Zagubione Ł

O Paulo Dybali z pewnością sporo już słyszeliście, ale nie zawadzi przypomnieć, że Polskę ma we krwi i ojczyznę dziadka odwiedzi* po raz pierwszy.

Bolesław Dybała na emigracji w Argentynie, na którą udał się uciekając przed II wojną światową, stał się Boleslawem Dybalą. Najmłodszy syn jego córki urodził się jako Paulo Dybala i tak wołają na niego wszędzie. My jednak możemy go przechrzcić na Pawła Dybałę.

Dybala zamienił słoneczną Sycylię na pochmurny Turyn

Za marzeniem ojca

Paweł jednak Polakiem nigdy się nie czuł, o grze w naszej reprezentacji nawet nie myślał, nie mówi po polsku, nic nie rozumie i uczyć się nie zamierza. Dziadek Bolek nawet jeśli chciał, to nie mógł w nim zaszczepić polskiego bakcyla. Nie zdążył, zmarł, kiedy wnuk miał 4 lata. Matka chłopca, a raczej chłopców: wcześniej urodziła dwóch synów Gustavo i Mariano, pochłonięta codziennymi obowiązkami i problemami, polskości w dzieciach nie pielęgnowała. Zresztą nie wiadomo, czy sama władała polszczyzną i poznała naszą kulturę.

Egzotycznego dziadka pochodzącego ze wsi Kraśniów, położonej względem Krakowa mniej więcej tak jak rodzinna Laguna Larga wobec Cordoby, znał więc Paweł vel Paulo tylko ze zdjęć i opowieści. Bliżej mu było do babci wywodzącej się z Neapolu i oczywiście do rodziców, którzy najmłodszemu w rodzinie okazywali specjalne względy. Był kochaną maskotką i zarazem wielką nadzieją. To ojciec pragnął, aby przynajmniej jeden z synów został piłkarzem. Najstarszemu zabrakło smykałki, średniemu charakteru, najmłodszy zaś miał wszystko. Urodził się z piłką, spał z piłką i biegał z nią szybciej niż inni. Jako dziesięciolatek był już zawodnikiem Instituto de Cordoba – klubu, którego tradycja, sukcesy i popularność wprawdzie nie umywały się do klubów z Buenos Aires, ale który miał swoją legendę. Związaną z Mario Kempesem. On trzymał rekord najmłodszego ligowego strzelca w historii Instituto. Wyrwał mu go siedemnastoletni Dybala. Ale zanim do tego doszło, było ciężko, było smutno.

Bezpieczna wyspa

Na każdy trening i mecz dojeżdżał 50 kilometrów, mniej więcej godzinę w jedną i godzinę w drugą stronę samochodem. Ojciec brał na siebie obowiązki kierowcy, ale sytuacja się skomplikowała, kiedy zaczął chorować. Walczył z rakiem trzustki. Paulo był przekonany, że wygra i jako najwierniejszy kibic zawsze będzie stał u jego boku, ale lekarze nie dawali szans na wyleczenie. Został półsierotą w wieku 15 lat. Śmierć ojca to najgorsze co spotkało go w życiu, powtarza w wywiadach. Załamał się, nie ruszał z Laguny i przez pół roku grał w pobliskim klubiku. Jednak działacze Instituto nie zapomnieli o świetnie zapowiadającym się wychowanku: zaproponowali internat z pełną opieką i wyżywieniem, a on nie zapomniał o marzeniu ojca, które silniej niż kiedykolwiek postanowił spełnić. Dziś w każdym wywiadzie mówiąc o sobie, mówi o ojcu. Jemu dedykuje każdy sukces, każdego gola. “Jestem pewien, że byłby ze mnie dumny” – podkreśla.

Od pewnego sierpniowego dnia 2011 roku, kiedy pobił wspomniany rekord Kempesa, do transferu do Juventusu upłynęły cztery lata. W tym czasie z drugiej ligi argentyńskiej przeniósł się do finalisty Ligi Mistrzów. To tak jakby przepłynął ocean. Dosłownie i w przenośni. Jednak między tymi portami zatrzymał się na bezpiecznej wyspie. Gdzie nabrał wszystkiego: piłkarskiej ogłady, doświadczenia, pewności siebie. Z chłopca zmienił się w mężczyznę, choć nadal bardzo szczupłego, którego godziny ćwiczeń na siłowni, nie zamieniły w atletę, i o łagodnej, jak piszą dziennikarze, anielskiej twarzy. O takim zięciu marzy każda teściowa. Skoro o tym, to Dybala jest kawalerem, lecz zajętym. Jego narzeczoną jest Argentynką, która nie może być jednak zazdrosną o inną damę. Starą Damę, ale o Turynie za chwilę.

Jak Pirlo

W pierwszej lidze Argentyny nigdy nie zagrał. Nie zdążył. Skauci Palermo, świetnie zorientowani na południowoamerykańskim rynku, już go mieli na radarze. Stanęło na 12 milionach euro zapłaconych w ratach. Bardzo dużo jak na 19-latka z drugiej ligi.

Przybył do kraju przodków, wspomnianej już babci z Neapolu zawdzięczał włoski paszport. Uczył się powoli, rozkręcał w takim samym tempie. Zdecydowanie za wolno jak na miliony, które kosztował. Oceniano go przez ten pryzmat. “Skoro tyle był wart, powinien od razu wskoczyć do składu i być naszym drugim Edinsonem Cavanim” – grymasili niecierpliwi. W sezonie 2012/2013 Palermo chyliło się ku Serie B, a Dybala, na dodatek trapiony przez kontuzje, nie potrafił temu przeciwdziałać. Znów znalazł się w drugiej lidze, gdzie grał zdecydowanie lepiej, ale ochów i achów w nadmiarze nie słyszał. Na pewno Palermo powróciło do elity nie głównie dzięki jego golom, których uzbierał raptem pięć.

