Podzielił Turyn
Podzielił Turyn
Po wygranym 2:1 na San Siro meczu z Interem Fabio Capello z Juventusu najbardziej chwalił jednego piłkarza: – “Wspomnicie niedługo moje słowa” – mówił dziennikarzom. “Federico to przyszłość reprezentacji Włoch!”.
Jego obecność w podstawowym składzie w tak ważnym spotkaniu nie stanowiła dla większości kibiców żadnej niespodzianki. Praktycznie w każdym meczu rozegranym przez mistrzów Włoch w 2006 roku Capello obdarzał go zaufanie i jak na razie się nie zawiódł. W Mediolanie Balzaretti świetnie poradził sobie z trzema, zmieniającymi się i doświadczonymi rywalami – Portugalczykiem Luisem Figo, Serbem Dejanem Stankovicem oraz Argentyńczykiem Kily Gonzalezem.
Siedemnasty
Na wielką szansę Federico czekał pięć miesięcy i jak to często bywa skorzystał na nieszczęściu kolegów z drużyny. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu ciężkiej kontuzji kolana nabawił się Alessandro Birindelli, permanentne kłopoty ze zdrowiem wyeliminowały z gry także Francuza Jonathana Zebinę, a trzecim pechowcem wśród obocznych obrońców był – wydawało się, że niezniszczalny – Gianluca Zambrotta. Właśnie wobec takich problemów Capello śmiało postawił na utalentowanych żółtodziobów: 24-letniego Balzarettiego i trzy lata młodszego Giorgio Chiellienigo.
Zresztą to na wyraźne życzenie bezkompromisowego trenera działacze Juve musieli w sierpniu poprzedniego roku złożyć propozycję piłkarzowi Torino. Transfery między dwoma turyńskimi klubami zawsze wywoływały ogromne i niezdrowe emocje wśród kibiców i nie inaczej było w tym przypadku. Przed nim było tylko szesnastu takich piłkarzy, a najbardziej znani to Silvo Piola, Aldo Serena, Dino Baggio, Gianluca Pessotto i Chorwat Robert Jarni, po przejściu którego kluby nie wymieniały się zawodnikami przez całą dekadę.
Od zawsze w Torino
Blondwłosy obrońca jest wychowankiem Torino. W tym klubie słynącym z bardzo dobrej pracy z młodzieżą przeszedł wszystkie szczeble piłkarskiej edukacji, a następnie został na dwa lata wypożyczony do trzecioligowego Varese. Później jeszcze jeden sezon spędził w drugoligowej Sienie i z takim bagażem doświadczeń powrócił w 2002 roku do Torino. Już nie miał problemów z wywalczenie miejsca w podstawowym składzie i szybko zaskarbił sobie wielką miłość kibiców. Jako wychowanek i człowiek urodzony w Turynie był przecież jednym z nich, kimś z kim utożsamiali się najbardziej.
W poprzednim sezonie Federico wystąpił w 42 meczach Serie B i strzelił 2 gole. Pomógł po trzech latach awansować Torino do elity. To co jego koledzy zdobyli na boisku, stracili działacze, a konkretnie prezydent Franco Ciminelli, który przeliczył się z siłami, wpędził klub w ogromne długi, zbankrutował i odszedł w niesławie. Z powodu dziury finansowej Torino nie otrzymało pierwszoligowej licencji, musi kolejny sezon wegetować w drugiej lidze, a silny zespół poszedł w rozsypkę.
Balzaretti otrzymał propozycję z Chievo Verona, Livorno, Romy i Juventusu Turyn. Długo się wahał i wreszcie podpisując kontrakt z tym ostatnim klubem podjął największe ryzyko, bo zdawał sobie sprawę, że nienawidzący lokalnego rywala kibice Torino takiego wyboru nigdy mu nie wybaczą.
I rzeczywiście, wkrótce rozpoczął się najdrudniejszy okres w jego karierze. Z idola stał się zdrajcą. Szykany, groźby i wulgarne napisany na ścianach kamienicy, w której mieszkał, zmusiły go do zmiany adresu. To samo musiał zrobić z numerem telefonu, kiedy ktoś go upublicznił. We wrześniu zamknięto jego oficjalną stronę internetową, która najpierw zasypana została licznymi protestami, aż w końcu zaatakowana przez hakerów i zarażona rozmaitymi wirusami. Dziś po wstukaniu adresy: www.federicobalzaretti.it na stronie pojawia się napis: ostatecznie zamknięta.
Zdrajca
Podczas pierwsze w sezonie 2005-06 ligowego meczu Torino, kibicie zajmujący słynny sektor Maratona zamiast dopingować drużynę to przez parę minut od najgorszych wyzywali zdrajcę Balzarettiego.
To wszystko wynagrodziły coraz częstsze występy w Juventusie i pochwały Capello. Surowy szkoleniowiec ceni u niego uniwersalność i nietypowość. Mimo że Federico jest zawodnikiem lewonożnym, to przyzwyczaił się do gry na prawej obronie, ale w razie konieczności bez przeszkód może zmieniać stronę boiska. W drugiej linii tez dałby sobie z powodzeniem radę. Tak jak Zambrotta. Natomiast ze względu na długie blond włosy, a także żywiołowy i dynamiczny styl gry łatwo pomylić go z Czechem Pavlem Nedvedem.
W ostatnim półroczu kariera Balzarettiego nabrała rozpędu, bo kto by przypuszczał, że zawodnik mający przed tym sezonem tylko trzynaście występów w Serie A, dziś będzie porównywany do największych gwiazd Juventusu?
Autor: Tomasz Lipiński
Wyszukał: DeeJay
Źródło: Piłka Nożna (9/2006)