Papierosy, espresso i dres
Jeszcze przed końcem sezonu 18/19 szumnie mówiono o tym, że Massimiliano Allegri pożegna się z Juventusem, a wszyscy zastanawiali się kto zostanie jego następcą. W mediach wymieniało się wiele nazwisk, jednak nikt nie wierzył w ich prawdziwość. Kibice i media prześcigały się w plotkach, wpisach i poszukiwaniu szczegółów, które mogłyby naprowadzić na tego właściwego, chowanego w tajemnicy kandydata.
Kiedy 17 maja 2019 roku Juventus oficjalnie ogłosił rozwód Starej Damy z Massimiliano Allegrim, Facebook i Twitter uginały się pod wiadomościami dotyczącymi jego następcy. Kibice podzielili się na marzycieli, wielkich optymistów oraz na skrajnych pesymistów. Rzadko można było spotkać tych zdroworozsądkowych. Media rozpętały prawdziwą burzę spekulacji. Właściwie z godziny na godzinę, aż do dnia dzisiejszego, czyli 16 czerwca podawane były co nowsze informacje.
Chociaż informacje o Maurizio Sarrim pojawiały się często i praktycznie od początku, nikt nie spodziewał się, że taki właśnie będzie finał. Głównie spowodowane było to hurraoptymizmem związanym z wiadomościami na temat Pepa Guardioli. Niektórzy podawali również nazwiska Jurgena Kloppa i Maruicio Pocchetino, rzadziej i jedynie na samym początku również Simone Inzaghiego i Sinisy Mihajlovica.
W miarę upływu czasu liczba kandydatów topniała, nierealny Jurgen Klopp pozostał w Liverpoolu świętując wygraną w Lidze Mistrzów, informacje o Pocchetino ucichły, Simone Inzaghi pozostał w Lazio, a Sinisa Mihajlovic, przedłużył kontrakt z Bologną. Na placu boju pozostało 2 poważnych kandydatów: Sarri i Guardiola i to na ich temat kręciła się karuzela informacyjna w mediach.
Tych którzy optowali za Hiszpanem podtrzymywały przy życiu wiadomości z włoskich forów i tak zwanych guru (mających bliski kontakt ze środowiskiem Juventusu) oraz niektórych, mniej lub bardziej wiarygodnych dziennikarzy, idących w zaparte, że to właśnie Guardiola podpisze, a właściwie podpisał już kontrakt ze Starą Damą. W pewnym momencie kibice próbowali się dopatrzyć sygnałów w postaci czarno-białych butów Guardioli na jednym ze zdjęć z jego wakacji w USA. Prawdziwe wariactwo! Główne media były jednak przekonane, że następcą toskańskiego trenera Juve będzie neapolitańczyk z krwi i kości. Muszę przyznać, że początkowo sam dałem się pochłonąć przez wir szaleństwa #PepTeam. Im dłużej jednak przeciągało się oficjalne ogłoszenie, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że nie będzie to Guardiola a właśnie Sarri.
I stało się, 16 czerwca 2019 roku około 15.30 na oficjalnej stronie Chelsea FC umieszczono komunikat, że Maurizio Sarri przenosi się do Juventusu, 5 minut poźniej strona Bianconerich podała identyczną informację. Ci którzy optowali za byłym trenerem Barcelony i Bayrenu bedą musieli przełknąć gorzką pigułkę prawdy i przygotować się na conajmniej 2 lata rządów byłego trenera Chelsea i Napoli. Chociaż sam jestem średnio nastawiony do Maurizio, od tej pory w pełni będę go wspierać, tak jak od 1993 roku wspieram swój ukochany klub.
Czy Sarri to trener na miarę Juventusu? Aby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, będzie trzeba poczekać na koniec najbliższego sezonu, można mieć jednak pewne przemyślenia na ten temat.
Dziwi mnie fakt, że klub dżentelmenów, chcący budować globalną markę, stawiający na innowacje i wizerunek zatrudnia prostego faceta, którego zadaniem będzie wygranie upragnionej Ligi Mistrzów i walka do ostatniej kropli krwi z Interem prowadzonym przez Antonio Conte, by obronić Scudetto. To bardzo poważne zadanie, dla kogoś, kto w wielkiej piłce zdobył tak niewiele.
Co prawda Sarriemu nie można zarzucić braku stylu, tego na boisku rzecz jasna, gdyż jego drużyny grały zawsze ofensywny i porywający futbol, gwarantujący wiele bramek. Nie chciałbym jednak, by Sarri stawiał w 100% ładną grę nad wyniki. Zachowajmy zdrowy balans. Można chyba grać skuteczny, zwycięski futbol który jest przyjemny dla oka?