To tyle samo, ile wyniósł jego dorobek po zaledwie 12 kolejkach ostatniego sezonu, na mecie którego zameldował się z 13 trafieniami i 10 asystami. Były okresy, że grał jak z nut. Połączył efektywność z efektownością. Technikę z szybkością, nieprzewidywalność z konkretem. To piłkarz kompletny – pisali włoscy dziennikarze. Stąd wzięła się klauzula odstępnego wyniesiona na poziom 42 milionów euro, stąd opinia Zampariniego, że żaden klub z Włoch nie będzie mógł sobie na niego pozwolić. Jego przyszłość leżała na Wyspach Brytyjskich. Liverpool, Chelsea, oba Manchestery wzięły go na celownik. Tak wydawało się w styczniu.

Lewonożny i jak prawie każdy mańkut unikający kopania drugą nogą. Cała jego wartość i piłkarska moc, upraszczając oczywiście sprawę, tkwi więc w lewej stopie, którą drybluje, popisuje się technicznymi sztuczkami, podaje, strzela z bliska, z daleka i z rzutów wolnych. Młodsza wersja Arjena Robbena – mówią jedni. W ogóle trwa przerzucanie się porównaniami: od Holendra z Bayernu przez Sergio Aguero, Alessandro Del Piero, Vincenzo Montellę, a skończywszy na wiadomo kim. “On ma coś z Leo Messiego” – reklamował Zamparini, któremu oczywiście zależało na podbijaniu bębenka. Dostał 32 miliony euro (do wypłacenia w ciągu czterech lat) i 8 w prawdopodobnych bonusach. W szacunkach nie pomylił się zatem tak bardzo, ale nie docenił siły i determinacji Juventusu, który wyprzedził krajową i zagraniczną konkurencję i dobił targu już w połowie maja. Na tyle szybko, żeby zaprosić Argentyńczyka na finał Ligi Mistrzów do Berlina. Ten chyba nie skorzystał.

Starej Damie powiedział tak na najbliższych pięć lat, nim poznał nowych kolegów przywitał się z pensją 2,5 miliona rocznie. Jeśli małżeństwo zaowocuje wieloma golami, podwyżka nie każe na siebie długo czekać. Już czekała wolna dziesiątka, w której do twarzy powinno było przecież być najdroższemu nabytkowi prezydenta Andrei Agnellego. Skromny Dybala wybrał 21, numer ongiś należący do Zinedine’a Zidane’a i właśnie osierocony przez Andreę Pirlo. Wprawdzie między nim a Pirlo niby łatwiej znaleźć dziesięć różnic niż trzy podobieństwa, ale niewykluczone, że oprócz koszulki dostanie po nim w spadku pierwszeństwo do wykonywania rzutów wolnych. W Palermo już pokazał, że ta sztuka nie jest mu obca. W środę Gdańsku zdarzy się okazja*, żeby to pokazał. I nauczył pierwszych słów po polsku. Tych przyzwoitych oczywiście.

* – tekst ukazał się tuż przed meczem w Gdańsku.

Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: www.pilkanozna.pl

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
matidi
matidi
8 lat temu

Ma w sobie tą iskre. Bezsprzecznie .

Ile to juz takich glupich porownywan bylo z Messim..Ale tutaj akurat ,to on ma cos z Lionelka. Naprawde.

kali558
kali558
8 lat temu

@sjamekkkk
Z Lechia gral super i moim zdaniem to bardzo dobry zakup 🙂

sjamekkkk
sjamekkkk
8 lat temu

Ciekawe co to będzie... Mnie osobiście nie przekonuje warunkami i statystykami i tym bardziej ceną no ale już jest nasz i pozostaje nam wierzyć że to będzie strzał w 10 albo i i 21 🙂

CzeczenCZN
CzeczenCZN
8 lat temu

Po Polsku słów tych przyzwoitych OCZYWIŚCIE:) heh To Panie Tomku się panu powiedziało. Po przeczytaniu ostatniego zdania ,skojarzyło mi się to, co kibice Lechii dość wyraźnie skandowali po golu na 1-1:) Ciekawe czy Pawełek umie to powtórzyć i wie co to znaczy.

TomdeX
TomdeX
8 lat temu

Oj ma wiele z messiego, idealne zagrania, wypuszczenia, szybki, zwinny, po prostu musi się jeszcze "zestroić" z drużyną, żeby nawet z zamkniętymi oczami mógł podawać do innych to będzie geniusz i czołówka Juve.

vitoo
vitoo
8 lat temu

Panie Tomku, wszystko ok, ciekawe przybliżenie sylwetki zawodnika, ale Dybala jednak skorzystał z zaproszenia na berliński finał. ;] To tak gwoli ścisłości.

seba098
seba098
8 lat temu

i on będzie najlepszy Forza Dybala

kck667
kck667
8 lat temu

Bardzo obiecująco zapowiada sie ten młodzian

MatekDT
MatekDT
8 lat temu

Niepozorny jak Peter Parker, po założeniu koszulki z nr 10 będzie z niego hero... : P

Daro_87
Daro_87
8 lat temu

Ten dzieciak jest dobry... może być z niego kawał piłkarza

jarmel
jarmel
8 lat temu

Ma genialną kontrolę nad piłką. W Gdańsku zrobił na mnie największe wrażenie 🙂

PABLO
PABLO
8 lat temu

Boje sie jednego. Znowu opieramy gre na jednym zawodniku.... kiedys na tevezie teraz na dybale. Jeden problem. Dybala to jeszcze nie ten poziom co tevez....