#FINOALLAFINE

Czarne chmury ponownie gromadzą się nad Juventusem

Prokuratura wkracza do siedziby klubu i zabezpiecza dokumentację księgową, włoska organizacja zajmująca się ochroną praw konsumentów Codacons grzmi, że w przypadku potwierdzenia się oskarżeń będzie domagała się ponownej karnej degradacji Juve do Serie B, a nad zarządem Juventusu pojawia się nawet widmo odpowiedzialości karnej. Dla klubu, poza wspomnianym wcześniej pomyśle o degradacji – kara finansowa i zakaz transferowy. Brzmi groźnie i niesamowicie clickbaitowo, ale o co tak naprawdę chodzi?

Cała sprawa dotyczy 62 transakcji przeprowadzonych przez kluby Serie A w latach 2019-2021. Aż 42 z tych transakcji przeprowadził Juventus w ramach działań prowadzących do plusvalenza, czyli specjalności Fabio Paraticiego. W skrócie chodzi o zawyżanie wartości transakcji poprzez włączanie do niej piłkarzy na wymianę i dopisywanie im podejrzanie wysokiej wartości. Poza Juventusem włoskie instytucje finansowe i te, zajmujące się ochroną praw konsumentów, przyglądają się transakcjom dokonanym przez takie kluby jak Atalanta, Napoli, Roma, Genoa czy Sampdoria.

Omawiając na przykładach:

  • Nicolo Rovella był w minionym sezonie zawodnikiem Genoi. Pokazywał się z dobrej strony na boiskach Serie A, był zawodnikiem pierwszego składu i przyciągał uwagę silniejszych zespołów. Co dodatkowo przemawiało na jego korzyść to fakt, że kontrakt z Gryfonami miał tylko do końca sezonu 2020/21, zatem od 1 stycznia 2021 mógł ustalić warunki kontraktu z innym zespołem i odejść bez kwoty odstępnego już w lipcu. Najszybciej i najbardziej konkretnie zadziałał Juvnetus, który przekonał zawodnika do dołączenia do nich. Wydawałoby się, że na tym sprawa się zakończy – Juventus albo dogada symboliczną sumę odstępnego, żeby Rovella przyszedł już w styczniu, albo poczeka na bezpłatne wzmocnienie w lipcu. Proste. Tym większe było zdziwienie obserwujących tę transakcję gdy Juventus oddał za Rovellę swoich dwóch piłkarzy – Manolo Portanovę i Elię Petreliego, a sama transakcja, chociaż bezgotówkowa, została wyceniona na 18 milionów euro. Inaczej rzecz ujmując – Juventus ‘kupił” Rovellę za 18 mln euro i w tym samym momencie sprzedał Portanovę i Petreliego za 18 mln euro. Dlaczego? Plusvalenza.
  • Sprzedaż Joao Cancelo. W miejsce Portugalczyka poza gotówką pojawił się Danilo, który wbrew przewidywaniom zaczął się spisywać w Juve bardzo dobrze. Jednak nie w tym rzecz. Cancelo dołączył do City za 65 mln euro – 28 mln w gotówce + Danilo wyceniony w tej transakcji na 37 mln. Sporo, zważywszy na to, że był rezerwowym w Man City i grywał rzadko, a jego wartość rynkowa w momencie transakcji była określona na 20 mln euro.
  • Jeszcze słynny ‘majstersztyk Paraticiego’. Zakup młodego obiecującego rozgrywającego z Barcelony, ‘nowego Xaviego’, zawodnika, który od pierwszego dnia w Barcelonie grał tak, jakby wychował się w La Masii. Arthur Melo przyszedł do Juventusu w ramach wymiany z dopłatą. Miralem Pjanić + 12 mln euro, całkowity koszt transakcji – 72 mln euro.

Czytając o tych transakcjach, śledząc na bieżąco kolejne doniesienia o warunkach transferowych, tęskno wzdychałem za starymi dobrymi czasami, kiedy trawa była bardziej zielona, sad pachniał świeżymi jabłkami, a klub chcący kupić zawodnika wykładał gotówkę na stół i wychodził z sali konferencyjnej z kartą zawodnika pod pachą. Później zaczęły się kombinacje z dodatkowymi warunkami, bonusami, współwłasnościami zawodników (pamiętacie te chore akcje z kupowaniem zawodników przez 2 kluby jako współwłasność?). Dzisiaj transfery, szczególnie w przypadku Juventusu, bardziej niż pierwszą drużynę miały za zadanie wzmacniać księgi i budżety. Wszystko w pogoni za plusvalenzą.

