RetroJuve: Jak Liam Brady został odpalony z Juventusu

Retrojuve Jak Liam Brady Zostal Odpalony Z Juventusu

Liam Brady, jeden z najlepszych irlandzkich piłkarzy w historii, przez dwa lata reprezentował barwy Starej Damy. Do Turynu trafił z angielskiego Arsenalu i zajął pozycję „playmakera” oraz otrzymał koszulkę z numerem 10. Numer, który w Anglii znaczył niewiele, we Włoszech był obiektem kultu.

Do Juventusu trafił przed sezonem 1980/81 jako pierwszy i jedyny wtedy piłkarz spoza Italii, jak tylko zmieniły się przepisy odnośnie do liczby obcokrajowców we włoskich klubach. Ówczesny właściciel Juve – Gianni Agnelli – chciał, by Bianconeri królowali również w Europie i zdecydowano się postawić na świetnego technicznie Irlandczyka. Jak się później okazało nie był pierwszym wyborem (włodarze Juventusu próbowali wcześniej upolować podpis Diego Maradony) ani nie został doceniony przez klub. Przynajmniej w takim stopniu, w jakim sam by tego oczekiwał.

Brady zaimponował swoją grą przeciwko Juve w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie wraz z Arsenalem wyeliminowali Starą Damę w dwumeczu 2:1, w tym zwyciężając na turyńskiej ziemi, co nie udało się nigdy wcześniej angielskiej drużynie.

Liam Brady rozgrywał drugi dobry sezon w barwach Juventusu, który był na szczycie tabeli i szedł łeb w łeb z Fiorentiną. Wszyscy byli zadowoleni z przebiegu rozgrywek i około sześciu tygodni przed końcem mistrzostw pomocnik Starej Damy spotkał się z Giampiero Bonipertim, gdzie obie strony zapewniły o chęci wypełnienia co najmniej trzyletniego kontraktu, z nadzieją na przedłużenie. Przynajmniej ze strony Irlandczyka. W trakcie sezonu zmieniły się przepisy dotyczące limitu zagranicznych piłkarzy i od następnego sezonu tj. 82/83 każdy włoski klub mógł mieć dwóch w swojej jedenastce. Podczas spotkania padło nazwisko Zbigniewa Bońka, który zrobił piorunujące wrażenie na właścicielach Juventusu i zapragnęli sprowadzić go do Turynu.


Jak wspomina zawodnik, 1 maja 1982 otrzymał zaskakujący telefon od osoby, której najmniej się spodziewał – od byłego agenta Dennisa Roacha:

Brady: Jak ci mogę pomóc Dennis?
Agent: To bardziej przypadek, w którym to ja mogę pomóc tobie, Liam.
Brady: Serio? Nie prowadziliśmy takiej rozmowy jakieś cztery lata temu?
Agent: Gdzie planujesz grać w następnym sezonie?
Brady: O czym ty gadasz Dennis? Mam tu trzyletnią umowę, jestem szczęśliwy i nie mam w planach grać gdziekolwiek indziej.
Agent: Cóż, wiem że Juventus ma zamiar zakontraktować Michela Platiniego i chcą Zbigniewa Bońka, jako drugiego piłkarza zza granicy. Nie mówili ci? Wiem, że to prawda, bo miał dołączyć do Arsenalu, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i powiedział, że idzie do Juve. Ale nie martw się Liam, znajdę ci inny klub, a nawet mogę ponownie sprowadzić do Anglii jeśli zechcesz.
Brady: Zobaczymy.

Liam Brady był zszokowany. Kilka tygodni wcześniej Boniperti zapewniał go o chęci dalszej współpracy, a tutaj gruchnęła wiadomość o Platinim. Piłkarzu nieprawdopodobnym w skali Europy, do którego Brady pod względem skuteczności się nie umywał. Jak sam wspominał zarówno Trapattoni, jak i Boniperti początkowo nie chcieli przyznać, że umowa z Francuzem została już podpisana, licząc że cała sprawa nie wyda się przed końcem sezonu: „Nic o tym nie wiem Liam, to dla mnie nowość” – odpowiadał Trap, mając wściekle czerwoną twarz, kolor charakterystyczny gdy się wstydzisz lub przyłapią cię na kłamstwie.

Platini i Boniek – nie było miejsca dla trzeciego

Wierchuszka Juventusu podczas spotkania z Irlandczykiem tylko potwierdziła druzgocące dla Brady’ego informacje. Klub zaklepał sobie wcześniej Bońka, a sam Gianni Angelli zażyczył Michela Platiniego. Nie było zatem miejsca dla trzech obcokrajowców. Wiele lat później Brady powiedział w wywiadzie: „Facet, który stał na czele Juventusu, to Gianni Agnelli, który był niekoronowanym królem Włoch. Gość, który miał ogromne pieniądze i zawsze chciał Platiniego, więc dopiął swego. Rozczarowujące, ale pozostałem we Włoszech i spędziłem świetny czas w Sampdorii, a później w Interze, gdzie grałem z Rummenige, Altobellim czy Zengą. Było tam wspaniale, grałem w najlepszej lidze na świecie, do której ciągnęły największe nazwiska z Anglii, jak np. Gascoine, który był najlepszym zawodnikiem swojego pokolenia”.

Oczywistym był fakt, że w tamtym dniu dla Brady’ego był to cios. Miejsce, które polubił, które polubiła również jego żona, które zapewniało, że zostanie najmniej do końca umowy, miało z niego zrezygnować z dnia na dzień, bez uprzedzenia. Bez wiadomości od swojego byłego agenta, najprawdopodobniej Brady do ostatniego spotkania żyłby w błogiej nieświadomości. Postanowił jednak pozostać w pełni profesjonalistą i rozegrać pozostałe mecze najlepiej jak potrafił.

Jednakże to co wypłynęło w klubie nie umknęło też dziennikarzom. Włoskie dzienniki sportowe, z krzyczące z okładek: „Platini in, Brady out”, nie pomagały pomocnikowi w skupieniu się na zachowaniu pełnego profesjonalizmu, ale trzy pozostałe spotkania Liam rozegrał w sposób adekwatny do piłkarza godnego reprezentowania Juventusu, w ostatnim ligowym meczu przeciwko Catanzaro zdobywając trafienie gwarantujące Scudetto.

Brady nie jest jedynym odpalonym bez żalu piłkarzem w historii Starej Damy, ale na pewno jednym z tych, którzy realnie przyczynili się do zapisania w historii zwycięstw Bianconerich.

Zobacz także:

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
del_aleksander
2 miesięcy temu

wincyj takich historycznych! 🙂