Wywiad z Fabio Cannavaro
Wywiad z Fabio Cannavaro, który ukazał się w marcowym Hurra Juventus.
Zdaję sobie sprawę , że nie łatwo jest zaadoptować się w innym mieście?
Pewnie. Zmienia to wszystko. Podam Ci przykład: Kiedy byłem w Parmie przyszło trzęsienie ziemi. Jeśli zdarzało się to w Neapolu wszyscy wybiegali na ulicę by o tym mówić, pocieszać się i to wszystko aż do przesady: w popularnych dzielnicach ludzie stawiali na ulicach kuchenki i tam jedli. Kiedy zdarzyło się to w Parmie moja żona i ja przestraszyliśmy się i zeszliśmy na ulicę, lecz byliśmy tam tylko my dwoje.
Ale to pewnie był mały wstrząsik!
Nie, nie, był silny! Na szczęście zeszliśmy z psem i dzięki temu mogliśmy udawać, że nic się nie stało. Widzisz, faktem jest, że w Neapolu żyje się w inny sposób, który dla wielu może wydawać się dziwny, wielu może nie podzielać tych poglądów, lecz my urodziliśmy się i dorastaliśmy w ten sposób.
Opowiedz nam więc jak się urodziłeś i dorastałeś.
Kiedy przyszedłem na świat mój ojciec omal nie doznał wstrząsu. Poród był naturalny i trochę cierpiałem i tata prawie się przestraszył jak mnie zobaczył “Jest zbyt brzydki – powiedział – by być moim synem“. A tak na poważnie to z moimi rodzicami zawsze miałem wspaniałe stosunki: byli mi bardzo bliscy i starali się tak mnie wychować aby dobra edukacja przydała mi się w przyszłości. Byłem bardzo żywym dzieckiem, więc ich lekki niepokój był usprawiedliwiony; we właściwym momencie byli także surowi, ale z pewnością zdarzają się gorsze rzeczy.
Obserwując obraz Neapolu, prosimy Fabio by pokazał nam gdzie znajduje się jego dom, on jednak wskazuje nam palcem ścianę pod ramą
Jeśli rysunek uchwyciłby całe miasto, to byłoby to tu, we Fuorigrotta. Jest to popularna dzielnica, ani jedna z najbogatszych, ani jedna z najbiedniejszych. Powstała w latach 70-tych, więc nie jest aż tak stara. Dorastałem tam zawsze otoczony przyjaciółmi. Było nas wielu z mojego pokolenia, czego prawdę powiedziawszy teraz nie dostrzegam. Tam gdzie mieszkałem i gdzie obecnie mieszkają moi rodzice jest placyk ze sklepami gdzie graliśmy między drugą a czwartą gdyż potem otwierano okiennice i musieliśmy uciekać. To tam narodziła się moja pasja do piłki nożnej, chociaż prawdę mówiąc już wcześniej przekazał mi ją mój ojciec, który grał w C1 w Pontedera.
Potem pojawiłeś się w swojej pierwszej drużynie…
Tak, w szkółce piłkarskiej Bagnolese. Ja i dwaj moi przyjaciele chcieliśmy grać na prawdziwym boisku. Pamiętam swój pierwszy trening: te emocje, pierwsza spakowana torba… Na początku grałem na pomocy.
Aha, a w jakiej roli?
Byłem reżyserem, po trochu Emersonem, po trochu Zidanem – śmieje się Fabio – strzał miałem mocny, byłem precyzyjny, wykonywałem dobrze rzuty wolne i rożne.
A karne?
Ech, jako piłkarz wykonujący karne mam brzydkie wspomnienie: kiedy grałem jeszcze w trampkarzach w finale turnieju mieliśmy karne. Kiedy przyszła moja kolej strzeliłem dobrze, ale bramkarz obronił, to była piękna parada. Wygraliśmy ten mecz, lecz ten błąd pozostawił ślady do dziś. Powiem ci, że gdybym musiał teraz wykonać karnego zrobiłbym to, ale jestem pewien, że w tym momencie przyszedłby mi do głowy ten epizod.
Pomijając rzuty karne, w tamtych latach pokazałeś się w bardzo dobrym świetle, do tego stopnia,
że zostałeś wezwany do Napoli.
Tak, obserwatorzy wybrali mnie i czterech innych chłopaków z tamtego składu, między innymi Caruso, który również trafił do serie A. Było to wielką satysfakcją dla mnie i sprawiło radość także moim przyjaciołom. Już sama możliwość spacerowania po mieście z torbą klubu było czymś pięknym. Trochę też pozowałem ale myślę, że to normalne dla 11-, 12-latków.
