Strona główna » Artykuły » RetroJuve: „Nowe niewdzięczne serce” czyli historia transferu Gonzalo Higuaina do Juventusu
RetroJuve: „Nowe niewdzięczne serce” czyli historia transferu Gonzalo Higuaina do Juventusu
Latem 2016 roku Bianconeri chcąc na długo pozostać na europejskich salonach i zdominować ligę włoską na kolejne lata, sięgnęli po najdroższego wtedy w swojej historii i całej Serie A napastnika, czyli Argentyńczyka – Gonzalo Higuaina. Aktualnego rekordzistę w trafieniach w pojedynczym sezonie Calcio.
Fot. Grzegorz Wajda / WajdaFoto, JuvePoland
Podchody
Juventus organizował cały transfer przez wiele dni, długo trzymając wszystko w tajemnicy. Higuain przeprowadził badania lekarskie poza Italią, w Madrycie, miejscu wybranym z bardzo prostego powodu. Brat Gonzalo, a jednocześnie jego agent, Nicolas, przebywał w stolicy Hiszpanii na wakacjach. W międzyczasie Giuseppe Marotta (ówczesny dyrektor sportowy Juventusu) pokazał napastnikowi kontrakt, aby przekonać piłkarza do przeprowadzki do Turynu.
Po dogadaniu się z piłkarzem, Marotta kontaktował się z właścicielem Napoli – Aurelio De Laurentiisem celem zbadania gruntu pod rozpoczęcie jakichkolwiek negocjacji. Pierwsze oficjalne spotkanie między dwoma panami miało miejsce 18 lipca 2016 roku w Mediolanie, podczas którego De Laurentiis na pytanie o Gonzalo odparł: „Jeśli chcesz Higuaina, musisz zapłacić klauzulę”. Wobec tych słów Marotta zaprzeczał o jakichkolwiek negocjacjach w sprawie Argentyńczyka.
Niedługo później szef Napoli podczas konferencji prasowej odniósł się do sprawy potencjalnego transferu: „Jeśli Juventus miałby wrócić do walki o Higuaina, potrzebna jest jego zgoda. Zdrada Napoli? To byłaby zdrada samego siebie, bardziej niż czegokolwiek innego. Nie można rozkochać kibiców Napoli, a potem odejść do rywali. To byłaby sprzeczność. W każdym razie jestem spokojny. Napoli byłoby wicemistrzem nawet bez niego”. Ostatecznie zawodnik nie pojawił się na planowanym w Dimaro zgrupowaniu Napoli.
Jak pokazała historia, latem Juventus pożegnał Alvaro Moratę, a skupił się na sprowadzeniu napastnika mogącego podbić europejskie salony, czyli obsesję Andrei Agniellego – ówczesnego prezydenta Juve.
Ogłoszenie transferu i echa w prasie
26 lipca 2016 roku oficjalny kanał Juventusu poinformował o sukcesie w finalizacji rozmów z Gonzalo Higuainem oraz jego poprzednim klubem – Napoli i stało się jasne, że rekordzista wszech czasów Serie A pod względem liczby bramek w jednym sezonie przeniesie się do Juventusu. Kwota niebagatelna bo wynosząca 94,7 mln euro, jak przewidziano w klauzuli zawodnika, więc nawet nie trzeba było prowadzić szczególnych rozmów z ekipą spod Wezuwiusza.
Włoska prasa rozpisywała się pozytywnie po transferze Higuaina, zauważając potencjał w stworzeniu jednej z najlepszych par napastników w historii Bianconerich, dzięki będącemu w Juve Paulo Dybali. La Gazzetta dello Sport opatrzyła okładkę tytułem: „Higuian – Juve: Jesteśmy… mistrzami” (We are… da champions) – będącą grą słów wskazującą Starą Damę jako kandydata na zwycięzcę Ligi Mistrzów.
Gonzalo przerywa milczenie
Niedługo później sam napastnik został niejako wywołany do tablicy i zabrał głos: „Ostatnio nie odzywałem się w mediach. Spędziłem w Neapolu trzy świetne lata, ale musiałem podjąć decyzję o przeprowadzce. Rozumiem rozczarowanie i złość kibiców, ale musiałem tak postąpić. Maurizio Sarri jest świetnym szkoleniowcem i pragnę przeprosić go za takie zachowanie i odejście bez pożegnania. Podjąłem taką decyzję przez De Laurentiisa. Chcę podziękować za ten czas fanom i kolegom z drużyny, ale nigdy jemu. Relacja jaką mieliśmy była niemożliwa do zniesienia. Nie wytrzymałbym ani chwili dłużej w jego towarzystwie”.
Przenosiny Higuaina do Juventusu złamały serca fanów Napoli. Ot ten, który deklarował miłość i przywiązanie do klubu niczym tchórz pod osłoną nocy, z dala od fleszów dobijał targu z największym klubem we Włoszech. Część kibiców drużyny z południa nawet nie czepia się docelowego miejsca Higuaina, a samego sposobu przenosin, gdzie nie zachował się jak profesjonalista tylko oportunista. Nikt nie kupował tłumaczeń Pipity.
Jednakże wielu sympatyków Napoli postanowiła całkowicie zetrzeć Higuaina ze swoich serc. Płonęły niebieskie koszulki z nazwiskiem Argentyńczyka czy kukły z jego podobizną. Piłkarz został twarzą również papieru toaletowego i innych mniej prestiżowych przedmiotów codziennego użytku. Oliwy do ognia dolewał także prezydent Napoli, który mimo że zobaczył potężny zastrzyk gotówki na koncie, wtórował kibicom i określał Pipitę zdrajcą. Wracający do Neapolu już w koszulce w biało czarne pasy napastnik, nie mógł liczyć na nic innego jak gwizdy, wyzwiska i transparent „Zgniły, brudny zdrajca”.
“Do Turynu przybyła mała świnka”
Pierwsze zdjęcia Higuaina w koszulce Juventusu nie napawały optymizmem kibiców Starej Damy. Argentyńczyk wyglądał na piłkarza zapuszczonego, z dodatkowymi kilogramami. Robert Prosinecki, były chorwacki piłkarz kpił z sylwetki Gonzalo: „Kiedy go zobaczyłem, byłem zszokowany – jest jeszcze grubszy ode mnie. Juventus zapłacił za Higuaina 90 mln euro, a do Turynu przybyła mała świnka…”. Jak pokazała historia sukcesów ze Starą Damą, pierwsze wrażenie zostało szybko zatarte.
Po José Altafinim, który był określany w Napoli jako „niewdzięczne serce”, pojawił się nowy kandydat do tego określenia. Wielką różnicą jaką niektórzy kibice z południa wskazują jest fakt, że na zespół przelewają emocje, a Juve jest budowane wolą wyłącznie zwyciężania. Bez względu na koszty. Gonzalo Higuain przebył drogę z nieba do piekła w Neapolu i pomimo sukcesów w Turynie wielkiej sympatii tam nie zdobył.