Jednak jak ja to wszystko widzę – Juventus nie łamał żadnych przepisów. Przynajmniej nie przepisów piłkarskich. Wątpliwości wzbudzają wyceny piłkarzy. A ile kosztuje piłkarz? Jak ustala się cenę zawodnika przy przejściu z klubu do klubu? Zgodnie ze starą piłkarską prawdą zawodnik kosztuje tyle, ile inny klub jest w stanie za niego zapłacić. Cena za piłkarza jest ustalana podobnie jak cena za dzieło sztuki – w drodze negocjacji dwóch lub więcej zainteresowanych stron. Jeśli płacenie podejrzanie dużych kwot za piłkarzy jest zbrodnią, to dlaczego Arsenal (80 mln za Pepe), Manchester United (87 mln euro za Maguire czy 59 mln euro za Freda) czy Chelsea (80 mln za Arrizabalagę) chodzą na wolności i mają się dobrze?

Sprawę przeciwko Juventusowi (i pozostałym klubom, o czym jednak skrzętnie się zapomina w doniesieniach medialnych) prowadzą nie organy piłkarskie tylko finansowe. Ta „kreatywna księgowość” wzbudziła zainteresowanie włoskich organów finansowych i tutaj w mojej ocenie nie należy się dziwić. Juventus jest spółką notowaną na giełdzie, a tego typu transakcje mogą być interpretowane jako sztuczne podnoszenie wartości kapitału spółki (wszak kapitałem Juventusu są piłkarze) co może być internpretowane jako wprowadzanie inwestorów w błąd w kontekście wartości i przychodów spółki. Chociaż w mojej ocenie takie analizowanie kapitału klubu piłkarskiego na podstawie wartości rynkowych piłkarzy jest samo w sobie ryzykiem, z którym trzeba się liczyć – wszak wartość piłkarzy zmienia się dosyć raptownie i poważna kontuzja czy słaby sezon mogą znacząco obniżyć wartość piłkarza, nawet takiego sprowadzanego ‘w dobrej wierze’ (jak chociażby Bernardeschiego w Juve) – to takie regularne, skoordynowane, długofalowe działania mogą rzeczywiście wzbudzać wątpliwości i całkiem słusznie są badane. Ponad wszelką wątpliwość powinny być też ukrócone.

Jeden wielki clickbait

Jednak ja szczerze mówiąc nie widzę związku między sportową, a finansową stroną tego procederu. Zgodnie z prawem sportowym (przynajmniej obecnym) Juventus nie robił nic, czego inne kluby nie robiły wcześniej setki razy. Pojawiły się też głosy przewodniczącego Codacons (urzędu ochrony praw konsumentów), który grzmi, że jeśli oskarżenia o nieprawidłowościach zostaną potwierdzone, to będzie domagał się karnej degradacji Juventusu do Serie B jako kary za ‘nieuczciwe praktyki, które stworzyły dla klubu warunki korzystniejsze niż te dla reszty stawki. I ten zarzut już uważam za zwyczajnie głupi, w najlepszym przypadku jest to zdanie mające przyciągać uwagę i być clickbaitem.

Po pierwsze – jeśli robiło to prawie pół ligi, to chyba nie jest to zaburzenie konkurencji, tym bardziej, jeśli dotyczyło to działań zgodnych z przepisami.

Po drugie – czy serio żyjemy w świecie, w którym takie powiązane ze sobą transakcje są postrzegane jako nieuczciwa konkurencja, ale sprzedawanie klubu miliarderom z Chin i uruchamianie przepływu gotówki szerokim strumieniem (łamiąc przepisy o FFP, jak to miało miejsce w przypadku Milanu) uważamy za naturalny i sprawiedliwy mechanizm rynkowy? Naprawdę klub środka tabeli może wydawać nagle setki milionów euro, przepłacać za zawodników, psując tym samym rynek i całą dyscyplinę dla milionów kibiców na całym świecie, a to działania Juventusu wywołują kontrowersje i wymagają śledztwa?