Podczas rozmowy Fabio otwiera nam drzwi do swojego gabinetu, typowego dla każdego profesjonalisty, który daje nam obraz wykonywanej przez właściciela pracy. Tak jak w gabinecie medycznym znajdujemy łóżka i stetoskopy, a w studiu adwokackim kodeksy cywilne i karne, w domu Cannavaro oprócz komputera na biurku, dominują trofea i fotografie.
Pierwsza , która przykuwa naszą uwagę pokazuje Andrea Carnevale, który na San Paolo świętuje Scudetto Napoli, otoczony przez grupkę chłopców z sekcji młodzików, między którymi jest także bardzo młody Fabio.
Było to Napoli Maradony i w mieście odczuwało się zawsze szczególny rodzaj euforii, wszyscy mieli niesamowita ochotę iść na stadion. Ja każdej niedzieli biegałem aby podawać piłki i w dodatku zabierałem ze sobą aparat fotograficzny. Pamiętam mecz Napoli – Milan, który potem przegraliśmy i który kosztował nas Scudetto: myślę, że zrobiłem ze dwie rolki zdjęć Diego, także dlatego, że wykonywał rzuty rożne po mojej stronie.
Było to także Napoli Ferrary: kiedy zaczęła się wasza przyjaźń?
Zacząłem go poznawać kiedy graliśmy w Allievi, pomimo tego, że Ciro i inni mieli znakomite stosunki z chłopakami ja byłem za młody na to, żeby nawiązała się między nami przyjaźń. Natomiast kiedy wszedłem do Primavery i później kiedy zapewniłem sobie miejsce w pierwszym składzie, narodziła się między nami przyjaźń.
Jak Ci się wiodło z nauką mimo zobowiązań wobec drużyny?
To, że skończyłem szkołę zawdzięczam panu Bianchi : porzuciłem naukę praktycznie natychmiast po tym jak wszedłem do szkoły średniej. Zapisałem się na optykę, ale ze względu na godziny, ponieważ musiałem być na boisku o drugiej, a szkołę opuszczałem o wpół do trzeciej. Mówiłem mamie, że chodzę do szkoły, ale to nie było prawdą. W końcu powiedziałem jej “Mamo przestań zapisywać mnie więcej do szkoły“. Kiedy przyszedł pan Bianchi, nie zapytał się mnie w jakiej roli grałem tylko czy się uczyłem. Ja mu odpowiedziałem, że tak. A on mi powiedział “To dobrze, ponieważ jeśli nie chodzisz do szkoły to nie możesz przychodzić do nas.” Bardzo pilnował żeby młodzi kontynuowali naukę, więc ponownie zacząłem się uczyć.
Z panem Bianchim zadebiutowałeś w serie A.
Tak, było to właśnie w Turynie przeciwko Juve. Nie wiedziałem , że będę grał, dopiero rano powiedział mi “Cannavaro jesteś w składzie“. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a pierwsze 20 minut tamtego meczu było czymś traumatycznym. Szybko zrobiło się 2-0, najpierw dzięki bramce Di Canio, który wykorzystał mój błąd taktyki spalonego, a potem dzięki bramce Platta, którego powinienem kryć.
Na zapewnienie sobie miejsca w pierwszym składzie musiałeś jeszcze trochę poczekać.
Tak, stało się to dzięki Lippiemu. W rzeczywistości dwa pierwsze mecze Napoli przegrało a ja nie grałem. Miałem zostać wypożyczony na rok do Acireale: pamiętam, że decydujące spotkanie o moim wypożyczeniu miało odbyć się w czwartek, a wcześniej w środę był w programie mecz przeciw Torino. Lippi w dzień meczu poprosił mnie do siebie i powiedział, że będę grać. Zagrałem dobrze i transfer nie doszedł do skutku; zagrałem 27 meczó na najwyższym poziomie, zakwalifikowaliśmy się do Pucharu UEFA, a potem dotarłem do Reprezentacji Narodowej U-21 i wygrałem Mistrzostwo Europy… wszystko potoczyło się automatycznie.
Lippi trener Reprezentacji Narodowej zmienił się od tamtych czasów?
Z pewnością dojrzał i jest bardziej świadom swojego potencjału, ale także w Napoli był wymagającym trenerem: tak jak dzisiaj od każdego wymagał by dawał z siebie wszystko zarówno podczas meczu jak i treningu.
Skupiony na swej opowieści Fabio nie dostrzega dzieci bawiących się w pobliżu pucharów, które stoją na małym podnóżku, zaledwie niedaleko wejścia do gabinetu. Ta nieuwaga jest fatalna w skutkach i jedno z trofeów przechodzi “amputację”… Tata zachowuje stoicki spokój, zdarzają się takie rzeczy, szczególnie kiedy dzieci chcą zwrócić na siebie uwagę, a Fabio zawsze poświęcał im wiele uwagi odkąd przyszły na świat.
