#FINOALLAFINE

Wywiad z Gianlucą Zambrottą

Panie Zambrotta, od 18 czerwca w Daejeon w Korei i przeciw Korei, do dzisiaj wydarzyło się sporo. Jedne rzeczy bardzo miłe inne mniej…

To prawda. Po pierwsze: poważna kontuzja. Wyszedłem z boiska gdy prowadziliśmy a w szatni przed TV asystowałem autentycznej katastrofie. W przeciągu kilku minut zostaliśmy wywaleni z Mundialu, ciągnąc za sobą złość i polemikę. I do bólu fizycznego dołączył inny…

A potem?

Potem wakacje, długa rehabilitacja i Juventus. Nie było to łatwe, gdyż kto wychodzi z tak poważnych kontuzji ma problemy z dojściem do formy. Być do dyspozycji to jedno, ale mieć na sto procent kondycję psychofizyczną to zupełnie co innego.

A jak się pan czuje w tej chwili?

Czuję się znowu sobą. Wszystko jest w porządku i jestem gotów do gry.

Dostaje pan wiele ofert. W szczególności zainteresowany jest panem Inter. Hector Cuper nie raz wychwalał pana przed Massimo Moratti… Może się zdarzyć, że w styczniu lub czerwcu będzie pan zmuszony do przeprowadzki…

Nie, zdarzyć to się coś może, ale na pewno nie to… Plotki krążą i tak powinno być. Mnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, w pewnym sensie jestem nawet dumny z tego, że jestem w planach tak poważnego klubu i słynnego trenera. Jest tylko jedno “ale”…

Jakie?

…że nie mam najmniejszego zamiaru zostawiać Juve. Czuję się świetnie z moimi kolegami, trenerem i kibicami. Kiedy byłem w Bari marzyłem o koszulce bianconerich. Teraz, kiedy już ją mam, nawet przez głowę mi nie przechodzi myśl żeby ją powiesić na wieszaku.

Pana kontrakt wygaśnie za trzy lata…

Tak, w 2005. Ale czekam na to, że Moggi zaproponuje mi przedłużenie. To nie kwestia pieniędzy, ale jakości…

Pana agent Beppe Bonetto wie o tym?

Pewnie, że wie. Wszyscy o tym wiedzą. Klub też, który mam nadzieję, ma o mnie dobre zdanie.

Jakie są pana stosunki z Camoranesim?

Normalne. Spodziewałem się tego pytania…

Dlaczego?

Domyślałem się… W każdym razie nie patrzymy na siebie spode łba, nie walczymy ze sobą ani uważamy, że jeden rujnuje drugiego. Wręcz przeciwnie, szanujemy się i cenimy nawzajem. Cieszę się, że Mauro udało się zademonstrować swoje walory i, że stał się silnym punktem drużyny. Dzięki częstym rotacjom w składzie jest miejsce dla obu i Lippi ze spokojem może dokonywać wyboru. Kto myśli, że jesteśmy zazdrośni jeden o drugiego jest w grubym błędzie.

Jest pan prawym zewnętrznym, który nauczył się trochę wszystkiego. Naturalny ereda Angelo Di Livio: nie obawia się pan na dłuższą metę wynaturzenia?

Absolutnie nie. I nie tylko odkąd jest Lippi próbuję się przystosować, za Ancelottiego też przytrafiało sie, że grałem centralnie lub w obronie. (…)

Brakuje panu goli…

Tak, brakuje mi ze dwóch goli więcej na sezon. Ale nie jestem dziadkiem, mogę jeszcze nadrobić.

A propo’s nadrabiania, przed Perugią Juve miało kryzys czy to tylko obniżenie formy?

Zaczęliśmy w pięknym stylu sezon, lekka obniżka formy jest do strawienia, w końcu nie możemy bez przerwy wygrywać. Podstawy są świetne, czego efekty widać, teraz już jest dobrze. Z pewnością pomoże nam też przerwa świąteczna.

Czego się pan spodziewa na Święta?

Prezent? Zdrowia. Moim pierwszym celem będzie ponowne zdobycie miejsca w kadrze azzurrich. Zależy mi na tym. Ostatnim razem, na drugiej półkuli ziemskiej nie za dobrze się to skończyło.

Na podstawie wywiadu: Vittorio Oreggii z Tuttosport

Przetłumaczyła: Medi

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze