Bernardeschi i Insigne gwiazdorzą. Wielki kryzys w Toronto

Udine Italy August 22 2021 Federico Bernardeschi Juventus
Fot. Ettore Griffoni / Shutterstock.com

“To najgorsze środowisko, z jakim miałem kontakt” – stwierdził anonimowo jeden z byłych zawodników Toronto FC. Kanadyjski klub jest obecnie w ogromnym kryzysie – wydaje na pensje najwięcej w MLS, wyników nie ma (ostatnie miejsce w Konferencji Wschodniej), a w szatni wrze – donosi The Athletic.

Federico Bernardeschi i Lorenzo Insigne nie są jedynymi sprawiającymi problemy zawodnikami klubu, ale na pewno liderują w zestawieniu. Włosi wzajemnie się nienawidzą, obaj mają też problemy z trenerem Bradleyem. Bernardeschi za słowa z ostatniego wywiadu został niepowołany dyscyplinarnie na mecz z DC United. “To jest pop***dolone” – skomentował krótko atmosferę aktualny członek zespołu w wysłanym do swojego agenta SMSie, do którego udało się dotrzeć dziennikarzom brytyjskiej redakcji.

Bernardeschi w sobotę po przegranej z Austin podsumował formę zespołu w wywiadzie: “Musimy coś zmienić. Nie ma pomysłu na grę. Przegrywamy lub remisujemy. Zawodnicy nie umieją wymienić kilku podań. Nie trenujemy rozegrania. Myślę, że to złe dla rozwoju młodych zawodników. Aktualnie nie mamy wizji futbolu”. Ostry wywiad wywołał reakcję kierownictwa – w poniedziałek rada zespołu odbyła z nim rozmowę dyscyplinarną, decyzją trenera nie został także powołany na kolejny mecz z DC United.

W klubie panuje przekonanie, że przepłacono za Insigne. Były zawodnik Napoli ma ogromny kontrakt – 60 milionów dolarów za cztery lata gry – wydaje się nie grać na 100%, często łapie urazy. Do tego kompletnie nie umie mówić po angielsku – z kolegami komunikuje się po włosku lub hiszpańsku, a najczęściej po prostu z nikim nie rozmawia.

Bernardeschi również zachowuje się jak primadonna. Wielokrotnie był upominany za korzystanie z e-papierosów w ośrodku treningowym, szatni, klubowym samolocie i nic sobie z tego nie robi. Były zawodnik Juventusu ma też drwiący stosunek do kapitana i kierownictwa.

Toronto trenuje Bob Bradley (który jest zarazem dyrektorem sportowym), kapitanem jest jego syn Michael. Bernardeschi nagminnie kpi z tej relacji. Podczas wspomnianej rozmowy dyscyplinarnej potrafił wypalić do kapitana: “no tak, jesteś synusiem”, a słowa trenera komentować zdaniem “oczywiście, w końcu jesteś jego tatą”. Podczas tego samego spotkania z radą drużyny, gdy z Bernardeschim rozmawiał kolega z drużyny Mark-Anthony Kaye, Federico nazwał go “drugim synem trenera”.

Ogółem rodzinna relacja trener-kapitan przeszkadza wielu zawodnikom. Szatnia piłkarska normalnie jest dość szczelnym środowiskiem, tymczasem piłkarze kanadyjskiego klubu boją się szczerze wypowiadać w obecności kapitana obawiając się, że to dotrze do sztabu trenerskiego. “Michael nie jest kolegą z drużyny” – powiedział The Athletic jeden z byłych graczy Toronto – “Jest asystentem trenera”.

Insigne i Bernardeschi znaleźli się w Kanadzie nieco przypadkiem. Prezydent klubu Bill Manning zwrócił uwagę, że po wygranej Italii na Euro 2020, że wielu włoskich imigrantów świętuje na ulicach Toronto. “Sprawdziłem jacy włoscy piłkarze będą niedługo bez kontraktu. Zacząłem notować nazwiska topowych piłkarzy, którzy mieli by także dużą wartość komercyjną na naszym rynku. Następnie przedstawiłem właścicielom wizję ożywienia klubu. Lorenzo Insigne był pierwszym nazwiskiem na tej liście” – mówił niedawno Manning. Przy transferach obu zawodników kluczowy był Andrea D’Amico, agent Sebastiana Giovinco, który dołączył do Toronto z Juventusu w 2015 roku.

Przed grą dla Toronto Insigne i Bernardeschi nie byli przyjaciółmi, ale znali się i mieli przyjazną relację. Od czasu przeprowadzki do MLS w zasadzie się nienawidzą i w zeszłym sezonie odbyli przynajmniej jedną ostrą kłótnię. Zazdroszczą sobie wzajemnie i stale rywalizują. Gdy w jednym spotkaniu z powodu kontuzji Insigne miał być kapitanem, Bernardeschi chciał odmówić gry.

Berna zazdrości Insigne wyższych zarobków i gwiazdorskiego traktowania. Były gracz Juve po udanym pierwszym sezonie przyszedł do klubu z prośbą o podwyżkę – chciał zrównania pensji wychowanka Napoli (klub zdecydowanie odrzucił ten pomysł). Insigne z kolei zawiódł się, że opublikowany raport pensji MLS pominął dodatkowe bonusy do jego pensji i przedstawił go jako ‘tylko’ drugiego najlepiej zarabiającego zawodnika w lidze (za Xherdanem Shaqirim).

Nieznoszący się Włosi jednak często jednoczą się przeciwko trenerowi. Obaj są niezadowoleni z treningów – są przyzwyczajeni do konkretnych taktycznych sesji przygotowujących ich do gry na danej pozycji, a Bradley prowadzi bardzo ogólne zajęcia.

Na koniec zeszłego sezonu Insigne powiedział kolegom, że nie wyobraża sobie powrotu, jeżeli Bradley nadal będzie trenerem Toronto. Finalnie 31-latek rozpoczął obecny sezon, ale ostatnio powtórzył w szatni, że na dłuższą metę nie chce grać u Bradleya.

Aktualnie obaj Włosi zawodzą. Do tej pory w 2023 r. Insigne strzelił jednego gola, kontuzje ograniczyły go do siedmiu występów (sześć startów) na 14 możliwych. Bernardeschi ma tylko trzy gole i trzy asysty w 14 spotkaniach, a w ostatnich sześciu nie zdobył żadnej bramki.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
nedved
11 miesięcy temu

te uczucie kiedy myślisz, że w Juve jest bardzo źle i nagle przypomina ci się skil berny

arbitro
11 miesięcy temu

Po Bernardeschim bym raczej się tego nie spodziewał. Myślałem, że chłopak jest dosyć ułożony, ale widać że bardzo się myliłem. Stawiam, że w następnym sezonie (jak nie od początku, to w jego trakcie) min. jeden z tych panów zawita na boiska serie A w Genoi, Salerno (tu Insignie bardziej pasuje), Monzie czy Parmie (o ile dadzą radę w barażach).

11 miesięcy temu

Wszystko co mnie irytowało w Bernardeschim jest uwypuklone w Toronto.
Primadonna nie poparta umiejętnościami. Narcyz, lanser.

11 miesięcy temu

A taki fajny był,kanadyjski 😉