Taktyka: Borussia – Juventus 0:3

Juventus pewnie wygrywa dwumecz dzięki klasycznemu występowi na wyjeździe. Mistrz Włoch szybko objął prowadzenie, a następnie zaprezentował stereotypową, włoską, solidną obronę – z rzadka naciskał pod polem karnym rywala, zamiast tego skupiając się na rozbijanie kolejnych ataków w okolicach własnej bramki. Ich kontrataki były przy tym bardzo proste, ale również zabójczo skuteczne.

Składy

Juergen Klopp wybrał swoją podstawową formację 4-2-3-1. Debiutujący w Lidze Mistrzów Kevin Kampl zagrał na prawym skrzydle, a na lewej flance pojawił się Henrich Mychitarian – żaden z nich nie jest naturalnym skrzydłowym i obu ściąga w stronę środka boiska. Pod nieobecność kontuzjowanego w pierwszym meczu Łukasza Piszczka, na prawej obronie mecz rozpoczął Sokratis Papastatopulos.

Max Allegri na początku wybrał system z diamentem w pomocy, ale Paul Pogba szybko doznał kontuzji, gdy Juve prowadziło już 1:0. Oznaczało to przejście na 5-3-2 – za Francuza na boisku pojawił się Andrea Barzagli, a Roberto Pereyra cofnął się z pozycji za napastnikami na zajmowaną wcześniej przez Pogbę lewą stronę trzyosobowego środka pomocy. Andrea Pirlo był nieobecny od początku z powodu kontuzji, chociaż biorąc pod uwagę intensywny pressing BVB prawdopodobnie nie było to dla Juventusu wielkim ciosem – Pirlo może mieć problemy z tak nastawionym rywalem, a Claudio Marchisio udowodnił już, że radzi sobie z odgrywaniem jego roli.

Tevez

Niekwestionowaną gwiazdą tego meczu był Carlos Tevez, który swoim pięknym uderzeniem z dystansu na samym początku meczu znacznie utrudnił zadanie gospodarzom. Argentyńczyk przez cały mecz raz za razem znajdował miejsce pomiędzy obrońcami i pomocnikami Borussii, a przez długie okresy pełnił jednocześnie dwie role – dziesiątki i dziewiątki, łącząc je dzięki swojemu niesamowitemu dryblingowi. To niesamowicie trudna do zrobienia rzecz, być może potrafi ją jedynie Lionel Messi. Zawodnik Barcelony był bardzo chwalony za swój występ przeciwko Manchesterowi City, ale Tevez tamtej nocy zagrał na podobnym poziomie.

Bramka, rzecz jasna, pogłębiła sytuację w tym dwumeczu. Borussia zaczynała rewanż ze świadomością, że do awansu może wystarczyć jej jeden gol, ale po chwili potrzebowała już dwóch trafień do tego, by doprowadzić do dogrywki. Gospodarze byli więc zmuszeni do atakowania, a Juventus wręcz przeciwnie – mógł cofnąć się, skupić na defensywie i jedynie sporadycznie wyprowadzać akcje.

W pierwszym meczu kluczowa okazała się tendencja Juventusu do omijania linii pomocy Borussii za pomocą długich piłek posyłanych w stronę Teveza i Alvaro Moraty, którzy na ogół grali bardzo blisko siebie. W rewanżu stało się dokładnie to samo – Tevez wielokrotnie przyjmował podania nogami i chociaż był zwykle mocno naciskany przez jednego ze środkowych obrońców BVB (najczęściej Nevena Suboticia), to pokazywał swoją niesamowitą siłę, obracał się i dobrze podawał do Moraty. Hiszpan w pierwszym meczu grał bliżej lewego skrzydła, teraz przestawił się na drugą stronę. Ta zmiana zaszła być może dlatego, że różny poziom ofensywnych inklinacji bocznych obrońców Borussii oznaczał, że na prawej stronie miał więcej miejsca. Miał dwie dobre sytuacje sam na sam z Romanem Weidenfellerem, w których mógł podwyższyć prowadzenie Juve.

Niemcy nie potrafili poradzić sobie z tymi piłkami zagrywanymi do Teveza. Z tyłu dwóch obrońców broniło przeciwko dwóm napastnikom i w tej sytuacji jeden udany drybling Argentyńczyka oznaczał, że Juventus może stworzyć sobie czystą sytuację strzelecką. Zaskakujące było to, że jeden z pomocników Borussii nie starał się bardziej skutecznie wspierać defensywy i zapobiegać tak łatwym zagraniom. Oczywiście, musieli oni uważać także na graczy wbiegających z pomocy i udzielać się w ataku, ale Juventus z łatwością tworzył sobie kolejne szanse. Druga i trzecia bramka padły po tym, jak Tevez i Morata po prostu przebiegli przez linię defensywną BVB.

Obrona Juventusu

Kontuzja Pogby mogła zniweczyć plany Juventusu, który już i tak musiał radzić sobie w drugiej linii bez Pirlo. Wyszło na to, że Bianconeri być może na tym skorzystali – było to dobrą wymówką dla Allegriego, by zagrać jeszcze bardziej defensywnie i przejść na system 5-3-2, co dało Juve dodatkowego obrońcę. Zmianie uległ kształt linii pomocy, gdzie zabrakło gracza ustawionego między drugą linią a napadem, ale w rzeczywistości tę rolę i tak pełnił Tevez. Ilkay Guendogan i Sven Bender byli niekryci, ale nie potrafili wywrzeć większego wpływu na ten mecz.