Asystowałem przy porodzie Martiny i Andrei, w trakcie narodzin Christiana nie dostałem pozwolenia od lekarzy. Zobaczyć swoje dziecko w momencie przyjścia na świat jest pięknym doświadczeniem, a jednocześnie unikalnym i czasami bardzo zabawnym: Andrea zaledwie narodzony zrobił siusiu na twarz doktora!!! Kiedy rodziła się Martina prawdę powiedziawszy było mi niedobrze, ale kiedy zobaczyłem, że dziewczynka czuje się dobrze i nabrała właściwego koloru to przekonałem się, że było warto.
Nie jest ci ciężko zostawiać dzieci tak często, z powodu twoich zobowiązań wobec drużyny?
O tak. Kiedy jest się daleko, jest ciężko, nie możesz się przyzwyczaić. Czuje się rozłąkę, chcesz wiedzieć jak się miewają, chcesz je zobaczyć, brakuje ci wszystkiego, od zabierania ich ze szkoły po odprowadzanie na taniec czy piłkę. Potem myślisz, że to twoja praca i starasz się o tym nie myśleć.
A kiedy jesteś w domu, jak spędzacie czas? Rozpieszczasz je bardzo?
Kiedy nie ma szkoły , Daniela i ja poświęcamy się im całkowicie: zabieramy je na place zabaw, do kina, chociaż Andrea jest jeszcze malutki i trochę trudno jest z nim śledzić film. Rozpieszczanie? Absolutnie nie. Mamy już i tak inwazję zabawek, z babciami i ciociami, które przynoszą im wszystko. Jestem niemalże przeciwny robieniu prezentów gwiazdkowych, ponieważ myślę, że maja już bardzo wiele. Są szczęściarzami, żyją w uprzywilejowanej sytuacji i chcę je uczyć nadawania wartości rzeczom.
Czego im życzysz w przyszłości?
Aby były dobrymi, kulturalnymi ludźmi, znały języki, umiały korzystać z komputera… Każdego roku Daniela i ja staramy się zapoznać je z nowymi rzeczami, różnymi sportami… Kiedy jest się
dzieckiem ważne są zmiany i próbowanie czegoś nowego.
Ważną nowością którą już wypróbowały jest zmiana miasta. Tak liczna rodzina jak twoja, jak
znosi przeprowadzki?
Wiesz, z dziećmi jest to trochę bardziej skomplikowane, chociażby konieczność zapisania ich do nowej szkoły Ale się do tego przyzwyczaiły, jest to też sposób na poznawanie nowych ludzi. Dziwne jest to, że mój syn w pierwszych latach swojego życia mówił z akcentem mediolańskim, teraz mówi z akcentem turyńskim… ech, trochę zmieniają akcent. Na szczęście później wracają do Neapolu i zapominają wszystko.
Twoja żona jest już trochę przyzwyczajona do zmiany miejsca?
Hm… tak, dlatego też, że kiedy wyjechałem z Neapolu wzięliśmy od razu ślub. Byliśmy młodzi, związani ze sobą od 5 lat, i jedynym sposobem , aby to kontynuować było wyprawienie wesela. Rozłąka z Neapolem była szczególna: tam się urodziłem i wychowałem, grałem dla drużyny której byłem kibicem, byłem młody, nie wiedziałem dokąd pójdę… było ciężko… Przy kolejnych przeprowadzkach nie było już tak źle.
W Parmie natomiast świetnie się czułeś, zwłaszcza z Ancelottim.
Tak, miałem z nim dobre stosunki: Ancelotti lubi konfrontacje z piłkarzami, być z nimi w szczególnych momentach… i dzięki temu zdobył tak wiele.
A jak z Capello?
Wyśmienicie, zwłaszcza w tym roku, kiedy poznaliśmy się lepiej. Capello jako trener jest także osobą, której podoba się utrzymywanie otwartego dialogu z piłkarzami, ale na ogół to piłkarz początkowo czuje się trochę onieśmielony. Jego charyzma powoduje, że w pierwszym momencie czujesz się skrępowany. W rzeczywistości jednak można z nim także bez problemów rozmawiać i żartować.
