Quo Vadis, Juve?
Na początku Mercato i na kilka tygodni przed nowym sezonem warto pochylić się nad polityką transferową Juve w erze Paraticiego… Nie należy oczywiście oceniać tej pracy zero-jedynkowo: dobrze lub źle. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat (powiedzmy umownie, że mniej więcej tyle czasu Paratici działa na własną rękę, po odejściu Beppe Marotty w listopadzie 2018) miał on spektakularne transakcje – sprowadzenie Ronaldo, De Ligta, Demirala, ale też katastrofalne błędy – wypychanie na siłę Dybali, próba poświęcenia go kosztem Lukaku, czy zgoda na przyjęcie Danilo w ramach transakcji za Joao Cancelo. Jednak nie o konkretnych błędach chciałbym napisać, a o pewnych strategiach, które są albo błędnie przyjęte, albo fatalnie realizowane, a które ten sezon obnażył. Nie znamy oczywiście podziału ról i odpowiedzialności w zarządzie (nie wiemy kto odpowiada za proces decyzyjny i strategię, a kto jest tylko wykonawcą), dlatego nie chcę się pastwić na biednym Paraticim (ta bieda też będzie istotnym czynnikiem rozważań), a skupię się na działaniach zarządu ogółem.
Na pomoc?
O Juventusie w kontekście Mercato mówi się często „łowcy okazji”. Wiecie czym dla mnie jest okazja? Jak potrzebuję kupić telewizor mający konkretne, potrzebne mi funkcje i widzę, że w sklepie ten telewizor jest dostępny po niższej cenie niż zazwyczaj to w tym momencie ten telewizor kupuje. Wykorzystywaniem okazji nie jest natomiast kupowanie drugiego telewizora tydzień później tylko dlatego, że jest kolejna promocja. W taki sposób kupujemy więcej telewizorów niż potrzebujemy, a często też telewizory te nie są takie, jakie byśmy naprawdę chcieli. Ale była promocja, głupi by nie wziął. Po przegranym finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt zarząd doszedł do wniosku (czemu oczywiście wtórowali kibice i eksperci), że ta klęska była skutkiem wąskiej kadry. Real wprowadził z ławki jakość i to rzekomo zadecydowało o ostatecznym sukcesie. Nie to, że w pierwszej jedenastce Realu byli wówczas naprawdę topowi zawodnicy (Ramos, Modrić, Casemiro, Kroos, Marcelo, Ronaldo), tylko ta ławka – ławka była kluczem. Dlatego zaczęto poza gwiazdą Ronaldo poszerzać ławkę. Oczywiście z promocji.
W ten sposób dołączyli do nas: Matuidi za 20 mln euro, Emre Can, Aaron Ramsey i Adrien Rabiot bez kwoty odstępnego (nie mylić z „za darmo”, bo transferów darmowych zwyczajnie nie ma na tym poziomie). Dołączyli do linii pomocy składającej się z chorowitego Khediry, Pjanicia i młodego Bentancura. Zaczynamy sezon 2020/2021 i z tej linii pomocy, kluczowej dla gry w piłkę nożną – zostanie nam tylko Bentancur i Rabiot. W ciągu trzech sezonów od pamiętnego finału nie mamy lub nie chcemy mieć nikogo, kogo mieliśmy już sprowadziliśmy od tego czasu. Zarząd za darmo bądź z dopłatą wypycha Matuidiego i Khedire, wymienia Pjanicia, sprzedaje Cana i próbuje się pozbyć sprowadzonego w poprzednim sezonie Ramseya (co jest trudne, bo z uwagi na brak odstępnego Ramsey dostał gwiazdorski kontrakt).
Przez 3 lata/3 sezony zarząd nie był w stanie zbudować pomocy, a w pierwszym meczu nowego sezonu możemy być świadkami linii pomocy, która zagra ze sobą po raz pierwszy w życiu (jeśli zaczną Arthur – Rabiot – McKennie). Dla złapania perspektywy – popatrzcie jak długo grali ze sobą piłkarze linii pomocy w Realu kiedy wygrywali 3 puchary Ligi Mistrzów z rzędu, piłkarze Liverpoolu czy każdego topowego zespołu w Europie. W Juventusie sezon 2019/2020 zaczęło 7 środkowych pomocników: Pjanić, Khedira, Matuidi, Ramsey, Can, Rabiot, Bentancur. W sezonie 2020/2021 prawdopodobnie zobaczymy tylko 2 z nich (mając na uwadze, że zarząd pracuje nad sprzedażą Ramseya).
Drobna uwaga na marginesie : po przegranym finale z Barceloną też mieliśmy rewolucję w pomocy – odeszli Pirlo i Vidal, rok później Pogba. Wtedy jednak – Pirlo odchodził w wieku 36 lat po wypełnieniu kontraktu na zasłużoną emeryturę sportową do USA, Vidal do Bayernu, a Pogba do United za 105 mln Euro.