Ustawienie Juventusu zdecydowanie bardziej przypominało 5-3-2 niż 3-5-2. Różnica jest często minimalna, ale gdy boczni obrońcy BVB podłączali się do ofensywy, Stephan Lichtsteiner i Patrice Evra zostawali ustawieni bardzo głęboko, a do Pereyry i Vidala zwykle należało przemieszczanie się i blokowanie ich ataków. Obaj musieli sporo nabiegać się w boczne sektory boiska, ale dzięki temu defensywa Juve mogła skupić się na bronieniu pola karnego.

Atak Borussii

Przez większość meczu ataki gospodarzy cechowała duża przewidywalność. Wybory Kloppa i poziom gry jego zespołu były dziwne i sprawiły, że Juventusowi wszystko przyszło niesamowicie łatwo.

Po pierwsze, Pierre-Emerick Aubameyang był ustawiony jako osamotniony, wysunięty napastnik, co oznaczało, że ofensywne opcje gospodarzy są ograniczone. Gabończyk jest bardzo szybkim zawodnikiem, ale jego piłkarska inteligencja na tym relatywnie wczesnym etapie kariery pozostawia sporo do życzenia – jego sprinty są zwykle dość przewidywalne. Widzieliśmy to w tym meczu – często starał się wbiec za linię obrony rywala, ale nie miało to większego sensu, ponieważ Juventus bronił się na tyle głęboko, że nie było na to po prostu odpowiedniej ilości miejsca.

Co więcej, zarówno Kampl i Mychitarian szybko zeszli do środka i próbowali znaleźć wolną przestrzeń w formacji defensywnej Juve. To oznaczało, że Borussia grała bardzo wąsko, co nie byłoby przeszkodą, gdyby boczni obrońcy włączali się do ataków i często wyprzedzali pomocników na skrzydłach. Marcel Schmelzer chętnie pojawiał się w ofensywie, ale wydawał się niepewny z piłką przy nodze. Sokratis nie jest po prostu bocznym obrońcą z prawdziwego zdarzenia i nie potrafi rozciągnąć gry z przodu ani pociągnąć akcji zespołu flanką. Decyzja Kloppa o wystawieniu w tej roli stopera w sytuacji, w której Borussia potrzebuje gola i gra przeciwko wąsko ustawionemu rywalowi, wydawała się dziwna.

Być może jedyną interesującą rzeczą w grze BVB było tworzenie przewagi w bocznych sektorach przez graczy wystawionych nominalnie na środku. To naturalne, że Marco Reus kilka razy pojawił się na skrzydle, ale widok Guendogana i Bendera dośrodkowujących z prawej flanki w początkowych fragmentach meczu był zaskakujący. Poza tym, Borussia niczym nie zaskoczyła, a większość ze swoich strzałów oddała z dystansu.

Zmiany

Klopp musiał coś zmienić. Jego pierwsza roszada, dokonana w przerwie, była ostrożna – Olivier Kirch zastąpił Schmelzera i ustawił się na prawej obronie, a Sokratis zmienił stronę. To nie miało jednak większego wpływu na mecz. Po godzinie trener wpuścił Jakuba Błaszczykowskiego i Adriana Ramosa za Mychitariana i Bendera, a Borussia zaczęła grać formacją przypominającą 4-2-4. Błaszczykowski napierał do przodu z pozycji prawego obrońcy, a Kirch przesunął się do środka. Polak był prawdopodobnie najbardziej wyróżniającym się graczem w ostatnich 30 minutach meczu – to on dośrodkowywał na głowę Ramosa, tworząc chyba najlepszą szanse BVB w tym meczu. Z drugiej strony, to przez jego nieostrożne ustawianie się w defensywie Juventus uniknął spalonego przy drugim golu, co może pokazywać dlaczego Klopp nie wystawił go w pierwszym składzie.

Tak czy inaczej, Borussia musiała postawić wszystko na jedną kartę w ostatnich 30 minutach meczu, a możliwość straty gola po szybkiej kontrze była oczywistym ryzykiem – to raczej początkowe nastawienie ekipy Kloppa budzi wątpliwości.

Podsumowanie

Gra defensywna Juventusu zrobiła naprawdę duże wrażenie, zwłaszcza że potrafili oni bronić się skutecznie w dwóch bardzo różnych formacjach – zarówno w 4-3-1-2, jak i w 5-3-2 udanie powstrzymywali Borussię. Biorąc pod uwagę naturę tego meczu, wymuszona zmiana systemu mogła im pomóc, ponieważ wprowadziła kolejnego defensywnego zawodnika. Gdy zespół broni się tak głęboko, formacja w pewnym sensie ma nieco mniejsze znaczenie.

Borussia ułatwiła swojemu rywalowi życie – ich niejasna strategia nie uwzględniła faktu, że Juventus będzie najprawdopodobniej ustawiony głęboko w defensywie. Niemcom wciąż brakuje Lewandowskiego, który był napastnikiem bardzo inteligentnym, uniwersalnym i groźnym w różnych sytuacjach. Wciąż nie rozwiązali tego problemu i wciąż nie potrafią przełamać rywala z wysokiej półki, który cofa się do obrony.

Źródło: www.zonalmarking.net
Tłumaczenie: bendzamin

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
plateau
plateau
9 lat temu

yhym...