Pod wodza Capello, Cannavaro zdobył pierwsze w swojej karierze Scudetto. Z dumą pokazuje nam puchar mistrzów Italii. Zaraz za trofeami zauważamy tabliczkę z dedykacją “Dla mojego przyjaciela Fabio… Lilian Thuram“. Oto sekret sukcesów: zgranie grupy, która przede wszystkim jest fantastyczną paczką przyjaciół:
Odwiedzamy się często poza boiskiem i spędzamy razem wieczory, jedząc coś u mnie, w domu Ale (Del Piero) lub u kogoś innego.
W domu Del Piero w zeszłym roku mieliście wyjątkowy wieczór …
Tak, wieczorem był mecz Milan – Palermo, kiedy zapewniliśmy sobie Scudetto. Pamiętam, że kiedy przyszedłem do domu Ale, Milan wygrywał 3-1. Powiedziałem: “No, dobra, jedzmy tą pizzę“. Później, gdy było 3-2 zainteresowaliśmy się meczem. Zaczęliśmy wysyłać do przyjaciół sms-y i wtedy było już 3-3. Reszta do nas dołączyła i wszyscy razem poszliśmy na dyskotekę.
W tym roku jesteście na dobrej drodze do powtórzenia tego sukcesu…
Jeszcze nic nie jest pewne. Jesteśmy drużyną, która ma możliwści by zdobyć wszystko, ale kiedy spojrzę wstecz to zdaję sobie sprawę, że straciliśmy już Superpuchar Włoch i zostaliśmy wyeliminowani z Pucharu Włoch, więc musimy się teraz starać by udowodnić naszą wartość. Możesz mieć dużą przewagę w rozgrywkach ligowychi możliwość zajścia daleko w Lidze Mistrzów ale ostatecznie to wszystko musisz udowodnić na boisku.
Dotychczas coś już udowodniliście. Pobiliście każdy możliwy rekord mimo tego, że trwający sezon był bardzo trudno rozpoczęty od kontuzji Buffona. Kiedy traci się takiego bramkarza, nie jest łatwo, zwłaszcza dla defensorów.
Pewnie. Kiedy masz za plecami kogoś takiego jak Buffon, czujesz się spokojniejszy. Poza tym my z Gigim znamy się od lat, więc ja znam jego wady a on moje. Jednak mieliśmy to szczęście, że mogliśmy liczyć na Christiana, który odwalił kawał dobrej roboty, chociaż wiadomo, że gdy ktoś przychodzi do Juve to znaczy, że ma w sobie coś specjalnego.
Dlaczego?
Ponieważ tutaj musisz być nie tylko dobrym piłkarzem ale także stosować się do określonych reguł. Dam przykład bardzo prosty lecz wskazujący: numer z którym gram w Juventusie to 28, ponieważ kiedy przybyłem do Juventusu były do dyspozycji tylko 28 i 14. To jedna z tych rzeczy, które wyróżniają Juventus: w każdym innym klubie możesz sobie wybrać numer jaki chcesz, tutaj nie. Numerów do dyspozycji jest tyle ilu zawodników w składzie. Jeśli jest nas w drużynie 32 nie możesz wziąć numeru 99. Taka mała rzecz, a jednak daje ci ideę o klubie. Tutaj od razu odczuwa się siłę klubu i to mi się bardzo podoba. Nie wiem czy to jest powodem licznych zwycięstw, ale wzajemny respekt i ochrona piłkarzy jest tutaj wyjąkowa.
Zdajemy sobie sprawę, że zbytnio nadużywamy cierpliwości Fabia, lecz kiedy wychodzliśmy z gabinetu, zwróciliśmy uwagę na zdjęcie Cannavaro i Maldiniego w koszulkach “Azzurrich”, na którym obaj interweniują wślizgiem próbując odebrać piłkę Ronaldo.
Nie zdołaliśmy odebrać mu piłki. Był to mecz w Pucharze Konfederacji gdzie zremisowaliśmy z Brazylią 3-3.
Właśnie, Brazylia. prawdopodobnie najtrudniejszy przeciwnik na najbliżyszych Mistrzostwach, gdzie Cannavaro będzie kapitanem reprezentacji. To właśnie on, w przypadku zwycięstwa, podniósłby Puchar Swiata tak jak Zoff w 1982 roku.
W Coverciano jest trochę zdjęć Dino Zoffa na których właśnie wznosi Puchar Swiata i kiedy to widzisz to zdajesz sobie sprawę, jak ważnym jest wyjechać na Mundial i zwyciężyć. Byłoby nieźle i czasami o tym myślę.
A gdybyś musiał wybierać pomiędzy wzniesieniem Pucharu Mistrzów czy Pucharu Świata?
Ech, to trudne… ale przepraszam, dlaczego muszę wybierać? Nie można unieść oba?
Autor:
Wyszukały: Medi, Italia_6
Źródło: Hurra Juventus 3/2006