Druga rzecz, którą warto by przeanalizować, to doświadczenie. Za czasów Sarriego, jego Napoli grało najładniejszą piłkę we Włoszech, jednak wciąż oglądało plecy Juventusu. Jego Chelsea ukończyła rozgrywki na 3 miejscu w Premier League, mając aż 25 punktów straty do 2 miejsca w tabeli.
Usprawiedliwieniem może być fakt, że Liverpool i Manchester City ze swoimi składami byli poza zasięgiem. Sarri odkuł się jednak wszystkim wygrywając Ligę Europy, po kapitalnej drugiej połowie z Arsenalem w finale w Baku. Było to jednak pierwsze, poważne trofeum w jego długoletniej karierze… Tak, Sarri w wieku 60 lat, wygrał swoje pierwsze poważne trofeum, przy którym cieszył się jak dziecko (drugie, ostatnie, które ma w gablocie to Coppa Italia Serie D). Należało mu się, jednak, czy to jest CV godne trenera Juventusu? Z drugiej strony patrząc, Marcello Lippi przychodząc do Juve z Napoli nie mógł pochwalić się żadnym trofeum, odchodząc z Turynu natomiast, miał ich pełen worek. To samo tyczy sie Massimiliano Allegriego (1x Scudetto z Milanem), który do Juve przyjechał praktycznie na taczce pchanej przez kibiców Milanu.
To, co jednak najbardziej bulwersuje kibiców Juventusu, w tym również mnie, to zachowanie Sarriego, jego brak klasy i stylu. W odróżnieniu od innych trenerów Juve na przestrzeni lat, Maurizio to prosty facet, palący papierosy i chodzący w dresie. Nie takiego wizerunkowo managera chcieli Juventini. Cygara palone przez Lippiego, to inna bajka. Co innego starszy pan, w garniturze, dostojnie stojący przy lini bocznej boiska i palący spokojnie cygaro, a co innego człowiek w dresie palący jednego peta za drugim. W pamięci szczególnie włoskich kibiców Juve pozostanie również słynne pozdrowienie środkowym palcem, którym Sarri uraczył ich z autokaru. Był to pokaz prowokacji, kompletnego braku kultury i poszanowania rywala.
Boję się również o relacje z piłkarzami, wszak Cristiano Ronaldo nie będzie łatwy do opanowania w szatni, a Sarri, będąc trenerem Chelsea miał spore problemy z okiełznaniem Kepy Arrizabalagi, który odmówił zejścia z boiska, mimo zasygnalizowanej zmiany, czy Davida Luiza, którego trzeba było rozdzielać by nie doszło do rękoczynów między nim, a Higuainem. Ronaldo ma wielki autorytet w zespole, podobnie jak Chiellini, Mandżukić czy Bonucci. Do tego kapryśny Dybala i niepokorny Szczęsny i mamy mieszankę wybuchową, którą rozbroić może tylko wprawiony saper. Czy Sarri takim się okaże? Na Allianz Stadium rzucanie czapką z daszkiem i wychodzenie do szatni w połowie treningu zdecydowanie nie przejdzie.
Na koniec, ciekaw jestem jaki ostateczny kształt będzie miała drużyna Sarriego, czy odważy się on rotować składem, czy pokaże to do czego nas przyzwyczaił, czyli żelazna jedenastka. Kogo wpisano na listę życzeń? Czy pogłoski o sprzedaży Cancelo są prawdziwe? Zastąpienie Portugalczyka Hysajem lub Trippierem brzmi jak niesmaczny żart. Szykowana sprzedaż Dybali też nie jest do końca dobrym ruchem…
Maurizio Sarii otrzymuje ode mnie duży kredyt zaufania, mam nadzieję, że ta inwestycja się sprawdzi. W tym sezonie, dla mnie, jak pewnie dla wielu, głównym celem pozostaje Liga Mistrzów i o ile cudownie byłoby wygrać 9 Scudetto z rzędu i zagrać na nosie Antonio Conte, z przyjemnością oddałbym to krajowe trofeum do gabloty niebieskiej części Mediolanu za cenę najważniejszego Pucharu na Starym Kontynencie.
I tego trofeum, jak również Scudetto życzę sobie, wam i Sarriemu. Pokaż Maurizio na co cię stać!
Fino Alla Fine!
Autor: Filip Kotowicz