Pomocników z początku sezonu 2019/2020 oddajemy za darmo, płacimy im, żeby odeszli lub interesują się nimi kluby z dolnej części tabeli Premier League (Newcastle i Ramsey). Jedynie Emre Cana sprzedaliśmy do solidnego klubu na niekompromitujących warunkach. Co do wymiany Arthur – Pjanić – tutaj za wcześnie oceniać czy ten ruch był topem czy flopem. Arthur na treningach robi podobno bardzo dobre wrażenie, ale poza boiskiem jest trudny do okiełznania.
W mojej osobistej ocenie linia pomocy przez 3 lata po pamiętnym finale była w stanie wegetacji, przespaliśmy stopniowe wymienianie zawodników. Po co przedłużano Khedirze kontrakt w 2018 dając podwyżkę? Serio, bali się, że ktoś nam „capnie” podatnego na kontuzje 33-latka tracącego i tak niewielką mobilność i szybkość? Po trzech latach zaczynamy od zera w pomocy. Obecny sezon zweryfikuje czy zostały wyciągnięte wnioski. Moim zdaniem brakuje nadal jakościowego piłkarza będącego już topem (Pogba, De Bruyne, Kroos), albo młodego i głodnego sukcesu z odpowiednią mentalnością i umiejętnościami (Aouar, Tonali).
Po co atak?
Media uprzejmie donoszą, że Gonzalo Higuain jest o krok od rozwiązania kontraktu z Juventusem. Jeśli wierzyć dziennikarzom Pipita poszedł na ugodę i za przedwczesne rozwiązanie kontraktu otrzyma mniej niż połowę swojej rocznej gaży, a jego następnym klubem będzie Inter Miami, gdzie dołączy do Blaise’a Matuidiego. Piłkarz sprowadzany za kolosalne pieniądze (90 mln + bonusy) cztery lata temu, od 2 lat będący na aucie, wypychany za wszelką cenę z klubu (2 wypożyczenia w jednym sezonie, ostatecznie rozwiązanie kontraktu i wypłata części należnego wynagrodzenia). Innymi słowy wyciągamy za naprawdę potężne pieniądze najlepszego piłkarza największego rywala, rekordzistę ligi pod kątem strzelonych goli w jednym sezonie, aby 4 lata później zapłacić mu, aby tylko sobie poszedł. I co ważne nie mówmy tu o imprezowiczu pokroju Ronaldinho, nie mówimy o wiecznie kontuzjowanym piłkarzu, który dłużej się leczy niż gra. Mowa o facecie, który zawsze dawał z siebie wszystko, strzelił wiele ważnych bramek i grał dla drużyny, a jak siadał na ławce, to przyjmował to z pokorą. Ciężko się patrzy na to jak ukochany klub tak źle traktuje takiego piłkarza jak Gonzalo.
Wcześniej wypchnęliśmy jednak innego fightera, gościa, który za biało-czarne barwy dałby się pokroić. Faceta, który strzelił gola w finale LM. I też za darmo. Rozwiązujemy kontrakt i wysyłamy go w piłkarską otchłań, samemu zostając bez rezerwowego na klasycznej “9”. Tak, w trakcie jednej rundy (przeciągniętej ze względu na COVID) pozbyliśmy się Higuaina i Mandzikicia. I nie dość, że bez zarobku. Dopłacając. W imię czego? Oczywiście odmłodzenia składu i podniesienia jakości. Dlatego wielka dyskusja w gabinetach zarządu, wśród dziennikarzy i kibiców Juve: czy lepiej postawić na Suareza (33 lata, 10 mln netto rocznie, kontrakt 2+1) czy Dżeko (34 lata, 10-15 mln za transfer, 7,5 mln euro netto kontraktu, kontrakt 2+1).
Wybieramy między facetami, którzy mają jeszcze rok kontraktu w obecnych klubach, powinni je na spokojnie wypełnić i za rok w glorii chwały (bo obaj zrobili w swoich klubach kawał dobrej roboty i na stałe wpisali się w ich historie) powinni pojechać sobie do Miami czy Dubaju pokopać hobbystycznie i pozować do zdjęć. Tymczasem Juventus oferuje obu: gwiazdorskie kontrakty i umowy na 3 lata po tym jak udało się pogonić ich rówieśników, którzy byli za starzy. I tutaj też zabawna ciekawostka: Barcelona chce wypchnąć Suareza, najchętniej tak, żeby nie płacić mu już pensji za ostatni rok kontraktu – 16 mln Euro. I co robi Juventus? Proponuje, że nie dość, że zwolni ich z tej pensji, to jeszcze zapłaci im za Suareza (część mediów podaje nawet kwotę sięgającą 12 mln euro z bonusami). W imię dobrych relacji. Nie wiem jednak jak te relacje się przejawiają, bo nie przychodzi mi do głowy żadna transakcja między klubami, która byłaby dla Juventusu jakoś szczególnie korzystna.
