oczy. Zarządcom, trenerowi, piłkarzom.

Autor: Marcin Kozak

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Prywatna Grupa kibiców Juventusu - dołącz!

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Putout
10 miesięcy temu

Trochę dziwi mnie aż tak zaciekłe szkalowanie Ligi Konferencji. Skoro Juventus dawał ciała w innych rozgrywkach, to może jest odpowiedni poziom? Poza tym, same skumulowane nagrody za ewentualne zwycięstwo w tym pucharze dobrych kilkanaście milionów euro, a do tego trzeba doliczyć wpływy z transmisji.

Sebass123
10 miesięcy temu

Bardzo fajny artykul ..!

10 miesięcy temu

Odnośnie transferów, wydaje mi się, że trzeba zapomnieć o głośnych nazwiskach do czasu powstania superligi.
Realia są takie, że ekonomicznie nie mamy szans rywalizować z PL czy Saudi. Kluby z dołu PL mogą wydawać więcej niż my i kusić grą w znacznie lepszej lidze.
Trzeba przyjąć strategię bliższą Realowi/kontynuować NextGen project - kupować młodych z potencjałem zanim odpalą na dobre lub wręcz w bardzo młodym wieku za kilka piłek i dwa bidony.

Przykład Reali: jeśli nie wypali taki Endrick to sprzedając go za 4-5 lat do PL, Real swoje zarobi 🙂