Biało na czarnym #1: Juventus – Sassuolo 3:0
fot. @ juventusfc / twitter.com
Juventus rozpoczął nowy sezon. Z tej okazji proponujemy Wam cykl tekstów, w których nasi redakcyjni koledzy przedstawią swoje spojrzenie na wybrane mecze Starej Damy. Serię felietonów, której nadaliśmy tytuł “Biało na czarnym” zaczniemy od analizy pierwszego ze spotkań ligowych – wygranej 3:0 domowej potyczki z Sassuolo. Życzymy przyjemnej lektury i zapraszamy do dyskusji w sekcji komentarzy.
Juventus – Sassuolo 3:0 (2:0)
Tło i przebieg meczu
Pierwsze kolejki ligowe często przynoszą niespodziewane rezultaty wynikające z potrzeby „rozegrania się” poszczególnych ekip. Dotyczy to zwłaszcza zespołów z topu, które regularnie wzmacniają się nowymi graczami. Fakt, że Juventus wykonał na mercato kilka interesujących ruchów, a – po przeciętnym poprzednim sezonie – drużyna chciała pokazać się z dobrej strony, powodował, iż inauguracja zapowiadała się interesująco. Jednocześnie jej – pozytywny dla gospodarzy – rezultat – nie był pewny. Za ewentualną niespodzianką na Allianz Stadium przemawiały kiepskie wyniki sparingów Starej Damy oraz – wcześniejszy niż zwykle – start zmagań o Scudetto, sprawiający, że nie było wiele czasu na zgranie i wyeliminowanie błędów.
Sassuolo rozpoczęło mecz grając wysokim pressingiem, dzięki któremu zmuszało obrońców Juventusu do nerwowego wyprowadzenia piłki. Neroverdi naciskali raz za razem i szukali bramki strzelając z dystansu, ale próby te nie przyniosły wymiernych korzyści. Zdezorientowany Juventus otrząsnął się po przerwie na uzupełnienie płynów, po której role zupełnie się odwróciły. Bianconeri uzyskali praktycznie pełną kontrolę nad spotkaniem i pewnie rozstrzygnęli je na swoją korzyść. Sprawdźmy, jak w tym meczu spisały się poszczególne formacje:
Bramka
Mattia Perin świetnie zastąpił kontuzjowanego Szczęsnego w bramce. Choć większość piłek lecących w jego kierunku była spokojnie „do wyjęcia” i nie zmusiła Włocha do cudownych interwencji, to przy jego nazwisku należy postawić plusik.
Obrona
W fazie obronnej blok defensywny spisywał się praktycznie bez zarzutu. Cieszyły obecność i przede wszystkim umiejętności Bremera, który na pewno da nam pociechę w następnych spotkaniach ligowych. W Lidze Mistrzów jeszcze nie debiutował, więc pozwolę sobie na spokojnie podejść do tej kwestii. Brazylijczyk na pewno zaliczył lepszy debiut w barwach Juve niż jego poprzednik – de Ligt. Zdaję sobie sprawę, że Holender przychodził z innej ligi, ale i kosztował inne pieniądze, dlatego sądzę, że spokojnie możemy porównać tych dwóch zawodników.
Partner Bremera z bloku defensywnego – Bonucci wypadł odrobinę słabiej, powiedziałbym, że „niemrawo”, ale nie doprowadził do utraty bramki, a to jest przecież najważniejsze w byciu obrońcą. Jednocześnie obaj nasi środkowi powinni poćwiczyć na treningach wyprowadzenie piłki.
Boczni obrońcy w osobach Danilo i Alexa Sandro zaprezentowali się bardzo pozytywnie. Satysfakcjonuje zwłaszcza występ tego drugiego – mam nadzieję, że nie jest to jednorazowy wyskok. Efektywne wypady do ofensywy, które powinny jeszcze zyskać, kiedy skrajni defensorzy zgrają się z nowymi zawodnikami w pomocy, są wszak tym, na co czekam i czego potrzebujemy od kilku sezonów.
Pomoc
Mimo poprawy w stosunku do poprzednich rozgrywek w tej formacji nadal jest sporo pracy. Najlepiej wypadł Zakaria, Locatelli był nieco słabszy, przykuło uwagę jego ostre wejście w nogi przeciwnika, za które otrzymał żółtą kartkę. Najgorzej w mojej opinii zagrał Weston Mckennie. Tym spotkaniem Amerykanin potwierdził, że jest dość surowy technicznie. Z tego powodu nie dziwię się, iż nie ma statusu „nie na sprzedaż”. Nie sądzę jednak, że powinien odejść – pamiętam, że mamy w kadrze większych ananasów od niego.
Ofensywa/Napad
Genialne wejście do drużyny zaprezentował Angel Di Maria. Oprócz bramki i asysty do Vlahovicia świetnie podłączał się do rozegrania i cofał między formacje, dzięki czemu w końcu w naszej grze pojawiły się podania prostopadłe. Może przy Argentyńczyku nawet Arthur się czegoś nauczy?
Vlahovic musi jeszcze poprawić skuteczność, ale w końcu dostaje podania, czego wcześniej brakowało. Strzelenie dwóch bramek powoduje, że Serb ma do zdobycia jeszcze dwadzieścia osiem z zapowiadanych trzydziestu. Cuadrado zaliczył poprawny występ, chociaż od dłuższego czasu mam subiektywne wrażenie, że mógłby dużo częściej przyspieszyć akcję, zamiast ją spowalniać.
Zmiennicy
Zmiany przy stanie 3-0 są w większości przypadków okazją do ogrania się postaci drugoplanowych, które będą ważne w przeciągu całego sezonu. Cieszy mnie wpuszczenie przez Maxa młodzieży i pozwolenie jej na złapanie minut. Debiut Filipa Kosticia możemy zaliczyć do udanych, widać u niego „odejście” i dobre dośrodkowania, ale brakuje jeszcze zgrania z drużyną. Wszystko przed nim. Niezłe wejście zaliczył De Sciglio, co też jest szalenie istotne w rotacji. Moją uwagę przykuł również Rovella, bo lubię rozgrywających pomocników, a tutaj widzę potencjał. To, czy – w tym sezonie – będzie go realizował w Juve jest sprawą otwartą, ponieważ słyszymy sporo o możliwości jego wypożyczenia. Z punktu widzenia zawodnika krok ten jest zrozumiały – lepiej grać niż być kolejnym do wejścia z ławki.
Trener
Na konferencji szkoleniowiec przekazał, że „Sassuolo postraszyło nas kilka razy, dlatego zamieniłem stronami Cuadrado z Di Marią oraz Zakarię z Locatellim. Po tych roszadach poprawiliśmy grę”. Czy coś więcej trzeba tłumaczyć? Nasz taktyk zareagował właściwie na błędy zespołu, a jego decyzja uspokoiła grę i dała nam oczekiwany wynik. Dodatkowy plus za zmiany i szansę daną młodym graczom Bianconerich.
Podsumowanie
Czepianie się zawodników po zwycięskim starciu, w którym Juventus zdecydowanie zdominował przeciwników, byłoby mocno na siłę, więc zostanę przy opinii, że było to dobre spotkanie. Mam nadzieję, że forma naszej drużyny będzie rosnąć, a najlepsze dopiero przed nami. Do zobaczenia w kolejnym felietonie.
Autor: Marcin Zalewski