Podobno w jednej z podsłuchanych rozmów Andrea Agnelli powiedział, że „od obecnej sytuacji gorsze było tylko Calciopoli”. Nie podano kontekstu tej wypowiedzi, więc nie wiemy czy chodziło mu o skalę wykroczeń Juve, czy o zajadłość i determinację organów ścigania w śledzeniu i ukaraniu Juve. Jedno co mi osobiście przywołuje wspomnienia o Calciopoli to stawianie Juventusu w pozycji głównego winowajcy mimo tego, że wiele innych klubów było w to zaangażowanych.

Każdy dzień zapewne będzie nam przynosił nowe sensacje i doniesienia. Podobnie jak w przypadku podziwiania gry Juve na boisku – pozostaje nam siedzieć spokojnie i mieć nadzieję na pozytywny scenariusz.

A Wy jak widzicie obecną aferę z udziałem Juve? Śledzicie? Martwicie się o dalszy rozwój sytuacji?

Autor: Marcin Szydłowski

Zobacz także:

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
2 lat temu

Autorze tekstu - sam sobie odpowiedziałeś na pytania. Pół ligi tak robiło, piłkarz nie jest przedmiotem - nie ma wartości rynkowej, wreszcie kreatywna księgowość jakby nie wyglądała, jest zgodna z prawem.
Jedyne co może wyjść w śledztwie to około transferowe machlojki, w które wątpię.
Samo zawyżanie kwot za zawodników nie jest niczym nowym, nikt nie ma prawa podważyć kwoty, jaką chce klub za piłkarza. To tak specyficzny rynek, mający niepoliczalne wartości jak forma piłkarza, jego zdrowie, psychika czy przydatność z punktu taktycznego, że nikt nie może nawet zaprzeczyć, że taki Danilo jest bardziej potrzebny od innego piłkarza na tej pozycji, bo ma, określone cechy, których potrzebuje trener.
Klub też nie ma narzuconej wartości rynkowej (niczym przedmiot) piłkarza, na którą coś się składa. Nawet kończący się kontrakt czysto teoretycznie wpływa na taką wartość, bo jeśli klub macierzysty się uprze, to będzie nadal chciał zaporowej kwoty za zawodnika, mając do tego prawo.
Wreszcie czymże jest "wartość rynkowa" piłkarza? Kto ją określa i na, jakiej podstawie? Kto w ostatnich latach przeszedł do innego zespołu po wartości rynkowej? To proste, nie ma takiej. Określa ją gro "ekspertów", którzy mają takie samo prawo, jak my tutaj na forum.
Tym bardziej uspokaja mnie fakt, że Juventus notowany jest na giełdzie, przez co musi przechodzić szereg kontroli dla takiej spółki, a już miód na, moje uszy wylała afera "dokumentu Ronaldo", tak poszukiwanego, bo prawdopodobnie jedynego punktu zaczepienia w tej śmiesznej kampanii przeciwko Juve.
Kończąc wywód, wydaje się to tylko zwykłą próbą przyklejenia kolejnej łatki, która zdestabilizuje klub, obniży jego wartość na giełdzie i tym samym zaszkodzi jego interesom.

mateo369
2 lat temu

Nie rozumiem choćby na przykładzie transferu Portugalczyka. Oficjalnie sprzedajemy Cancelo za 65 mln z czego w gotówce dostajemy 28 mln + w rozliczeniu Danilo za 37 mln, mimo że ten jest wyceniany tylko na 20. Czyli teoretycznie nasz zarząd daje dupy, bo powinni wyciągnąć więcej gotówki (co najmniej 40 mln zamiast 28). Do tego więc prokuraturze ciężko się przyczepić, bo i niby jaka z tego korzyść dla nas? Chodzi o to, że po stronie przychodów mamy wpisaną fikcyjną wartość na podstawie zawyżonej wartości karty zawodniczej Danilo? No bo w to, że zarzut jest taki, że tak naprawdę wzięliśmy więcej gotówki niż to oficjalnie było podane w umowie to przecież nie uwierzę. No ale skoro ta pierwsza opcja (zawyżona cena Danilo, żeby fikcyjny przychód był większy), to nie ma ona sensu przy wymianie Melo-Pjanić. Pomijam aspekty czysto sportowe, to przecież na transakcji w papierach jesteśmy na minusie.

2 lat temu

Są równi i równiejsi, a Juve jest przez Agnellich mocno politycznie umoczone, stąd różnego rodzaju naciski, bo uderzenie w Juve jest mocne medialne.