Zatem zakładając, że do Juve dołączy Suarez bądź Dżeko, to będziemy mieć w napadzie 35-letniego Ronaldo, 33/34 letniego zawodnika na pozycji “9” i jedynego będącego w obiecującym wieku Dybale. Do tego oczywiście nieobliczalny Bernardeschi (ciągle wierzymy, że odpali) i kontuzjowany od samego biegania Costa. To już zaczyna wyglądać jak schemat…
W obronie… Paraticiego
Środek obrony jest absolutnie fantastyczny. Serio. Zróżnicowanie w typach zawodników, jakościowi i doświadczeni weterani w wielkiej formie (Chellini, Bonucci) i dwóch młodych, świetnych zawodników (De Ligt, Demiral). Piątym obrońcą Rugani, który jako ten piąty jest właściwie idealny – status wychowanka, pokornie i skromnie wywiązuje się ze swojej roli i nie narzeka, że mało gra. Zdarzają mu się błędy, jasne. Jednak przy tak niskiej częstotliwości gry jest to zrozumiałe. Do tego niewiele zarabia, więc nie obciąża budżetu płacowego. Środek obrony to jest formacja, do której nie można się przyczepić. Po bokach w pierwszym składzie jest bardzo dobrze. Cuadrado bardzo urósł na tej pozycji i jest od kilku sezonów naszym cichym bohaterem. Alex Sandro nie jest idealny, jasne. Jednak jest najlepszą z dostępnych opcji. Można to oczywiście kwestionować mówiąc jaki to Gosens byłby lepszy, jednak osobiście uważam, że siłą Gosensa nie są indywidualne umiejętności, a styl gry Atalanty, który uwypukla jego zalety, a zakrywa wady. Pamiętajcie jednak – Juve nie gra tak, jak Atalanta. U nas Gosens nie będzie takim zawodnikiem.
Zaplecze bocznych obrońców już powinno jednak zdejmować Paraticiemu sen z powiek. Przyjście Danilo było całkowitym nieporozumieniem, De Sciglio byłby silnym zmiennikiem, ale kontuzje. Pellegrini będzie miał okazje się sprawdzić i udowodnić swoją wartość, jednak uważam, że to nie ta jakość, szczególnie w obronie. W Cagliari mieszał świetne mecze z bardzo słabymi, a w Juve nie może mu się przytrafiać tyle błędów co w ekipie z Sardynii. O bramce nie trzeba się rozpisywać – świetny Wojtek Szczęsny i nadal będący w dobrej formie Gigi Buffon to jest idealne combo na nadchodzący sezon.
Podsumowując
Tak jak wspomniałem, nie można oceniać działań zarządu sprowadzając to do prostego dobrze/źle. To, czego mi jednak brakuje w sposób wyraźny, ale chyba dostrzegam przebłyski światełka w tunelu – to wizja. Odnoszę wrażenie, że ostatnie 2 sezony były zagubieniem DNA Juventusu, naszej tożsamości. Bardziej niż klubem piłkarskim zarząd chciał, żeby Juventus był produktem. Takim, na który ładnie się patrzy, można pięknie owinąć kokardką. Takim, o którym rekin finansjery z mniej lub bardziej tandetnych filmów amerykańskich mówi ‘gotta spend money to make money’. Blichtr Ronaldo i ślepa pogoń za “atrakcyjną dla oka grą”, najpierw przez naciski na uatrakcyjnienie gry przez Allegriego, bieganie za Guardiolą, a skończywszy na zatrudnieniu Sarriego.
Mi osobiście podoba się ten nowy nurt, który gdzieś tam w tym ciemnym tunelu dostrzegam. Nie będzie dużych zakupów bez sprzedaży. Nie będzie uganiania się i bezsensownych licytacji na zepsutym rynku. Nie ma polemiki mimo zaczepek czy to ze strony Raioli (Pogba) czy Aulasa (Aouar). Transfer McKenniego jest najbardziej Juventusową rzeczą jaką widziałem od dawna. Po cichu, bez szumu wyciągamy młodego, pracowitego zawodnika, który ma głód wygrywania i wiele do udowodnienia. I z tego powodu chcę, żeby się ten McKennie sprawdził i był nowym Vidalem, nie Leminą czy Rinconem.
Mam nadzieję i szczerze wierzę w to, że uda się Juventusowi z tej ślepej uliczki zawrócić w porę. Nie damy się wciągnąć w tę grę, na której korzystają wszyscy, tylko nie kluby i kibice. Że wrócimy do modelu działania – pomysł – strategia – wykonawcy, a nie będziemy trwali w błędnym kole, gdzie najpierw sprowadzamy zawodnika, a później szukamy mu roli na boisku i taktyki w której będzie mógł błyszczeć. Mam nadzieję, że z dwójki Suarez – Dżeko nie dołączy żaden, a zamiast nich przyjdzie piłkarz zdrowy, zdolny i głodny wygrywania, jak swego czasu Trezeguet. Mam nadzieję, że pomoc na normalnych warunkach wzmocni Aouar i za rok będziemy pytali Pogba-kto? Mam nadzieję, że będzie więcej Juventusu w Juventusie, więcej z Agnellego w Andrei i wiele, wiele Lippiego w Pirlo. Tego sobie i Wam życzę.
Autor: Marcin Szydłowski, Grupa JuvePoland: Polscy Kibice Juventusu